Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Seks dla dorosłych czyli orgazmu ciąg dalszy

Kolega HMS taką wpisał odpowiedź pod http://www.podrywaj.org/orgazm_i....

„Nie przepadam za statystykami ale z jednym muszę się zgodzić. Według moich doświadczeń średnio co piąta kobieta (czyli de facto 20%) miało orgazm pochwowy podczas stosunku. Nie lubię tzw. "palcówek" a wibrator w łóżku to dla mnie sorry - zboczenie.

Taki staroświecki jestem...Te 20% to właśnie idealne kochanki-elita wśród kobiet! Inne po prostu mają przechlapane - ale to ich problem i to podejrzewam większy niż one same sądzą. Nie wiem czy ktoś robił już takie badania (może to szansa na doktorat dla Ciebie Andrew?!) ale według mnie częściej są zdradzane, częściej tracą partnerów bo faceci jednak wolą czuć te "eksplozje" w łóżku niż bawić się godzinami szukając punktu "g" czy pieszcząc łechtaczkę. Może to co piszę wyda się cyniczne-ale wierzcie mi nie jestem cynikiem i zawsze się staram zadowolić partnerkę ale czasami od razu czujemy że materia "taka sobie" i nie wiele da się osiągnąć. Czy to się nam podoba czy nie ludzie są różni i różnie wyposażeni przez naturę - niektóre mają to coś i są szczęśliwe, inne nie mają i raczej czują się gorzej. Smutne to ale prawdziwe...Pozdrawiam serdecznie.”

Nieświadomie dał mi natchnienie do kolejnego artykułu, w którym niestety będę musiał troszeczkę zaprzeczyć jego słowom, notabene za które serdecznie dziękuję.. Zatytułowałem go: Seks dla dorosłych, gdyż sprawy, o których napiszę, wybiegają poza standardowe i staroświeckie ramy seksualne. Spragnionych nowinek lub pomysłów od razu informuję, iż będzie to opis sfery psychiczno-emocjonalnej, a nie instrukcja manualna Smile. Ja to nazywam – nowoczesne podejście. Nie mam zamiaru nikogo pouczać ani udowadniać, że jestem super boy (od tego są olimpiady i bary z piwem dla samochwałów), ale być może dzięki mojemu doświadczeniu i chęci poznania kobiet, życie seksualne i emocjonalne kilku osób zyska nowy wymiar. Taka jest moja intencja. Z góry też przepraszam za moje czasami niespójne myśli (pisarzem nie jestem), ale po ilości odsłon i po komentarzach widzę, że lubicie czytać moje wypociny, a za to Wszystkim Wam dziękuję.

Zanim przystąpię do przelewania myśli z mojego „chorego” mózgu podam trzy moje definicje. Zauważyliście, że często używam słowa mężczyzna, bo:
- mężczyzna: człowiek, samiec posiadający cechy męskie, o których wszyscy piszemy i które są pożądane przez kobiety
- facet: człowiek, samiec udający mężczyznę
- frajer: człowiek, samiec, który przez własne błędy został zrobiony w balona, a dodatkowo winę zrzuca na cały świat.

Do rzeczy ...

Tylko co piąta kobieta przechodzi orgazm pochwowy, dawno temu nazywany właściwym czy prawdziwym, i mówię tu o nazewnictwie stosowanym przez facetów, gdyż inny nie był dopuszczany do myśli. To była prawie zdrada, a o kobiecej masturbacji to nawet tematu nie można było zaczynać. Faceci uważali, że obowiązkiem kobiety jest mieć orgazm, gdyż on był dowodem ich sprawności seksualnej (do dzisiaj niestety tak jest), z tą różnicą, że za brak orgazmu obwiniano właśnie kobietę. I zgadzam się z HMS-em, że to ich problem i to większy niż im się wydaje, ale z tą różnicą, iż uważam, że od nas mężczyzn dużo zależy czy dana kobieta będzie go miała w końcu czy nie. Oczywiście od razu odrzucam choroby fizyczne, które powodują ewentualny brak „szczytu”. Osoby, które czytały moje wcześniejsze artykuły, znają moje zdanie na temat, dlaczego kobiety do orgazmu nie dochodzą. Przez mózg, a dokładniej pisząc przez to co w tym mózgu siedzi. Dodatkowo dodam jeszcze telewizję i prasę młodzieżową, która skutecznie od kilku lat faworyzuje modę na piękność i tym samym wpędza kobiety w jeszcze większe kompleksy. I tu moja uwaga Panowie: możecie paniom pomóc!! Oczywiście mówimy o pomocy dla kobiety, która troszeczkę czasu z nami spędzi, bo wiadomo, że przez tydzień czy dwa to niewiele jest do zrobienia. Inną sprawą, jest też to, że kobieta dążąca na siłę do orgazmu i skupiająca się właśnie na nim, najprawdopodobniej do niego nie dojdzie. Tak jak pisałem kiedyś, powolutku, spokojnie, sam przyjdzie jeżeli droga do niego będzie odpowiednia.

Mały przykład:

Dawno, dawno temu (ha ha) miałem dziewczynę, którą po kilku seansach zapytałem, dlaczego udaje orgazm. Do dzisiaj pamiętam jej wyraz twarzy: przerażenie pomieszane ze zdziwieniem i ze strachem. O boże – odkrył moją tajemnicę!! Co ja teraz zrobię?! Będzie się śmiał czy mnie zbeszta?! Jak mi później powiedziała - takie miała myśli w tym momencie. A wiecie co było dla niej największym wstrząsem? Moje słowa – kochanie spróbujemy temu zaradzić. Nie dość, że gość odkrył, że udaje, to jeszcze ma sposób na orgazm. Nie wierzyła. Zajęło nam to (piszę nam, gdyż to wspólna praca była) chyba ze trzy do czterech miesięcy i w końcu dostała ten pierwszy upragniony szczyt. Aż mi się dziewczyna w ramionach jak dziecko rozpłakała. I nie myślcie, że jestem jakiś guru seksualny, bo wcale nie, chodzi o to, że robiłem coś czego nikt wcześniej nie robił. Byłem cierpliwy! A niedowiarków odsyłam do pierwszego lepszego filmu erotycznego (nie pornola) z udziałem dwóch dziewczyn czyli lesbijek. Warto troszeczkę przeanalizować seks z ich udziałem i zobaczyć, jak one to robią. Tam jest więcej pieszczot niż samego wprzód-w tył. Ale jeżeli facetom się nie chce, myślą tylko o tym jak dobrać się do cipki, żeby poczuć żar na członku no to sorka. Nie tędy droga. I szanując zdanie HMS-a to moje zdanie jest takie: Jeżeli nie będzie Ci się chciało „szukać” punktu g czy pieścić łechtaczki, to współczuję Twoim kochankom. Niestety będą długo czekać na pociąg rozkoszy chyba, że wagon zmienią.
De facto w Twoich słowach ukryta jest cała prawda o męskim podejściu do seksu. Szybko bez wysiłku. Spuścić z krzyża i spać. A może te 20%, które miałeś to udawały, a Ty jesteś zadowolony, że doprowadziłeś je do orgazmu? A może maja właśnie za sobą kogoś doświadczonego, kto pokazał im co i jak? Jaka jest prawda to nie wiem, ale pisząc, że faceci wolą czuć te eksplozje to myślę sobie, że seks uprawiasz tylko dla własnej przyjemności i dla własnego ego. Ego, które dostając to co chcesz, staje się jeszcze większe. Owszem, zgadzam się, że czasami jak piszesz, niewiele da się osiągnąć cytuję: z materią „taką sobie”, ale właśnie te chwile nazywam chwilami prawdy. Jesteś mężczyzną czy dupkiem, który czeka na mannę z nieba, bo samemu nie chce się iskry trochę wykrzesać żeby sięgnąć po to co najlepsze. A uwierz, nie ma nic lepszego niż obserwacja, jak kobieta pod Twoimi zabiegami, otwiera się jak prawdziwy kwiat. Jak z tygodnia na tydzień zmienia się, i wiesz, że to dzięki Tobie! To jest dopiero satysfakcja, a nie zaliczanie elity – idealnej kochanki.

Twierdzisz, że kobieta przeżywająca orgazm to super kochanka. Ja twierdzę, że super kochanka to ta, która wie co mi zrobić, żebym odpłynął. I jeżeli mam być szczery, to jeszcze żadnej kobiecie w moim życiu nie udało się tego zrobić od razu. Owszem były takie, które sporo potrafiły ale duża większość robiła to co robi większość. Rosół to większość kobiet umie robić, ale zrobić rosół, który każdy kubeczek smakowy porusza to już jest sztuka (przyszło mi do głowy takie porównanie). I z seksem jest tak samo. Jeżeli mężczyźni byliby otwarci na potrzeby kobiet, statystyki na 100% byłyby inne. Gdybyśmy drodzy Panowie więcej z kobietami rozmawiali, więcej cierpliwości mieli, to życie seksualne byłoby lepsze i bogatsze a przy tym ile my sami się nauczymy. Ile rozkoszy możecie dać następnym dziewczynom, ile dziewczyn możecie nauczyć jak dojść do orgazmu. Wystarczy trochę cierpliwości i pracy a wiedzcie, że one o Was nie zapomną. Nigdy. Nawet jak spotkasz ją po kilkunastu latach, to zobaczysz rumieńce na jej twarzy. I w tym momencie wiesz, że dałeś jej to czego naprawdę chciała. Jakość życia seksualnego zależy od nas. To nasze podejście determinuje kobiety do pracy nad sobą. Jeżeli będziemy delikatni w słowach, jeszcze raz cierpliwi, to większość poczwarek zamieni się w piękne motyle.

Przykład:

Mój serdeczny przyjaciel poznał dziewczynę. Coś między nimi zaiskrzyło. Wiecie jak to jest. Miłość itd. Wciągu roku zamieszkali ze sobą i planowali ślub. Widać było po ich zachowaniu, że mają szansę na stworzenie naprawdę udanego małżeństwa. Ale był problem, który dusił mego kolegę. Wszystko było OK., ale czegoś brakowało. Kiedyś chłopina się spiła z żalu, bo pokłócił się z narzeczoną. Dowiedziałem się wtedy, że w łóżku nie jest tak jak być powinno, a pokłócili się bo mu lodzika nie chciała robić. Dziewczyna była, przepraszam jest, bardzo ładna. Nie jest chodzącą pięknością czy gwiazdą, ale ma w sobie coś co każe większości samcom obejrzeć się za nią. Smaczny kąsek. Ale miała dziewczyna kłopot. Kompleksy, strach przed właśnie wyśmianiem czy opieprzem chłopa, które to jeszcze bardziej ją dołowały. Nie mogła się w łóżku zrelaksować, była spięta, nie mogła dojść itd. On jako chłop winę całą zrzucił na nią. Bez jego zgody porozmawiałem z przyszłą przyjaciela. Oprócz tego, że miała problem ze sobą dowiedziałem się też, że sytuacja się pogorszyła w momencie, w którym napomknęła mu, że coś źle robi. Ten chłop nie wytrzymał. On źle robi. Jak to możliwe? Po moich namowach zaczęli, nazwijmy to małą terapię. I tu problemem większym ku mojemu zdziwieniu był on nie ona. To on wykazał więcej wstydu, to on był oporny itp. Reasumując, dzisiaj upłynęło już trochę lat, a oni dalej są razem...

Czy taki scenariusz nie jest częsty moje Panie. Nie boicie się powiedzieć czegoś z uwagi na reakcje partnera? Może dlatego udajecie? A Panowie? Jak tam Wasze ego, wytrzyma słowa, źle to robisz kochanie? Te eksplozje, o których pisał HMS nie biorą się z niczego. Tych eksplozji kobieta owszem, musi się nauczyć, ale też my mężczyźni musimy im w tym pomóc. Gdyby miało być inaczej, bylibyśmy obojnakami. Tylko, że wstyd męski jest głęboko ukryty za parawanem siły i pewności. Pomyślcie sobie, czy faktycznie jesteście bezwstydni, czy zrobicie wszystko o co Was partnerka poprosi? Czy Wam się nie chce, czy boicie się skuchy bo czujecie się jak w szkole? A to przecież Wy macie prowadzić, prawda? Niestety często jest tak, że wymagamy od kobiet, a sami nic w zamian nie chcemy dać. Jeżeli często podrywacie partnerki i pewnie równie często chodzicie z nimi do łóżka, to jak często mówicie im, np. Kochanie mocniej ściśnij, kochanie ssij mocniej czy np. poliż mi jajeczka? Równie często? Czy nie musicie, bo każda kobieta z którą jesteście robi to perfekcyjnie na różne sposoby? Spójrzcie może na to czasami z innej perspektywy. Piszecie często, że kobieta nie ma się czego bać itp., a sami się przypadkiem nie boicie tylko pozory stwarzacie? Sami przed sobą się przyznajcie bo to jest klucz do stania się kimś lepszym. To jest trudne, ale możliwe i warte zachodu.

Tutaj poruszę jeszcze temat „palcówek” i zabawek, bo jak twierdzi HMS jest staroświecki i to dla niego zboczenie. Kiedyś przeczytałem gdzieś „Zboczeniem jest wstrzemięźliwość”. Wiecie co, zgadzam się z tym. Jeżeli dwoje ludzi czegoś chce to nie ma przeciwwskazań, żeby to zrobić. I nie ma znaczenia czy mówimy o oralu, analu, petingu czy klapsach, jeżeli chcemy tego oboje to wszystko jest w porządku. Pomijam tutaj s-m i tego typu rzeczy, bo mnie to akurat nie kręci. Ale jeżeli sprawia to komuś przyjemność to uważam, że niech robią tak dalej. Ale idziemy dalej ... Dlaczego mężczyźni tak boją się zabawek w łóżku? Mam wrażenie, że są zazdrośni. Zazdrośni o tą właśnie magiczną pałeczkę, która czasami u kobiety powoduje dreszczyk Smile. A jak miło jest kobiecie, jak takim wibrującym ustrojstwem po łechtaczce pojeździsz? Mmm ... pomyślą teraz kobiety Smile. Spokojnie, i tak nic nie zastąpi języka, palców i kutaska. Nie ma co się denerwować. Zazdrością spowodować można to, że w końcu sobie kobieta go kupi i głęboko schowa, a używać będzie pod naszą nieobecność. I dobrze, niech używa, sama siebie lepiej pozna i da więcej satysfakcji w łóżeczku. Ale Panowie, wyjdźmy spod tej skorupy, i dajmy kobietom to czego pragną a nie to, co nam się wydaje, że pragną. Uczmy się razem z nimi a nagrodą będzie obustronna satysfakcja.

A jeszcze zapomniałem dopisać o zdradzaniu. I znowu kolega HMS J napisał, że kobiety, które nie przeżywają orgazmu są częściej zdradzane i częściej tracą partnerów. Być może, nie wiem, ale to ma być recepta na brak orgazmu?! Jeżeli dobrze rozumiem, poznam dziewczynę, która nie ma orgazmu to idę do innej, bo nie jest warta mojego zainteresowania. Czy raczej, ja cipielec nie umiem obsługiwać „urządzenia” jakim jest kobieta. Bo nie dali instrukcji obsługi! Bo jak nie przeczytam, naciśnij tu, poliż tam, possij teraz, teraz szybciej a teraz wolniej to co, szukam po kanałach i jak nic nie ma to wyłączam? I Wy się dziwicie kobietom? Z takim podejściem to będziemy dobrzy jako chwilowa plomba dla kobiety na czas poszukiwania prawdziwego partnera. A co jak się ożenisz? Będziez zdradzał w poszukiwaniu kobiet-elit?! Wybacz, ale trochę dziwny powód do zdrady. Osobiście uważam, że zdrada jest sposobem na nie moc. Jesteśmy za słabi, żeby coś zmienić w naszym życiu, a zdrada jest najłatwiejszym lekarstwem, niestety najgorszym. Może zajmijmy się lepiej trzymaniem świec, zamiast podrywaniem, bo to nam może dobrze będzie wychodzić! Dla wyjaśnienia terminu trzymanie świecy podaję poniżej kawał:

W nocy na łożu leży hrabina a na niej hrabia, który usilnie stara się pokazać swojej żonie swoje walory użytkowe Smile. Obok łoża stoi Jan i trzyma świece. Niestety mimo zabiegów hrabiego, hrabina raczej nie wykazuje, że jest z tego zadowolona. Ten w końcu zdenerwowany mówi: Janie, daj mi te świece i właź na hrabinę. Zobaczymy co będzie! No i jak kazał tak się stało, tyle że hrabina zaczęła jęczeć z rozkoszy. Wije się pod staraniami Jana. Hrabia stojący obok jak osłupiały, nagle krzyczy: Widzisz Janie kurwa, TAK się trzyma świece!

Kolego HMS, proszę nie miej mi za złe, że dałem Twój przykład. Nie miałem złego zamiaru, po prostu Twoja odpowiedź była inspiracją.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Admin

Lubię Czytać Twoje

Lubię Czytać Twoje przemyślenia. Laughing out loud Strona główna.

Takie słowa od Admina, Dzięki

Takie słowa od Admina, Dzięki ...

eVan - zadaj jej pytanie

eVan - zadaj jej pytanie dlaczego tak sądzi. Być może coś robisz źle. Ale jeżeli odpowiedź będzie wymijająca to za przeproszeniem - niech się wal...

Oczywiście jestem zwolennikiem rozmów, ale czasami są ciężkie przypadki. Nie warto się dołować.

Portret użytkownika MoYra

Jest szansa doprowadzić

Jest szansa doprowadzić kobiete do orgazmu robiac to 1 raz ?

Pytasz o jeden raz czyli o

Pytasz o jeden raz czyli o jeden stosunek, czy o pierwszy raz czyli o dziewicę? Jeżeli chodzi o jeden stosunek to oczywiście, a jeżeli chodzi o dziewice to nie wiem bo nigdy nie myślałem o tym będąc z dziewicą. To czy kobieta dojdzie zależy od wielu czynników, więc nie ma co się przejmować jeżeli nie dojdzie.

Portret użytkownika MoYra

Chodzi mi czy mężczyzna,

Chodzi mi czy mężczyzna, który robi to pierwszy raz z kobietą, która już to robiła...ma szanse doprowadzić ją do orgazmu

Oczywiście.

Oczywiście.

Witaj Andrew!To,że mnie

Witaj Andrew!To,że mnie skrytykujesz byłem raczej pewny ale Twoja reakcja trochę mnie zaskoczyła.Nie ukrywam,że mój post był z lekka przerysowany i stanowił pewną prowakcję.Używam słów "lekko" i "pewną" nie bez kozery-dalej będę bronił głównych tez w nim zawartych.Twoje pouczenia o lenistwie i braku zainteresowania partnerką tudzież zwykłym męskim egoizmie ,wybacz - ale porównałbym jako żywo do ludowego porzekadła "nie ma kobiet brzydkich tylko czasem wina brak" mam nadzieję,że łapiesz tę metaforę..Pomijając kwestię istnienia punktu "g" (jak sam pewnie się doskonale orientujesz naukowcy do dzisiaj się spierają czy taki punkt rzeczywiście istnieje)cała różnica między nami sprowadza się do tego,że ty uważasz,że każdą kobietę można i trzeba doprowadzić do orgazmu-choćby przy użyciu różnych mniej lub bardziej lateksowych zabawek a ja ograniczam się w tym zakresie do "pendriva" tudzież innych jak najbardziej naturalnych części mojego ciała.Pewnie teraz doszukasz się we mnie jakiś "obciążeń" rodem z salki katechetycznej-trudno ,nic na to nie poradzę,jeżeli jest moda na "tolerancję" to może i ja się załapię-choć przyznam się bez bicia, zboczeńców nie lubię i nie toleruję więc pewnie się jednak nie załapię...Nie uważam się też za Casanowę i "miscza" łożnicy,raczej za przeciętnego facetem z nieprzeciętną kolekcją dziewczyn(patrząc na statystyki).Napisałem,że nie lubie "palcówek" bo osiąganie w ten sposób orgazmu uważam za sztuczne(co innego gra wstępna)zresztą nawet pytane przeze mnie kobiety też uważały,że orgazm pochwowy jest lepszy.Nie zgadzam się też z opinią,że orgazm jest warunkiem koniecznym udanego współżycia,fajnie byłoby go oczywiście zawsze zapewnić swojej partnerce ale kobiety podobno bardziej szukają ciepła niż codziennych erupcji supernowych w łóżku-zresztą,mój drogi, po pewnym czasie niektóre emocje wygasają a sex po 10 latach z tą samą partnerką jest zawsze inny niż był na początku(dlatego seks to nie wszystko,potrzebne jeszcze uczucie które przetrwa i scali związek)jeżeli uważasz,że jest inaczej to radzę Ci od razu zacząć pisać scenariusze to mydlanych telenoweli!Upraszczając Andrew uważasz,że można postawić na jednym torze starego Poloneza i Maserati i w tym wyścigu Polonez prześcignie Maserati?!Co najwyżej Polonez dojedzie "kiedyś" też do mety!Po jaką cholerę mam jednak tłuc się Polonezem jak moge pojechać szybciej i bardziej komfortowo lepszym wózkiem?!Rozumiem,że ty lubisz jeżdzić Polonezem-Twoje prawo,dlaczego jednak krytykujesz moją miłość do "samochodów sportowych"?!W kwestii wyboru smaku lodów przez Twoje dzieci też jesteś taki pryncypialny?!Pozdrawiam ciepło ze swoich szowinistycznych pozycji:)

Ad rem.Przeczytałem jeszcze

Ad rem.Przeczytałem jeszcze raz Andrew Twoją wypowiedż i widze,że umknęła mi jedna sprawa-kiedy piszę o "elicie kobiet" przeżywających orgazm to mam na myśli również satysfakcję jaką dają facetom-satysfakcję w postaci również ich super orgazmu.Pewnie się żle wyraziłem w swoim poscie albo Ty tego nie zauważyłeś.Na wszelki wypadek prostuję.Pozdrawiam serdecznie

Szanowny HMS Zacznę od tego,

Szanowny HMS
Zacznę od tego, że Cię nie krytykowałem, tylko Twoja odpowiedź jest jakby dużym odzwierciedleniem podejścia większości samców do tematu seksu. Z drugiej strony szanuję spojrzenie na świat każdej osoby, Twoje też. Masz pełne prawo mieć swoje zdanie, możemy przez to polemizować co zresztą uwielbiam. Specjalnie w moich artykułach marginalnie podchodzę do sprawy, żeby wyłuskać to, o czym większość nie chce mówić lub mówi za dużo. Staram się też pisać nie z dzisiejszej perspektywy, tylko cofam się czasami myślami do czasów kiedy sam miałem około dwudziestu lat. Podejście moje na przestrzeni dwudziestu lat się po prostu zmieniło i to na lepsze.

Mała różnica jaka chyba jest między nami to taka, że ja staram się i uczę się tolerancji. Tolerancja to nie jest przyzwolenie. Nie lubię wynaturzeń i marginesów, ale są na tym świecie ludzie, którzy to uwielbiają, więc dopóki im to pasuje i nie psują otoczenia swojego, uważam, że jest OK. Weźmy np. homoseksualistów. Według mnie to jest nienaturalne, ale dopóki w knajpie żaden mnie nie podrywa, to mi to nie przeszkadza.

Wracam do tematu: punkt G czy istnieje to kwestia naukowa i nie będę się o to kłócił. Ale jeżeli kobiety mówią, że istnieje, i ich reakcja na samo pieszczenie tego punktu jest, no to osobiście bliższe mi jest zdanie kobiet. Tak samo jak z orgazmem, z fizjologicznego punktu widzenia, wszystkie są takie same. Ale kobiety różnie je odczuwają, więc podział jest jak najbardziej na miejscu. W tych sprawach wolę zawierzyć kobietom. One lepiej wiedzą jak odczuwają. Drugą sprawą jest to, że nigdzie nie napisałem, iż orgazm musi być i jest warunkiem do udanego seksu. Nie jest. Pisałem tylko, że wiele kobiet doszło by do niego, gdyby nam samcom czasami chciało się więcej pracy w to włożyć. Poza tym piszę z perspektywy spędzenia z kobietą więcej czasu niż tylko noc. Jeżeli jesteśmy z dziewczyną no to chyba też powinno nam zależeć troszkę na jej przyjemności. Jeżeli planujemy dłuższy związek, a czytając komentarze na tym forum, to widać gołym okiem, że większość szuka związku, a nie podrywu, no to można sprawić żeby nasza kobieta przeżywała przyjemność na najwyższym poziomie. Po prostu nie być egoistą. Zresztą i tak kobieta potrzebuje trochę czasu, na to, żeby się orgazmu nauczyć. Ale jak napisałem on nie jest najważniejszy, chociaż większość mężczyzn chce go nie mniej niż kobiety, bo on jest miarą ich możliwości seksualnych. Napisałeś, że kobiecy orgazm daje satysfakcję partnerowi. I tu czasami jest problem. Bo moje podejście jest takie, że mój orgazm jest dla mnie, a jej dla niej. Owszem, jestem szczęśliwy jak kobieta dojdzie, bo wtedy widzę i czuję jej zadowolenie i błogość. Drugą sprawą jest to, że im jej jest lepiej, tym więcej ona się stara żeby mi było lepiej i jest bardziej otwarta na szczere rozmowy. Znika bariera napięcia. Seks to jest koncert dwóch osób a nie jednej. Poza tym nie muszę pisać scenariuszy do oper mydlanych, gdyż w tym roku stuka mi dziesięć lat jak jestem mężem mojej kochanej żonci. Więc wiem jak wygląda seks po tylu latach i życzę każdemu tego co sam przeżywam bo jeszcze się nie znudziłem, a ona tym bardziej. A właśnie to co mogę zaoferować mojej żonie, nie wzięło się z powietrza. Wzięło się z nauki jaką miałem przez prawie dwadzieścia lat uwodzenia kobiet i uczenia się ich reakcji i potrzeb. Poza tym ta strona nie jest o związkach, tylko o podrywaniu, więc niektóre moje wypowiedzi służą temu, żeby zmobilizować męską i młodą część czytelników do wysiłku i do otwartości. A wysiłek się opłaci. Sam „pendrive” nie wystarczy za kilka lat. Właśnie po to mamy wyobraźnie, żeby z czasem urozmaicać życie intymne. Wiadomo, że każda nowa dziewczyna, nowe ciało powoduje u nas szybsze bicie serca, ale już ta sama kobieta przez wiele lat niekoniecznie. Jeżeli nie będziemy do naszego łoża wprowadzać nowinek to za kilka lat będzie nuda i prawdopodobnie zdrada. Dlatego napisałem, że zdrada to jest rada na niemoc. Bo jeżeli kochamy naszą partnerkę to niewiele potrzeba, że coś zmienić, żeby na nowo na nią spojrzeć. Jak porozmawiacie z ludźmi w moim wieku, to dowiecie się, że seks z żonami dawno przestał być satysfakcjonujący. Ale ja się z nimi nie zgodzę. Po prostu nie mają odwagi lub chęci czegoś zmienić, postarać się i zapomnieć o codzienności. Niestety niewiele znam małżeństw z podobnym stażem, które myślą jak ja i moja żona. Dlatego namawiam do seksu, i to nie z jedną kobietą ale z wieloma. I nie namawiam do zmiany dziewczyn co weekend, chociaż też ma to swój urok, ale namawiam do pracy nad tym seksem. Właśnie po to, że jak już poznacz kilka lub kilkadziesiąt lub kilkaset kobiet, to daję głowę, że swojej żonie dasz tyle, że starczy na wiele lat.

Poruszyłeś temat palcówek, dla Ciebie są sztuczne a kobiety twierdzą, że orgazm pochwowy jest lepszy. Palcem też możesz do niego doprowadzić. I Ty możesz tego nie lubić, ale daję głowę, że kobieta to lubi. Spróbuj raz przy robieniu minetki włożyć jej dwa paluszki, poszukać punktu G i go pieścić, a drugą ręką pieść jej piersi. Zobaczysz jak ona zareaguje. Z drugiej strony szanuję Twoje zdanie bo nie każdy musi wszystko lubić, ale poczytaj komentarze kobiet pod moimi artykułami. Twierdzą, że mam rację. No właśnie. Jeżeli my czegoś nie lubimy, to nie znaczy, że one też nie. Tutaj może kobiety się wypowiedzą. Inną sprawą jest to, że w młodości seks był szybszy, mniej wymagający. Z czasem wymagania kobiet rosną i od tego jaki będziesz miał repertuar zależy jak długo ona dalej będzie uwielbiać się z Tobą kochać. Seks z czasem robi się wyrafinowany, wolniejszy, skupiamy się na intymności i bliskości. Sam stosunek i orgazm jest tylko końcowym uwieńczeniem. Tu masz rację, orgazm nie jest najważniejszy. Tyle, że ta strona nie jest poradnikiem małżeńskim. Druga sprawa, że w młodym wieku nie zawsze są warunki, nie zawsze jest czas na to żeby robić seanse. Nie będę tutaj dawał instrukcji obsługi, chociaż mnie korci, ale trochę finezji jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Reasumując o orgazmie: nie jest najważniejszy ale dla kobiety, która go nigdy nie miała to jest jak owoc zakazany. To jest powód frustracji i załamania. Nawet jeżeli będzie nas kochać ale nie będzie miała orgazmu (zakładam, że organizm jest zdolny), to prędzej czy później poszuka innych sposobów niż penis męża. Bo nie wyobrażam sobie dzisiaj udanego związku bez udanego seksu. Dobry seks cementuje związek, ale niespełniony seks potrafi ten związek rozwalić i to szybciej niż nam się wydaje. Dlatego pisałem, jak ważne dla kobiet jest męskie podejście do tej sprawy.

Podsumowanie:
- punkt G: istnieje bo kobiety tak mówią
- orgazm: nie jest obowiązkiem każdego zbliżenia, ale jak z pieniędzmi, lepiej żeby był niż go nie było
- palcówka i zabawki: nie wszyscy to akceptują, ale kobiety to uwielbiają
- seks po 10 latach: jaki będzie zależy od nas
- kobiecy orgazm: satysfakcja dla kobiety, nie jest miarą naszych zdolności tylko pomysłowości i więzi między partnerami

Portret użytkownika Uwodziciel

Andrew.. kiedyś pisałem o tym

Andrew.. kiedyś pisałem o tym na blogu a Ty zrobiłeś swietna kontynuację.

Pozdrawiam.

Drogi Andrew!Dyskusja z tobą

Drogi Andrew!Dyskusja z tobą jest niezwykle miła i pouczająca-każdy ma w końcu jakąś historię do opowiedzenia.Ty opowiadasz swoją,ja moją..Nie zgadzamy się w kilku punktach np.w kwestii tzw.tolerancji(bądżmy szczerzy to sprawa głównie wyznawanego światopoglądu)używania zabawek w łóżku oraz a raczej przede wszystkim roli orgazmu w życiu człowieka.Nie zmienisz na pewno moich poglądów w tych dwóch pierwszych sprawach-jak pisałem to kwestia mojego światopoglądu-jestem konserwatystą i jestem z tego dumny.Twoje poglądy określiłbym mianem lewicowo-liberalnych (przepraszam za użycie słowa lewicowe,w moim towarzystwie to nie jest komplement)jeżeli się mylę to jeszcze raz przepraszam!Czy prezentuję "typowo samcze podejście do spraw seksu"?Zaprawdę powiadam CI - nie wiem,nie znam tak dobrze "samców" jak ty-zakładam,że masz rację bo to twój zawód.Nikt nie chce być jednak zaszufladkowany do jakiejś pośledniej kategorii-to oczywiście przemawia moja pycha(samcza).Jeżeli widzisz we mnie faceta który 5 minut pieprzy panienkę w pozycji misjonarskiej a potem odwraca sie tyłkiem do partnerki i zaczyna chrapać to moge się tylko uśmiechnąć i zostawić cię samego z twoim przeświadczeniem...Przechodząc do rzeczy,uważam,że zbyt mitologizujesz rolę orgazmu w związku.Piszesz,że większość pacjentek narzeka na jego brak i w tym widzisz jedną z poważnych przyczyn rozpadów związków.Czy zastanawiałeś się jednak jakie pacjentki przychodzą do Ciebie?Być może w swoich rozważaniach zapominasz o tych które nie przychodzą,nie dlatego,że mają orgazmy ale dlatego,że nie odczuwają z tego powodu (braku orgazmu) wielkich frustracji.Co do orgazmu,kiedyś daawno temu,udało mi się doprowadzić do orgazmu dziewczynę w pociągu całując i pieszcząc jej dłoń(trwało to trochę ale efekt był niesamowity).Parę dni póżniej "sfinalizowałem" ten związek ale panienka koniecznie chciała żebym grę wstępną zaczął od jej rąk.Inspiracją do tej techniki była moja znacznie wcześniejsza znajomość z dziewczyną która pobrała nauki seksu od synalka ambasadora polskiego w Korei Płn.Wiesz co jest największym szczęściem dla koreanki?Pójście z facetem do opery.Wiesz dlaczego?Bo wtedy nie zwracając uwagi osób postronnych może pieścić palce stóp swojego partnera siedzącego w loży..Spróbuj tego kiedyś!A seks tantryczny,a zalecenia "szkoły" chińskiej(ograniczenia dotyczące ilości orgazmów)!Piszę o tym,żeby uzmysłowić Ci,że nie tylko wibrator i nie tylko sam ORGAZM jest taki ważny.Ostatnia już historia,nie tak dawna,trzymałem pewną kobietę za rękę i patrzyłem jej w oczy,trwało to chyba pół godziny ,ona mówiła do mnie ,ja do niej.I wiesz co?!Oddałbym wszystkie swoje i cudze orgazmy za to żeby przeżyć znowu taką chwilę!!!Pozdrawiam

Ja też lubię z Tobą

Ja też lubię z Tobą polemizować, w końcu tylko w ten sposób można dojść do wniosków i przekazać własne racje i poglądy. Jeżeli jesteś bardzo konserwatywny to szanuję to i nie mam zamiaru zmieniać Twojego światopoglądu. Z drugiej strony, spora ilość czytelników może własne wnioski wysunąć czytając nasze wypowiedzi. Chcę tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz: uważam, że orgazm nie jest najważniejszy, jest dopełnieniem aktu. Ale dalej podtrzymuję moją opinię, że lepiej jak jest niż by go nie było. Proszę Cię, zwróć też uwagę, że w moich artykułach skupiam się raczej na tym, żeby młodzi adepci tej sztuki skupili się nie tylko na samym „pukaniu”, ale na czymś więcej. Moją intencją jest to, żeby chociaż część z nich uniknęła części błędów, które sam popełniałem. Wszystkich nie unikną, to jest pewne, ale tempo dzisiejszego życia, także seksualnego, jest szybkie a to uważam nie prowadzi do niczego dobrego. Podsumowując chodzi mi o to, żeby czasami wykrzesać z siebie trochę energii i pracy nad tym co się robi.

Piszesz o starożytnych naukach zalecających ograniczenie liczby orgazmów. To się zgadza. Ale zwróć uwagę, że mowa jest tam o ograniczeniu męskich orgazmów i to w celu przedłużenia samego aktu. Po za tym, z wyjątkiem Kamasutry, to starożytne nauki skupiają się bardziej na mistycznej i zdrowotnej części aktu niż na samej kopulacji. Jeżeli studiowałeś Tantrę czy Tao, to się ze mną zgodzisz, że nie ma tam mowy o całkowitej rezygnacji z orgazmu, tylko o jego ograniczeniu w celu opisanym wyżej. Ale jednak o orgazmie jest mowa jako o punkcie kulminacji oraz o przedłużaniu orgazmu w celu zmaksymalizowania przepływającej przez partnerów energii. Prawda?

Z drugiej strony nie mam i nie miałem zamiaru szufladkować Twojej osoby, ale dając przykłady czy pisząc o samczym podejściu do seksu, chcę zwrócić uwagę na takie zachowania, gdyż większość z mężczyzn może nie zdawać sobie sprawy ze swojego zachowania, a to jest klucz do poznania własnych słabości. Z drugiej też strony zawsze byłem zwolennikiem otwartości na nowe rzeczy. Świat się zmienia a razem z nim zmieniamy się my czy nam się to podoba czy nie.

Z szacunkiem dla polemizującego

Andrew

Przepraszam że, się wtrące

Przepraszam że, się wtrące ale według mnie nie ma niczego piękniejszego niż kobiecy "finał" jednak nie będę się sprzeczał ani z jednym ani z drugim z Was na temat palcówek minetek czy różnych podgrzewaczy atmosfery to już są indywidualne pomysły. Osobiście lubie eksperymenty i zabawę ale wyłącznie z użyciem dwóch przeciwpłciowych ciał, czasem miewam głupie pomysły w zabawy kulinarne w łóżku ale oprócz bitej śmietany wszelkiego rodzaju polew deserowych nic więcej nie użyłbym może daktycznie to tkwi w naszej podświadomości że kawałek "plastiku" może być lepszy od nas, chociaż patrząc na to z drugiej strony gdybym został poproszony o takie zachcianki to sądze że bym się skusił skoro mogło by być jeszcze lepiej Jej dzięki czemu i mnie z Nią. Można by długo polemizować na ten temat. Jednak wracając do tematu w przypadku problemów z orgazmem proponuje szczerze porozmawiać, i nie bać się, zapytać się co robie źlę, co mogę zrobić lepiej, co partnerce odpowiada a co ją wręcz irytuje (bo i tak się może zdarzyć).
To by było na tyle.


Pozdrawiam.


dożuce wam pewne przepyślenie

Nikt nie jest ideałem w żadnej kwestii,
a bez zdania drugiej strony nie dowiemy się: co zmienić, by nim być?
Tak jest zarówno w życiu jak i w łóżku. Czasem osoby drugie dostrzegają więcej naszych błędów niż my sami, pochłonięci przez swoje własne ego. Wytwarzamy sobie tylko iluzje że ze wszystkim postępujemy dobrze i nie przyjmujemy krytyki. I tak ma każdy człowiek bez wyjątków.

Portret użytkownika seth9

Andrew świetny artykuł Ojjj

Andrew świetny artykuł

Ojjj też się wtrącę, jedynym ograniczeniem jakie jest w sex-ie jest brak fantazji. Wszystko zależy od partnerów i tego czy lubią experymentować. Zabawki, czemu nie jak najbardziej, im więcej urozmaicenia tym lepiej. Ja osobiście lubię bawić się wibratorem na mojej partnerce. Niesamowita zabawa, bez hmmm wyobraźcie sobie sytuacje jak wodzicie członkiem po wewnętrznej stronie ud partnerki i macie ochotę dać jej skosztować to nabrzmiałe coś wielkiego Smile, jest trochę gimnastyki. Dodatkowo wg mnie zabawy z wibratorem pozbawiają zbędnych i ograniczających dobrą zabawę hamulców. Pozwala się dziewczynie przyzwyczaić i oswoić, choćby ze swoimi reakcjami. Każda moja myła zachwycona, na początku kilka bało się ale ... Wink

Co do kobiecego orgazmy, sorry Panowie ale mnie się to zdarzało na początku, kiedy jeszcze nie wiedziałem co i jak. Teraz od wielu lat raz zdarzyło mi się by dziewczyna udawała. Powiedziałem jej by mnie więcej nie okłamywała, bo tego bardzo nie lubię. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy jej to mówicie, w trakcie, będąc w niej. I Te śliczne niebieskie oczka, umm, no ale fajnie wybrnąłem. Poszło coś w stylu - malutka ale ja nawet do połowy nie doszedłem (oczka się poszerzyły) i kontynuowałem, nigdy już nie próbowała udawać. Co prawda w windzie mi nie wyszło z tą samą (kilka miesięcy byliśmy razem), ja doszedłem, ale ona nie :/. Za bardzo spięta była. Ale miała satysfakcję, że ja doszedłem. A gumka wylądowała w kloszu lampy xD. Chciał bym widzieć minę ciecia kiedy to odkrył xD. Ubaw mieliśmy przedni.
Z drugiej strony, nie mówcie mi że mając doświadczenie z dziewczynami, da was się oszukać. Bo mnie się to nie zdarzyło po raz kolejny. To widać jak twardy huj po jej ciele, tym jak się zachowuje. Udając nie ma takiej możliwości by wszystko potrafiła udawać.

Co się liczy problemów z dojściem. Polecam masaż, najlepiej erotyczny i kiedy już nasz piękność jest zrelaksowana i zaczyna być rozgrzana, przechodzimy do dzieła Smile.

Sex potrafi być taki piękny, że dla mnie to szczyt egoizmu brać coś od kogoś bez wzajemności.

Kobieca rola się odmieniła w 21 wieku i to diametralnie. A jak komuś to nie pasi to niech sobie skonstruuje machinę czasu i przeniesie się do 19 wieku, bo w 20 jeszcze trafi na kobietę wykształconą, czy nie daj Boże feministkę xD.

Pzdr

ps no chyba, że mam szczęście i moje partnerki przez ok 12 lat plasowały się wyłącznie w 20% ... (bez komentarza)