Wklejam tu fragment pewnego bloga, mam nadzieje ze jego autor nie będzie miał za złe

... "Nie pozwoliłem sobie na seks mimo że tego chciała,mimo że byłą mocno napalona ( i ja też byłem mocno napalony ). Sprawiłem jej przyjemność pieszcząc ją palcami,ale nie pozwoliłem jej się odwdzięczyć. Wiedziałem że żałowałbym tego później, bo nie szukałem seksu,ale kobiecego ciepła, kobiecego pierwiastka który ukoi mnie tej nocy. Stwierdziłem ostatnio że nie będę tracił seksualnej energii, nawet z kobietami i jedynie kobietom które kocham,albo są mi wyjątkowo bliskie mogę dać ten dar. Ostatnio idę w stronę tantry i seksualność jest dla mnie czymś uświęconym, czymś co zbliża nas do Boga,a nie po prostu spuszczeniem z kija. To był pierwszy raz od długiego czasu,gdy nie uległem popędowi w sytuacji gdy mogłem mieć z kobietą która mnie pociąga. Jaki w tym sens? Seksualność jest ostatnią i największą przeszkodą do bycia całkowicie wolnym od kobiet,a tym samym przestania być needym. To miejsce gdzie kobiety mają nad nami kontrolę, gdy popęd nas oślepia. Do momentu gdy nie potrafisz zrezygnować świadomie z seksualności jesteś w garści kobiety i zdany na jej chęć lub niechęć."