Siemanko, jak w temacie - stres w trakcie gry mi nie odpuszcza. Mam już na koncie około 100 podejść w ciągu dnia i w klubach, ale ten pieprzony strach przez zagadaniem obcej dziewczyny skutecznie ogranicza moją skuteczność :/ Oczywiście wiele z tych podejść było udanych. Myślałem, że wraz z ilością zagadanych dziewczyn ten stres będzie się stopniowo zmniejszać ale nic z tego. Czasami jest jakoś łatwiej ale np kilka dni temu zagadując do wyjątkowo ładnej i zrobionej dziewczyny normalnie trzęsły mi się ręce a serce waliło jak młot, a z każdym następnym krokiem wykonanym w jej stronę robiło się coraz gorzej. Taki stan bardzo niekorzystnie wpływa na prowadzenie atrakcyjnej rozmowy, co prawda i tak się udaje poznawać te piękności ale jestem na siebie wku****ny że mógłbym zrobić to lepiej. Macie jakieś pomysły jak się w końcu tego pozbyć?
Z moich obserwacji zauważyłem, że:
- Im dłuższa przerwa w podchodzeniu tym większe u mnie te negatywne uczucia
- Im dziewczyna ładniejsza, tym strach jest większy chociaż były wyjątki
- Im bardziej chce poznać tą dziewczynę i się nakręcam, tym strach jest większy
- Im więcej ludzi dookoła którzy i tak mnie mają w du**e tym strach jest większy
Kiedy wam to minęło i podchodzenia stały się swobodne, niezależnie od sytuacji, o ile w ogóle tak się dzieje?
Mam to samo. Różnica jest taka, ze po prostu to zaakceptowałem. Biore ten strach pod rękę i zapierdalamy razem zagadywać panny, bo nigdy się go do końca nie pozbędziemy, no chyba, ze ktoś się urodził bez systemu nerwowego.
Bywają dni, ze nie ma go wcale i idę sam, bywają dni, ze jebaniec tak gęstnieje ze przed podejściem spada solidna kupa w majty. Do dzisiaj miewam sytuacje, ze przed samym zagadaniem odpuszczam w ostatnim momencie ale nie pałuje się tym i nie biczuje, tylko mówię sobie ze następnym razem postaram się bardziej i tyle.
Zakolegowanie sie ze strachem to chyba najlepsze co sobie wypracowałem.
Twoja podświadomość jest wielkim magazynem. Działa ona w czasie rzeczywistym, podczas gdy Twój umysł rozróżnia przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Podświadomość odczuwa tylko to, co dzieje się tu i teraz. Twój mózg to podświadomość, a Twój umysł to świadomość.
Poczucie strachu nie oznacza, że istnieje do tego powód. Podświadomość jest magazynem, dlatego magazynuje Twoje nawyki, odczucia, automatyzmy, którymi kierujesz się w życiu. W momencie, gdy odczuwasz silny strach przed podejściem do jakiejś dziewczyny, podświadomość uruchamia proces obronny tak, jakbyś miał za chwilę umrzeć - przy możliwości utraty życia. Podświadomość musi ochronić cały system i sprawić, żebyś wycofał się od zagrożenia, dlatego strach nie oznacza, że istnieje do tego jakikolwiek powód - to tylko Twój głupi odruch, którym się karmisz i sobie go narzucasz samodzielnie, bo tego chcesz.
Pomiędzy bodźcem a reakcją istnieje filtr - gdy zyskasz władze nad filtrem, możesz świadomie wpłynąć na interpretację danego bodźca i powtarzać go na tyle długo aż stanie się Twoim automatyzmem, ale który gra na Twoją korzyść.
Tak jak wspomniałem - to że się boisz, wcale nie oznacza, że taki powód do strachu jakkolwiek istnieje. Zwracaj uwagę na swoje reakcje - gdy ktoś Ci zwróci uwagę i się zasmucisz, wyłap to i zadaj pytanie czy to, co poczułeś, jakkolwiek Ci służy i czy ta reakcja jest Twoja. Większość ludzi boi się podejść do kobiety, natomiast nie jest to nawet ich reakcja, a społeczeństwa, które wytworzyło taką, a nie inną narrację. Gdybyś mieszkał w innym kraju, gdzie podchodzenie jest codziennością i byłbyś tego nauczony, a kultura jest odrębna, to dalej bałbyś się zagadać do jakiejkolwiek kobiety w ciągu dnia?
Kwestionuj przekonania, automatyzmy, to, co już wiesz, które nie są Twoje.
Jesteś Bogiem Bradley. Świetna odpowiedź. Plusik
Mesut
Wyjedź za granicę do otwartego społecznie kraju, gdzie ludzie do siebie swobodnie podchodzą i zagadują. Posiedź sobie tam 2-4 tygodnie, spędzaj jak najwięcej czasu w miejsach publicznych i rozmawiaj z ludźmi.
Blokuje cię głównie to, że w Polsce podchodzenie jest "społecznie normalne". Jesteśmy zamkniętym krajem i osoby poznają się głownie przez znajomych/szkołę/prace/tinder - tak jesteśmy wychowani i większość ma takie myślenie. Jakieś podchodzenie, zagadywanie wielu ludziom źle się kojarzy i nie jest popularne, więc się automatycznie blokujesz, bo czujesz że to co robisz nie jest do końca "poprawne" w naszym kraju.
Gdy zobaczysz, jak w otwartym kraju ludzie się zachowują to powinno ci się zmienić nastawienie. Afirmacje i inne pierdoły dobrze brzmią, ale nie są wystarczające. Nawyk musisz utrwalać przez obserwację i działanie. A w Polsce jedyne co obserwujesz to ludzi z zamkniętą postawą, więc to się kłóci z twoimi przekonaniami, zachodzi sprzeczność w głowie, stres, niepewność.