Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Sami oceńcie

11 posts / 0 new
Ostatni
Baśka
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 37
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2022-05-21
Punkty pomocy: 1
Sami oceńcie

Witajcie, 2 lata temu poznałam faceta, on wówczas miał 38 lat, ja 35. Byłam po swoich przeżyciach, chorobie, poznawaliśmy się, spędzaliśmy ciekawie czas. Szybko zaczęły wychodzić dziwne tematy jakby żył przeszłością, wspominał o koloniach, wyjazdach, zabawach z kumplami na osiedlu. Zresztą, ta ekipa osiedlowa po latach miała się świetnie i on był nierozerwalną jej częścią. Jak większość kolegów, nie wyprowadził się z domu. A tam sytuacja była trudna ojciec alkoholik, wcześniej chyba jak zaczął pić całkowice wykastrowany, wyeliminowany z życia, matka sama zajmowała się 3 dzieci, żyjąc w dziwnie bliskiej relacji ze swoimi rodzicami. Dzieci chowane na zasadzie robota co chceta, wynianczone, rozpieszczone. Mój partner jest od matki uzależniony, bardzo liczy się z jej zdaniem, opowiada jej wszystko, nie czuje się skompromitowany jak nianczy go jak 3 latka, pierze majtki, gotuje obiadki, kupuje ciuchy, jego ulubione słodycze (!!!) w prezencie. Wychowany na księcia, o nic nie zadbał. Szkole zawalał, pracę znalazła matka, sam o sobie mówił, że nie poradzi sobie sam więc albo musiał grać z nią i godzić się na kontrolę, decydowanie o swoim życiu i jej apodyktyczne zapędy albo chętnie uciekłby do mnie, ale na zasadzie, że miałabym być jego drugą mamusia, na co nie pozwoliłam. Z jego matka nie miałam dobrej relacji, nie miała autorytetu, wtrącała się, szczyciła, że ten mąż jej się boi, wtrącała w nasze sprawy. Siostry nie lepsze jedna poszła w ślady Matki, 4 nieudane związki, w końcu znalazła 10 lat młodszego gościa, którego zepchnęła na margines, on gra w gry, ona wychowuje 2 ich dzieci, które w zasadzie są tylko jej i w ich wychowaniu bierze oczywiście czynny udział babcia. Ten mąż w ogóle nie kmini, że coś jest nie tak, nie upokarza go, że żona zamiast z nim konsultuje wszystko z matką, a ona ma to czego nie dawali jej tamci faceci - spokój, wolna rękę, podrzuca te dzieci jak kukułcze jaja i lata do koleżanek. Druga siostra za to nie ma kasy, wynajmuje drogie mieszkanie, dokłada jej do wszystkiego matka, jest zblazowana, nie chce dorosnąć i ma 15 lat młodsze psiapsie, bo wszystkie inne się poogarnialy. Ten mój partner mówił mi, że chce tego samego co ja - wspólnej przyszłości i stabilizacji ale palcem do niczego nie chciał dotknąć. Kasy nie miał, robotę to tylko byle dziś, wszystko ty zrób, a jak zaczęły się moje pretensje - to i zaczęły się mega awantury, odwracanie kota ogonem, wylewanie pomyj na mnie, także przez jego mamusie. Pokazałam im gdzie ich miejsce i odeszłam. Stwierdziłam, zostań sobie z mamusią. Trochę kontaktu było, latał po kumplach, spotkaliśmy się na jego prośbę po 6 mcach, to przyszedł jak po swoje. Wcześniej mi pisał, że myślał, żeby wrócić, ale czy miał gdzie? No właśnie. Nie miał. Szybko go wystawiłam ponownie za drzwi, tym bardziej, że wniosków nie było, za to znów było picie, koledzy, mamusia, wyprowadzić się nie wyprowadził, znów tylko się usprawiedliwiał a mnie obwiniał. Puściły mi nerwy, chyba takiej wściekłej sama siebie nie widziałam. Za długo to trwało. Ja też mam tendencje do starania się, patrzenia na słowa a nie na czyny, gonienia króliczka a króliczek brał, brał. Chciał tylko więcej, rób więcej, ciągnęłam nosem, a było musisz wrócic do tego stanu ci był (stres, jeszcze zmiana pracy, kłopoty z nim i sporo przytyłam). Wsparcia zero. Nie rozumiał, że miałam kłopoty w pracy. Tylko wszystko było na mojej głowie, on z siebie nic. Przestań truć innych, mówił tak jakby to była moja wina, że kiepsko w nowej robocie trafiłam. Ja jestem z życia zadowolony, a ty będziesz w psychiatryku. Moja mamusia jak sobie założy to realizuję, nie to co ty. Wiedziałam, że nie jest dobrze i długo nie potrafiłam odejść. Przemyślałam wszystko przez te 6 m-cy i zaczęłam się szanować. Nie rozmieniać na drobne, nie poświęcać, nie dać wykorzystywać, a miałam tak na wszystkich polach i w domu, w pracy i z nim. W tym wieku dopiero nauczyłam się stawiać granice ludziom. Straszne. Miałam w domu nadopiekuńczych rodziców, wychowali mnie w dyscyplinie, nakazach, zakazach, wykształciłam się, pracuję, kupiłam własne m, do którego były chciał się szybko wscisnac a jego matka kazała mu się szybko oświadczać (!!!) a sprawy związkowe idą jak idą. Długo byłam sama, bo kiedyś mój ojciec wtrącił się do jednej z moich relacji i w ogóle o tym nie myślałam. Wiem co napiszecie, tyle lat gdzieś ty się uchowała, jak się szanowała, że dałaś pomiatać sobą gościowi co chciał tylko żerować na tobie. Ciągle o nim myślę. Mimo, że bardzo mnie skrzywdził. Wyzwalam go od niedojrzałych gnojów, ale czy sama jestem dojrzała, skoro tyle czasu tolerowalam dziecinne kłótnie i zachowania, skoro nie umiem emocjonalnie odciąć się od rodziny mimo, że zrozumiałam co się wydarzyło, że marnuje swój cenny czas na glopoty, że w nowej robocie nazywają mnie per królewna. Umiem pracować, wydawało mi się, że jestem życiowa, przyziemna, niezmanierowana i tak jest, ale chyba jednak nie wszystko jest ok. Strasznie dziwna ta rodzina, matkę tego mojego partnera wychował ojciec wieki arystokrata, ona ma się za nie wiadomo kogo, z nikim i niczym się nie liczy, żyje egoistycznie i cholera wie co to jeszcze jest, dzieci mają ją za królową, sypnie $$, wychowała je na książęta, co się bawią w życie za pieniądze mamusi, na dzieci, już nawet wnuki, bo ich ojciec nie pracował, dopiero teściowa znalazła mu jakaś robocinę. Od niej ciągle wymagano, a ona od swoich dzieci nie wymagała niczego przez co są niewychowane i rozpuszczone. I tylko więzy krwi się liczą, dobrze tylko z rodziną, inni to debile. Jakaś totalna masakra. Nie wiem jak to wytrzymałam, inna szanująca się uciekłaby z krzykiem. Najgorsze jest to, że mamy podobne w sumie problemy, ale sama nie mogłam stawić im czoła, a jego pomocy nie było, on nie chce dorosnąć, nie myśli o przyszłosci, on się szczyci tym, że jest ulubionym wnukiem ponad 90 letniego dziadka i po nim odziedziczy spadek. Może żyć jak niebieski ptak, popatrzeć w niebo, cieszyć się życiem, słońcem, zapalić trawkę i życie płynie. To była w sumie jego wielką zaletą, że umiał się cieszyć życiem i czerpać z niego, czego ja nie umiem. Wiem jak to brzmi, ani w tym przyszłości ani nic. Koszmar.

Umbrella
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Wschòd

Dołączył: 2020-07-22
Punkty pomocy: 238

Jak brzmi pytanie?

A może wcale nie chcesz o nic pytać, tylko się wyżalić/wygadać? Dałaś upust swoim emocjom i tyle. Przez chwilę przemawia przez Ciebie głos rozsądku - z tej mąki chleba nie będzie. Mam jednak dziwne wrażenie, że i tak masz chęć dalej brnąć w to szambo.

Jeżeli całkowicie tego nie utniesz, Twoje życie to będzie pasmo niekończącej się szarpaniny.

Kamentek95
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 28
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2022-05-01
Punkty pomocy: 16

Kurde ale się rozpisalas na forum dajemy konkrety a nie piszemy o całym swoim życiu .

Baśka
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 37
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2022-05-21
Punkty pomocy: 1

Umbrella, masz rację. Miałam swoje problemy i wydaje mi się, że przytomnieję, także w tej kwestii. A jednocześnie nie wiem czemu o tym myślę, skoro stało się to ci się stało. Jest we mnie złość, wściekłość, ale też ciekawość czy napisze. Jak napisał to myślę, że nic ciekawego nie napisał, że się z tym w ogóle nie zgadzam. Później to analizuje i myślę, a co miał napisać? Szukałam w nim miłości, akceptacji, której sama w sobie nie mam, musiałam sama ze sobą się poukładać, w czym on miał mi pomóc jak nie rozumie w czym sam tkwi? Niepotrzebnie mi tylko deklarowało, że chce tego samego, to ja do niego podbiłam, on nie szukał nikogo, osiedle, koledzy, matka, robota, to był jego świat. Mówi, że otworzyłam mu oczy, ale nic też zrobić nie chciał w sprawie poprawy sytuacji. Najpierw mnie słuchał, później się stawiał, kłócił, przytakiwał, znów robił swoje, niby po części się przyznał do tego co robił źle. Sprawa jest skomplikowana, bo chyba musiałam go spotkać, żeby zrozumieć w jakim ja punkcie tkwię. Nie jest to jak napisałaś, takie szambo jak u niego, ale wesoło nie jest. Skupiam się na sobie, na wychodzeniu z dołka, krok po kroku będę próbowała to wszystko wyprostować, ale i tak o nim myślę. Chyba to uzależnienie.

dantone
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 29
Miejscowość: stolica województwa

Dołączył: 2020-05-23
Punkty pomocy: 85

Myślę, że rozumiem o czym piszesz, bo 2 lata temu wpakowałam się w znajomość, która kompletnie „zryła mi banię” i niestety, ale jeszcze dalej ją „ryje”, choć z tym człowiekiem kontaktu już dłuższą chwilę nie utrzymuję. Myśli o nim ciągle są, ale coraz bardziej obojętne, nienacechowane takim ładunkiem emocjonalnym jak wcześniej. Leczenie po tym typie ciągle trwa. Relacja, która uświadomiła mi, że sama mam problem ze sobą, którego istnienia się nie domyślałam.

Z Twoich wypowiedzi wynika, że jesteś osobą ogarniętą, wykształconą i masz w sobie ten „zestaw”, przy pomocy którego prędzej czy później uporasz się z emocjami, jakie wywołał u Ciebie Twój były. Łatwo nie będzie; być może wpakujesz się w to wszystko jeszcze raz, ale zapewniam, że ból kolejnego rozczarowania - a takowe nastąpi - będzie już nie do zniesienia, bo uświadomisz sobie, że pozwoliłaś sobie na jakąś chryję z własnej winy, a to uczucie jest jednym z najgorszych…

Baśka
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 37
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2022-05-21
Punkty pomocy: 1

Masz rację, wszystko widziałam i rozumiałam od początku, a zignorowałam wszystkie czerwone flagi. Jak zmarł jego ojciec to dziadziuś mu powiedział, że to lepiej jak go już nie ma a on sam, że teraz z matką to już w ogóle zajebiście mu się będzie mieszkało. I to magiczne słowo wygoda, na każdym kroku. Nie ma co, bo jestem żałosna, sama jestem sobie we winna.

Ananas1
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2021-01-31
Punkty pomocy: 778

Skrytykowałaś każdego, wszyscy są głupi a Ty jesteś kryształowa. To raz. Dwa widzisz czerwone flagi od startu ale dalej lecisz w pole minowe licząc że nie wybuchniesz. To dwa. A trzy czego Ty właściwie chcesz od życia? Podejrzewam, że ze względu na wiek chwyciłaś się byle czego. Tylko że właśnie ze względu na wiek powinnaś odziewać jakie chwasty szybko i robić miejsce na nowe tematy. Ubogacać swoje życie w pasje,dbac o swój wygląd i finanse tak żeby być atrakcyjna dla mężczyzn. A nie znaleźć jakiegoś chłopa który Ci nie pasuje od początku i wylewać na niego pomyje bo nie jedt taki jakbyś chciała żeby był. On jest jaki jest, nie Twoje zadanie go zmieniać. Twoje zadanie to uczynić siebie najlepsza wersja samej siebie po to by mieć dostęp do lepszych mężczyzn.

żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2656

Na chuj z nim jesteś?

To wydaje się głupim pytaniem ale nie jest.

Szukasz w nim tego, co sama sobie potrafiłabyś zapewnić.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.

Kensei
Portret użytkownika Kensei
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Pyrlandia

Dołączył: 2019-11-19
Punkty pomocy: 3951

Baśka miała fajny biust...

Lalala, Basiu, Ty weź go potraktuj jak wszystko, czyli przemijalnie, uwolnij się od tego przywiązania, wyciągnij dobre rzeczy, jak to, żeby nauczyć się cieszyć z małych prostych rzeczy (co nie znaczy nie mieć ambicji, to już masz) i dalej w las będzie dzięki temu raźniej, z każdej relacji czegoś się uczymy, ale większość z nich nie jest ostatnimi.

Idontgiveafuck
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 007
Miejscowość: WMG

Dołączył: 2018-08-04
Punkty pomocy: 75

Pokochaj samą siebie, zacznij rozwijać się sama dla siebie - a później przyjdzie czas na to by poznać wartościową osobę. Nie ciśnij po nikim, ciśnij po sobie samej - ale po to by się zmotywować do zmiany! Nie podoba ci się gość? To nie idź w to i tyle. Upraszczaj maksymalnie jak się da. Chłopy dobrze ci poradzili!

Szukam siebie na nowo - ruszam w podróż.