Mam takie pytanie odnośnie decydowania w związku. Otóż mam dziewczynę, z którą się spotykam i jak narazie wszystko gra dzięki stosowaniu się do rad ze strony. Nie wiem czy to moje nie do końca zniszczone frajerstwo czy to właściwe rozumowanie, ale naszło mnie ostatnio na przemyślenia dotyczące decydowania w związku. Wychodzę z założenia, że to facet powinien decydować w większości kwesti. Np. idę ostatnio z dziewczyną i ona mówi, że chce iśc drogą A, a ja na to, że nie bo drogą A szliśmy już ostatnio to chodźmy B. Ona oczywiście się zgadza bez szemrania. Interesuje mnie natomiast jak się odnosicie do różnych propozycji waszych dziewczyn? Dajecie im jakieś pole do decydowania czy sami tylko decydujecie? Nie widzę by mojej to przeszkadzało, ale wolę się upewnić bo potem może zrobić jakąś jazdę, że nie biorę pod uwagę jej zdania. Oczywiście daję się jej wykazać, np. mówię, że lubie dziewczyny, które wykazują inicjatywę, a nie czekają na gotowe i tym samym ona zaczeła proponować mi spotkania, wspólny wypad na ognisko itd. 

Głównie chodzi o to jak wy się odnosicie do prób decydowania w niektórych kwestiach w związku przez dziewczynę. Oczywiście nie mówię tu o pozwoleniu na wchodzenie jej na Twoją głowę, ale czy brak dania jej możliwości inicjatywy nie spowoduje, że będzie nam potem marudzić, że się z nią nie liczymy. Czy po prostu mam wysłuchać jej opini i zrobić jak uważam za słuszne, ale powiedzieć jej, że szanuję jej zdanie etc.

Z tego co wywnioskowałem moja dziewczyna nie ma nic przeciwko temu abym ja decydował w wielu kwestiach, myślę nawet, że ją to cieszy, że mam swoje zdanie i jestem zdecydowany, ale wolę się upewnić czy dobrze robię