Po kilku latach spędzonych na studiowaniu i pracowaniu w dużym mieście podjąłem trudną decyzję o powrocie do rodzinnej miejscowości. Przed wyjazdem odłożyłem trochę kasy, żeby przez dłuższy czas nie musieć pracować i poświęcić ten okres na przekwalifikowanie się. Nie będę wchodził w szczegóły, bo nie to jest tematem tego wątku, nadmienię tylko że to przemyślana decyzja, do tego mam więcej czasu i nie płacę bezsensownie za wynajem.
Ciężko przyzwyczaić mi się do pewnych rzeczy, m.in. do braku możliwości swobodnego ruchania Wiadomo jak to jest, gdy mieszka się z rodzicami, do tego moja rodzina jest bardzo religijna. Nie wchodzi w grę przyprowadzanie sobie dziewczyn z imprez, czy w ogóle organizowanie w domu jakichś luźnych seksów. Tzn. mogę to zrobić, ale będę musiał się później liczyć z suszeniem głowy, zbędnymi komentarzami i ogólnie będzie nieprzyjemnie. Poza tym wiem, że przez to wszystko nie czułbym się z dziewczyną swobodnie.
Muszę więc kombinować. Na początku zdarzyło mi się pojechać do koleżanki poznanej na domówce chwilę przed przeprowadzką, ale nie mamy już ze sobą kontaktu. Ostatnio odpaliłem tindera i byłem na paru randkach. Wkurza mnie, że muszę tak kombinować żeby poruchać. Mieszkając w centrum dużego miasta to wszystko było banalne, a teraz jedyną możliwością, która przychodzi mi do głowy jest wproszenie się pod jakimś pretekstem do dziewczyny do domu (u mnie w domu praktycznie zawsze ktoś jest). Aha i małym utrudnieniem jest to, że do najbliższego większego miasta mam 30-40min jazdy samochodem.
Nie od dziś wiadomo, że potrzeba matką wynalazków, więc mam pytanie do osób, które też mieszkają (ew. mieszkały) z rodzicami: jak wam idzie? Jakie macie patenty na to żeby wprosić się do dziewczyny do domu, a może macie jakieś zupełnie inne sposoby? Jestem ciekawy waszych doświadczeń.
Pamiętam te wypady do krzaków samochodem to były czasy kiedy nie było jeszcze opcji spania u siebie bo rodzice... Ale to raczej żadna dziewczyna nie bedzie chętna za pierwszym razem. Wizja jakichś hoteli na godzinę mnie się osobiście nie widziała nigdy.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
Gdziekolwiek. Możesz ją nawet wyruchać na klatce schodowej czy dachu, skoro nie możesz jej zabrać do domu. Czasami takie miejsca są jeszcze lepsze, bo są nietypowe i zapewniają nowe doznania.
W miejscach publicznych również można to robić, natomiast trzeba być czujnym, by nie zostać przez kogoś przyłapanym.
Jak masz auto to masz wszystko. Obczaj miejscówki gdzie pozornie jest ładny widok. Ja lubiłem pod mostem bo był ładnie oświetlony takimi niebieskimi neonami, wokół kompletna ciemność albo teraz jest ciepło to kawałek kocyka i na dworze albo na pomoscie wśrod krzaczków... To jest tak proste:)
Właśnie ananasku kobiety nadal są chętne na taki sex, ale nie jechać żeby się bzykac tylko przeświadczenie ma być ze tam jest ładny widok. To facet musi wiedzieć po co zabiera tam niewiastę, takie trochę oszukanie jej oporów i zbicie sukotarczy:)
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu
`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano
No dokładnie. Trzeba stworzyć romantico atmosferę.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
No dokładnie. Trzeba stworzyć romantico atmosferę.
żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, już działam w tym temacie Zrobiłem mały rekonesans i w tym mieście jest straszna lipa z tego typu miejscówkami. Będę szukał dalej, no ale coś tam od biedy znalazłem.
Poustawiałem kilka randek i będę próbował coś wyczarować, ale nie ma się co oszukiwać - mało która dziewczyna będzie skłonna uprawiać pierwszy seks z nowym partnerem w miejscu publicznym . Większość jednak potrzebuje do tego więcej komfortu, więc pewnie i tak będę częściej próbował wbić do niej.
Auto ewentualnie hotel. Raz na jakiś czas można wyjechać do innego miasta i tam szaleć, bierzesz hotel/domek i jazda. Generalnie i tak bardziej opłacałoby się swoje mieszkanie więc w to celuj, jak będziesz tak kombinował, to do 40-tki będziesz z nimi mieszkał.
Jak chodzisz na imprezy to zawsze znajdzie się paru dzianych gości, którzy mają kasę, chatę, auto. Wystarczy, że im przyprowadzasz dziewczyny pod nos, i będą cię wielbić do końca życia, zrobią afterparty i masz miejscówkę do ruchania, nie mają z tym problemu.
Jak ktoś rucha po kiblach, albo klatkach to gratuluję hahaha.
Warto zbudować sobie taki krąg społeczny, z którego uzyskujesz jakąś dodatkową wartość, jak choćby transport, lokum, albo cokolwiek innego! Na tym polega prawdziwe PU, na nawiązywaniu wartościowych znajomości z każdym, kto taką wartość ma, nie tylko z kobietami. Mam kilku znajomych w różnych miastach, którzy organizują afterparty, po prostu wbijamy do nich z dziewczynami, każdy ma swój pokój, ewentualnie łazienkę hehe. Sam kiedyś tak robiłem jak nie ogarniałem PU, miałem wolną chatę i to inni przyprowadzali koleżanki. To jest bardzo dobra metoda, szczególnie jak nie rozgrywasz w swoim mieście. Chociaż na tinder może ch*jowa, jak cały tinder zresztą, dlatego jak chcesz ruchać, to celuj w samotne milfy z własnym lokum, kup sobie auto lub wynajmij mieszkanie ze swoim wingiem, to lepsze i tańsze niż marnować potencjał mieszkając z rodzicami.
~
Minęły 2 miesiące, więc czas na małą aktualizację.
Dalej mieszkam w tym samym miejscu, mimo tego przez ten czas uprawiałem seks z 3 dziewczynami. Wykorzystałem wakacyjny wyjazd i na pewnym festiwalu poznałem dwie dziewczyny. Tam też oddaliśmy się miłosnym uniesieniom Trzecią poznałem w klubie jakiś tydzień po założeniu tego tematu i do dzisiaj spotykamy się u niej co jakieś 2-3 tygodnie.
W międzyczasie poznałem jeszcze jedną dziewczynę w klubie, ale po 1 randce zrezygnowałem z dalszej znajomości. Tindera na razie nie odpalam, bo niestety dziewczyny 5/10 zachowują się tam gorzej niż miss i nie chce mi się tracić na takie coś czasu. Spermiarze już doszczętnie zniszczyli apki randkowe.
Wniosek z tego (dla wszystkich mieszkających z rodzicami) jest jeden - można ruchać! Trzeba się napocić, trzeba kombinować, szukać miejscówek, ale jest to wykonalne. Nawet w pewnym stopniu rozwija, bo zmusza do myślenia przy beznadziejnej logistyce.
A laski nie podchodzą negatywnie do faktu mieszkania z rodzicami, czy po prostu nie poruszasz tematu?
Póki co się z takimi nie spotkałem, ale pewnie prędzej czy później się trafią.
Staram się przedstawić tą sytuację w taki sposób, żeby nie wyjść na niezdarnego chłopca, który nie umie się usamodzielnić. Mówię, że mieszkałem kilka lat samemu, a teraz świadomie rzuciłem pracę i wróciłem na parę miesięcy, żeby szybciej osiągnąć swój cel (co z resztą jest 100% prawdą). Ogólnie nie robię z tego wielkiego halo. Wspominam w rozmowie i tyle.
Po kilku latach spędzonych na studiowaniu i pracowaniu w dużym mieście podjąłem trudną decyzję o powrocie do rodzinnej miejscowości. Przed wyjazdem odłożyłem trochę kasy, żeby przez dłuższy czas nie musieć pracować i poświęcić ten okres na przekwalifikowanie się. Nie będę wchodził w szczegóły, bo nie to jest tematem tego wątku, nadmienię tylko że to przemyślana decyzja, do tego mam więcej czasu i nie płacę bezsensownie za wynajem.
Offtop:
Pewnie jest to przebrażowienie do IT na stanowisko programisty/testera, takich próbujących się przebranżowić są setki, nieraz po 300-400 na jedno miejsce. Plus luka w zatrudnieniu raczej nie pomoże, w dużych korpo babeczki z HR w pierwszej kolejności odrzucają ludzi z lukami, nie wiem czy rzucanie pracy dla przebranżowienia to dobra decyzja. Lepiej pracować i dokształcać się po godzinach. A szukając pracy to najlepiej trzeba mieć jakiegoś znajomego z IT, który do pracy wkręci, poleci. Bez tego konkurencja jest gigantyczna
albo... wystarczy coś umieć:)
Zwłaszcza że czasem wystarczy jedynie sam angielski i SQL xD
No cóż... Konkurencja jest taka sama dla każdego. Nie mam powodów by czuć się gorszy od tego tabunu ludzi. Robię swoje i skupiam się na tym żeby być jak najlepszym. Jeśli mi się nie uda, to trudno. Nie zginę z głodu, a przede wszystkim będę miał satysfakcję z tego, że podjąłem odważną decyzję i spróbowałem.
Kilkumiesięczna przerwa w zatrudnieniu (którą można i tak ukryć w cv ) w pracy zupełnie nie związanej z IT serio ma aż tak duże znaczenie? Dłuższy czas dokształcałem się po godzinach, ale to było bardzo nieefektywne. Teraz mogę to robić bez presji czasu, zmęczenia i idzie 10 razy szybciej.
Mały feedback dla zainteresowanych odnośnie przebranżowienia się. Jakiś czas temu mi się udało. Bez żadnych znajomości i studiów informatycznych. Choć muszę przyznać że było naprawdę bardzo, ale to bardzo trudno. Nie spodziewałem się aż tak dużej konkurencji, ale jak widać - chcieć to móc