Witam Panów i Panie,
Jako że mamy tutaj zdecydowaną przewagę płci męskiej pozwolę sobie zadać pewne pytanie. Gdy poznajecie kobietę, bierzecie od niej numer i umawiacie się na spotkanie, później znowu zapewne dzwonicie, umawiacie się na kolejną randkę, itd. Moje pytanie brzmi do jakiego czasu wykazujecie wyłączną inicjatywę, kiedy zaczynacie czekać na ruch kobiety? Jeżeli kobieta nigdy pierwsza nie dzwoni, nie pisze nie proponuje spotkań to po ilu randkach przez Was zaaranżowanych dajecie sobie z nią spokój? Oczywiście ona wykazuje zainteresowanie, ale wyłącznie "na żywo", dobrze się bawicie i czujecie w jej towarzystwie, ona jest raczej otwarta na nowe spotkania ale sama nigdy pierwsza nie zagada.
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.
na poczatku facet ma sie wykazac zaangazowaniem, ale nigdy 100/0... Kilka spotkan, a jesli nie ma żadnej inicjatywy, to...
Zreszta to sprawa indywidualna, jak bardzo Ci to przeszkadza... Mnie by przeszkadzało.
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Przynajmniej w moim przekonaniu to normalne, że na początku znajomości facet wychodzi z inicjatywą, ale tez bez przesady. Możesz dwa pierwsze spotkania zaproponowac, a pózniej nic nie mów o spotkaniach tylko zaczekaj na jej reakcje, taki push and pull...
Powodzenia
No dobrze, ale jeśli kobieta nigdy nie wykazuje inicjatywy, bo tak już po prostu ma? Przecież niektóre są nieśmiałe, czy też lubią być dominowane..
to niech sie, kurcze, zmieni!!! Relacja z drugą osobą polega na tym, że jest wzajemna RELACJA. Jak chce bez inicjatywy to do lalek barbie i DisneyChannel...
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
A jeżeli boi się, że facet straci zainteresowanie jeśli ona wykaże, że jej też zależy? Kobiety nie odzywają się właśnie głównie z tego powodu, boją się, że jeśli okażą, że lecą na faceta to on pomyśli, że ma ją w garści...
Rafałku - nie pieprz... Kombinujesz, jak koń pod górę... Ma byc tak, zeby wam obojgu odpowiadało!
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"
Też tak mi się kiedyś wydawało
Aż sam byłem zaskoczony, ile taka biedna nieśmiała laseczka potrafi dojebać szalonej inicjatywy, jeśli trochę zazdrości poczuje, jeśli trochę schłodzisz itd.
90% of a woman's emotional problems stem from feeling unloved. [D.Deida]
baby potrafią cuda ze swoim deklem robić... [gen]
Skuteczność kosztem swobody? [Vimes]
Blog ANDREW
Rafale - każda fajna relacja moim zdaniem powinna opierać się zasadzie, że ja dbam o Ciebie, Ty dbasz o mnie.
Jeśli masz Przyjaciela, to super jest, gdy do niego zadzwonisz, zaprosisz na piwo, a on za jakiś czas zrobi to samo.
Gdy masz znajomych, których odwiedzasz, to fajnie jest , gdy oni składają Tobie np. niezapowiedzianą wizytę.
A gdy tylko i wyłącznie sam zabiegasz o czyjś kontakt przez dłuższy czas to...? Sam to przemyśl Powiem więcej - jeśli nauczysz kobietę, że to tylko Ty będziesz inicjatorem, to będziesz miał nieciekawie. Ona się przyzwyczai, że to Ty pierwszy dzwonisz, ustawiasz spotkania, że to Ty wyciągasz ją na spacer pierwszy, że to Ty chcesz coś tam zrobić. Potem się okaże, że "kurcze, może jednak ona mogłaby się bardziej postarać?" Owszem - mogłaby - ale ją nauczyłeś całkowicie czegoś innego i skoro wcześniej Ci to nie przeszkadzało, to czemu akurat teraz?
To nie jest łatwe, ale warto na to zwracać uwagę.
Natomiast jeśli chodzi o staranie się facetów o kobiety. Mam odnośnie tego swój ulubiony, a zarazem prosty tekst:
"To Ty jesteś kobietą, więc powinnaś się starać"
A panna wielkie oczy, jaaaaak toooo???
No tak to To jest żartobliwa sytuacja, ale pokazuje nawet to, że masz swoje zasady i odrobiną dawki humoru możesz się z nią podroczyć.
Dlatego swój czas trzeba inwestować w te najbardziej cenne relacje. I perspektywiczne. Jak ktoś jest księżniczką, przy której trzeba ciągle biegać, to niech sobie szuka swojego giermka...
Pozdrawiam
...Sukces życiowy przypada tym, którzy wytwarzają w sobie świadomość sukcesu...
http://www.facebook.com/pages/Mo... Zapraszam!
A co jeśli to, a jeśli tamto i jeszcze tamto? Nie myśl za kobiety. Tu nie chodzi o to, z jakich powodów one się odzywają bądź też nie, tylko o to, czy pasuje Ci taki, a nie inny kształt relacji, w którym to ciągle Ty musisz wychodzić z inicjatywą. Pasuje- ok, wchodzisz w to i nie zajmujesz sobie głowy pierdołami typu "kto ustala spotkanie". Nie pasuje, wychodzisz z tej zabawy i szukasz dalej takiej panny, której zachowanie będzie Ci pasowało i zaangażowanie w relację będzie na odpowiednim poziomie. Jasne, że na początku to facet daje z siebie trochę więcej, tego zaangażowania i inwestycji w relację musi być siłą rzeczy po naszej stronie na początku trochę więcej niż po ich, ale tak już jest, że wszystko w pewnym momencie ulega zmianom i powinno się wyrównywać. Także, o ile na początku to Ty częściej wychodzisz z inicjatywą, to już w dalszym toku rozwoju znajomości także kobieta powinna się w różny sposób wykazywać, aby pokazać, że też zależy jej na budowie relacji i nie jest to tylko staranie jednostronne. Nie można popadać w obłęd i stawiać kobiet na piedestale tylko z tego tytułu, że mają między nogami to, do czego chcemy się dostać i w związku z tym mamy im nadskakiwać na każdym kroku. Jak to wspomniał w jakimś arcie Gracjan "nasze penisy są równie cenne, co ich cipki".
Wszystko się rozbija o to, co Tobie pasuje, jak długo odpowiada Ci rola "zabiegającego" i czego oczekujesz od zdrowej relacji z kobietą. Jeśli przeszkadza Ci fakt, że dziewczyna się nie angażuje pomimo wyraźnego upływu czasu w tej znajomości, to nie widzę powodów, aby w takiej relacji dalej pozostawać i pakować się w coś, co jest wbrew naszym oczekiwaniom.
"Don't trust the smile, trust the actions"
hmmm ja zwykle na koniec pierwszej randki całuje kobietę zaraz przed pożegnaniem i odchodzę bez słowa, najdłużej by się do mnie odezwać jedna czekała 24h ,ja natomiast odzywałem się dopiero po 3 dniach (jeśli uczucia nie wchodziły w grę)
Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz, wejdź na podrywaj.org i zmieniaj się.
Nick Was zmylił, piszę z perspektywy kobiet, bo jestem kobietą
Jak do tej pory nigdy nie proponowałam spotkań sama zanim nie weszłam z kimś w związek, nawet jeżeli miałam do czynienia z mieszanką Adonisa i Einsteina. Po prostu już tak mam, i wiem też, że nie jestem sama.
Pytałam o to koleżanki, część z nich faktycznie proponowała spotkania, starała się wykazać nawet już po pierwszej randce i wiecie co się wtedy działo? Faceci tracili zainteresowanie takimi pannami. Jak to pisał Tuwim: "Kobieta nie goni za mężczyzną, bo kto kiedy widział, żeby pułapka goniła mysz".
No i właśnie są kobiety, które za nic w świecie spotkania nie zaaranżują bo podobnie jak Wy boją się odrzucenia, bo pomyślą, że jak pierwsze wyjdą z inicjatywą to facet pomyśli "o leci na mnie" a przez to straci jego zainteresowanie, przestanie być obiektem polowań.
Prawdopodobnie przez to, że pierwsza się nie odezwałam straciłam kilka okazji do zawarcia bliższej znajomości, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Większość facetów nie rezygnowała, niektórzy zabiegali po pół roku, niektórzy trochę krócej. I część z tych znajomości przeradzała się w związki, po prostu wolę kogoś dobrze poznać zanim dojdzie między nami do czegoś. Wychodzę z założenia, że spieszyć się nie warto, bo te prawdziwe, dłuższe relacje opierały się właśnie na braku pośpiechu, dojrzewały niczym dobre, wytrawne wino.
A zapytałam, bo poznałam pewnego faceta, pierwsze 4 spotkania już były. Intryguje mnie i właściwie po raz pierwszy na tak wczesnym etapie zależy mi na tym, żeby ta znajomość przetrwała. To pierwszy facet, który nie wykazuje jawnego zainteresowania moją osobą; nie prawi komplementów, stosunkowo rzadko się odzywa, nie prze w tę relację jak pozostali, a najbardziej podoba mi się to, że nie próbował mnie pocałować. Tylko mam dylemat czy się pierwsza odzywać...
P.S. nie wiem, co Wy za kobiety podrywacie, ale ja nigdy na pierwszej randce nie dałabym się pocałować, nie mówiąc już o pójściu na całość. A może po prostu nie jestem z tej epoki...
aaaaaaa... znaczy się Rafaela
No fakt, zasugerowalismy się...
Ok... Więc wyjasniam... Nie o to chodzi, zebys ustawila spotkanie od A do Z, wynajela powóz z bialym, czarnym i szarym koniem, zebys zadbala o platki róż i w ogóle... Mnie wystarczy, kiedy kobieta zadzwoni i chociażby wyrazi chęć zobaczenia się... zwykła inicjatywa. Nie musi niczego aranżować, chociaż np. zaproszenie do siebie na przygotowaną kolację czy cokolwiek mile widziane.... Natomiast nie dopuszczam opcji calkowitego milczenia. Ja leżę i pachnę a ty zapierdalaj jak elektron po orbitalu "s" czy "p"...
Co do tego po PS: świetnie... i tak trzymaj... patrząc na obecne standardy miałas szczescie, ze na takiego "nie z tej epoki" trafiłaś
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"