Jak w tytule, zastanawia mnie jak to jest u was. Jak godzicie się i naprawiacie związek po kłótni i nieporozumieniach. Ostatnio miałem z dziewczyną "ciche dni". Widzę, że jest dosyć zawziętą osobą i to ja musiałem się pierwszy odezwać (napisać, zadzwonić!) Moją pierwszą dziewczynę przepraszałem na każdym kroku kiedy miała focha ale wiem już że to było głupie z mojej strony. Drugą prawie wcale, była bardzo toksyczną osoba w kłótniach często reagowała płaczem i ogólnie była dobrą manipulantką. Czasami cisza trwała nawet po dwa tygodnie i zawsze winę za to zrzucała na mnie!
Nie jestem osobą impulsywną, ale takie sytuacje bardzo mnie deprymują i zastanawiam się jak reagować żeby nie stracić w oczach kobiety ale też być stanowczym i czasami postawić na swoim!
Ten przeprasza, kto zawinił.
Ciche dni/tygodnie to dziecinada i nigdy nie rozumiałam tej metody.
Gdy para nie potrafi ze sobą rozmawiać, załatwiać problemów od razu i tygodniami ktoś "hoduje" urazę, znaczy że jeszcze nie dorósł do bycia w związku. I dokładnie to bym powiedziała takiej sfochowanej księżniczce. I to od razu w pierwszym dniu dąsów.
Albo partner mówi, co mu nie pasuje i rozwiązujemy problem, albo nara. Tyle.
Zgadzam się ale zauważyłem pewną prawidłowość! Nawet jeśli zawiniłem i przeproszę to one generalnie zachowują się jakby właśnie trafiły szóstkę w totka. Tak działa na nie to słowo i to jest najbardziej irytujące.
rafaello0884