Witam.
Krótko, udany związek ok. 3 lat, ja i ona 93r. panna miesiąc temu wprowadziła się do mnie.
Generalnie jak dla mnie nie widzę problemów, jest seks, plany, gotowanie i randki.
Jednak przypadkowo korzystając z jej kompa trafiłem rozmowę z koleżanką która to marudziła na swojego faceta i rozkminiała odejście moja odparła to tym że "też już nie czuje takiego love"...
Olać czy szykować się na początek końca?
Dodam że raczej nie wszedłem pod pantofel zawsze byłem asertywny również w stosunku do niej i opieprzałem jak coś mi się nie podobało.
Poprostu emocje jej opadły...ale raczej bym dalej swoje robił bo przecież też napewno nie czujesz takie love jak na początku
Ps
"zeby zdobyc kobiete musisz byc gotów ja stracic " ale spokojnie jeżeli wszystko jest ok to poprostu olej temat
Moje wady są normalną częścią mojego życia, akceptuję je w pełni.
Zdecydowanie przesadzasz, bo ona właściwie nie napisała nic nieodpowiedniego, a Ty tutaj sondujesz potencjalnie koniec związku.
Przeanalizuj jej zachowania i zastanów się, czy faktycznie jest tak, jak pisze. Jesteś z nią 3 lata, dlatego powinieneś wiedzieć jak się zachowuje - kiedy jest dobrze, a kiedy wręcz odwrotnie.
A to, że nie czuje takiego love, jak kiedyś - ciężko ciągle czuć się zajebiście, bo wszystko po czasie traci swój urok i magię. Wszyscy jesteśmy dopaminowymi dziwkami, którzy żyją większościowo dla chwil. To tak jak z pierwszym samochodem - czujesz podekscytowanie, gdy go kupiłeś i pierwsze kilometry sprawiają Ci niesamowitą frajdę, ale gdy wchodzisz do niego po raz setny i jedziesz do pracy, czujesz się po prostu normalnie. Nie ma już takiego love.
Zrób coś spontanicznego, to powinno ożywić związek. Typu wyjazd za miasto informując ją godzinę przed czy coś.
Laski tak marudzą między sobą. Ale nie zaszkodzi od czasu do czasu do związku wprowadzić trochę świeżości i spontanu.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.