Przeczytałem właśnie artykuł o cechach mężczyzn które kobiety najbardziej pożądają.
O dziwo, nie było w nim wymienionego poczucia humoru/fajne ripostowanie. Moim zdaniem to jest chyba najważniejsza cecha, może nawet jest na równi z pewnością siebie. Umiesz rozśmieszyć kobietę - zwiększasz szansę na jej zdobycie kilkunastokrotnie.
Pewność siebie, mowę ciała, uśmiech itp. to wszystko można na spokojnie wyrobić ale poczucie humoru wydaje mi się że albo się to ma albo nie ma. No mi niestety rzadko kiedy udaje się powiedzieć coś zabawnego w towarzystwie kobiet. Chciałbym spróbować to zmienić, macie jakieś sprawdzone metody na rozwijanie tej cechy?
Moje drugie pytanie, poza tematem. Jak popracować nad większą kreatywnością? mam problemy z otwarciem się w rozmowie, często nie wiem co mówić, a bardzo intensywnie staram się. Niby kobiety lubią być wysłuchiwane ale też facet powinien prowadzić rozmowę być dobrym rozmówcą.. jednym słowem jestem cienki w gadce..
Niedawno dowiedziałem się od mamy, że jak byłem małym dzieckiem to baardzo późno zacząłem wypowiadać pierwsze słowa, martwili się o mnie ale wkoncu jakoś zacząłem.
Za to nauka czytania przyszła mi bardzo szybko. W przedszkolu-pierwszej klasie podstawówki czytałem bardzo płynnie jak na swój wiek, nauczyciele byli pod bardzo wielkim wrażeniem.
Teraz kolejne pytanie, czy warto byłoby pójść do psychologa w związku z moimi problemami podczas rozmowy? może mam jakieś podświadome bariery psychiczne, to nie będzie strata czasu i wywalonej kasy?
Słuchaj, nie jesteś psychopatą, więc pójście do psychologa na pewno nie zaszkodzi. Jeżeli odczuwasz taką potrzebę to nie pytaj się o zgodę na forum tylko idź- to normalny lekarz od problemów i nie czyni to z Ciebie wariata
Tak tylko pytam. Trochę boję się że na jednym spotkaniu się nie skończy, że trzeba będzie chodzić wiele razy, efektów brak a kasę wyrzucę w błoto. Nigdy nie korzystałem z usług psychologa.
milosnik futbolu i dobrych trunków
Pamiętam jedną historię opisaną w internecie. Babeczka nie potrafiła się dobrze dogadywać z innymi, także zdecydowała się poprawić swoje poczucie humoru (nie była w tym dobra). Wzięła się za serial friends (przyjaciele) i spisała różne teksty stamtąd w notesiku. Potem zwyczajnie gdy wyczaiła odpowiednią okazję to stosowała te teksty na żywo. Po pewnym czasie wyrobiła w sobie naturalne poczucie humoru. Nie jest to głupi pomysł bo w sitcomach jest często humor sytuacyjny, który okazuje się uniwersalny (przyjaciele, dwóch i pół czy teoria wielkiego podrywu). No a wpisując to w notesik, to można to lepiej zapamiętać, a potem co jakiś czas (albo nawet codziennie) czytać te spisane teksty, żeby dobrze zapadły w pamięć. Plus oczywiście grunt to używać ich na żywo.
Poczucie humoru jest jak mięśnie, im bardziej go używasz, tym bardziej rośnie (w uproszczeniu). Także samo oglądanie komedii czy sitcomów nie da jakoś wiele (choć zapewne nieco rozszerzy repertuar), ale właśnie żartowanie w różnych sytuacjach wzmocni tę cechę. Z początku może będzie to wychodziło średnio, ale z czasem coraz lepiej.
Cóż to jedna z możliwości
Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi.
No nie wiem. Jeśli np. słabo mówisz po angielsku, to raczej nie idziesz do psychologa o tym porozmawiać, tylko zapisujesz się na lekcje języka ang.
Jedną z lepszych szkół kreatywności w rozmowie i ogólnie nauczenia się bycia wygadanym, jest sprzedaż bezpośrednia. Ja za małolata przez ponad rok byłem domokrążcą. Łażenie po domach nauczyło mnie bardzo dużo. M.in akceptacji odrzucenia, wytrwałości w dążeniu do celu i właśnie umiejętności prowadzenia rozmowy, kreatywności w rozmowie. Spotykasz ludzi, którzy nie chcą z tobą rozmawiać, a po kilkudziesięciu minutach rozmawiacie jak dobrzy znajomi. Dokładnie jak w podrywie. Na tym to mniej więcej polegało.
Jeśli masz czas i ochotę, możesz znaleźć jakąś robotę na dzień lub dwa w tygodniu właśnie w sprzedaży bezpośredniej. Potraktować to jako wyzwanie, naukę lub po prostu hobby.
Kolejną opcją mógłby być kursy np. Debatowania, Stand-up comedy, jakichś wystąpień publicznych, storytellingu itp.
Nie zawsze w rozmowie musisz wszystko tworzyć na nowo. Możesz zapisać kilka-kilkanaście zabawnych historii ze swojego życia, nauczyć się je opowiadać i wplątywać w rozmowę.
Więcej luzu. Może po prostu jesteś zbyt poważny? Wyciągnij bolca z dupy, jeśli gdzieś tam się zapodział.
Powodzonka
Poczucie humoru łączy się z inteligencją Zadbaj też o tą cechę, czytaj książki, oglądaj mądre filmy, nie tylko komedie, obejrzyj kilka klasyków kina, rozwijaj nowe znajomości, poznawaj i rozmawiaj z ludzmi itd. Zobacz po jakimś czasie, czy to pomoże
Później wybierz, który styl bycia Ci odpowiada. Czy wolisz być, jak np klasowy błazen, czy strzelać cięte riposty, jak Dr House, ćwicz i samo przyjdzie.
I nie szukaj sobie na siłe problemów
Uważam, że oglądanie stand up'ów duzo wnosi. Sam czasem stosuje zasłyszane/obejrzane żarty i robią robotę Również się sprawdza poruszenie tematów filmów (głównie komedii), wtedy dowiadujesz się jakie laska obejrzała, zna i lubi. W trakcie rozmowy możesz wrzucać konkretne teksty sytuacyjne. Bardzo prawdopodobne, że dziewczyna ma zakotwiczone na takie teksty pozytywne emocje jakie czuła podczas oglądania tych filmów
Dont sweat the hoe.
Dzięki wszystkim za rady, oczywiście na kolejnych nie poprzestawajcie
Zauważyłem ostatnio że bardzo ładne kobiety duuużo żartują i często się śmieją, różne sytuacje trzeba z nimi starać obracać się w żarty. To jest topowa umiejętność w relacjach z nimi
milosnik futbolu i dobrych trunków
Ha ha hi hi hejże hola skocz no młoda na dydola.
Ja pracuję w sprzedaży z klientami zarówno ko bietami jak i mężczyznami od wielu lat. Przedział wiekowy klientów bardzo szeroki. Wyniki w sprzedaży mam dobre, odnoszę sukcesy zawodowe. I praca moja polega na rozmowie z tymi ludźmi.
A jakoś na randkach z kobietami w ogóle mi nie idzie. I jak to wytłumaczyć?
Klientki mi mówią, że lubią do mnie przychodzić, bo ja jestem taki konkretny.
Zgadza się, jestem konkretny, bo ja nie potrafię pierdolić farmazonów godzinę, tylko mówię konkretnie o co chodzi i u mnie się to sprawdza.
A ja uważam, że poczucie humoru jest mocno przereklamowane. Żaden z moich byłych go nie miał a jakoś wszyscy mnie sobą zainteresowali. Dużo większe znaczenie mają dla mnie zainteresowania, wiedza i wspólny język. Byłam kilka lat w związku z gościem, który poderwał mnie na opowieści o ornitologii, która była jego pasją. Znał tyle ciekawostek że świata ptaków i potrafił o tym opowiadać w tak interesujący sposób, że potrafiłam z nim spacerować i słuchać go godzinami, choć wcześniej ten temat w ogóle mnie nie interesował. Poczucia humoru owszem można się wyuczyć ale dużo łatwiej przyswoić wiedzę pozornie bezużyteczną. Czytaj dużo gazet, ciekawych artykułów w necie i zapamiętuj to. Wtedy na każdą okazję będziesz miał jakąś ciekawostkę, która pozwoli popchnąć rozmowę do przodu i zarazem zaimponujesz kobiecie swoją wiedzą i ciekawością świata. Prosty przykład: umawiasz się z nią po zmroku, idziecie w stronę knajpy i zapada niezręczna cisza i wtedy walisz tekstem: spójrz w niebo ile gwiazd, a słyszałaś, że ostatnio naukowcy odkryli nowa planetę o warunkach do życia zbliżonych do Ziemii? Czytałem o tym w.. I już masz temat do rozmowy na następne 10 minut. Im więcej czytasz prasy, tym bardziej jesteś na bieżąco z tym co się dzieje na świecie i masz więcej tematów do rozmowy a jednocześnie uchodzisz za osobę inteligentną i oczytaną. A tym plusujesz bardziej niż poczuciem humoru bo co to za frajda spotykać się z kolesiem co ciśnie bekę ze wszystkiego a nie da się z nim inteligentnie porozmawiać ani poruszyć żadnego poważnego tematu. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że w miłości nie liczą się słowa tylko słowność i ja się z tym zgadzam. Zamiast uczyć się krasnomówstwa z którego nic nie wynika dbaj o budowanie komfortu i tego, żeby za twoimi słowami zawsze szły czyny. To się ceni bardziej niż śmieszki heheszki.