Witam, Panna ma wyjazd z pracy na krótkie szkolenie + dzień wolnego.
Jesteśmy już parę latek z sobą, dużo pozytywnych emocji.
Jestem na nie jeśli chodzi o takie wyjazdy, że względu na większe pokusy z strony alko i koleżanek, kolegów. Spotkałem się z wielkimi pretensjami, jakbym zamykał w klatce. Po prostu jestem na nie, nie jest to coś na tyle ważnego żeby nie można było odpuścić dla komfortu psychicznego partnera. Można wyjść z znajomymi z pracy na kręgle, piwko czy coś. Partnerka uparcie przy swoim ja przy swoim, jedynie to ja ten zły jakieś rady jak to ogarnąć?
No tak, masz pełne prawo zakazać partnerce wyjazdu razem z ludźmi z pracy, bo Twój komfort jest ważniejszy i ona powinna to wiedzieć. W zasadzie to z nią zerwij, jeśli pojedzie. Po co ma się męczyć.
Mądrej osoby nie trzeba pilnować, głupiej nie upilnujesz
Jak przeglądałem tą stronę, to panuje tu jakiś dziwny pogląd, że dziewczyna idąca sama na impreze, to zapowiedź zdrady. Ja jestem innego zdania, że jak będzie chciała Cię zdradzić (a zakładam, że piszesz ten temat właśnie z powodu tej obawy), to zdradzi i tak. Jak nie fizycznie, to mentalnie.
Nigdy nie zakazywałem i nie mam zamiaru zakazywać dziewczynie wyjazdów na imprezy, spotkania integracyjne, spotkania rodzinne itd. Jeżeli macie fajną relację, to żadna normalna osoba, nie zaprzepaści tego zdradą na jakimś wyjeździe, a jeżeli coś w Waszym związku się nie klei, to uwierz mi, ale to nie wyjazd jest problemem
I tak przy okazji, zazdrość, to nic dobrego
Jedna z mądrości starożytnych Azteców... czy może Indian... a chuj z tym, w każdym razie jest takie powiedzenie - Baba pijana, dupa sprzedana - i nie wzięło się to znikąd niestety. Po alko wszystkim laskom pod deklem odpierdala, a tłum napalonych byczków (albo chociaż jeden wcześniej upatrzony) plus daleko od domu (nikt nie widzi, nikt się nie dowie, poza tym na wyjeździe to przecież nie zdrada i tak dalej) na pewno nie sprzyja panowaniu nad emocjami. Oczywiście wszystko jest kwestią charakteru oraz odporności i dokładnie to samo można powiedzieć o facetach, nie jesteśmy wcale lepsi pod tym akurat względem.
Zabranianie dorosłej osobie czegokolwiek faktycznie jest słabe, ale z drugiej strony, bezrefleksyjne pozwalanie na wszystko na zasadzie "bo mamy fajną relację" bardzo często kończy się bardzo źle, tyle że większość partnerów nigdy o niczym się nie dowiaduje, stąd fałszywe przekonanie o tym, że mi się to nie zdarza, tylko innym (jasne, spoko) albo jak ma zdradzić, to i tak zdradzi... Otóż wcale nie. Bardzo często zdrada wynika jedynie z okazji która się nadarzyła oraz sprzyjających okoliczności, a zamroczenie alkoholem czy narkotykami dodatkowo przytępia świadomość tego co się dzieje. Bardzo często postawienie na swoim i nie puszczenie partnera na firmową popijawę z dala od domu, uratowałoby niejeden związek i rodzinę, a przynajmniej zapobiegłoby zdradzie.
Skąd się biorą opowieści o tym, co na takich spędach się wyprawia, nawet filmy o tym już kręcą, przecież to nie są historie z mchu i paproci, a już na pewno nie z rodzaju "Prawdziwa miłość wszystko zwycięży" na pocieszenie naiwniakom, którzy wierzą, że ich myszka jest inna niż wszystkie i ona nigdy...
Nie? Nigdy? A skąd ta pewność?
Fajna konkretna odpowiedź, ale znowu trzeba spojrzeć na to z tej strony: czy jeśli w celu utrzymania drugiej osoby przy sobie, musimy zakazywać wyjść i wyjazdów, to czy jest to zdrowa relacja? I mamy błędne koło.
Osobiście już dawno wykształciłem sobie podejście w stylu „chuj, pójdzie z innym to pójdzie. Trudno”. Ktoś powie, że beciarskie bo nie pilnuje swojego terenu ale po prostu szkoda mi energii na to odkąd wiem jakimi prawami się to wszystko rządzi. Tyle i aż tyle.
Do autora polecam wyluzować i niech jedzie. A samemu znajdź sobie jakieś zajęcie, wciągnij się w coś na te dni jej nieobecności.
Pusta chata na dwa dni? Brzmi niezle. Moze zrob tak by ona sie zastanawiala co ty bedziesz robil (jak dla mnie klucz). Czasami sytuacje beda wymagaly od nas gierki I sprytnego podejscia. Nie kaze ci podejsc so tego bezrefleksyjnie, bo gdy oznajmisz co o tym myslisz I jakie emocje tow tobie wywoluje to nic zlego(spojbosc ze soba) ale ostatecznie mowisz "zrob jak chcesz, skoro ma to pomoc w pracy to powidzenia, tez postaram sie te dni owocnie wykorzystac..." I generalnie na tym mozesz zabazowac, w czasie rozlaki nie pisze pierwszy, nie dopytujesz, zero co I jak tam, itd itd. Niech ona nie wie co ty robisz a nie ty co ona robi. To tak w scislym skrocie jak bym to ugryzl
Jak twoja kobieta leci na wyjazd integracyjny to co stoi na przeszkodzie by zebrać towarzyszy i udac sie na impreze/do baru?
Tylko pamiętaj by pierwszy kieliszek od razu zagryźć karta sim. Tu nie chodzi o to by jej zrobić na złość, ale by sie dobrze bawić. Unikałbym z nia kontaktu na czas wyjazdu. Tak po prostu by od siebie odpoczac.
"trzeba spojrzeć na to z tej strony: czy jeśli w celu utrzymania drugiej osoby przy sobie, musimy zakazywać wyjść i wyjazdów, to czy jest to zdrowa relacja?"
Nie musimy zakazywać, ale moim zdaniem to kuszenie losu, dlatego ja osobiście, ustalam takie rzeczy przed wejściem w jakąkolwiek relację i wyjaśniam te kwestie na samym początku znajomości. Jak laska ma skłonności do wychodzenia solo i baletowania po nocach w towarzystwie pijanych kolesi, to od razu z mojej strony jest elo i bonwłajaż. To się zawsze kończy źle, pytanie tylko co się wyda i kiedy, bo może nigdy nic i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Mogę w ciemno się założyć, że każdy z tu obecnych ma w bliskim otoczeniu przynajmniej jedną dupę, którą by przeleciał na wylot, gdyby tylko nadarzyła się okazja, no nie mówcie że nie. To teraz sobie wyobraźcie, że taka okazja właśnie się nadarza, jesteście wszyscy najebani w pizdu daleko od domu przez kilka dni, a hasło przewodnie brzmi - co się dzieje na wyjeździe, to zostaje na wyjeździe.
Wystarczy teraz odwrócić role, żeby sobie uświadomić ile to trzeba, żeby puszczonej luzem lasce puściły lejce.
Ostatnio koleś w robocie opowiadał jak jego stara wróciła z wieczoru panieńskiego i poczuł od niej zapach kondomów. No i gadka szmatka się rozwija, a ja dla beki mu włączyłem na telefonie pierwszy z brzegu filmik z serii Dancing Bear, gdzie 20 lasek na imprezie ciągnie druta i ssie jaja randomowemu murzynowi, który na koniec im się spuszcza do gęby. Ten mój koleś patrzy patrzy... broda zaczyna mu się trząść... śniadanie zaraz zwróci na podłogę... i w końcu wypalił, że to na pewno wynajęte kurwy, bo żadna normalna dziewczyna nigdy by czegoś takiego nie zrobiła, nawet pijana, to niemożliwe.
Nie no skąd, ależ gdzie tam, niemożliwe, to na pewno wynajęte kurwy. Panna młoda je wynajęła na własny wieczór panieński, taka nowoczesna moda z zagranicy...
Przykuj łańcuchem do kaloryfera. Tylko łańcuch min 5m żeby do kuchni dała rade dojść.
A na serio to co ci konkretnie przeszkadza w tym że bejbe wyjeżdża na pare dni? Nie umiesz bez pańci zorganizować sobie czasu?
Znajomy temat, u mnie skończyło się na tym że panna poznała nową milość swojego życia. Myślałem że moja ,,księżniczka" taka nie jest
Potwierdzam tezę Maxiego, jeśli jest alko I pojawi się gość który zapewni więcej niż trochę emocji to panna pójdzie z nim w tango. Więc jeśli już zdecyduje się na wyjazd to nie czekaj grzecznie w domu tylko ruszaj na kluby. Baw się dobrze i nie myśl o tym co ona robi. Jeśli ma się coś stać to i tak się stanie
Wiecie jak jest, relacje tworzy dwoje ludzi, przeważnie, no i każdy coś wnosi i tą relacje tworzy, co wnosi, czego nie wnosi czyli w sumie wnosi ale w postaci kłamstwa, czyli tworzy błędny obraz, nie ważne, istotne jest to, że oddziałuje. I gdy coś jebło, to z każdej strony, jak to jebło to już rezultat tego co kto wnosi przy czym brak wyczucia i doświadczenia i wiedzy w kwestii tego kim kto jest i czego chcemy a czego nie chcemy powoduje że robi się często rozjebanko. No, byłoby bardzo często, ale większość ludzi tworzy swój przeklamany obraz tak zaciekle, że nawet ten obraz relacji który stworzyli będą skrzętnie ciągnąć, jak jest dobry i im się podoba, albo raczej otoczenie go akceptuje, bo głównie po to się tworzy obrazy żeby ludzie oglądali i oceniali, interpretowali. Żeby ich zadowolić, hehe, najs łan, niektórym mocno zaszczepiono aby równali do sprzedanych im wcześniej wzorców cnie? Ilu z nas coś odtwarza, a ilu przetwarza?
Głowy do góry, można budować też ładne obrazy malować w których sporo się zgadza z tym jak jest, wtedy też bywa że o rozjebanko ciężej, bo nie ma takich różnic w porównaniu ze stanem faktycznym. A no to już jest tylko jeden sposób...
No i oczywiście są relacje pomiędzy, czyli te nastawione na rozjebanko, rozjazdy pomiędzy obrazkiem a tym co jest. Szambo wybija. To my, cześć wszystkim, dzień dobry, dobry wieczór!
Teraz już wiecie gdzie jesteśmy, pytanie w która stronę chcecie iść i czy w ogóle chcecie iść? Ruszać się trzeba, ale można z intencją kierunku, malujemy obrazki i szukamy kogoś kto chce namalować podobny i to nam wystarczy, a swoje dalej będziemy robić? Czy może będziemy robić swoje i o tym mówili a obraz będzie powstawał na jednym płótnie?
Taka dygresja jak zresztą większość wpisu, ale mnie naszło. Kiedyś czytalem w którymś blogu, może to był Hektor, o tym jak autor mówił kobietom, że w jego relacjach, związkach, podstawy to szczerość, szacunek i zaufanie. Sam dodałbym do tego zrozumienie i uwazność. To aktualnie moje podstawy. W moim odczuciu, jeżeli, załóżmy, dwoje ludzi będzie w tych wszystkich pięciu filarach pozostawać, odnosząc je zarówno do siebie jak i do drugiej osoby, to w sumie poza śmiercią i brakiem chemii nie wiem co może rozjebać taki związek. Ew może po prostu się skończyć bo ma się inne koncepcje na to co chce się robić aktualnie w życiu. A wiemy, że nic nie jest takie samo jak było i wszystko się zmienia więc sory za tą wrzute, ale to pewnie też może się skończyć. Tyle, że tu już w pełnej świadomości człowiek wie i to robi lekko i kuma dlaczego.
I zawsze też ktoś może mieć problem z jakimiś filarami, ale od tego już jest on sam. Ty sam. Warto zadbać o swoje filary, a później iść dopiero szukać kogoś kto też już zadbał o nie. Lub dba, bo to się nie kończy, to jest droga, to jest jakiś kierunek.
Pozdrawiam!
Edit: czasem jest też tak, że trafisz na kogoś, kto ma problem z jakimś filarem, który Ty masz ojebany do perfekcji, no tak prawie bo jej nie ma, ale dobrze, solidnie, i z automatu będziesz się tym dzielił bo tak masz i już, i akurat trafisz w deficyt tej osoby, w konkretnym filarze, to jest uzupełnianie, lub raczej nie, uzupełnianie jest chujowe, to się pokazuje, a jak ktoś ma już dobry kierunek to skorzysta tylko po to by samemu się rozwinąć w tym filarze. Kto wie, może będzie tak że i u Ciebie kuleje jakiś filar, w którym druga strona okaże się mocna i będzie podobnie? Może tak być, tak się wzrasta. A wiadomo, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i różnie bywa. Warto się przypatrzeć i ruszyć.
Bardzo plastycznie opisane Kensei, cytując jednego bywalca tego forum: "podpisuje się pod tym obiema rękami, nogami, a nawet penisem".
A do autora postu kieruje pytanie, co robiłeś przez te kilka lat związku i jakie zaufanie zbudowałeś do siebie samego przez siebie samego oraz do partnerki jeśli boisz się "puścić" ją na wyjazd integracyjny z pracy?
Dla mnie jedną z fajniejszych, (bo mam ich kilka) definicji miłości jest określenie, że miłość to wolność. Interpretować to można na kilka sposobów. Jeśli ta definicja Ci podchodzi to zastanów się czy takim działaniem nie ograniczasz jej lub swojej wolności?
Pisze to ponieważ z Twojego wpisu widzę wylew niepewności do siebie samego, partnerki jak i jakiś nierozwiązanych, nie przegadanych spraw w waszej relacji. A relacje są po to żeby rozmawiać, komunikować sobie na bieżąco co gra, a co nie gra...
Nie rozumiem czemu ludzie tak sobie utrudniają i często o tym zapominają!
"Dwóch rzeczy pragnie prawdziwy mężczyzna: niebezpieczeństwa i igraszki. Przeto pożąda kobiety, jako najniebezpieczniejszej igraszki."
No zgadzamy się fest.
"Dwóch rzeczy pragnie prawdziwy mężczyzna: niebezpieczeństwa i igraszki. Przeto pożąda kobiety, jako najniebezpieczniejszej igraszki."
Zaratustra <3 wiedziałem, że już gdzieś to widziałem, ale nie pamiętałem, wtedy jeszcze tego tak nie pojmowałem, ale tak, a jakże!
Cytaty z Nietsche'go na forum o podrywaniu
Hitler się w grobie przewraca
Dodatkowo pomysł Sequela z gierką dosyć niezły i warto takie akcje raz na jakiś czas robić, ale założę się, że ciężko będzie Ci to psychicznie wytrzymać i będziesz sobie tworzył jakieś głupie projekcje w głowie.
Może rozwiązanie jest ciut prostsze i wystarczy dać swojej dziewczynie mega emocjonalną randkę (strzelnica, bungee, lot szybowcem, coś w tym stylu), zakończoną dzikim, ostrym i namiętnym seksem jakiego wcześniej nie miała, a na koniec życzyć miłego wyjazdu? Rozpalisz w ten sposób jej emocjonalną machinę tak, że przez cały wyjazd będzie myśleć tylko o tym, o Tobie, pragnąć jeszcze więcej po powrocie hmm?
"Dwóch rzeczy pragnie prawdziwy mężczyzna: niebezpieczeństwa i igraszki. Przeto pożąda kobiety, jako najniebezpieczniejszej igraszki."