Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Prawdziwy brak wiary w siebie

10 posts / 0 new
Ostatni
Niko Bellic
Portret użytkownika Niko Bellic
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: zachód

Dołączył: 2018-03-13
Punkty pomocy: 24
Prawdziwy brak wiary w siebie

Drodzy użytkownicy,

Chciałbym na wstępnie zaznaczyć, iż poniższy tekst będzie przedstawiał mój prawdziwy problem, z którym nie potrafię poradzić sobie od lat. Dlatego jeśli masz w komentarzu pisać stwierdzenia typu: "jesteś frajerem", "jesteś pizdą", "skąd się takie typy jak Ty biorą?", "zero męskości", "gdybyś był na wyciągnięcie ręki to bym Ci zajebał", "skąd się biorą takie pizdy jak Ty, pewnie rurki, w których chodzisz zmiażdżyły Ci jaja i to dlatego", to lepiej wyjdź stąd i nie trać czasu. Chciałbym, żebyście pomogli znaleźć mi źródło i rozwiązanie tej udręki.

Zacznę od sprawy, który chyba będzie w tej sprawie bardzo kluczowa. Otóż pochodzę z patologicznej rodziny. Kiedy byłem maluchem mój ojciec pił tak bardzo, że w pewnym momencie nie miał prawie wątroby. Przy tym wszystkim dochodziła tragedia mojej mamy, która była przez niego maltretowana. Kiedy miałem 8 lat on zmarł. Mimo, że nie pamiętam zbyt wiele z tego czasu to jednak kilka przykrych sytuacji zostało mi w pamięci. Przed śmiercią ojca zmarła moja babcia, a po ojcu zmarł dziadek. Z 6 osobowej rodziny zostałem tylko ja, mama i starszy o 4 lata brat. Kolejne lata jakoś mijały w sumie bez większych problemów, jeśli mielibyśmy je porównać do tych wcześniejszych. Horror alkoholu jednak znów wrócił. Tym razem w nałóg alkoholowy wpadł brat. Zaczął pić chyba w wieku 20 lat i pił do 28 roku życia. Dziś mija już ponad rok odkąd jest trzeźwy. W każdym razie to 9 lat jego picia przypadło akurat w czasie mojego dorastania i w momencie kiedy kształtowała się moja osobowość. To były straszne lata. Życie w ciągłym napięciu, strach przed tym jaki wróci, kłótnie i bójki z nim. Mama znów przeżywała koszmar. Nie jednokrotnie słyszałem, że ona się zabije itp. Te sytuacje sprawiły, że dziś jestem bardzo nerwowym człowiekiem. Do tych nerwów dochodzi praktycznie zupełny brak wiary w siebie oraz brak wzorca mężczyzny w rodzinie. Często jestem nieporadny w bardzo prostych sytuacjach. W chwilach kiedy trzeba ogarnąć wiele spraw na raz, bądź sytuacja wymaga natychmiastowego działania ja dostaje zawrotów głowy, łapie mnie panika i racjonalne myślenie znika. Jest to okropna rzecz, z którą nie potrafię sobie poradzić. W jednym zdaniu: NIE POTRAFIĘ ZACHOWAĆ SPOKOJU.

Wyobraźcie sobie, że jakieś pół roku temu poznałem kobietę, która na moje życzenie jeszcze bardziej mnie zrujnowała. A sytuacja wyglądała następująco:

W wakacje 2017 skończył się mój czteroletni związek. Skończył się dlatego, że jestem osobą jaką wyżej opisałem, tak na prawdę nigdy tej dziewczyny nie kochałem i po prostu coś się wypaliło. Nie przeżywałem tego rozstania praktycznie w ogolę, bo może dwa tygodnie po rozstaniu miałem już w łóżku inną. Była to koleżanka z pracy. Przepiękna i sympatyczna. Jeśli chodzi o wygląd to nie widziałem piękniejszej. Co tu dużo mówić, zakochałem się w niej praktycznie od pierwszego wejrzenia. Od razu wspomnę o tym, że ona była w związku i mieszkała z tym chłopakiem. Ja jednak nie widziałem w tym problemu. Cieliśmy się jak króliki, miłość kwitła z dnia na dzień, życie jak w bajce. Z czasem jednak Kasia zaczęła pokazywać rogi. Robiła jazdy z byle powodów. Początkowo jakoś sobie z tym radziłem ale później już wymknęło mi się wszystko spod kontroli. Byłem tak bardzo w niej zakochany, że tłumaczyłem sobie jej wszelkie manipulacje. Nie chciałem widzieć w jej zachowaniu złych zamiarów. Do tego zacząłem naciskać na nią, żeby się od niego wyprowadziła. Ona oczywiście nigdy tego nie zrobiła, choć zarzekała się, że to zrobi. Obiecywała mi niestworzone rzeczy, chciała robić sobie ze mną tatuaż na palcu, żebyśmy już byli połączeni ze sobą na zawsze. Widziała we mnie, ojca swoich dzieci, mówiła mi, że jestem jej ostatnim partnerem seksualnym. Obiecywała, że niedługo kupi mieszkanie i będzie nasze. Jeszcze pewnie jakieś obietnice były ale w tym momencie mi się nic nie przypomina więcej. Muszę też wspomnieć o seksie, który rzeczywiście był doskonały. Rżnięcie jak w pornosach, spełniała wszystkie moje zachcianki. Za każdym razem, kiedy u mnie nocowała po przebudzeniu pierwsze co robiliśmy to znów ostry seks, ewentualnie jak miała okres robiła laskę. Wspomnę też o wspólnym wyjeździe na weekend do Budapesztu, gdzie też było na prawdę cudownie. Widziałem, w jej oczach miłość. Teraz wiem, że tej miłości z jej strony nigdy nie było. Manipulowała mną cały czas, oczywiście za pomocą messengera bo ona nie potrafiła rozmawiać przez telefon. Ja mimo tego, że praktycznie z tego komunikatora w ogóle nie korzystam to z nią spędzałem godziny na konwersacji, które głównie były kłótniami. W to wszystko zamieszana była także jej matka. Kilkakrotnie kiedy się z nią widziałem, jej matka do niej dzwoniła i prosiła o to, żeby dać mnie do telefonu. Podczas rozmowy mówiła, mi jaki to ja nie jestem super miły, przystojny, że chce takiego zięcia jak ja i jestem o wiele lepszy niż obecny chłopak Kasi - Kamil.
I tak mijały miesiące, a Kasia z dnia na dzień miała nade mną większą kontrolę. W pewnym momencie zerwała ze mną z byle powodu, a ja poszedłem się zwolnić z pracy, żeby z nią nie pracować. To miał być oczywiście koniec tej relacji jednak ja po tygodniu milczenia znów odezwałem się do niej i prosiłem, żeby mnie nie zostawiała. Ona oczywiście napisała, że też nie może beze mnie żyć i że chce żebym wrócił do pracy, ona już się tym zajmie. I tak było. Wróciłem do tej pracy, ona jeszcze raz się ze mną bzyknęła po tym wszystkim i nagle ni z gruchy ni z pietruchy traci mną jakiekolwiek zainteresowanie. Ja tego oczywiście nie rozumiałem ale dziś już wiem, że jest trzeci typ i dla niego mnie zostawiła. A więc żeby usystematyzować tą pojebaną historię. Kasia mieszka ze swoim chłopakiem (który podobno już nim nie jest ale nadal z nim mieszka), ze mną się podczas tego okresu ostro cięła, ale ja jej się znudziłem i ma trzeciego, nadal mieszkając z pierwszym.

Ja jestem psychicznie zniszczony tym wszystkim, nie sypiam, dosłownie boli mnie serce bo tak bardzo się w niej zakochałem i wierzyłem w te jej wszystkie zapewnienia a ona tnie się już z trzecim. Ma mnie zupełnie w dupie i dobrze się bawi.

Moje zachowanie to najgorsze frajerstwo wiem, ale proszę Was spójrzcie na mnie przez pryzmat tego, jakie miałem dzieciństwo i okres dorastania. Te wszystkie błędy mają swój zalążek już w pierwszych latach mojego życia.

Czy jest w ogóle możliwe, żeby z taką przeszłością i nieumiejętnością radzenia sobie zarówno w samym życiu jak i z kobietami zbudować jeszcze kiedykolwiek wartościowy związek? czy można z takiego syfu wyjść? czy będę potrzebował pomocy psychiatry? Ja już na prawdę nie wiem, co mogę zrobić. Jestem u kresu wytrzymałości.

Pozdrawiam

szakul123
Nieobecny

Dołączył: 2009-08-06
Punkty pomocy: 47

Najlepsza opcja to znaleźć dobrego terapeuty, tu nikt Ci w takiej sprawie nie pomoże

123daw
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: Poznań

Dołączył: 2017-01-13
Punkty pomocy: 9

Odbieram wrażenie , że tą laską chciałeś wymazać dawne wspomnienia z przeszłości , gdyż nie czułeś się kochany w okresie dorastania.

Najpierw musisz zrobić reset w swojej głowie wybaczyć sobie wszystkie stare żale oraz poczucie winy , podejść do tego , że każdy popełnia błędy w stosunku do twojej rodziny , wybaczyć im co nie znaczy , że masz to tolerować , ale masz zrobić sobie reset w twojej głowie bo bez tego będziesz miał cały czas takie problemy jakie masz. Dokładnie to musisz zaakceptować siebie takiego jakim jesteś i to myślę wystarczy.

Generalnie mi kiedyś pomógł poradnik adepta potężna pewność siebie , myślę powinno tobie to pomóc. Jest tam dużo technik hipnotycznych które powinny pomóc tobie w twoich problemach , polecam spróbować go.

antoine89
Nieobecny
Wiek: 28
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2017-11-28
Punkty pomocy: 297

Moim zdaniem powinieneś spróbować zmienić swoje życie od tego, że zrobisz dokładną segregację swoich znajomych. Naprawdę musisz przestać otaczać się ludźmi, którzy są toksyczni i ciągną Cię w dół. Skup się na tych, którzy są dobrzy i Cię motywują do działania.

W ogóle gdy masz wokół siebie prawdziwych przyjaciół, oni zawsze przemówią Ci do rozsądku, gdy robisz coś głupiego. Mnie się wydaje, że Tobie zabrakło dobrego kumpla, który powiedziałby Ci: stary, nie szalej, ta laska robi z Ciebie wała. Prawda jest taka, że każdemu odbija, gdy się zakocha, ale jedni mają kogoś, kto ich sprowadzi do parteru, a drudzy nie i brną w to dalej.

Poza tym dobry, nieco starszy kumpel, może być dla Ciebie wzorcem męskości, pokazać Ci, jak zachować się w trudnych chwilach. Gdy widzisz jego opanowanie i spokój, to te dobre rzeczy mimowolnie zaczynają Ci się udzielać. Możesz się od niego wiele nauczyć.

"Co ma płynąć, nie utonie"

Markinson
Portret użytkownika Markinson
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Z daleka

Dołączył: 2012-02-29
Punkty pomocy: 287

Przesrana sprawa z tym dziećiństwem. Urodziłeś wśród nie tych ludzi co trzeba, z tą laską to też ewidentnie widać że pojebana. Przede wszystkim powinieneś się od niej odciąć bo jest teraz jak rak na ciele. Im prędzej aię go pozbędziesz tym lepiej. Nie musisz rzucać pracy, po prostu zajmij się innymi kobietami i rzeczami. Znajdź sobie jakiś normalny wzorzec męskości. Skoro nie był nim dla Ciebie ani ojciec albo brat to poszukaj takiego na internecie albo w książkach. Wiem że brzmi to debilnie ale na jest tam cała masa ludzi od których można się czegoś nauczyć i coś wyciągnać. I nie, nie musisz iść do psychiatry ani brać leków. Nie daj sobie tego wmówić. Praca na sobą. Pierwszy krok już zrobiłeś bo jesteś świadomy tego kim jestteś i co robisz źle.

saturday
Portret użytkownika saturday
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2011-04-13
Punkty pomocy: 116

Nie chcę, aby to zabrzmiało brutalnie, ale to nic nadzwyczajnego. Twoja przeszłość nie jest wcale tragedią w skali światowej. Jest to oczywiście twoja wielka osobista tragedia i rozumiem to. Każdy ma prawo do przeżywania osobistych tragedii. Inna sprawa jak to interpretujemy.

Jeden straci milion i się powiesi, inny straci wszystko i znajduje w tym sens. To wszystko kwestia interpretacji.

Myślę, że nie ma lepszej dźwigni na odbicie się niż właśnie taka przeszłość. W dzisiejszym świecie brakuje nam wdzięczności. Zwróć uwagę na swoją przeszłość, ale nie koncentruj się na negatywach, ale na tym, za co możesz być wdzięczny. Twoja Mama żyje, twój brat nie pije. Ja bym rozpłakał się z radości. Bądź wdzięczny za to co zostało ci dane, a twoje życie zmieni perspektywę. Nie będziesz utożsamiał się ze swoim ciałem bolesnym, bo we wdzięczności nie ma miejsca na ból.

Pewnie dalej będziesz się bronił i odnosił do swoich osobistych tragedii. To normalne. Zadaj sobie pytanie, co dobrego wynika z twojej przyszłości i co dobrego dzięki temu możesz uzyskać. Jakie pozytywne doświadczenia wynikają z tak ciężkiej przeszłości?

Wg. mnie nie powinieneś leczyć się farmakologicznie. Psycholog może ci pomoże, ale w Polsce zajmuje to dużo czasu, a prywatne leczenie jest stosunkowo drogie.
Chociaż też można debatować nad sensem terapii psychologicznej. Zważywszy na twoją przeszłość jesteś de facto osobą silną psychicznie. Naprawdę. Przeżyłeś sporo i daleś sobie z tym radę. Co przy tym znaczy takie rozstanie? Takie jest życie i niezwykle ważne jest praktykowanie wdzięczności. Poświęć chwilę i zastanów się za co jesteś życiu szczerze wdzięczny. To wydawać się może głupim ćwiczeniem, ale dzięki niemu odzyskasz siłę.

Ponadto zadawaj sobie pytania, 'Co dobrego z tego wynika?' Każdą tragedię można obrócić w potężną dzwignię, która wywinduje nas ponad wszelkie możliwe granice.

vioqo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Trójmiasto

Dołączył: 2015-10-16
Punkty pomocy: 477

Bez urazy, ale pierdolisz jak potłuczony. Gość powinien iść ewidentnie na terapię do dobrego psychologa. Jak myślisz, że sam z siebie z tej ,,tragedii" zrobi porządną potężną dźwignie to się mylisz. Schematy, które są wryte w banie za dzieciaka bardzo ciężko zmienić. Samemu jest to praktycznie niemożliwe.

saturday
Portret użytkownika saturday
Nieobecny
Wiek: 25
Miejscowość: ...

Dołączył: 2011-04-13
Punkty pomocy: 116

Chyba mało wiesz na ten temat. Nikt za ciebie problemu nie rozwiąże i większość ludzi musi rozwiązać problemy samemu. Nowoczesna psychologia właśnie na tym polega. Naprowadza się człowieka, aby sam znalazł rozwiązanie, ale pewnie ty nic o tym nie wiesz.
Większość ludzi w depresji odchodzi od leczenia. Jeśli sami nie znajdą rozwiązania, to żaden psycholog im nie pomoże.
Znam osoby, które pod wpływem chwili wychodziły np. z depresji dosłownie, same z siebie. Znam osoby po ciężkich nałogach, które SAME od niego odeszły.
Myślisz, że jaki procent ludzi odchodzi od nałogu po leczeniu się w placówkach prywatnych lub państwowych? Ale skąd ty pajacu możesz to wiedzieć. Mędrkuj w internecie i pieprz głupoty dalej.
Idź na terapię, pogadaj z psychologami, przeczytaj setki książek, pogadaj z ludźmi, którzy przeżyli skrajne tragedie, a potem pieprz farmazony, a najlepiej stul się, jeśli chcesz siać zamęt i obrażać ludzi.

Zresztą widzę twoje przeszłe posty i sam wspominasz, że masz problemy z własną psychiką. Więc nie oceniaj problemu wyłącznie z własnej perspektywy. Jeśli ty nie potrafisz sobie poradzić z własnym problemem, to nie mów, że nikt nie może i jest to niemożliwe. Naprawdę żałosne zachowanie. Jeśli nie masz remedium, to siedź cicho i zajmij się swoim życiem. Jeśli sam potrzebujesz leczenia, to nie rób za lekarza...

vioqo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Trójmiasto

Dołączył: 2015-10-16
Punkty pomocy: 477

Oczywiście, że problemy trzeba rozwiązać samemu. Psycholog tylko nakierowuje, daje tzw. ,,narzędzia" do rozwiązania problemu, ukazuje nam drogi którymi możemy iść. A co z tym zrobi pacjent to już jego sprawa. I wiadome jest, że sam psycholog nie rozwiąże problemu za nas samych. Ale Twoje zdanie: Psycholog może ci pomoże, ale w Polsce zajmuje to dużo czasu, a prywatne leczenie jest stosunkowo drogie.
Chociaż też można debatować nad sensem terapii psychologicznej. Zważywszy na twoją przeszłość jesteś de facto osobą silną psychicznie. Naprawdę."
I to jest zwykłe pierdolenie. Na temacie trudnego dzieciństwa ,,zjadłem zęby". Sam jestem tego przykładem + znam bardzo dużo osób z tzw. trudnych domów. Są to ludzie, którzy często robią kariery, wydają się silni. Mają niskie poczucie własnej wartości, ale doskonale zakładają maski na każdą okazję. I jakoś za chuj nie mogą stworzyć trwałego, szczęśliwego związku, nie radzą sobie ze swoimi emocjami, nie potrafią nazywać uczuć. I nie gadaj, że osoby z dysfunkcyjnego domu są silnie psychicznie, bo to nieprawda. Samemu nikłe szanse na wyjście z chujni jaką jest trudne dzieciństwo. A ja owszem, też miałem swoje ,,demony" przeszłości, też byłem osobą, która wydawała się silna. Ruchałem laski na potęgę, a nie mogłem za chuja stworzyć satysfakcjonującego związku. Gdyby nie pomoc z zewnątrz i bardzo ciężka praca własna to do teraz byłbym ruchaczem, karierowiczem bez żadnych głębszych uczuć. ,,Ale skąd ty pajacu możesz to wiedzieć. Mędrkuj w internecie i pieprz głupoty dalej" Licz się ze słowami chłopcze. Pewnie jakiś studencina psychologii się znalazł ze swoimi mądrościami i teorią wyssaną z książek i internetu. Dalsza dyskusja z tobą jest zbędna.

infreak
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: Rocznik 91
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2017-09-16
Punkty pomocy: 995

Dokładnie, teraz jest modna na hejtowanie psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów jak i również moda na "samoleczenie". Tylko jaki procent ludzi potrafi sama sobie pomóc? 2%, 3%? Zdecydowana większość nie radzi sobie sama z problemami, emocjami, uczuciami, zrachowaniami. Kij tam jak ktoś jeszcze wie na czym polega problem i jak się go pozbyć to może mu się udać. Ale znaczna większość nie wie co robi źle, nie wie jak się powinno robić dobrze i potrzebuje kogoś kto potrafi spojrzeć z zewnątrz i zna się na rzeczy. Niektórzy mają taki bałagan w banii, że nawet kilka lat terapii nie przynosi rezultatu, pomimo szerokiego rozwoju nauki mózg człowieka i działanie naszej psychiki to jedna wielka niewiadoma.

A teraz jest moda na jakieś pseudo kołczingi, NLP, NLS NEESRESY przeczyta jeden z drugim jakiś artykuł w internecie i nagle staje się specem od wszystkiego.

Tylko ciekawe że jak chce ktoś osiągnąć np.: dobrą sylwetkę to idzie do dobrego trenera, jak ktoś chce nauczyć się języka idzie do dobrego nauczyciela ale nikt nie idzie uczyć się sportów walki do profesora informatyki. Każdy się w czymś innym specjalizuje a żeby być w czymś NAPRAWDĘ BARDZO DOBRYM potrzeba 10-20 lat doświadczenia - doświadczenia, które specjaliści tacy jak psycholog mają. Nie wszyscy ale mają.

I jeszcze jedno - gdyby ktoś się interesował profesjonalną literaturą to wiedziałby, że wśród najwybitniejszych badaczy psychiki, wybitnych psychologów i pseudo terapeutów te cale NLP i inne kolczingi jest bardzo szkalowane i wyśmiewane, traktowane jako pseudo nauka ponieważ tej wiedzy nikt nie udowodnił.

Od tego jest psycholog żeby pomagać, a że słaby psycholog nie pomoże tak samo jak slaby trener to nikogo nie powinno dziwić, trzeba szukać dobrego specjalisty i nie oszczędzać kasy, tak jest w każdym zawodzenie, że 80% to amatorzy i nie ogary a 20% to ludzie z doświadczeniem, podejściem i sukcesami.