Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jest mi wstyd, że nie umiem poradzić sobie z rozstaniem.

11 posts / 0 new
Ostatni
Samarytanin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Świętokrzyskie

Dołączył: 2020-11-28
Punkty pomocy: 178
Jest mi wstyd, że nie umiem poradzić sobie z rozstaniem.

Cześć,

bardzo długo zabierałem się, żeby napisać ten temat. Sam mam 30 lat, więc już coś powinienem wiedzieć o życiu, na koncie mam kilka dłuższych związków, miałem też okazję, żeby nauczyć się podstaw zarówno na własnym przykładzie, jak i szukając darmowych informacji w sieci.

Nim zostało aktywowane mi konto, a ja sam pisałem entą wersję tego tematu, przeglądałem sobie podobne opisy problemu. Nie napisze nic odkrywczego, ale mój nie jest wyjątkowy. Ot, czteroletni związek, były plany ślubu, była dziewczyna swego czasu dostała od mojej rodziny sporą pomoc finansową, dzięki której uniknęła poważnych problemów. Później pojawił się problem z oddaniem tej kasy, nowi znajomi w jej życiu, u mnie pandemia zrujnowała mi biznes (i skutecznie rozwaliła na starcie jej projekty), do tego doszła śmierć członka mojej rodziny, choroba psychiczna jednego z moich rodziców i kilka innych mało przyjemnych rzeczy, w tym padłem ofiarą oszustwa na "słupa". Związek sypał się już wcześniej, ale w momencie, kiedy było spore gówno dowiedziałem się, że w kimś się zakochała. Dla mnie to był koniec. Nie pomogły tłumaczenia, że nic wyjdzie, bo ma dziewczynę, że mieliśmy kryzys, że to, że tamto. Nie zgodziłem się na próby naprawienia, ani na namówienie mnie do utrzymania kontaktu. Dla mnie to był koniec i koniec, oznacza, że ona znika z mojego życia. Znam swoją wartość i mam swoją godność i honor mężczyzny. A powrotu nigdy nie będzie.

Powrotu nie było. Pojawił się problem z oddaniem kasy, gdzie dzięki jej koledze (w sposób subtelny mi zagroził) prawie sam złożyłem pozew do sądu i organów ścigania, (podpisaliśmy umowę u notariusza, bo to była jednak spora suma) ale finalnie wzięła kolejny kredyt pod zastaw mieszkania, żeby wszystko spłacić. Ostatni raz widzieliśmy się około 3 tygodni temu, a rozstaliśmy się w październiku.

Od momentu rozstania, miałem w głowie trzy słowa "nie być pizdą". Uznałem, że jak życie mi dopierdala, to wstaje, otrzepuje się i biorę swoje problemy za mordę. W tym czasie:
- przespałem się z jedną koleżanką. Było to w dzień, w którym dowiedziałem się, że się w kimś zakochała. To był błąd, a ja (i pewnie ta dziewczyna) mieliśmy najgorszy seks w swoim życiu.
- dobiłem swój biznes do końca, żeby nie iść w niepotrzebne koszty.
- pojechałem remontować dom, który dostałem w spadku.
- w między czasie zacząłem romansować z dwiema innymi koleżankami. A jeszcze dwie inne odrzuciłem.
- zaliczyłem sesje (przed pandemią zacząłem drugi fakultet, żeby wyjść do ludzi, plus jest związany z moim hobby).
- wróciłem na sprawę karną idioty, który chciał mnie wrobić w kredyt, czy co tam sobie umyślał.
- przy okazji odebrałem kasę od swojej byłej i z poirytowaniem patrzyłem, jak flirtuje z gościem w banku i nasłuchuje się, kiedy rozmawiałem przez telefon z koleżanką.

i... na tym koniec. Planów mam sporo, ale... do jednej z koleżanek miałem jechać jutro. Odległość dość spora, bo koronawirus wymusił na niej powrót do swojej rodzinnej miejscowości i odmówiłem. Sam wróciłem do mieszkania rodziców, po tym, jak zrobiłem sobie przerwę w remoncie domu i nie mogę się otrząsnąć. Pewnie to spotkanie z byłą było niepotrzebne. Łączyły i łączą nas dalej pewne formalności, ale uznałem, że ona sama jest dorosłą osobą i nie będę ogarniał jej spraw. Oficjalnie przed wszystkimi udaje, że mam to w dupie. Usnąłem wszystko co z nią związane, poza rzeczami, które są w moim interesie. Poblokowałem ją na portalach społecznościowych, pozbyłem się jej numeru, ale nadziei na powrót niestety nie.

Ostatnie tygodnie, to był etap jakiejś chujni, ogarniam jedną sprawę dziennie. Nie mam apetytu, mam problemy ze snem, odpisywanie koleżankom, które z początku mnie kręciły, teraz stały się dla mnie przykrym obowiązkiem. Tłumaczę to sobie, że przecież muszę mieć kiedyś jakiś stabilny dochód. Chciałbym mieć rodzinę i ustabilizowane życie. A skoro decyzje w tych kwestiach będę musiał podjąć w przyszłości, to czemu nie zacząć działać teraz? Z drugiej strony czuje, że zbyt szybko ruszyłem na podryw i trochę się tym zachłysnąłem. Zainstalowałem takie barachło, jak tinder czy konto na sympatii, patrzyłem na te dziewczyny. Widziałem w nich potencjalne partnerki, widziałem, że niektóre nadają się na krótkotrwały romans, a inne na długoletnie związki. No ale... kurwa nie mam siły. Nie mam siły budować kolejnego biznesu, nie mam siły budować kolejnego związku. Problemy, które mam staram się rozwiązywać kolejno, jeden po drugim. Nie załamywać się, ale z drugiej strony jestem psychicznie i fizycznie wycieńczony.

Dlatego proszę Was o pomoc. Bo jest mi kurewsko wstyd, że nie umiem wstać z kolan. Uważam, że trzy dychy na karku wymuszają na mnie pewne ogarnięcie się życiowe, a pierwsze rozstania uodporniły mnie psychicznie i faktycznie tak było. Przed tą dziewczyną była inna, a przed nią, jeszcze inna. Po rozstaniach żyłem normalnie, byłem pochłonięty swoimi sprawami i cieszyłem się byciem singlem, to bardzo przyjemny okres na zajęcie się samym sobą. Nie wiem, czy to przez tą pandemię wariuję, ale na pewno moja psychika to odczuwa.

Wiem, że temat, który poruszyłem jest stary jak świat i nie chce do niej wracać. Wiem, że teoretycznie bym mógł. Wiem, że dałem dupy i że zostawiła innego mnie, niż tego z którym była na początku relacji. Oboje to zjebaliśmy, mam świadomość swoich błędów i tego, że momentami naprawdę sobie nie radziłem. Wiem, że są różne szkoły podrywu na odzyskiwanie byłych itd. Ale nie wyobrażam sobie powrotu. Ja jedynie desperacko próbuje zacząć żyć normalnie.

Dlatego też, jestem otwarty na wszystkie rady, nawet te komentarze, które w dość dosadny sposób dają motywującego kopa w dupę. I z góry dzięki, za przeczytanie do końca. Pozdrawiam.

Dzokej
Portret użytkownika Dzokej
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2013-11-09
Punkty pomocy: 51

Byku, masz prawo sobie nie poradzić. Każde rozstanie odbija się na naszej psychice i to że tak przeżywasz nie jest niczym złym. Wkurwia mnie za to że jest ci przez to wstyd. Każdy ma problemy i każdy może sobie mieć lepsze i gorsze momenty.

Idź do specjalisty. On dużo pomoże. Sam nie chciałem chodzić po rozstaniu do psychoterapeuty bo ,,siara". Aktualnie uważam że jest to najlepsza decyzja w moim życiu.

"U miss 100% of the shots you don't take" -Wayne Gretzky" - Michael Scott

Ananas1
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2021-01-31
Punkty pomocy: 778

Zdumiewające ze jedna osoba mająca toksyczny charakter i odrzucająca nas może tak zryc beret. Widać że nie masz wcale poczucia własnej wartości i miłości do samego siebie jeżeli pozwalasz drugiemu człowiekowi mieć taki wpływ na siebie. Temat jest bardzo złożony a Ty działasz chaotycznie. Ja gdybym była na Twoim miejscu to: zero randkowania Przez co najmniej kilka miesięcy. Podniosłabym się finansowo czyli zaangażowała na pełnej parze w nowy projekt. W godzinach wolnych i w weekendy sport i podcasty psychologiczne. I oczywiście absolutnie żadnych głupich pomysłów o powrotach... Musisz się ustabilizować psychicznie zeby wrócić na rynek matrymonialny. Zlamanego mężczyznę nikt ogarnięty na dłuższą metę nie bedzie chciał

żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.

Admin
Portret użytkownika Admin
Nieobecny
Administrator
ModeratorWtajemniczonyTa osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 45
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2008-08-15
Punkty pomocy: 1600

https://www.uwodzenie.org/zlaman...

ann39
Portret użytkownika ann39
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Płock

Dołączył: 2017-02-10
Punkty pomocy: 453

Wczoraj dzwoniłem do architekta... a że była sobota dosłownie mnie zlał chociaż chodziło o powiedzenie kosztów jednej, drobnej rzeczy. Wolał za to powiedzieć że zdzwonimy się w tygodniu bo on nie ma teraz dla mnie czasu i jest z rodziną.
Taki poziom szacunku do samego siebie i swojego czasu wręcz zadziwia. Aż sam nad takim pracuje. Dobrze ze nie myślisz o powrocie.

Mi osobiście mając 28 lat w poprzednich związkach i relacjach z kobietami pomagało myślenie o ich złych cechach które mi nie pasowały a wręcz były czasem toksyczne. Dosłownie przeciwieństwo zakochania kiedy idealizujemy osobe, dobuszczałem wtedy rozum i mówiłem gdy tylko pokazała sie pozywywna myśl...
hola hola, ona była zajebiście ciepła dla cb - nie, nie była a pokazała to wtedy jak...

Slippin Jimmy
Portret użytkownika Slippin Jimmy
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: po 30stce
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2020-04-27
Punkty pomocy: 81

Na wstępie gratuluję Ci podjęcia tej decyzji. Z opisu wynika, że to była dobra decyzja.
Przeczytałem ten temat i tak sobie pomyślałem, czy on kurwa jest jakimś predatorem?
Biznes, problemy rodzinne, sprawy sądowe, sypiący się związek, remont, dodatkowy fakultet. Moim zdaniem nawet nie będąc w żadnym związku czy relacji taka ilość zajęć/problemów przytłoczy człowieka prędzej czy później, przynajmniej na jakiś czas.
Patrz, przeszedłeś to wszystko i żyjesz:)

Tutuł, który dałeś jest trochę nietrafiony. Może w to nie uwierzysz, ale Ty sobie świetnie radzisz. Mimo to są kwestie, których nie przeskoczysz ani nie przyspieszysz.
Kiedyś radziłeś sobie lepiej z rozstaniami, bo byłeś młodszy i miałeś bardziej wyłożone. Teraz się martwisz pewnie, że masz 30 lat i będzie trudniej znów coś zbudować, ale to iluzja. Jedyna sytuacja, kiedy mogłoby być Ci wstyd to wtedy kiedy dalej byś w tym tkwił. Zobacz, że ona już jest dla Ciebie wysoce toksyczna. ZERO KONTAKTU to absolutne minimum. Jeżeli macie niezamknięte sprawy to znajdź sposób aby je zamknąć bez widywania jej. Jak minie parę dni zrób sobie te kroki z linku Adepta. Bardzo pomagają spojrzeć na drugą osobą jako na zespół cech. Zobaczysz jaki byłeś na początku, a jaki jesteś teraz. Możesz też zacieśnić znajomość z jakąś osobą z Twojego otoczenia, która traktuje Cię dobrze i nie musi to być relacja romantyczna. Dzięki temu zobaczysz dysonans w relacji toksyk-nietoksyk w odniesieniu do Twojej osoby.

Sam jakoś półtora roku temu byłem w podobnej sytuacji i dodatkowo od paru miesięcy nie piłem alko bo zrobiłem sobie przerwę. Początkowo myślałem, że chyba nie dam rady. Było mega, megaaaa chujowo, ale tym sposobem przeszedłem pierwszy raz na trzeźwo przez taki temat i chyba czuję się teraz silniejszy.

Ty byś chciał latać teraz wysoko, ale tak się nie da!!! Nie można cały czas być na fali wznoszącej, nawet jak nie masz żadnych większych problemów. Robisz jedną rzecz dziennie to super. Jesz mało, ale jesz. Bądź w tym nie uciekaj, nie próbuj nikomu nic udowadniać, a już na pewno nie jej. Ten dół jest po coś i sam się bardzo zdziwisz jak niedługo minie. Nie czytaj w kółko tematów o rozstaniach, błędach w związku, nie wchodź na jej fejsa bo tym sposobem podświadomie szukasz sposobu żeby dalej w tym być. Takie oglądanie towaru przez szybę, nie chcesz go już, ale sobie popatrzysz.

Odnośnie innych kobiet to może być trochę za szybko, klin klinem nie działa u wszystkich, a mając mindset zranionego samca możesz nieświadomie odstraszyć jakąś fajną kobietę (been there done that Wink)

If you're having girl problems I feel bad for you son
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one

Dzokej
Portret użytkownika Dzokej
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2013-11-09
Punkty pomocy: 51

Ah, jak sobie przypomnę jak miesiąc temu jeszcze miałem ex w znajomych - ciągle obserwowanie aktywności, zrobiła się nagle nieaktywna i już tysiąc myśli na sekundę gdzie poszła, z kim poszła itd.

Boże jakie to było toksyczne mimo że wtedy wydawało mi się to normalne. Całkowite ucięcie znajomości jest najlepszym pomysłem mimo że teraz pewnie myślisz że nie dasz rady. Też tak myślałem, i moim jedynym zmartwieniem z rana nie jest to czy była jest aktywna tylko czy pójść się złamać przed czy po kawie Laughing out loud

"U miss 100% of the shots you don't take" -Wayne Gretzky" - Michael Scott

Slippin Jimmy
Portret użytkownika Slippin Jimmy
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: po 30stce
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2020-04-27
Punkty pomocy: 81

Hahaha dokładnie. U mnie to jeszcze obowiązkowo była zakładka "niedawno dodani" żeby sprawdzić czy jakiś typów już poznała XD

If you're having girl problems I feel bad for you son
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2656

Wstyd jest najgorszym, dezintegrującym uczuciem.

Myślę, że pierwsze, co powinno się zrobić, to właśnie się go pozbyć. Spojrzeć na sprawę inaczej, inaczej sobie ją wytłumaczyć. Zmienić perspektywę i zmienić postrzeganie, nie być dla siebie zbyt surowym, bo to nikomu nie pomaga.

Umiałeś opisać swoją sytuację. Ogarniasz. Nie jesteś ślepym ciamajdą.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.

Madox
Nieobecny
Wiek: 28
Miejscowość: Center

Dołączył: 2015-07-29
Punkty pomocy: 27

Stary, juz pokazales, ze dajesz sobie radę.

I tak jak koledzy wcześniej dobrze Ci prawią - idź przed siebie i nie oglądaj się.

Samarytanin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Świętokrzyskie

Dołączył: 2020-11-28
Punkty pomocy: 178

Na wstępie, dziękuję wszystkim za odpowiedź. Wasze komentarze, pomogły mi spojrzeć na to z innej perspektywy i przyznaję, że byłem dla siebie zbyt surowy.

@Ananas1
Zdumiewające ze jedna osoba mająca toksyczny charakter i odrzucająca nas może tak zryc beret. Widać że nie masz wcale poczucia własnej wartości i miłości do samego siebie jeżeli pozwalasz drugiemu człowiekowi mieć taki wpływ na siebie.

Powiem tak, absolutnie nie chce zabrzmieć, że bronie byłej. Trzy lata były normalne, oboje mieliśmy wady i zalety. To była normalna relacja ludzi w naszym wieku (nie widziałem też cech 'borderki' itd. Moja rodzina też ją bardzo polubiła). Problem pojawił się, jak odnowiła kontakt z koleżanką i poznała jej znajomych. Wtedy zachowała się, jak ostatnia chamka i roszczeniowa gówniara. Widzę swoje błędy (i przewagę jej błędów), widzę, że niepotrzebnie starałem się ratować pewne rzeczy, które umierały śmiercią naturalną, ale nie wiedziałem na czym stoję. Podobnie, jak wielu właścicieli biznesów nie wie na czym stoi, a biznes starają się utrzymać nadal. Ale nie odbiegając od tematu, ja nie chcę żeby miała już jakikolwiek wpływ na moje życie. Właśnie tu śmiem się nie zgodzić, bo to poczucie własnej wartości przeze mnie przemawiało, kiedy ona mówiła, żeby do siebie wrócić, żeby utrzymać kontakt, że chciałaby dostać kwiaty itd. Wtedy moje poczucie własnej wartości mówiło "nie" i z taką odpowiedzią się spotykała. Dodawałem jeszcze, że chce dopiąć sprawę z oddaniem kasy i później możemy usunąć do siebie numery.
Fakt skręca mnie wewnętrznie, ale zdrowy rozsądek powstrzymuje mnie od odezwania się do niej. Co do reszty tego co napisałaś, to się zgadzam Smile

@Dzokej
Na fejsie jej nie mam. Usunąłem wszystko, co było z nią związane (wspólnych znajomych też, a tego, co mi 'delikatnie groził' zablokowałem, jak i ją), prócz formalności, które są istotne dla mnie. A te formalności, to pożyczona ode mnie kasa, około 6 tysięcy, gdzie podpisaliśmy umowę, ma czas końca tego roku kalendarzowego. Mój numer konta zna, drugi egzemplarz był dla niej, jeżeli nie będę miał tej sumy z początkiem 2022 roku, to napiszę jednego maila celem przypomnienia i kieruje to do sądu. I to jest ta jedna sprawa, której nie udało nam się dopiąć, właśnie dlatego, że ma czas do końca tego roku.
Resztę spraw, które mamy, to są sprawy istotne dla niej. Pisałem jej o tym zanim się spotkaliśmy w banku, jeżeli olała/zapomniała, to ja za dorosłą kobietą nie będę biegał.

A co do terapeuty, to fakt, z początku uznałem, że jest to 'siara'. Nawet myślałem sobie, że szkoda mi na to kasy, ale przekonuje się, że to nie jest żaden wstyd, że chcę mieć normalne życie.

@Slippin Jimmy
Przeczytałem ten temat i tak sobie pomyślałem, czy on kurwa jest jakimś predatorem?

Heh dzięki Laughing out loud Stary, ja wcześniej byłem w połowie predatorem, a w połowie alienem, do tego miałem szkielet z adamantium i megazorda w piwnicy Laughing out loud Teraz jestem, jak zgredek po roku w Rosji, za czasów oblężenia Stalingradu.

A tak bardziej serio. Starałem wziąć się w garść. Na pewno nie pomogło to, że długo byłem w trybie, że rano trzeba wstać, wstawałem i tu nagle nie ma gdzie iść. Jako dzieciak pewnie bym się cieszył, możliwością grania cały dzień, ale już nie te lata. Do tego pandemia i brak możliwości wyjścia, siedzenie w czterech ściana, a od października była ta niepewność, czy czasem nowi znajomi nie mawiają jej, żeby tej kasy mi nie oddała. Dlatego musiałem czymś się zająć. Wiem, że to było dużo, ale nagle z masy obowiązków, gdzie organizacyjnie dawałem radę, zrobiło się praktycznie zero obowiązków. Bezczynność, czytanie wiadomości o szczepionkach, odmrażaniu gospodarki itd. Do tej pory mam problem ze skupieniem się, dlatego remont akurat mi pomógł, takie proste czynności, jak np. sprzątanie domu, działały na mnie dość kojąco. Dlatego planuje tam jeszcze wrócić, bo większość zrobiłem, ale zawsze jest coś do zrobienia Smile

A co do reszty, to fakt. Jak byłem młodszy, to nie czułem presji. Miałem życie przed sobą i świat do zawojowania. Teraz czuje to wycieńczenie, biznes otwierałem mając 22 lata. Teraz jestem niby bardziej doświadczony, mam też jakiś tam kapitał, ale jest ta niepewność i intuicja mi podpowiada stawianie bardzo ostrożnych kroków, bo dość mocno się przejechałem. I fakt, chciałem latać za wysoko. I co by nie było, nauczyłem się trochę pokory Smile

@Admin
Dziękuję za link. Przeczytałem raz i będę zabierał się za to drugi raz i pewnie trzeci. Bardzo dobrze napisany poradnik (plus nim aktywowano mi konto przejrzałem Twoje filmiki na yt, również dużo mi dały). Jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie mam z nią kontaktu. Nie mamy wspólnego kredytu mieszkaniowego, nie mamy dziecka, ani też nie prowadziliśmy wspólnie żadnej firmy. Poza tym, co napisałem wcześniej, nic mnie nie łączy. To czy się ona odezwie? Nie wiem, pewnie tak.

Mimo, że jakaś jedna miliardowa cząstka mnie chce naprawienia, to wiem, że znowu wygra zdrowy rozsądek. Tak, jak wygrywał zawsze i mimo, że nawet jako dzieciak, który nie miał matury i nie wiedział czym jest PUA, tak zawsze pewnych rzeczy nie umiałem wybaczyć/zapomnieć. Po pierwszej dziewczynie, skręcało mnie wewnętrznie, non stop mi się śniła, ale byłem twardy. Więc wiem, że i tym razem będzie. Ale mimo, że akurat ta mi się nie śni i wszystko, co było z nią związane usunąłem, to jednak czuje, że tym razem jest ciężej. I dlatego jest mi tak wstyd. Ale Wasze posty pomogły mi na to spojrzeć z innej perspektywy.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Smile