Czesc po dlugiej przerwie znowu jestem, zaniedbalem forum i siebie... po kilku mniej lub badziej znaczacych epizodach znalazlem dziewczyne z ktora moze nawet chcialbym spedzic reszte zycia. Niby jest swietnie ona sie bardzo stara rozklad sporo ponad 50℅ z jej strony.
Zaczynaja sie studia ona poszla na meski kierunek i smieje sie ze bede mial duza knkurencje, probuje zrobic cos zebym pokazal ze jestem zazdrosny. I mi na niej zalezy. Ogolnie jestem o nia spokojny tylko czzasem jak mam za duzo wolnego czasu to mysle, znaczy powraca frajer. Dzis chcialem ja odprowadzic na zajeecia, tylko pod budyneek, pod sale nie chciala bo wg niej ja chce sie tylko pokazac ludziom z jej grupy, a nie faktycznie odprowadzic... glupio to wyszlo i za kare buziaka na pozegnanie nie dostala, nic jej nie mowilem ale ona wie ze to kara bo juz ne raz tak robilem i zwykle bylo jej potem bardzo glupio, czesto nawet tak sie odwracalo sytuacje ze to ona mnie potem przepraszala. Zalezy mi na niej jestesmy razem prawie rok, na poczatku nie calkiem powaznie ja traktowalem ale z czasem pozmienialy sie nasze relacje i teraz czuje ze z zadna nie czulem sie tak jak z nia. A nawet mysle juz nad nasza rocznica:-)
Ogólnie problemu większego nie ma. Być może zbyt mało wkładasz w relację. Dobij do równego 50/50.
jesli juz to troche pozalic jak na frajera przystalo;p braw nie oczekuje bo nie ma za co, jakis mam dolek egzystencjalny, nie wiedziec czemu wlasciwie
Dziewczyna żartowała z tą konkurencją, a Ty już masz pełne gacie. Nie zaczynaj gierek z zazdrością, bo gierki to domena kobiet, a nam nie przystoi zniżać się do takich zachowań. Włóż trochę więcej do związku (nie pyty - starań ;D). Masz być w związku wiatrem a nie chorągiewką.
Time is a flat circle...
"Inna sprawa, że takich prawie niema - ludzie o takiej naturze są na wymarciu."
Oj nie ma... Teraz wszyscy kurwa oglądają seriale albo na kwejkach czy innych gównach siedzą... Rzygać mi się chce kiedy słucham, co ludzie robią z wolnym czasem... A później - "nie miałem czasu"...
Pimpin' ain't easy, but somebody gotta do it.
"Prawda jest taka, że początek studiów to koniec wieeeelu związków. Tak wygląda smutna rzeczywistość - to cholernie dużo nowych znajomych i nowych emocji, wiele rzeczy się przestawia w głowie, grzeczne dziewczynki nagle trafiają na srogie balety i niegrzecznych chłopców"
+1
Moja była panna kopnęła mnie w dupę po 3 tygodniach bycia na nowych studiach i po 2 dniach miała już nowego pieska, nasz związek trwał ponad 3 lata. Kozacko, nie?
Niewiele trzeba niektórym, naprawdę, jak widać czasem wystarczą tylko odpowiednie warunki. Ale przynajmniej teraz mam kurwa jebany ŚWIĘTY SPOKÓJ i żadnego pierdolenia o dupie maryni i wykorzystywania mnie na każdym kroku oraz bycia na każde zawołanie.
Sto miliardów galaktyk we wszechświecie, a ja musiałem trafić akurat do tego kurwidołku...
Trzeba było odbijać te jej gierki, np.
"Zaczynaja sie studia ona poszla na meski kierunek i smieje sie ze bede mial duza knkurencje"
- W końcu zobaczysz jak dobrze trafiłaś ze mną. Tylu facetów a żaden nie okaże się tak dobry (atrakcyjny, inteligentny, męski) jak ja. Zobaczysz jak wiele miernot chodzi po tym świecie chodzi i jak trudno trafić na wartościowego faceta. Zanim skończysz studia to będziesz już miała dość zadawania się z średniakami
"Dzis chcialem ja odprowadzic na zajeecia, tylko pod budyneek, pod sale nie chciala bo wg niej ja chce sie tylko pokazac ludziom z jej grupy, a nie faktycznie odprowadzic"
- no tak, chciałem sie pokazać, żeby wiedzieli jak zajebistego masz faceta i nie mają co nawet próbować do ciebie podbijać. Bo skończy się to poparzeniem dupy, płaczem i lamentem a ty zostaniesz i tak ze mną.