Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Koniec związku i problemy zdrowotne

11 posts / 0 new
Ostatni
kondiasch
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2015-11-26
Punkty pomocy: 5
Koniec związku i problemy zdrowotne

Cześć,

Mam dla Was gruby temat i proszę o poradę w sprawie rozstania bo po prostu sobie nie radzę. Grubość tego tematu nie polega jednak na problemie z samą laską ale i z moim zdrowiem. Nie proszę o porady też w stylu "jak do niej wrócić" tylko bardziej jak dać sobie z tym wszystkim radę i żyć dalej, bez niej.

W skrócie. Byliśmy razem 3,5 roku. Mieszaliśmy razem 5 miechów, były jakieś plany dotyczące zaręczyn. I nagle bach. Koniec października wielka kłótnia o rzecz prozaiczną - niepozmywane naczynia. Następnego dnia wyszedłem do pracy o 6 rano, wróciłem z pracy o 18:00 jej rzeczy już w mieszkaniu nie było. Zerwaliśmy. To był ostatni tydzień października.
Po tym wszystkim przyjechała do mnie jeszcze dwa razy po resztę swoich rzeczy w listopadzie. Skończyło się dwa razy seksem... Od połowy listopada i po tych dwóch razach zerwałem kontakt. I tutaj zaczyna się sedno sprawy.

Pod koniec listopada (czyli miesiąc po rozstaniu)pogorszył się stan moich nerek. Wylądowałem w szpitalu. Okazało się, że mam onkocytomę nerki (czyli guz nerki - ale nie rakowy) a początkowe podejrzenie brzmiało nawet rak. W połowie grudnia mnie wypuścili ze szpitala. Nie powiem, w trakcie pobytu tam sporo myślałem o swojej już byłej. 4 dni po wyjściu ze szpitala i leżeniu w mieszkaniu złamałem się i do niej zadzwoniłem. Powiedziałem jej o chorobie. Rozpłakała się i następnego dnia przyjechała do mnie. Wtedy pierwszy mentalny plaskacz w mordę od niej dostałem. Siedzimy sobie, pijemy herbatę. Nagle dzwoni jej telefon. Ona odbiera a ja słyszę co mówi druga strona. Umawia się ona przy mnie na ten sam dzień na wieczór i jakieś spotkanie z dwoma gościnami i jedną koleżanką (podwójna randka). Wstałem, poszedłem do kuchni, nie chciałem tego słuchać... Stwierdziłem, że telefon do niej był błędem. Ja leżę chory i to jest już tylko mój problem natomiast ona spotyka się już z innymi facetami więc postanowiłem zerwać kontakt. Później w sylwestra zadzwoniła do mnie po północy jedna z jej najbliższych przyjaciółek nakręcając mi makaron na uszy, że liczy że prawdziwa miłość wygra i ta moja zmądrzeje i do mnie wróci po czym dała ją do słuchawki. Pogadaliśmy dwie minuty i zakończyłem rozmowę. Ale po sylwestrze kontakt wznowiliśmy. Owocem tego było jedno spotkanie na mieście i jedno u mnie w domu w połowie stycznia, zakończone seksem (dość dziwnym i nie specjalnym, ze względu na mój stan zdrowia). Jednak cóż... 3 dni po tym spotkaniu u mnie ona mi pisze, że bardzo jest jej szkoda i robi to z ciężkim sercem ale chce bym wiedział, że ona nie wróci i raczej nie powinniśmy nawet kontaktu utrzymywać. Od razu wiedziałem, że władowała się w nowy już związek. Jakby tego było mało w minioną sobotę, gdy pierwszy raz od wyjścia ze szpitala wyszedłem trochę na miasto z myślą jakiegoś piwa w barze z kumplem oraz jakieś poprawy humoru, idę główną ulicą miasta i co widzę? Face to face ona z nowym fagasem za rękę idzie. Ja jej powiedziałem "cześć" ona nie odpowiedziała nic. W niedziele rano pisze do mnie, że mnie przeprasza, że nie powiedziała cześć i że zdaje sobie sprawę, że mogło mnie to boleć oraz nie chciała bym ich spotkał itd itd. Po kilku kurtuazyjnych jednak wiadomościach w której jedno drugiemu życzyło jak najlepiej zaczął się festiwal żalu i obrzucania gównem gdzie wyładowałem wszystkie swoje nerwy na nią, m.in. że uważam że 3,5 roku z nią spędzone to dla mnie czas zmarnowany, stracony. Po prostu już chciałem tylko jej dowalić bez zastanowienia kim będę w jej oczach, nie zależy mi. Powiecie, że nie potrzebnie. Może... Mam w dupie to jak ona mnie widzi i kim jestem w jej oczach. Jej powrotu nie chcę i już chodziło tylko o to by wyładować swoją frustrację. Rozmowa zakończona a we mnie zostało rozpierdalające uczucie frustracji. Ona chodzi zadowolona ze swoim nowym fagasem po mieście utwierdzona jeszcze po ostatniej awanturze w słuszności wyboru a ja zostałem sam w mieszkaniu w którym kiedyś z nią mieszkałem.
Wiem... rady typowe, definitywnie urwać kontakt. Poznawać nowe kobiety... Super... Tylko jak to zrobić kiedy ja ledwo chodzę, poruszam się o kuli i mogę wypić maks jedno piwo na mieście. Dwa miechy po operacji dalej źle się czuję (mówię o kwestiach fizycznych). Do klubu raczej przez kilka ładnych jeszcze dni nie pójdę. Nie pójdę też generalnie za długo na miasto. Problemem jest wyjść z domu na dłużej... Straszne to uczucie. 3 miesiące po rozstaniu, ona szczęśliwa z nowym gachem na mieście, ja załamany, sfrustrowany i bez nerki siedzący w domu...

Panowie... Jak żyć?

Biomen
Portret użytkownika Biomen
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2014-11-06
Punkty pomocy: 280

Według mnie to powinieneś dać sobie czasu, tak właśnie sobie. Bo jak będziesz się w kiepskim stanie zdrowia szarpać że "już teraz muszę pędzić na miasto rwać panny się leczyć" to zdrowie Ci się na pewno nie poprawi a zjebie bardziej.

Dużo osób pewnie na forum to przerabiało, obolała duma i chęć udowodnienia sobie ( i może też eks ) że jesteś więcej wart niż sobie myślą.

Ogarnij się ze zdrowiem, znajdź jakąś rozrywkę na odbudowę mentalną i powstań niczym feniks z popiołów w przyszłości.

---------------------------------------------------------------
Think different

Aleus
Portret użytkownika Aleus
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: W PL

Dołączył: 2015-07-17
Punkty pomocy: 1400

Przykro mi, bo się znalazłeś w ekstremalnie ciężkiej sytuacji. Zwłaszcza chodzi o zdrowie. Dbaj o siebie. Zmień dietę, ćwicz co tam możesz teraz, patrz Saleta. Dasz radę, wrócić.

Niestety trafił Ci się szczur, w chorobie byłeś i nie pomogła. Nie było litości. Jedyna kobieta jaka dba o mężczyznę to matka. Dostałeś bolesną nauczkę, bo widać, że chciałeś by się Tobą zaopiekowała, albo chociaż wsparła. Niestety nie te kobiety.

Jedno mnie zniesmaczyło. Rozumiem nerwy. Ja to wszystko rozumiem. Ale fagas? Poważnie? A co jak Ci powiem, że Ty też kiedyś będziesz fagasem jeszcze w życiu, bo poznasz dziewczynę i poderwiesz na tyle dobrze, że u widzi w Tobie materiał na związek. I zobaczy to ex. Ja rozumiem, że nieprzyjemna sytuacja, ale ja w zależności od kobiety, albo dziękuję temu facetowi, że się pojawił, był lustrem i współczuję mu, albo po prostu uznaję, że nie pykło i może Tobie stary pójdzie lepiej. Zwłaszcza jak chłop mi nie motał w związku, poznała go po, rozwinęło się po. Cóż Ci on winien? On się teraz cieszy, ma kilka mc swojej radości i szczęścia jak Ty na początku z nią. Spokojnie, upłynie czas i Ty będziesz miał z nową swój czas:)

Teraz się kuruj.

Zdrówka Smile

-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.

kondiasch
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2015-11-26
Punkty pomocy: 5

Wiem wiem... Ja do niego nic w sumie nie mam bo z tego co wiem to właśnie poznała go juz po. Tutaj tak moze pejoratywnie o nim pisze ale z ich dwojga jemu zle nie życzę...

oon24
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Trójmiasto

Dołączył: 2012-06-29
Punkty pomocy: 228

Współczuję Ci, bo sytuację masz nieciekawą, ale podniesiesz się, spokojnie. To tylko kwestia czasu, bo po burzy zawsze wychodzi słońce. Teraz skup się na sobie, na dojściu do zdrowia, bo to najważniejsze. To co mi przychodzi na myśl, to zrób listę jej negatywnych cech. Z doświadczenia Ci powiem, że przez jakiś czas będziesz każdą laskę do niej porównywał, ale przejdzie to. Życzę Ci zdrowia i powrotu szybkiego do normalności;)

"Kto próbuje przegrywa czasami, kto się poddaje przegrywa zawsze!"

Falcon21
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 50
Miejscowość: sosnowiec

Dołączył: 2014-11-29
Punkty pomocy: 487

Inni Ci współczują, może mają trochę racji, jak dla mnie pokonałeś raka tylko nie wiedziałeś kim był naprawdę, laska pewnie już wcześniej leciała z Tobą kantem i szukała powodu do spieprzenia. Uwierz mi, że to ona będzie miała wyrzuty sumienia za to jaką szmajurą jest. Ty chłopie wygrałeś z rakiem, wygrałeś z chorobą, a to co teraz masz to po prostu leczenie ran po wielkiej bitwie. Głęboko wierzę i jestem pewny, że tylko kwestia czasu aż staniesz znów porządnie na nogi i z tymi wszystkimi przemyśleniami, nowymi planami zbudujesz nowy konkretny związek. Masz już chłopie czyste konto i sumienie, jeszcze trochę lizania ran i będziesz świat zdobywał i GOŚĆIU przede wszystkim nie rób z siebie ofiary, Ty tu jesteś wojownikiem, bohaterem i właśnie wracasz z linii frontu na spokojne strony Smile pozdrawiam Smile

P.S I z tego co piszesz to ja tamtemu gościowi nie zazdroszczę Laughing out loud W jakich okolicznościach się poznają w takich kończą Laughing out loud PIONA !

~ Uczucia tych, których przestaliśmy kochać, są zawsze śmieszne.

Simi
Portret użytkownika Simi
Nieobecny
Wiek: 30
Miejscowość: ...

Dołączył: 2014-11-20
Punkty pomocy: 81

Miazga. Ja ci rady nie dam. Stary, jak czas zagoi rany, odrodzisz sie jak feniks z popiołu i napiszesz o tym bloga jak dumnie idziesz przez życie ze szczelnie zacisniętą gardą to będziesz dla Mnie jednym z największych SKURWYSYNÓW na tej stronie. Ja w ciebie wierze. Pjona

Paulo90
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 31
Miejscowość: Katowice

Dołączył: 2014-11-08
Punkty pomocy: 120

Niech to będzie Twoje katharsis. Przemyśl swoje życie, swoje zachowanie, oczyść swój umysł z błędnych iluzji, wyrzuć pannę z swojej głowy raz i definitywnie i odważ się żyć! Wróć odmieniony i pełen energii. Czasem potrzeba nam upadku, potrzeba zostać samemu z własnymi myślami, by móc stać się lepszym człowiekiem. Praca nad własnym sobą i wkrótce wrócisz do gry.

Trzymaj się i zdrowia życzę!

YOLO.

kondiasch
Nieobecny
Wiek: 26
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2015-11-26
Punkty pomocy: 5

Fajnie, że mój post spotkał się z Waszym pozytywnym odzewem.

Wczoraj usiadłem z tym wszystkim. Przed ostatecznym wywaleniem ostatniej rozmowy (o której tu wspomniałem) i jej numeru telefonu, przeczytałem jeszcze raz tę naszą konwersację oraz to co Wy napisaliście. Dodatkowo pomyślałem trochę nad tym wszystkim to doszedłem do wniosku, że to tak naprawdę powinienem traktować to wszystko w kategoriach testu i hartowania charakteru. Chciałbym właśnie za rok o tej porze tak traktować przełom 2015/2016 jak napisałem w poprzednim zdaniu. Dostałem od niej kilka mentalnych plaskaczów w twarz po rozstaniu i to pokazuje tylko, że naprawdę najlepsze co można zrobić z byłymi to wywalić ich ze swojego życia natychmiast po zerwaniu (NATYCHMIAST, niech to będzie lekcja dla innych). W moim przypadku powinienem to zrobić w październiku. Wyprowadziła się? Ok... Zamykam za nią drzwi i tyle ją widziałem a ona mnie...
Kilka osób chciałoby przeczytać blog jak poradziłem sobie z tą sytuacją? Postaram się coś napisać. Na pewno nie dziś i nie jutro ale kiedyś coś napiszę (sam, aż jestem ciekaw co)Wink
Ale już teraz wiem, że życie nie znosi próżni;)Boleć, to wszystko dalej boli ale nie ma co zamulać...

dzięki wszystkim za pozytywne słowa...

witkacy
Portret użytkownika witkacy
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 274

no ego cierpi wiadomo.. ale pomyśl sobie, że laseczka jest nie warta zachodu - nie chciała cię, z dnia na dzień potrafiła wyrzucić z życia.. a z tą chorobą no to wiesz, każdy ma takie sytuacje w życiu, trzeba sobie ze sobą radzic:) z pewnoscią cię to zahartuje i na drugi raz będzie łatwiej:)