Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Ściana, pustka, związek - sugestie?

14 posts / 0 new
Ostatni
slesh
Nieobecny
Wiek: xx
Miejscowość: wlkP

Dołączył: 2010-06-04
Punkty pomocy: 30
Ściana, pustka, związek - sugestie?

Cześć. Muszę przelać trochę zdań na wirtualną kartkę papieru i zaczerpnąć opinii innych osób, żeby złapać trochę dystansu.

Radzę sobie dobrze na wielu płaszczyznach życia, mam znajomych, ludzie mnie lubią, mam stabilną pozycję w firmę - zarobki bardzo dobre jak na etat i pracę, którą wykonuję, do tego mam plany na biznes i związek, który trwa ponad rok. Od kilku dni jestem przygnieciony tym wszystkim, bo czuję, że dobiłem do ściany i nie wiem co dalej, a zawsze miałem apetyt na więcej, ambicję. Jednak z jakichś powodów nie wiem totalnie co dalej. Od kilku dni jestem w związku mocno odsłonięty, czuję się słaby, straciłem vibe, który miałem jeszcze kilka tygodni temu. Pomimo tego, że mam dziewczynę, która jest mega samoświadoma i to ona mnie nauczyła, że facet nie zawsze musi być twardy, może mieć gorsze momenty..., to czuję od Kiku dni, że tracę stery. Stery życia i w związku. Widzę te drobne różnice w zachowaniu, które mnie dodatkowo przygniatają, pomimo słabszej kondycji psychicznej. Teraz, gdy potrzebowałbym wsparcia, słyszę suche - wszystkiego najlepszego z okazji dnia chłopaka. Stara się, daje jeszcze dużo atencji, ale widzę, że to nie to. Teraz gdy się kołyszę na nogach, takie rzeczy dodatkowo przykręcają śrubę. Najchętniej bym po prostu spakował się i wyprowadził, ale zdaję sobie sprawę, że byłyby to dodatkowo dość ciężkie emocje z którymi bym pewnie sobie poradził, ale czy ucieczka to dobre wyjście? Mam w głowię totalną pustę, plany, który są ołówkiem nakreślone, nie pobudzają mnie do życia. Nie jestem też typem człowieka, który by mógł uciec do lasu i tam się zaszyć na zawsze albo na kilka tygodni.

Jak przepracować te emocje? Jak złapać się znowu mocno fundamentów? Jak czuć się znowu facetem w związku, a nie cipcią? Tego totalnie bym nie zniósł. Nie pasuje mi moja słabość i nie mogę się z nią pogodzić. To mój pierwszy tak długi związek w życiu, zastanawiam się jak dużo potrzeba (albo jak mało), żeby z faceta marzeń przejść do ramy "cipcia"? Czy to kwestia kilku dni, kiedy wszystko może zmienić się o 180C w relacji? Stawiam iluzoryczny opór, jako mechanizm, który ma mnie przed tym uchronić, ale nie tędy droga...

hart
Portret użytkownika hart
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: XYZ

Dołączył: 2020-01-11
Punkty pomocy: 190

"Najchętniej bym po prostu spakował się i wyprowadził"

Moim zdaniem szukasz dziury w całym. Taki lament od Ciebie bije. Spójrz z innej perspektywy. Masz fajna pracę, dobra kasę, w porządku życie i dziewczynę. Wiesz ile chłopów zamieniło by się na Twoje miejsce? Ile szuka jeszcze miejsca w życiu, w relacjach damsko męskich im nie wychodzi? Masz wszystko na talerzu.

"Teraz, gdy potrzebowałbym wsparcia, słyszę suche - wszystkiego najlepszego z okazji dnia chłopaka"

Coś mi się zdaje, że opierasz swoje życie na związku, jak coś czujesz, że jest nie tak, to automatycznie tracisz vibe i chęci do życia. Skoro potrzebujesz wsparcia, rozmawiałeś z nią o tym? Komunikacja jest nr 1 fundamentem w związku. Może sama myśli, że jesteś jakiś obrażony czy coś i też zachowuje dystans do Ciebie, pomyślałeś o tym? Zajmij się praca, o biznesie pisałeś, czemu się tym nie zajmiesz, tylk tracisz czas na wyzalanie. Ogarnij głowę czymś innym, zepnij portki i glowa do góry, a zobaczysz, że wszystko wróci na miejsce. Znajdź sobie dodatkowe hobby, poczytaj trochę, zrób jakiś wypad z dziewczyną na weekend żeby się odchamić od rutyny.

Więcej działaj, a przestań zawracać głowę niepotrzebnymi rzeczami.

23

slesh
Nieobecny
Wiek: xx
Miejscowość: wlkP

Dołączył: 2010-06-04
Punkty pomocy: 30

Dzięki. Chwile później się już mniej w duchu żaliłem, ale zwróciłeś fajnie uwagę na to, że skoro ja mam wewnętrznego focha na siebie, to dziewczyna też może podświadomie robić dystans, w końcu odbicie lustrzane...

Zauważyłeś to, co ja zauważyłem już jakiś czas temu i co nie jest zdrowe. Moje życie pomimo jakichś małych wewnętrznych sukcesów, opiera się głównie na tej relacji - to nie jest zdrowe. Jak coś mi nie pasuje w zachowaniu, związku to to zaraz rzutuje na moje pozostałe aspekty, że narasta we mnie żal, spada zapał do pracy i chęci generalnie do życia. Wiem, to nie jest zdrowe, ale nie wiem dlaczego tak się dzieje. Mam kilka innych filarów rozwiniętych na boku, więc gdy jeden by upadł lub był w gorszej kondycji, to pozostałe powinny trzymać mnie na nogach, a wygląda na to, że tak nie jest. Nie jest to kwestia braku alternatywy, bo mam znajome i mógłbym sobie na boku ciupciać, ale też nie chodzi o to, żeby dorabiać jej rogi dla lepszego samopoczucia.

Macie pomysły skąd tak silne opieranie swojego życia o tę relację? Nie jestem potrzebujący, ale czuję, że gdyby się coś na tej płaszczyźnie rypnęło, to będę jak statek na środa oceanu z wielką dziurą w kadłubie...

slesh
Nieobecny
Wiek: xx
Miejscowość: wlkP

Dołączył: 2010-06-04
Punkty pomocy: 30

Z tym też mam problem, bo straciłem wiele lat na bezproduktywności i teraz nadganiam stracone lata, przynajmniej chcę nadgonić. Ostatnio nic dla siebie nie robiłem, dzisiaj wróciłem do kontrolowania oddechu - dobrze to na mnie działa i będę trzymał regularność.

belford
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Krosno

Dołączył: 2019-07-19
Punkty pomocy: 310

"Czy to kwestia kilku dni, kiedy wszystko może zmienić się o 180C w relacji?" - tak, czasami pewne wydarzenia sprawiają, że zmieniasz się w naprawdę krótkim czasie wręcz nie do poznania.

Życie to ciągłe zmiany i niemalże nic nie jest w nim stałego. Zobacz nawet na swój związek. Niezorientowany obserwator mógłby powiedzieć, że przecież w tej materii nic się nie zmieniło, ponieważ jesteś ze swoją dziewczyną tak, jak rok, czy dwa lata temu. Sęk jednak w tym, że w tamtym okresie życiowym byłeś na innym etapie, odczuwałeś inne emocje i identyfikowałeś siebie jako inną osobę. Kwitując, nie jest to 1:1 taka sama relacja, jak wcześniej. I podobnie jest z innymi aspektami życia - pracą, relacjami z ludźmi itd.

Oczekiwanie stałości w życiu to szaleństwo, nie jest to do spełnienia.

Kluczowym aspektem powinno dla Ciebie być to, jak wyjść z obecnego stanu rzeczy.

slesh
Nieobecny
Wiek: xx
Miejscowość: wlkP

Dołączył: 2010-06-04
Punkty pomocy: 30

Też prawda, tylko nie mam pomysłu co mogłoby mnie wbić znowu na wyższy level, bo to nie kwestia kolejnych poznanych osób, czy podwyżki w kwocie 500zł, bo to mi radości nie da, tak samo jak fajnie byłoby mieć porsche, ale to nie oznacza, że się tego chce.

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

" Od kilku dni jestem przygnieciony tym wszystkim, bo czuję, że dobiłem do ściany i nie wiem co dalej, a zawsze miałem apetyt na więcej, ambicję."

Od kilku dni dopiero i już taki dół? Wink Życie to nie jest ciągły maraton zajebistości. To normalne, że są gorsze dni, szczególnie jak dużo pracujesz. Poza tym bardzo wysokie ambicje sprzyjają temu, że nie docenia się tego, co tu i teraz, bo ciągle chcesz więcej i więcej. Trzeba umieć dać sobie prawo do gorszych dni, słabszego stanu.

"Najchętniej bym po prostu spakował się i wyprowadził, ale zdaję sobie sprawę, że byłyby to dodatkowo dość ciężkie emocje z którymi bym pewnie sobie poradził, ale czy ucieczka to dobre wyjście?"

Po kilku dniach dołka już chcesz uciec? To nie najlepiej świadczy o tobie jako o kandydacie na stały związek Wink

"Nie pasuje mi moja słabość i nie mogę się z nią pogodzić. "

Tu jest pies pogrzebany. W tym zdaniu właśnie. Nie umiesz zaakceptować swojej słabości i próbujesz od niej uciec. Trzeba umieć siebie akceptować w każdym stanie emocjonalnym. Brzmi może banalnie, ale takie są fakty. Ty masz mechanizm typu: mam gorszy czas --> nie akceptuje tego --> uważam, że jestem słaby --> nie umiem tego zaakceptować --> karzę siebie za to, że jestem słaby --> czuję się jeszcze gorzej sam ze sobą

Umiejętność bycia słabym od czasu do czasu świadczy o sile charakteru. Uciekanie przez takimi emocjami świadczy o tchórzostwie Smile

"Macie pomysły skąd tak silne opieranie swojego życia o tę relację? Nie jestem potrzebujący, ale czuję, że gdyby się coś na tej płaszczyźnie rypnęło, to będę jak statek na środa oceanu z wielką dziurą w kadłubie..." Z dzieciństwa, jak wszystkie takie rzeczy. Zastanów się, jak wyglądała Twoja relacja z matką i jaki wzorzec związku Ci dali rodzice.

Na Twoim miejscu bym się zastanowiła nad terapią. Wydajesz się bardzo ogarniętym kolesiem, a w terapii mógłbyś się dowiedzieć czegoś więcej o sobie i się skonfrontować z tym Twoim strachem przed słabością. (prędzej czy później i tak będziesz musiał się z tym skonfrontować, bo na przykład jakbyś złamał nogę albo zachorował? Nie życzę Ci tego oczywiście, ale w każdym życiu się pojawiają momenty, że się jest słabym, chociażby na starość)

Albo sam popracuj nad tym czemu tak bardzo nie chcesz czuć się słaby. Co Cię tak w tym przeraża? Czemu to jest takie trudne dla Ciebie? I bez spiny, to są rzeczy, które dotyczą wielu ludzi, nie jesteś w tym osamotniony.

A i jeszcze taka kwestia. Za bardzo oczekujesz od dziewczyny, że będzie Cię wspierać w tym stanie. Patrz, skoro Ty sam nie chcesz się konfrontować ze swoją słabością, to czemu ona ma to robić? Jak się nauczysz akceptować siebie też w tej słabszej odsłonie, dasz sobie wsparcie samemu i zaczniesz siebie słabego lubić, to nie będziesz potrzebował dziewczyny, żeby Ci dawała wsparcie.

"Stara się, daje jeszcze dużo atencji, ale widzę, że to nie to. " Ona się może starać i stawać na głowie, ale nie da Ci tego co potrzebujesz, bo musisz sobie dać to sam. Nikt z zewnątrz nie da Ci akceptacji, jeśli sam siebie nie akceptujesz.

Meakaps
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2015-07-09
Punkty pomocy: 74

Ale to uważasz, że dziewczyna Cię nie wsparła, bo dała suche "wszystkiego najlepszego"? Wcześniej dawała Ci lepsze życzenia i prezenty z tej okazji? Ogólnie to może po prostu z nią porozmawiaj? Ze swoją byłą moim sporym błędem były rzadkie szczere rozmowy, co często mi zarzucała - że byłem zbyt zamknięty i mało rozmawiałem. Powiedziałeś, że Ci pokazała, że facet nie musi być zawsze twardy, więc wydaje się być osobą, która by z Tobą porozmawiała na ten temat. "Ucieczka" pewnie niewiele by dała, człowiekowi zawsze mało i po każdej stronie czegoś mu brakuje. No ale kto wie.

Malylunch
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Kraniec globu

Dołączył: 2019-10-12
Punkty pomocy: 865

No ostatnio też miałem słabszy dzień i widziałem się z kobietą. Warczalem, nie miałem humoru, chciałem się ulotnić że spotkania i leżeć w łóżku. .. I wiesz coooo, byłem poprostu głodny, miałem wewnętrzna zachciankę na żarcie Laughing out loud Po jedzeniu I'm back Smile
Pozatym uwielbiam celebrować małe rzeczy, jak mi się coś uda to idę sobie na dobrą kolację, albo kupię sobie coś, staram się cieszyć i nagradzać za to co robię Smile trochę narcyzm ale sprawia mi to radość i dodaje % do zajebistosci:)
Zajebałeś się w złych aspektach życia, zero przyjemność i do garów. A przecież to nie daje wspaniałych chwil które napędzają do bycia lepszym. Zero rozpamiętywania jak małe bobo i patrz do przodu, co było a nie jest nie pisze się w rejestr :]
Ja tam proponuję czegoś nowego łyknąć, żebyś miał takie pozywyne emocje, w których czujesz że żyjesz i że jest cudownie. Dla jednego to spróbowanie dragow na techno baletach i taniec że swoją laska w okularach, dla innego skok na bungee, tyrolka, kolacja w 5 stars, week w spa nie WIEM CO Cie jara. Ale bycie w nudnej stagnacji doprowadza do smutnego marazmu i robi z nas czasem jeczybuły:)

Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu

`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano

Ananas1
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2021-01-31
Punkty pomocy: 778

Dziewczyna ani nikt inny nie jest od ratowania Twojego świata. Napisałeś że nie wspiera a jak właściwie ma to robić. Czy ona wie? Czy Ty sam wiesz? Chcesz odejść bo jest gorszy czas to jak rzucenie zabawka bo nie ma już tego funu. A to obrazuje niedojrzałość. Chcesz nadać sens życiu to bierz kartę i codziennie napisz 5 zadań dziennych z różnych dziedzin związek/praca/biznes/aktywny czas wolny/relax i weź to realizuj dzień w dzień. Ustawi to głowę na zadaniowosc a mniej czasu będzie na cierpienia młodego Wertera.

żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.

slesh
Nieobecny
Wiek: xx
Miejscowość: wlkP

Dołączył: 2010-06-04
Punkty pomocy: 30

Dzięki za odpowiedzi, śmiało można podsuwać swoje sugestie, ale dodam, że wcześniejsze zmusiły mnie mocno do rozmyślania i kontemplacji, na bieżąco sobie zapisuje pewne kwestie i będą rozkładane na czynniki pierwsze przy kolejnej konsultacji na psychoterapii. Pociągnę w sobie za jeden sznurek i się rozwija z tego kłębek, będzie chyba tego dużo. Dzisiaj po prostu na pewne sprawy patrzę inaczej niż kiedyś i trzeba chyba od nowa zdefiniować swój światopogląd.

Najbardziej co mnie irytuje to fakt, że oparłem w tym wszystkim swój świat na dziewczynie i tej relacji, muszę znaleźć sposób, żeby przerzucić to na siebie, na inne rzeczy, które robię. Może założę swojego bloga i będę sobie tam pisał drogę i formował myśli w kupę. Wink

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2656

Wyczuwam strach przed bliskością.
Jednocześnie, paradoksalnie, kurczowe trzymanie się swojej partnerki.

Standard. Nic oryginalnego.

Dziecko w młodości, powinno czuć się bezpieczne, mieć pewne "schronienie", by mogło spokojnie eksplorować świat, uczyć się tego świata i poruszania się w nim.
Jeżeli tego zabraknie, bądź co gorsza, stanie się krzywda w miejscu, które powinno chronić. Robi się z mózgu papka. Bo "Normalnie", to poczucie bezpieczeństwa dziecko buduje powoli w sobie i jest w stanie jako dorosły sam sobie dawać oparcie które kiedyś dostał, bo ma "dobre wzory".

Szukasz swojej przystani, osadziłeś to w partnerce, ale partnerka może odejść, co rodzi strach przed tą partnerką, która ma być twoją opoką. I stąd ten Twój galimatias.

Musisz zrobić dwie rzeczy.

1. Przenosić powoli cieżar "poczucia wsparcia" z niej, na siebie. Czyli bardziej siebie kochać, akceptować, nie osądzać. Jednocześnie, musisz się nauczyć do siebie odnosić tak, jak bardzo mądry ojciec, do zgubionego syna. Masz dawać sobie oparcie w trudnych chwilach, zachęcać do odwagi i niezłomności w życiu. Możliwie oduzależnić się emocjonalnie od innych ludzi, naucz sam siebie definiować - potrzebne jak i w kurwę niebezpieczne. Można zbłądzić. Wtedy sam jesteś sobie kapitanem, ale płyniesz po nieznanych wodach i nikt Ciebie nie uchroni przed błędem. To się nazywa ZAUFANIE do siebie i swoich osądów.

2. Zaakceptować, że WSZYSTKO jest przemijalne. Że możesz stracić każdy element swojego życia nawet z nie swojej winy.
Ale. Jedno. Czego Ci NIKT nie zabierze, to Ciebie samego, twojej odwagi, twojej miłości własnej. Naucz się to budować i pielęgnować, jednocześnie akceptując świat takim, jakim jest, a nie takim, jaki chciałbyś by był. Wtedy dużo twoich aktualnych trosk zniknie. Ale to jest wyzwanie na miesiące, jeśli nie lata.

PS. To się buduje latami. W dodatku, będziesz się musiał jeszcze szarpać ze starym sobą i nigdy się z tym nie rozprawisz raz na zawsze. Nie da się wymazać iluś tam dekad życia strachu. Będziesz nosił ten ciężar do ostatniego tchu. Nigdy się od niego nie uwolnisz.

I w tym całym bajzlu, masz za zadanie zbudować sobie poczucie bezpieczeństwa.

Witaj w moim świecie.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.