witam, studniówka za pasem i dzisiaj od wychowawcy usłyszeliśmy ciekawą rzecz: "mówię teraz do facetów, jeżeli idziecie z osobą towarzyszącą to po wejściu do lokalu pomóżcie zdjąć jej płaszcz i zanieście do szatni, przy czym w pierwszej kolejności podajcie płaszcz kobiety"
"Wchodzicie razem na salę. I jak się zachowujesz?
- Naturalnie jak gentleman. Pomagasz swojej dziewuszce ściągnąć płaszcz i idziesz go zawiesić do szatni. Odsuwasz jej krzesło, kiedy chce usiąść. Otwierasz przed nią drzwi. Podajesz jej ze stołu najlepsze smakołyki. Tańczysz z nią. Zabawiasz. Traktujesz, jakby była "pępkiem świata". Ona będzie takim zachowaniem wniebowzięta."

wywołuje to u mnie sporu uśmiech na twarzy...
ale jak się zachowywać żeby nie przesadzić ani w jedną ani w drugą stronę? a może dać jej do zrozumienia że zaniosę ten płaszcz ale jakoś ma mi to wynagrodzić, tylko jak to zgrabnie ująć? ogólnie to już się pogubiłem co wolno a co nie i kiedy zaczyna się pieskowanie...

a druga sprawa to mam problem jak postępować z partnerką. ona jeszcze nie jest pełnoletnia (kilku miesięcy brakuje) no i niestety ma swoje zasady - 0 alko. w dodatku ogólnie jest "grzeczna", ale zajebiście się z nią rozmawia - dlatego ją zaprosiłem. zastanawiam się na co i w jakiej ilości mogę sobie pozwolić przy tańcu.. słyszałem żeby lepiej ją za tyłek nie próbować łapać. dlatego jak będę próbował podczas tańca coś mocniej zadziałać to poleci masa shit testów, macie jakieś pomysły jak to odbijać?