Witam panowie jestem z panna już trzy lata w związku, na początku wiadomo wszystko super sie układało sexu było co niemiara zdarzały się kłótnie wiadomo. Zawsze jak podawała mnie jakiś testom to zwyczajnie to olewałem, ale w ostatnim czasie jakieś pół roku temu dałem się zapędzić w kozi róg. tydzień temu normalnie sex normalna rozmowa ale następnego dnia dostałem wiadomość ze to wszystko jest bez sensu żebyśmy się rozstali bo ma tego wszystkiego dosyć bo mi chodzi tylko o sex że mam ją gdzieś ze już nie ma na to siły. Że niby tylko ja sie dla siebie liczę takie typowe babskie gadanie, że znudziło sie jej użeranie zemną ze zemną to nie związek i padło z jej ust słowo ze mam sie wyprowadzić mówiłem jej aby sie uspokoiła. Ale twardo stała przy swojej decyzji więc musiałem pakować swoje manatki nie powiem byłem wkurwiony bo laska ma mnie w garści wie, ze mi zalezy i że jestem w stanie do niej wrócić. Nie byłem w stanie zabrać wszystkich swoich rzeczy powiedziała zebym odebrał w następnym tygodniu powiedziałem oki od tamtej pory się nie odzywałem żadnej wiadomości ani telefonu, wczoraj panienka się odezwała czy odbieram od niej dziś resztę rzeczy powiedziałem jej że tak jak byliśmy umówieni i pytanie kolejne z jej strony czy zgarnę ja od rodziców a to jest drugi koniec miasta i ja debil na to jasne bedę po ciebie za godzinę. No i wsiada do mnie do auta normalnie powiedziała cześć zapytałem jej co tam u niej słychać ona również się pytała mnie o to co tam działo przez ostatni tydzień. Dojechaliśmy do niej do domu zabrałem walizę z auta i w mieszkaniu zapytałem sie jej czy pogadamy odpowiedziała ze dopiero jak sie spakuje, spakowałem sie na szybko no i przyszła do mnie i jej pierwsze pytanie słucham ?. No i popełniłem typowy błąd zacząłem mówić ze zjebałem nie powinienem sie tak zachowywać nie dawać jej takich odczuć ze przepraszam ze ja kocham a tak z dwie godziny rozmawialiśmy po czym powiedziała czy to wszystko, odpowiedziałem ze tak. No i zacząłem zabierać swoje rzeczy do auta przy ostatniej rzeczy zapytałem ją czy pójdziemy na spacer z psem zgodziła sie miałem jeszcze jedną rzecz do zabrania do auta to powiedziała później weźmiesz i na spacerze normalna rozmowa wszystko tak jakby nic sie nie stało ale jak zadałem jakieś pytanie odnośnie nas to od razu z marszu nas juz nie ma żebym odpuścił odprowadziłem ją pod dom zabrałem rzecz jeszcze która została i pojechałem do domu. Napisałem jej wiadomość ze juz dojechałem to odpisała mi że szkoda mojego czasu i energii, bo ona juz mi nie zaufa nie da mi kolejnej szansy za duzo razy nam nie wyszło i że już nie zaryzykuje. Totalny rollercoaster kobita starsza ode mnie o dwa lata, nie wiem jak teraz ugryść ten temat aby ją trochę naprostować do pionu bo wydaje mi sie ze to jakiś je*any test z jej strony i patrzy czy latam za marchewką