Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak radzić sobie z konkurencją / Analiza sytuacji

16 posts / 0 new
Ostatni
haaziu
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: śląsk

Dołączył: 2022-04-11
Punkty pomocy: 1
Jak radzić sobie z konkurencją / Analiza sytuacji

Poznałem pannę w pracy (korporacja, praca fizyczna), gdzie widuję ją raz lub dwa razy na tydzień z uwagi na różnice w grafiku pracy. Gdy ja zaczynam tydzień roboczy ona go kończy chyba, że są jakieś święta itd. Spotykaliśmy się głównie na przerwach w pracy i tak od słowa do słowa powiedziałem jej, że mi się podoba i zaprosiłem na randkę.

Pierwsza randka była na mieście, było super.
Druga randka już u niej w domu i było trochę gorzej, nie będę się może zagłębiał, ale z uwagi na zbyt duże oczekiwania i wymagania wobec siebie (tak myślę) zawiodłem ją seksualnie. Powiedziałem, że to nie jej wina, ona że nic się nie stało itd.

Poszliśmy jeszcze potem do kina, ale film był beznadziejny, pogoda fatalna, a sama randka wyszła słabo bym powiedział.

Cały czas spotykaliśmy się jednak na przerwach w pracy i w sumie fajnie się gadało itd. same pozytywne reakcje.

I tutaj zaczęły się schody. Pojawiło się dwóch typów co zaczęli do niej podbijać na przerwach, raz jeden, raz drugi. Widywali się z nią w zasadzie wtedy gdy miałem powiedzmy wyrobioną rutynę i się z nią widywałem zawsze w pracy. Początkowo myślałem, że to jacyś nowi koledzy czy coś i sobie przychodzili pogawędzić, ale zaczęła mnie irytować częstotliwość z jaką się pojawiali.
Bo wiecie siedzimy sobie sami, wyizolowani od reszty ludzi nawet, z daleka wyglądało to trochę jakby parka sobie siedziała, a tutaj dosiada się jakiś typ i zaczyna sobie żartować itd. I jeszcze siada sobie tak jakbym nie istniał i zawsze dalej ode mnie i bliżej laski z którą siedziałem.

Jestem spokojnym człowiekiem, trochę trenowałem sztuki walki za młodu, zdarzyło się dostać wpierdol, ale zdarzyło się też go spuszczać. No ale emocjonalnie wydaje mi się, że nie jestem aż taki mocny i ta opisana sytuacja wyżej no normalnie w świecie wzbudziła moją zazdrość. Kolega z pracy powiedział mi żebym się nie pierdolił i poszedł z nimi pogadać żeby się odczepili od niej bo inaczej po pracy ich pobije czy coś. Był taki moment, że nawet rozważałem ten pomysł, ale gardzę przemocą i uważam ją za ostateczność dlatego sobie odpuściłem.

Tutaj chyba postąpiłem fatalnie - chciałem się podzielić z panną co o tym wszystkim myślę. Myślę zadzwonię do niej po pracy i jej opowiem, ona odbiera i mówi żebym przyjechał. To przyjechałem do niej i jak na spowiedzi jej mówię, że drażni mnie ich zachowanie. Że jestem zazdrosny, że szkoda mi trochę tego czasu co spędzamy razem w pracy bo nie mogę go z nią tylko dzielić. Powiedziałem nawet o tym, że miałem myśli by ich pobić itd.
Ona skwitowała, że nie ma na to wpływu kto się do niej dosiada na przerwach, a takie przysiadanie się uważa za normalne "samcze" zachowanie i że oni to tylko koledzy itd.

No i tak się spotykaliśmy na przerwach. Ja panna i jakiś trzeci typ, raz jeden raz drugi. Atmosfera jednak już nie była ta sama, a ja jakoś nie mogłem się przemóc by zacząć ich poznawać i się z nimi kumplować - bo i po co?
Raz poszedłem z koleżanką na przerwie usiąść co dawno z nią nie gadałem (do panny którą się interesuje dosiadł się oczywiście kolega żeby nie było). Panna mi po pracy pisze, gdzie byłem? Ja mówię, że siedziałem na kantynie z koleżanką, a ona mi odpisuje, że jest na mnie zła !? Tak sobie myślę, że może przypadkowo wzbudziłem w niej zazdrość? Ale nie wiem czy to dobrze?

Kolejny moment myślę, który mi zaszkodził to pewna impreza rodzinna, trochę się najebałem i po pijaku do niej pisałem, że za nią tęsknię (gdzie nigdy tego nie robiłem). A ona mi odpisuje, że może mi zaoferować jedynie przyjaźń. Czyli dostałem krótko mówiąc kosza - czy tam szufladkę kolega przyjaciel. Początkowo ogarnęła mnie trochę panika co się właśnie stało? Napisałem jej ok, mogę być twoim przyjacielem, ale pamiętaj, że nadal cię będę podrywać trochę z uśmiechem nawet.

Jednak w głębi siebie czułem się mega fatalnie. Tak się złożyło, że miałem urlop. Pierwsze dwa tygodnie chodziłem wkurwiony (nic do niej nie pisałem). Zacząłem nawet ćwiczyć więcej niż zwykle. Powiem wam no poczułem się zraniony, nie mam jakoś mega dużo doświadczeń z kobietami, a pierwszy raz poczułem się mega odrzucony. I tak miesiąc minął ja się nie odzywałem do niej, ona do mnie też.

Po powrocie do pracy już do niej nawet nie siadałem, jak ona mnie widziała to uciekała, unikała mnie wzrokiem itd. Dopiero pod koniec zmiany do mnie podeszła i dosłownie w 5min chciała mi opowiedzieć co się u niej wydarzyło przez ostatni miesiąc. Skwitowałem tylko acha spoko i poszedłem do domu.

Zgaduję, że podstawowa rada jaką mi tutaj udzielą ludzie to żebym sobie ją odpuścił i szukał innej, jednak ja jeszcze się nie poddaję pomimo tego, że jestem w tym friend zonie heh

Nadal widujemy się w pracy, jednak nie siadam już z nią. Czasami pogadamy parę minut jak się spotkamy i w sumie są uśmiechy. Jest miło. Do tego stopnia, że postanowiłem ją zaprosić na jakąś neutralną randkę, a ona się zgodziła.

Jednak przyszedł dzień randki, ona mi dzwoni, że się rozchorowała i faktycznie słychać, że coś tam pokaszluje, no mówi się trudno, mówię to innym razem.
Mija tydzień ona mnie spotyka w pracy jeszcze nie do końca zdrowa w sumie i mi opowiada jak to jeden z jej kolegów co to się do nas dosiadał jak razem siedzieliśmy namawia ją na półmaraton. Ja mówię, że jak się czuje na siłach to czemu nie? (chociaż w głębi mnie wkurwia sam fakt, że spotka się z nim po pracy). Ona mówi, że musi przemyśleć.

Nadchodzi dzień maratonu ona mi wysyła fotkę, zadowolona, że dostała medal itd. Ja piszę, że gratuluję plus jej mówię komplement, że ładnie wygląda taka spocona haha, że chciałbym ją pocałować.

I dostaję tekst od niej tekst - rozmawialiśmy już o tym, nie będziemy do tego wracać (w sensie przypomina mi, że jestem w friend zone). Jeszcze jej tam napisałem, że spoko zapomniałem, to nie chcący haha.

Dobra to by było na tyle. Powiedzcie mi czy jestem w stanie tę sytuację jakoś odwrócić? Czy to jest już pozamiatane na maksa?
Dodam, że to ja cały czas inicjuję kontakt. Ona sama do mnie sms nie napisze, ale z drugiej strony zawsze odpisuje.

I jak u diabła mam radzić sobie z typami co do niej podbijają jeśli ona nie jest moją kobietą? Przecież jej tego nie mogę zabronić, mówienie o tym raczej nie pomogło, a zaszkodziło, a poznawać ich i kumplować się z nimi raczej nie zamierzam xd

Czuję się trochę bezradny. Jestem zakochany po prostu i na pewno ją idealizuję trochę, ale nigdy jej nie sypałem tekstu, że ją kocham czy coś. Ona doskonale wie, że jestem nią zainteresowany i że nie zamierzam być jej kolegą, ale czy to wystarczy by wyjść z friend zone?

Co robić? Laughing out loud

Cfaniak
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Półkula południowa

Dołączył: 2014-05-08
Punkty pomocy: 840

"Kolega z pracy powiedział mi żebym się nie pierdolił i poszedł z nimi pogadać żeby się odczepili od niej bo inaczej po pracy ich pobije czy coś."

W tym momencie wybuchłem śmiechem XD Ogólnie ciekawie się czytało, dodatkowo z tym wątkiem pobicie nadawało by się na jeden odcinek jakiegoś paradokumentu typu dlaczegoja Smile

Akcja była do wygrania, punkt kulminacyjny był wtedy, jak laska do ciebie dzwoni i zaprasza do siebie, a ty zamiast ja wtedy wyruchać rekompensując za nieudaną wcześniejszą akcje to zacząłeś się zwierzać lol

„Zgaduję, że podstawowa rada jaką mi tutaj udzielą ludzie to żebym sobie ją odpuścił i szukał innej, jednak ja jeszcze się nie poddaję pomimo tego, że jestem w tym friend zonie heh”

No i widzisz, przykładowo jeśli próbujesz rozwiązać jakąś zagwostkę matematyczną, za chuja ci nie wychodzi, ale mimo wszystko „nie poddajesz się”, delta wychodzi dodatnia i znajdujesz rozwiązanie, to jest to czymś pozytywnym. Tak w twoim przypadku, fakt że się „nie poddajesz” jest oznaka bycia pizda, przegrywasz ze swoimi emocjami.

Trik polega na tym, że jedyny prawdopodobny scenariusz, gdzie możesz jeszcze z nią coś ugrać zrealizuje się w momencie, gdy ją odpuścisz i zajmiesz się innymi.

Cały dramat polega na tym, że prawdopodobnie nie masz dostępu do atrakcyjnych kobiet wokół siebie, ani skila, żeby przykładowo raz w tygodniu zorganizować sobie randkę z ładną kobietą, dlatego chcesz wybrać opcję bardziej komfortową i dalej próbować z bohaterką tematu coś ugrać.
Rzeczywistość natomiast jest taka, że dużo łatwiejsze i bardziej korzystne dla ciebie byłoby nauczenie się umiejętności „podrywu”.

Admin
Portret użytkownika Admin
Nieobecny
Administrator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2008-08-15
Punkty pomocy: 1600

"Akcja była do wygrania, punkt kulminacyjny był wtedy, jak laska do ciebie dzwoni i zaprasza do siebie, a ty zamiast ja wtedy wyruchać rekompensując za nieudaną wcześniejszą akcje to zacząłeś się zwierzać lol "

DOKLADNIE, od tego momentu nastapil festiwal dziecinnych bledow

"„Zgaduję, że podstawowa rada jaką mi tutaj udzielą ludzie to żebym sobie ją odpuścił i szukał innej,"

autor za duzo czyta w myslach

"Tak w twoim przypadku, fakt że się „nie poddajesz” jest oznaka bycia pizda, przegrywasz ze swoimi emocjami."

Nie to nie tak. to ze sie nie poddaje - chwala i medal za wytrwalosc, to ze on robi to koszmarnie źle - facepalm.

Maxi Kaz
Portret użytkownika Maxi Kaz
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45
Miejscowość: Koszalin

Dołączył: 2021-06-05
Punkty pomocy: 144

Im dłużej to twoje błaznowanie przed nią będzie trwało, tym niżej będzie spadała twoja wartość, nie tylko w jej oczach, bo w sumie pies ją jebał, ale przede wszystkim w twoich własnych, kiedy ona w końcu kogoś sobie znajdzie na stałe i powie ci spierdalaj. Póki co pełnisz jeszcze rolę zapchajdziury, kiedy nie ma nikogo innego w pobliżu, ale dostałeś już jasny i wyraźny znak sygnał, żebyś na nic więcej nie liczył, to na chuj drążysz temat i jeszcze za nią łazisz?
Nieważne jaka jest przyczyna, choć stawiam na to, że gdybyś ją wtedy porządnie wyruchał, to wypadki potoczyłyby się całkiem inaczej, a tak to moim skromnym zdaniem możesz już zapomnieć, to był ten moment w którym zjebałeś i już nic tego nie odwróci, po prostu wypadłeś z gry i wchodzą kolejni zawodnicy.
Istnieją oczywiście jakieś tam teoretyczne szanse na to, że jeszcze role się odwrócą i to ona będzie zabiegała o kontakt z tobą, jednak w praktyce zwykle oznacza to tylko tyle, że:

- widziała cię z jakąś inną albo o niej usłyszała i teraz będzie próbowała zrobić wszystko, żeby ci to spierdolić, a kiedy jej się uda, to dostaniesz kopa na pizdę, bo uzna że "to jednak nie to" standardowe rozegranie, kiedy laska nie może znieść, że już masz ją w dupie i spotykasz się z kimś innym

- wyczerpały jej się inne opcje i chwilowo nie ma nikogo innego w zasięgu, kto by za nią trochę pobiegał, dostarczył atencji, podregulował poczucie zajebistości, zaprosił na randkę, do kina czy zabrał na wycieczkę za miasto... jakiś tam czas pozwoli ci się podrywać i zdobywać, a kiedy już będziesz w ogródku witał się gąską nastąpi co? Tak jest, kop na pizdę i elo frajerze. No widzisz jak szybko się uczysz?

I tak trzymaj, olej i zapomnij, zdawkowe cześć-cześć jak tam gdzieś na siebie w robocie wpadniecie i wyjebane jajca, zero kontaktu, nawet jak to ona zacznie zaczepiać ciebie, co bardzo możliwe, że się wydarzy jak zobaczy, że masz ją w chuju, ale nie łudź się i nie licz na to, że jej próby kontaktu będą wynikały z tego, że coś sobie przemyślała i zrozumiała jakim jesteś zajebistym gościem z którym chciałaby być. Nic z tych rzeczy. Po prostu babski mózg gorzej znosi, kiedy masz w nią wyjebane, nie skamlesz jak pies na wycieraczce i nie drapiesz w drzwi. Jeśli dotąd tak było, a z opisu wynika że było, i nagle się kończy, to prędzej czy później zacznie się zastanawiać dlaczego i zechce zapewne sprawdzić czy jeszcze siedzi w twoim łbie. Wtedy musisz być twardy jak Tomy Lee Jones w Ściganym i najlepiej wcale nie reagować na jakieś pisemne zaczepki czy czerstwe gadki na przerwie w robocie. Nie masz czasu, śpieszysz się, zarobiony jesteś. Wtedy palisz jej styki i odwracasz sytuację na swoją korzyść, ale w dalszym ciągu nie liczyłbym na nic więcej poza zrobieniem loda w ostateczności, kiedy wszystko inne zawiedzie i swoją postawą porządnie ją wkurwisz. Potem możesz skasować jej numer i elo.

Admin
Portret użytkownika Admin
Nieobecny
Administrator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2008-08-15
Punkty pomocy: 1600

"Dobra to by było na tyle. Powiedzcie mi czy jestem w stanie tę sytuację jakoś odwrócić? Czy to jest już pozamiatane na maksa?"

OCZYWIŚCIE że jestes w stanie to odkrecic Smile Nie takie rzeczy sie odkrecalo...

haaziu
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: śląsk

Dołączył: 2022-04-11
Punkty pomocy: 1

Panowie konkrety, co mogę poprawić? Bo z tego co zrozumiałem mam ją sobie odpuścić i wyrywać inne, nabrać doświadczenia i wtedy uderzać ponownie tak?
W mojej głowie wydaje mi się, że to taki średni plan, że tak powiem.

Wiecie może faktycznie jestem jasnowidzem, ale mam wrażenie, że w tym czasie to ona pod napływem bodźców od innych kolesi całkowicie o mnie zapomni.

To na pewno jedyna droga?

I jak sobie poradzić z konkurencją?
Nie potrafię dostrzec wszystkich swoich błędów, więc nie wiem jak je naprawić...

"OCZYWIŚCIE że jestes w stanie to odkrecic Smile Nie takie rzeczy sie odkrecalo..."
Wskaż mi kierunek, a pójdę tą drogą. Pokaż mi jak.

Kensei
Portret użytkownika Kensei
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Pyrlandia

Dołączył: 2019-11-19
Punkty pomocy: 3951

jezu, ziom, co CIę mierzi? inni potencjalni goście? no to pomyśl co ją będzie mierzić? no? już łapiesz?

guzik88
Portret użytkownika guzik88
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: dalekie południe

Dołączył: 2015-02-11
Punkty pomocy: 160

Inni faceci podbijają do "Twojej" laski? Ja bym ich podjebał do pani...
A serio, nie rób już tak nigdy jak zrobiłeś. Pomijam już instynkty kobiety, to co zrobiłeś to okazanie słabości. Nie mówię, że nie można jej okazywać, ale nie tak i nie na tym etapie. Też nie chodzi, żebyś udawał kozaka bo prędzej czy później pękniesz, stracisz nerwy i frustracja wyjdzie w Twoim zachowaniu nawet nie wiesz kiedy. Wbij sobie do głowy, że nie masz wpływu na innych gości którzy uderzają to dziewczyny, nie upilnujesz tego. Widziałeś co się działo w robocie, to teraz pomyśl ilu ona mogła mieć adoratorów poza, na mieście, na imprezie, w kolejce do toitoia... Moim zdaniem clue to spokój. Po co ciśnieniować się na rzeczy na które nie masz wpływu? Zachowuj się tak jakby ich nie było, rób swoje. Piszesz o drugim spotkaniu i seksie, znaczy szło dobrze i trzeba było tak trzymać, ale wystarczył jakiś typ i Twoja pewność siebie oraz poczucie wartości poszły się jebać. No to już wiesz nad czym pracować. I oczywiście, zawsze może znaleźć się ktoś lepszy od Ciebie, przystojniejszy, bardziej pewny siebie, bogatszy (zależy na co tam panna patrzy) itd. Trudno, takie życie Smile Trzeba to traktować jak zabawę, a jeszcze najlepiej pograć w fwb. To zajebiście leczy zazdrość kiedy wiesz, że panna widzi się w tygodniu z 2 innymi Laughing out loud Gram coś takiego obecnie, i jest taka jedna która spodobała mi się bardziej, ale jak przychodzę do niej widzę np. bukiet róż (romantiko, ale trochę lol, ja jej dałem na upominek nasiona patisona olbrzymiego do posadzenia na balkonie) albo wiem, że z kimś idzie na miasto. Gdybym srał żarem nad tym jak Ty to straciłbym resztkę swoich cennych włosów i wpadał w drgawki co wieczór. Podoba mi się, nie wykluczam czegoś więcej jeśli się będzie dało, ale ułożyłem sobie w bani, że jestem gotowy ją stracić w każdej chwili i niewiele to w moim życiu zmieni. Znając życie to przyjdzie następna, o której dziś nawet nie śnię... Zatem więcej luzu.

A jakby się do mnie i mojej wybranki ktoś przysiadł to... pewnie zacząłbym z nim normalnie rozmawiać (o ile wychodzimy z poziomu normalnej rozmowy). Później to zależy, jak zacznie coś pajacować to grunt, nie zniżać się do tego samego poziomu. Jeśli laska ma cokolwiek w głowie oprócz zlepku tkanek to sama wyciągnie wnioski, a Ty nie będziesz musiał się napinać na randomowego gościa. Tylko spokój Smile

PS: bez urazy, ale bicie to Ty zostaw sobie. Coś czuję, że niedługo tylko to Ci zostanie if u know what i mean... ;p

CiasteczkowyPotwór
Portret użytkownika CiasteczkowyPotwór
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-09-09
Punkty pomocy: 250

Rycerz, który boi się konkurencji to dupa nie rycerz. A popełnianie tych samych błędów i oczekiwanie innych efektów to strata czasu. Nie mów jej, że byś ją pocałował, nie komplementuj bo straciłeś ramę wyzwania - podstawy, poczytaj je koniecznie, po to ktoś się napocił pisząc to żeby osoby w Twoe sytuacji miały lekturę.
Miej z nią kontakt jak z koleżanką, trochę to wychłodź tak normalnie z nią gadaj jak w tedy co zagadała po miesiącu i obserwuj. Tutaj się przydaje wiedza z kwestii odzyskiwania byłej tak w sumie. Potem znów możesz jej pokazać jakim fajnym jesteś gościem (bo na początku przecież za takiego CIę miałą skoro byliście u niej) bądź taki jak wcześsniej tylko nie wypalaj jej "jak ładnie wyglądasz", "pocałował bym CIę" itd. Nie okazuj jej więcej zaiteresowania iż ona Tobie, nie odsłaniaj kart bo tracisz je w przedbiegach a mogłeśś mieć fulla czy pokera.
I na koniec najważniejsza rada. Co kolwiek by sie nie stało, już teraz za wiele nie oczekuj bo to pozytywnie odłoży się podświadomie i w Twoim zachowaniu i w głowie. Co kolwiek by się nie działo nie masz już nic do stracenia, miej taki zdrowy olew z tyłu głowy. Tak z własnej autopsji. Smile

Meakaps
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2015-07-09
Punkty pomocy: 74

Pytasz "jak sobie radzić z konkurencją". Odpowiedź - nie radzić. Grożenie, że kogoś miałbyś pobić bo sobie z kimś gada to jest totalna żenada według mnie. Na szczęście odmówiłeś, choć głupio, że jej o tym wspomniałeś. Ogólnie okazywanie zazdrości jest słabe, tym bardziej, że nic Was nie łączyło. Jak typ się dosiada to gadacie we trzech, a jak TOBIE to przeszkadza, to przecież możesz mu powiedzieć, że wolicie zostać we dwóch. Czemu skarżysz się jej, jakby to ona miała ich spławić, skoro oboje to możecie zrobić? Ogólnie według mnie dobrze wygląda, jak wśród innych kolesi nie pokażesz, że się boisz jej utraty, tylko dasz poczucie tego, że jesteś pewny, że ona woli Ciebie i nie musisz nikogo bić w obawie.
Przykład: z niedawno poznaną dziewczyną poszedłem do baru, przyszedł jakiś ziomek i się z nią przywitał i ogólnie się dopierdalał i chciał z nami siedzieć. Myślałem, żeby powiedzieć, że wolimy we dwójkę, ale w sumie to uznałem, że co za różnica. Posiedział z nami trochę, coś tam z nią gadał, trochę ja z nim, no i co z tego? W końcu sobie poszedł, a do domu to ja z nią szedłem. Jeżeli jesteś zazdrosny, że ktoś rozmawia z Twoją koleżanką, to mogłoby Ci odbić w związku i zacząłbyś trzymać laskę na smyczy, a to trochę średnie (choć warto zawsze być czujnym).

Nie wiem właściwie o co byłeś zazdrosny, przecież z Tobą się spotykała, a to były tylko głupie pogawędki na przerwach. Według mnie co tutaj powinno było być zrobione
1. Jeśli 'zawiodłeś seksualnie' pod względem wzwodu (tak się domyślam), to kutas to nie wszystko. Też miałem i mam z tym problemy - polecam nauczyć się zaspokajać językiem i palcami.
2. Powinieneś zignorować tych typów i przemyśleć to, że to idiotyczne jest być zazdrosnym o takie coś na takim etapie znajomości.
3. Nie powinieneś się jej przyznawać do zazdrości ani nie wspominanie niczego o tej sytuacji, a tym bardziej, że chciałeś ich pobić (czyli tak jak koledzy wcześniej - przychodząc do niej nieco spaliłeś mówiąc te rzeczy).
4. Zamiast okazywać zazdrość i jakieś obawy, mogłeś to budować w niej, co jakiś czas wyskakując na przerwę z inną koleżanką.

RafaelB
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2019-11-15
Punkty pomocy: 623

Pobicie kogoś, poza oczywistością, że to żenada i dwa km mułu, to najlepszy sposób, aby laska uznała cię za pojeba i uciekała, jak tylko zobaczy. To wręcz gorsze niż bycie needy. Z needy zawsze, teoretycznie, możesz wyjść dzięki rozwojowi osobowemu, siłowni, popracowaniu nad psychiką i asertywnością. Z obrazu bandziora - nigdy. Wiesz, normalni ludzie się jednak boją pewnych zachowań.

Laski lubią wiedzieć, że jesteś twardy i nie boisz się innych kolesi, ale jakbyś się przy niej lub - co na jedno wychodzi - pobił jednego z jej adoratorów, a on przyszedłby "uszkodzony" do pracy, to gwarantuję ci, że miałbyś niezmywalną łatkę prymitywnego bandiora, a nie uwodziciela i high value man.

Męskie bójki to jest niestety coś, czego wiele kobiet nie rozumie. Najpierw - czysto abstrakcyjnie - wydaje się takiej, że to "romantyczne", ale jak przychodzi prawdziwe mordobicie, to jest przerażona i wcale nie rośniesz w jej oczach. Oczywiście nie mówimy tu o sytuacjach, kiedy się bronisz, ale kiedy spuszczasz wpierdol bez powodu. Wyobraź sobie teraz, jak ona się rozczula nad tym pobitym przez ciebie. Jak myślisz, co wtedy by czuła do sprawcy?

Że o wylocie z roboty, nie wspomnę...

Nie bać się, tylko działać.

haaziu
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: śląsk

Dołączył: 2022-04-11
Punkty pomocy: 1

Dziękuje za rady panowie. Mniej więcej wiem na czym teraz stoję i jakie błędy popełniłem. Chyba potrzebowałem takiego "kubła zimnej wody" i spojrzenia na całą sytuację z innej perspektywy.

haaziu
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: śląsk

Dołączył: 2022-04-11
Punkty pomocy: 1

Dobra wygląda na to, że potrzebuję kolejnego kubła zimnej wody Smile

Przeczytałem podstawy, w tym o odzyskiwaniu byłych i kieruję się w sumie waszymi radami z tego tematu ze szczególnym uwzględnieniem użytkownika Maxi Kaz, który ładnie mi opisał co i jak. Potrzebuję jednak obiektywnej oceny mojej sytuacji.

Uciąłem całkowicie z nią kontakt, nie piszę do niej od miesiąca. Na przerwach z nią nie siadam. Jak ją spotykam podczas pracy mówię jej cześć i w zasadzie tyle, pracuję sobie dalej. Na przerwach siadam z innymi koleżankami, a w zasadzie do mnie się dosiadają Smile (Jedna fajna laska w sumie tyle, że mężatka) plus koledzy.

W pierwszym tygodniu mnie szukała (tak myślę) na przerwie gdzie byłem, bo się do niej nie odzywałem nie pisałem nic itd. zobaczyła, że jestem z ekipą to poszła siedzieć tam gdzie razem zwykle byliśmy. Dosiadł się do niej oczywiście adorator. Raz mnie chciała zagadać podczas pracy to dosłownie po zdaniu urwałem rozmowę nic nie kontynuowałem wróciłem do pracy. Na przerwie obiadowej jak zobaczyła, że siedzę z jakąś inną koleżanką to miała minę jakby się miała popłakać i widać było po niej, że nie ma dobrego nastroju.

W drugim tygodniu mówiła mi cześć jak mnie spotkała, a w zasadzie mi machała ręką, ale nic nie próbowała rozmawiać tylko szybko się oddalała zajęta pracą. Na przerwach ja z koleżankami siedziałem ona to widziała i specjalnie siadała plecami żeby mnie nie widzieć (oddalona o jakieś 10-15m w naszym starym miejscu gdzie siadaliśmy razem) siedziała czasem z jedną koleżanką + adoratorem, czasem sama. Ale cały czas przechodziła obok stolika gdzie siedziałem z koleżankami i takie mam wrażenie sprawdzała czy jestem w pracy?

W trzecim tygodniu dosłownie spierdalała z zasięgu mojego wzroku (cały czas nawet nie próbowałem jej zagadywać ani nic), zaczęła udawać, że mnie nie widzi. Odwracać wzrok w szybę itd. Zamiast mnie mijać na przerwie obok to nadkładała drogi byleby być dalej itd.

W tym tygodniu dalej uciekała unikała czy jak inaczej nazwać jej zachowanie, na przerwach spoglądała jednak często w moją stronę, mijała mnie na przerwie obiadowej, sprawdzała z kim siedzę (takie odnoszę wrażenie poważnie). Mnie już nawet trochę przestało w zasadzie obchodzić z kim siedzi. Jak na nią spoglądam to widzę pomieszanie smutku z wkurwieniem. Jeden z jej adoratorów chyba spasował bo zaczął startować do innej.

Dziś przyszła do pracy w nie swój grafikowy dzień (można w mojej firmie sobie zamienić dni grafikowe jednorazowo w danym tygodniu). W zasadzie do obcej sobie zmiany bo kojarzyła tylko mnie z niej. To siłą rzeczy siedziała sama. Ja twardo ze swoją ekipą, a ta się wpatrywała we mnie tak chamsko jakby mnie chciała zabić xd Aż jedna koleżanka zwróciła uwagę, że oo tamta laska się na ciebie gapi non stop. No powiem wam ta strategia z brakiem kontaktu jest w choooy ciężka do zrealizowania, do tego stopnia, że pod koniec zmiany ją zagadałem (FAIL?) co tu robi w nie swój dzień itd. Przez pierwsze 10sec to w zasadzie udawała, że jej nie zaczepiłem i szła dalej, ale ostatecznie się zatrzymała powiedziała jedno zdanie, coś tam neutralnie odpowiedziałem, włączył jej się trochę ślinotok i chciała opowiadać dużo, ale to uciąłem i powiedziałem, że mnie wzywają i muszę iść i tyle w zasadzie (bo faktycznie mnie wzywali xd)

Dobra to by było na tyle. Teraz będę mieć urlopik 2 tygodnie, więc trochę sobie odpocznę skupię się bardziej na sobie.
Zdaję sobie sprawę, że opis wydarzeń, który wam zaprezentowałem może wydawać się taki, że się tym bardzo przejmuję. No nie będę kłamać bo tak trochę nadal jest, chciałem po prostu dokładnie szczegółowo opisać. Chociaż nie powiem wydaje mi się, że nabrałem już trochę dystansu. Na pewno przestała mnie drażnić obecność adoratorów, w myśl zasady - a niech sobie siedzą z nią i cóż z tego? Mam na nich wywalone. Oraz poświęcam jej tylko tyle czasu ile ona mnie.

Pytanie co dalej?

Pytanie do was bardziej doświadczonych, czy to już jest koniec mojej znajomości z nią?
Czy idę w dobrym kierunku? zły kierunku?
Czy zjebałem coś mocno znowu? A co mogę jeszcze poprawić?

Plan jest taki, żeby ją w sobie na nowo rozkochać, no ale, jak się nie uda to trudno (chociaż to jeszcze do końca do mnie nie dotarło i chyba się w tym miejscu okłamuję)

Pytanie bonusowe: jest jakiś górny limit czasu po którym brak kontaktu z jej strony będzie oznaczać definitywny koniec? Czytałem jeden blog, (one zawsze wracają czy jakoś tak, w klasykach) że taki stan może trwać i pół roku, a to chyba ponad moje siły tyle czekać Laughing out loud

Pzdr

haaziu
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: śląsk

Dołączył: 2022-04-11
Punkty pomocy: 1

Minęły dwa miesiące jak już z nią nie rozmawiam. Zero smsów nawet nic. Wróciłem z urlopu widziałem była uśmiechnięta i zadowolona, a przy niej adorator - a jakże. Jak tylko mnie zobaczyła humor jej się popsuł. Ogólnie to teraz ona udaje, że mnie nie widzi, nie zna mnie i dobrze się bawi z tym typem. W zasadzie można powiedzieć, że robi dokładnie to co doradzaliście bym robił ja ...

Dopadł mnie trochę depresyjny nastrój jak to zobaczyłem. Miałem taki plan by z nią porozmawiać i powiedzieć coś w stylu, że rozumiem jakie błędy zrobiłem, że się zmieniłem, ale bez żadnych przeprosin tak, żeby ja wiem wybadać sytuację? Bo będę mieć niedługo taką okazję. Ale teraz to sam nie wiem jak to ugryźć. Czuję, że oddalam się od niej coraz bardziej.

Doradźcie coś.

Fusher
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 99
Miejscowość: Wuhan

Dołączył: 2017-12-26
Punkty pomocy: 99

Po pierwsze nie zrozumiałeś jakie błędy zrobiłeś i wcale się nie zmieniłeś. Dlatego nawet nie poruszaj tego tematu. Poza tym jeśli facet się zmienia to nie gada o tym tylko to pokazuje. Po drugie skoro ona nadal się nie oddzywa to sama się już nie odezwie. Po trzecie GRA polega na tym, że raz wygrywasz raz przegrywasz. Możesz też zacząć od nowa jakby nigdy nic. I moim zdaniem to jedyne wyjście z tej sytuacji. Podchodzisz do niej i zaczynasz od nowa. Nie wspominasz o tym co było, nie tłumaczysz się, nie analizujesz itp. Zaczynasz z czystą kartą. Podchodzisz do niej i mówisz: cześć co słychać. I prowadzisz od nowa cała grę. Ważne żeby zrobić to na żywo w rozmowie, a nie pisząc SMS czy FB.

Lord of darkness
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Warszawa - okolice

Dołączył: 2016-02-16
Punkty pomocy: 51

Weź sobie odpuść i znajdź inny obiekt westchnień.
Nic tutaj już nie ugrasz.