Witajcie,
Jakiś czas temu zaprosiłem dziewczynę na imprezę przez nk, było to głupie wiem, wtedy o tym nie wiedziałem. Najgłupsze było to że wiadomość odebrała już po imprezie... więc była lipa.
No ale zaproponowała byśmy się i tak poznali (jeszcze nie wiedziała kim jestem)
oczywiście się nie zapoznałem a jedynie spoglądaliśmy na siebie przez kilka miesięcy, teraz gdy już widywać się nie będziemy, a ona o tym wie. Zaproponowała mi spotkanie na mieście w jednej z cukierni (przejęła inicjatywę), wstępnie się zgodziłem ale nie wiem czy wogóle iść i co robić jeśli bym poszedł. Podpowiecie coś?
Dziewczyna kiedyś podobała mi się niesamowicie, teraz ten blask nieco osłabł...
idź i zrób sobie z niej kolezankę skoro ci już tak faja nie stoi na jej widok,
a koleżankę zrobić jest znacznie łatwiej dlatego nie będziesz mieć problemów(gorzej jak się w tobie zabuja).
Idź dowartościować sam siebie, a nie pukać. Albo nie, przleć ją i tym się dowartościuj, jeśli już się tutaj znalazłeś i wiesz co i jak, to wiesz również jak to zrobić, ny?
Popieram przedmówcę idź i zapoznaj się z nową babką, a może znów blasku nabierze i coś z tego będzie . A jeśli Ci zależy na przejęciu inicjatywy to możesz jej zaproponować pójście w inne miejsce niżeli do cukierni.
"Podstawą szczęścia jest wolność, a podstawą wolności odwaga" - Tukidydes
Ta... Pewnie... Koleżankę kurwa... Na randce...
Te Bolczyk, jesteś tu 9 tygodni i nie wiesz co robić? No to masz
problem. Tak, Problem, przez duże 'P', ponieważ nie umiesz czytać ze zrozumieniem, nie przyswajasz tego co wszyscy chcą Ci do głowy wtłoczyć. Druga alternatywna możliwość jest taka, że nie czytasz nic co na tej stronie jest. Nie czytasz na bieżąco tematów jakie się pojawiają. Jest zaś wszystko, czego Ci trzeba, leniwy jesteś, myśleć się nie chce, może jeszcze nie dorosłeś, może nigdy nie dorośniesz do tej wiedzy. Ogarnij się, ot co.
Czytałem, niestety nadal brak mi odwagi na praktyki. Jestem niedojebany i co zrobię? Stary ja nie wiem co mam już robić ze swoim życiem...
Nie mam nawet znajomych żeby na impreze skoczyć, bo cośtam,...
Dobija mnie życie w każdym kontekście.
To mnie rozwaliło: "niedojebany jestem"
A czy czytałeś, że świadomość własnej wartości to absolutna podstawa? Nie wiem co Ci doradzić. Sam musisz się zmienić. Najpierw musi być wola, taka żelazna. Jak nie masz charakteru to całe życie tak przeżyjesz. Tylko że wiesz, to nie będzie życie w stricte znaczeniu słowa tego, a raczej wegetacja. Wolisz wegetować, czy żyć? to nie jest pytanie retoryczne... Zacznij od charakteru, zasad. ja np. wszystkie mam tam gdzie słońce nie dochodzi. Moralne, prawne, diabli wiedzą jakie jeszcze, prócz jednych - swoich. Jest reguła 3s? Jest. Przestrzegaj jej. Narzuć sobie, że gdy pomyslisz o niej gdy zobaczysz ładną kobietę - podchodzisz i nie ważne jest otoczenie. Nieistotne co inne pomyślę, mnie np. mają za durnia komletnego jak wybiegam w niedzielę wieczór się przebiec, choć zimno jak diabli i wali deszczem jeszcze bardziej,, żeby wypełnić limit 3x/tydzień. Ktoś mi każe? Nie. Po prostu przestrzegam tego co postanawiam, nie piszę, żeby si przechwalać a dać Ci taki przykład. Zacznij od swojego kodeksu reguł, których nie łamiesz. Na tym zajebiście buduje się swoją pewność siebie, uwierz. I przestań się mazać, że życie jest be i w ogóle. to od Ciebie zależy jakie ono będzie. Tylko i kurwa wyłącznie!
ej no Euro stary przyjacielu, co jest złego w koleżance? bo jak dla mnie z osoby poznanej przez neta to raczej pozytywu nie będzie chociaz moge się mylić
No bo widzisz, w pewnej sytuacji wolę koleżankę. Rzadko, ale jednak... Kiedy się zaś idzie na spotkanie z kobietą to nie po to żeby koleżanki szukać... Owszem, może nie wyjść, ale trzeba iść z pozytywnym nastawieniem. Próbować czegoś więcej. Jak spadać to nie z wsiowej chabety, a z rasowego araba, takiego wyjebanego co w Janowie Podlaskim za grubą kasę chodzi!
ale gościu Bolczyk nie czuje do niej tego co dawniej i nawet sam może z nią nie chcieć byc to juz lepiej jak zrobi sobie z niej koleżankę przecież nie jest tragicznie mieć o kilka więcej koleżanek, dzięki temu będzie mógł sobie przebywać w towarzystwie kobiet więcej czasu, będzie bardziej obyty z kobietami(jeśli ma odpowiedni wiek to kobieta)
Tenże blask osłabł ponieważ towarzysz Bolczyk wymówek szuka, ot co. Niech próbuje co tylko może, a raczej na ile bedzie miał odwagę. Ważne by spróbować, a potem z innymi jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze...
Powtórzę - warto sobie stawiać wysokie cele, w tym przypadku nie nastawiać się tylko na koleżankę bo osiągnięcie to żadne, po prawdzie. Krzemek na ten przykład chce wyruchać Scarlett J. przykład brać!
no jest z niej niezła dupcia:)
kurwa jak glinx ;|
W każdej grze są zwycięstwa i porażki - to naturalna cecha rywalizacji. Jeśli chcesz grać i wygrywać musisz się liczyć z tym, że czasami poniesiesz porażkę. Jedyny sposób na uniknięcie porażek to przestać grać, ale wtedy też nigdy nie odniesiesz zwycięstw
heh jajcarze z Was dobrzy są
Pamiętam kończyłem gimnazjum, byłem szarakiem, żałowałem tego jak spędziłem ten czas, myślałem sobie że w liceum będzie lepiej...
teraz kończę liceum, sytuacja absolutnie się powtarza, skończyłem szkołę, nie poznałem absolutnie żadnych fajnych dziewczyn a zawsze o tym marzyłem. Nie zdobyłem wielu znajomości, tylko podstawowa ekipa (po to żeby przetrwać). Jak spojrzę wstecz, to widzę monotonię, dobija mnie to.
Mam chwilę słabości, bo myślę że teraz skończyłem szkołę, pewnie wezmę się do pracy i tak mi życie zleci. Dziewczyn będzie mało okazji do poznania, bo nieukrywajmy się, szkoła to doskonałe miejsce. Kumpli mam takich że na impreze gdzieś iść, to wiecznie nie pasuje.
Nie chodzi nawet o same dziewczyny, ja nie mam znajomych ani ziomków z którymi w dowolnej dla mnie chwili mógł bym skoczyć na piwo.
Euro dobrze mówisz, popieram taką postawę, od lat czytam ebooki i inne na temat zmiany siebie. Nie wiem co za typ człowieka jestem że do mnie to nie dociera. Rozumiem swój błąd ale nie potrafię się przełamać. Nawet do dziewczyny nie podejdę, choć wiem że jej się podobam.
Zawsze przywiązywałem wagę do pieniędzy, kocham zarabiać pieniądze (nie wydawać) i na tym się skupiam. Ale jak tak dalej pójdzie obudzę się jako starzec który nic w życiu nie przeżył. Bardzo mnie to przybija...
Wracając do tematu, dziewczyna wydaje się dość skromna, nie ubiera się zbyt fajnie, ale coś mnie w niej zafascynowało, chyba jej uroda. No ale w chwili obecnej blask nieco osłabł.
Jako że ciemniak jestem w tych kwestiach, mógł by ktoś zaproponować jak to spotkanie powinienem mniej więcej rozegrać?
Osobiście myślałem nad wzięciem czegoś na wynos i spotkanie na łonie natury gdzieś, może nad wodą... No ale powiedzmy że jesteśmy w restauracji/cukierni i co dalej?
Może jakieś propozycje jak rozegrać spotkanie? Ile mniej więcej toczyć spotkanie? Czy ja mam zaingerować zakończenie spotkania? Czy po spotkaniu odwieść ją na przystanek lub do domu? Czy warto zmienić godzinę spotkania, którą ona ustaliła? Na co zwrócić uwagę?
plan wydarzeń... może nie ale może jakiś zarys jak to ma mniej więcej wyglądać. Jak złapię plusy u niej.
eh stary przecież żenić sie z nią nie bedziesz tak? więc rusz dupe ,zaproponowała Ci spotkanie to jak chcesz ( ale nie musisz ) choć możesz postawić też inną godzine niż Ci poda żeby było trochę na twoim i idz sie z nią spotkaj ! co tam zrobisz oplujesz ją ,zadławisz sie, zesrasz sie w gacie , popchniesz ją niechcący pod auto ( no może tego nie ) to jednym słowem nie przejmuj sie ! to doświadczenie na przyszłość ,będziesz miał jeszcze cholernie dużo okazji aby poznać nowe dziewczyny ,więc idz i nabierz doświadczenia! idz na spontan i czuj pełen looz ..
no i odwołała spotkanie bo coś tam. Zaproponowała bym to ja zaproponował nowy termin i miejsce. Zaproponuję choć wcale nie mam szczególnej ochoty na spotkania. Nie wiem jak się zachować, co robić, co wypada a co nie.
poczekaj z tym spotkaniem trochę będziesz chciał się z nią spotkać zaproponuj termin i godzinę
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
zaprosiłem, zgodziła się.
Czy po wszystkim mam ją odwieźć (przystanek/dom) ?
Czy ja mam zaingerować koniec spotkania, czy siedzieć dotąd aż ona to zrobi?
Co mam zamówić? to co ona chce, czy coś zaproponować?
na przystanek możesz ją odprowadzić, pod dom podprowadzić jak blisko ale nie jechać z nią busem pod sam dom, jeśli macie z buta kawałek to podprowadź czaisz o co chodzi,
oj zdecydowanie ty pierwszy zakończ spotkanie, powiedz jej że jesteś umówiony lub musisz coś załatwić ale z kim, co i gdzie nie mów, trochę tajemniczości się przyda
ty proponujesz, jak ty zaprosiłeś to płacisz ale nie przesadzaj, sok, kawa czy cos tam starczy a jak chce coś droższego niech se kupi
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
Będę samochodem, mam ją odwieźć czy "nara"
PS. Czy wypada iść na pizze? Nie wiem ale wydaje mi się że może to nie eleganckie trochę? Mam zamówić ewentualnie dwie czy jedną giga ?
pozdro
bolczyk zazwyczaj kobiety nie lubią jeść na pierwszej randce bo sie wstydzą A TY ROB TO NA CO MASZ OCHOTE! Ja wpierdalam jak jestem glodny i juz. Tylko nigdy z sosem czosnkowym, chyba ze jemy to oboje.
Ja bym proponowal wyczuc kiedy bedzie chciala zakonczyc i zakonczyc spotkanie przed nia! odwiezienie do domu jest jak najbardziej na miejscu, w koncu masz auto i Ty jestes facetem. Tylko nie wypierdol w cos po drodze
aha, niczego nie proponuj, tylko zapytaj "jesteś głodna?", jak nie, to nie, jak tak to patrz w menu i mów "jemy pizze na pół?" ona: no ok mozemy, ale z czym? i teraz jest problem największy trzeba wymieniać całe menu bo one często - tego nie lubie - tego nie lubie - więc w takim układzie mówie zawsze - "ok to bierzemy po małej - wybieraj sama :)". i czesto gapi sie w karte 5 min i wkoncu mowi, dooobra zjem to co Ty hehe. musisz tym grać i manipulować - jak wszystkim
semper fidelis
aha co do pizzy jest tez zajebisty motyw z "pizzą na życzenie", czyli wybierasz np 5-6 składników - w wiekszosci pizzerii jest ta opcja - i wtedy raz Ty, raz ona mówi składnik ale mówie Ci, ze powie ze nie jest glodna
semper fidelis
Fajna opcja z tymi składnikami na zmianę, może wyjść coś ciekawego. Tylko kto to potem sprzątnie?
No to już nie wiem, w pizzerii byłem kilka razy, wiem co i jak. A w tej cukierni co ona chciała nie byłem i będę się czuł nieswojo. Może napisać jej co o tym myśli, odpisze mi itd... Jeśli się zgodzi to wtedy pójdziemy co?
KRZEMEK dobry jesteś agent, kurde masz dobrze w głowie poukładane w tej dziedzinie, a ja to laik jestem. ;P
Szczerze mówiąc aż mi się flaki lasują jak myślę o tym że mam jutro świrować pawiana z nią. Niby dążyłem do tego a teraz nie mam ochoty z nikim nigdzie iść. Ale jest to chyba wymówka. Co nie zmienia faktu że mnie to męczy... już dziś, a co mówić jutro. Jeszcze co gorsza rano mam ważny egzamin
wyobraz sobie ze idziesz gdzies z ziomkiem, kurwa, wyluzuj stary! jak bedziesz z nia siedzial to wyobraź sobie że to pies bałwan z "łap gołębia" albo Twoja siora, kumpela whatever poprostu badz wyluzowany, rozsmieszaj ja, gadaj, dotykaj a na koncu pocałuj
semper fidelis
No tak zrobię, mam nadzieję że nie zaliczę przypału żadnego
A tak nawiasem, co myślisz o tym by dziś napisać że idziemy na pizze? Czy jej pasuje. Jak się zgodzi (a myślę że tak będzie) to przyjdzie głodna bo będzie wiedzieć że trzeba wsunąć kawał żarcia Na koniec jakiś spacer i wio..
Zaliczaj dziewczyny, nie przypały
Umów się tak, by tobie pasowało. Jak zrobicie jakąś zajebiście ohydną pizzę, to na pewno nie odmówi. Lepiej ty bądź głodny, to więcej zeżresz, a rachunek po połowie.
Zamówimy jakąś tradycyjną. Nie jestem tak obstukany żeby urządzać kombinacje. Będę starał się wytrwać w spotkaniu w miare miłym tonie itd... Ale nie będę raczej świrował, przynajmniej narazie.
a co do rachunku, to ja zapłacę. Nie wyobrażam sobie że mogło by być inaczej.
Lepiej sobie wyobraź.
Ona nie jest twoją dziewczyną. Dlaczego masz za nią płacić? Jak zobaczy, że rachunek jest duży i później pójdziecie jeszcze do kina, na lody i zapłacisz jej za taxi pod dom, to dopiero zajebiście na tym wyjdziesz, bo ona przestanie sobie to wyobrażać inaczej...