Kształtna blondyna, z twarzy całkiem niezła, wyraźne bioderka, kuszące kobiece piersi, ale jakoś na bzykanie brak mi ochoty. Co jest grane? O co chodzi?

Historia autentyczna - poznałem mega dobrą kobietę. Ładna, inteligentna, dobrze ustawiona. Córka dwóch lekarzy, więc na moją kasę nie jest łakoma Zdolna dziewczyna z dobrą przyszłością. Figura extra. Biust w rozmiarze D. Byłem z nią trochę ponad pół roku. Wydawałoby się, że wszystko jest idealnie, ale jednak coś było nie tak... Nie miałem na nią ochoty. Jak to jest, że leży przy mnie taka zajebista laska, a mi nie chce stanąć?

Takie sytuacje bywały dość często - 5 minut seksu i dupa, po robocie. Działa to bardzo destruktywnie na psychikę. Co jest nie tak? Może powinienem brać jakieś tabletki, viagrę, cholera wie? Doszło do tego, że zacząłem bać się seksu. Kurwa, znowu mi oklapnie po 5 minutach i będę musiał kończyć językiem... Starzeję się? Może już się nie nadaję? Co ona o mnie pomyśli, jak znowu nie wyjdzie?

Tylko że zaraz, zaraz... Przecież moją poprzednią kobietę grzmociłem ile fabryka dała. Nasz rekord to nawet cztery razy jednej nocy. Czasami pieprzyłem ją tak długo, że sama mówiła, że mam już wreszcie dojść, a potem nazywała mnie nocnym ogierem. Poprzednia laska nie była tak zajebista, nie miała wielkich piersi, a mimo to seks był doskonały. Między jedną a drugą miałem jakieś 2-3 miesiące celibatu i raczej mało prawdopodobne, bym aż tak wyszedł z formy, skoro wcześniej z bzykaniem nigdy nie miałem problemów.

Zacząłem się zastanawiać, że może to nie ze mną jest coś nie tak, ale raczej z nią? Gadam z koleżanką w pracy, a kutas stoi. Umawiam się z koleżanką ze studiów na piwo, kutas stoi. Oglądam jakiegoś pornola, kutas twardy jak kamień. Czemu tak się dzieje? Najwidoczniej to jej brakowało tego czegoś. Wygląd i inteligencja to nie wszystko, jeśli brakuje seksapilu. Doszedłem do tego, że problem jest u niej, a nie u mnie.

Dała mi kosza. Napisała na Facebooku, że już się nie spotkamy. I wiecie, co ja zrobiłem? Poszedłem do sklepu po browary i upiłem się ze szczęścia jeszcze nigdy nie byłem tak zadowolony, że mnie laska rzuciła!!! Więcej już się nie spotkamy, bo i tak nie ma po co Miałem wrażenie, że jej obecność mnie po prostu kastrowała, a kiedy jej nie było przy mnie to rozglądałem się za innymi kobietami.

Tak więc panowie koledzy, jeśli macie podobny problem, to nie wahajcie się jej rzucić. Brak "tego czegoś" to kompletna porażka, mimo że wszystko inne jest na miejscu. Nie będzie lepiej, nie dogracie się. Szkoda czasu, lepiej poszukać innej i dać sobie spokój. Pół roku zmarnowałem bez sensu. Nawet lepiej samemu w domu siedzieć, niż się spotykać z taką, co człowieka psychicznie kastruje.