Lato się skończyło, za oknem zimno i wietrzno, tym przyjemniej jest oddać się wspomnieniu ubiegłego letniego sezonu. Mojego dobrego kolegę, wypadki losowe rzuciły na Mazury. Od czasu do czasu, wpadam do niego nad jeziora. Tym razem pogoda, śliczna jak jeszcze nigdy zapowiadała udany wypoczynek. Spotkanie z nim to zawsze świetna okazja do wspominania starych czasów. Malownicze Mazury, mają liczne atrakcje, łatwo mnie, więc skusił na wyprawę.
Mój gospodarz mieszka sam, w jednym z małych miasteczek, całkiem niedawno rozstał się z dziewczyną, teraz próbował zdobyć już jakąś nową wybrankę. Zabierał się za to mocno nieporadnie. Kwiaty, aż do znudzenia, pieskowanie, bieganie za nią, przepraszanie za każdy jej foch. Nigdy nie chciał mnie słuchać w kwestii kobiet. Wiedziałem, że go nie przekonam do nauki uwodzenia, więc nawet nie zamierzałem próbować. Chciałem się tylko dobrze bawić.
Cudowny zakątek kraju przywitał mnie upalną pogodą. Zdrożony po podróży ledwie zdążyłem odsapnąć już zostałem wyciągnięty na miasto. Dużo rozmów, aż do białego rana, ale w kwestii kobiet, musiałem się gryźć w język, wiedziałem, że lepiej nie mówić, co myślę o jego nieporadności w zdobywaniu nowej wybranki, reakcja, bowiem była od lat taka sama, negatywna, tak się zasklepił w tych swych dziwnych poglądach na zdobywanie kobiecego serca. Zamiast bezowocnych wysiłków na rzecz namówienia go do bardziej rozsądnego podejścia, postanowiłem samemu wyruszyć na poszukiwanie wakacyjnej przygody.
Miał on dwie bardzo apetyczne kuzyneczki, które mieszkały, kawałeczek za miastem, mając uroczy domek skąpany w zieloności, tuż przy samym jeziorze. Znałem je nieźle z dawniejszych pobytów, obie były wtenczas zajętymi. Jedna jednak rozwiodła się z mężem drugą zaś rzucił chłopak. Jedyną przeszkodą zdawał się, więc fakt, że gospodarz mógł nie być zadowolony, iż wypycham mu się w rodzinę, ale wszak dookoła było wiele innych kobiet. W samym środku sezonu urlopowego miasteczko i okolice tętniły życiem, turystek dużo dookoła a i miejscowe panienki, bywały często powabne. Wypad, zatem zapowiadał się obiecująco.
Spytałem czy wyskoczymy nad jezioro, w domyśle do cudnych kuzyneczek. Odparł, że w piątek na cały weekend, rozmawiał już z nimi i są zadowolone z mego przyjazdu. Tego dnia zapoznał mnie z obiektem swych westchnień. Dziewczę mające lat 28, ani nazbyt ładne, ani wesołe. Ponura minka, gdy się do niej przymilał. Smutno się na to patrzyło, tym bardziej, że już raz przed laty, podobna do niej dama obdarzyła go porożem.
Czas do piątku wieczór minął szybko. Teraz wypada powiedzieć kilka słów więcej o obu krewniaczkach kolegi. Ta starsza, rozwiedziona, była o dwa lata starsza od mej skromnej osoby. Blondynka, mocno atrakcyjna, nieco wręcz wyzywająca, opalona, jako właścicielka lokalnego solarium, posiadaczka zgrabnych nóżek i fantastycznego biustu, na imię miała Patrycja. Młodsza w mym wieku, przedszkolanka, równie urodziwa, co siostra, ale mniej wyzywająca, stale zmieniając chłopaków Ania. Pierwszy raz trafiałem pod ich gościnny dach, gdy obie były samotnymi. Patrycja rozwiodła się w zimie, po trwającym około 9 lat małżeństwie. Jej męża znałem jedynie przelotnie, poczta pantoflowa mówiła, że był z tych, którym wystarczy raz w miesiącu, oddać żonie, co jest jej należnym. Nic, więc dziwnego w tym, że gorącokrwista, namiętna blondynka, zapragnęła rozwodu.
Wieczorny grill, nas pięcioro, mój kumpel zajęty pieskowaniem swej lubej, ja zaś urodziwymi siostrzyczkami. Muszę powiedzieć, że dawno tak dobrze nie bawiłem się na grillu. Było to oczywiście zasługą niebanalnego towarzystwa. Nocowaliśmy wszyscy w ich uroczym domu nad jeziorkiem. W tych warunkach ciężko było wyzyskać chwilę sam na sam. Sposobność, dla chcącego jednak zawsze trafi się, nawet, jeśli trzeba na nią chwilę poczekać.
Patrycja narzekała, że kobieta, która sprząta jej solarium w mieście, ostatnio odeszła z pracy, klientki nie mogą się uskarżać na bałagan, musi sama się tym zająć, bo na dziewczynę z recepcji, nie może w tej sprawie liczyć. Jasnym było, że jest to pewnego rodzaju sugestia. Cały wieczór pracowałem nad nią, aby zapragnęła robić tego typu sugestie. Mówiła, że to nudne zajęcie, ale trochę czasochłonne, zaoponowałem, że jej pomogę w tym sprzątaniu. Ochoczo się zgodziła.
Położyliśmy się spać bardzo późno, wstaliśmy, więc w środku dnia. Śniadanie, krótka wyprawa nad wodę, a następnie jej samochodem, udaliśmy się do niedalekiego miasteczka, na sprzątanie solarium…
Już w aucie powstała seksualna atmosfera, dotyk, niby w żartach, śmiechy, podróż była jedna krótka, droga do ciała, zawsze dla mnie zajętej przez lata seksownej babeczki, wydawała się również krótka. Przeczucie mnie nie myliło. Będąc w środku uśmiechała się zalotnie od ucha do ucha, idąc do schowka na szczotki otarła się jednoznacznie o moje krocze. Dotykała mnie po plecach i karku. W pewnej chwili, zapytała się czy nie chcę się popalać, odpowiedziałem, że z chęcią, jeśli i ona też. Zaczęliśmy się rozbierać, niby do opalania, w pewnej chwili jednak, widząc jej bajeczne ciało, długie opalone nogi, zgrabną pupcię, ponętny biust, przyciągnąłem ją ku sobie i pocałowałem namiętnie.
Sprawy potoczyły się szybko, siedzieliśmy w tym solarium kochając się jak wariaci, kilka długich godzin, aż nasi milusińscy, obawiając się, czy przypadkiem coś się nam nie przytrafiło, że tak długo nie powracamy, zaczęli do nas wydzwaniać. Umówiliśmy się, że przy nich udajemy, że nic nas nie łączy, a jutro, to jest w niedzielę razem się ulotnimy. Jej koleżanka ma hotelik dla turystów, pozwoli nam zagrabić na ten dzień jeden z pokoików. Jak się umówiliśmy tak też uczyniliśmy, udawaliśmy, że nic prócz kolegowania nas nie łączy, w niedziele udaliśmy się oficjalnie zwiedzać jakieś urokliwe mazurskie kąty. W istocie rzeczy całą niedziele nie opuszczaliśmy zacisznego pokoju w hotelu koleżanki Patrycji. Tak minęły jeszcze dwa dni na Mazurach, tym razem spotkania u niej w mieszkaniu. Koniec urlopu oznaczał powrót do domu.
Chcąc znaleźć się sam na sam, zawsze znajdzie się sposobne miejsce, wszak dla chcącego nic trudnego. Ach Mazury, Mazury…
Odpowiedzi
Ja już nie przekonuje takich
czw., 2018-10-04 12:30 — hukaJa już nie przekonuje takich ludzi. Jeśli facet chce pieskować, to na sugestie o zmianie sposobu podrywu reaguje złością. Taki dziwny sposób myślenia.
Tak jak na początku
czw., 2018-10-04 12:46 — ŁOGIERTak jak na początku narzekałem na przydługie opisy(w mojej opinii oczywiście), tak teraz muszę oddać honor i przyznaję- czyta się nad wyraz dobrze, jak dobrą książkę i mimo tego że krótko- to jednak humorek się poprawia
Co do ostatnich kilku wpisów to czuć ten profesjonalizm i konsekwencję w działaniach. Szczerze podziwiam i czekam na kolejne wpisiory.
Dzięki
czw., 2018-10-04 12:47 — hukaDzięki
Lekkie pióro, pozytywna
czw., 2018-10-04 17:30 — raMLekkie pióro, pozytywna energia, humor i dużo akcji. Klasa
(Brak tytułu)
czw., 2018-10-04 17:34 — hukaDobrze się to czyta, można
pt., 2018-10-05 05:22 — JohnyKakaoDobrze się to czyta, można poczuć się nawet obserwatorem wszystkich przygód.
Aż chce się działać.
Miło mi, że sie spodobało
pt., 2018-10-05 07:34 — hukaMiło mi, że sie spodobało
Twoje wpisy zachęcają do
pt., 2018-10-05 10:23 — smerf8903Twoje wpisy zachęcają do działania, są bardzo motywujące;)
Dzięki
pt., 2018-10-05 10:57 — hukaDzięki
Pióro dobre Chryzostomie
ndz., 2018-10-07 22:10 — FalcaoPióro dobre Chryzostomie Pasku
oczywiście panny na talerzu (ty one dwie a kolega ze swoją na odludziu) no ale wiesz o co mi chodzi więc smile