Witam wszystkich.
Przejdę od razu do tematu. Otóż jestem w związku, w sumie od niedawna 3-4 miesiące. Kobieta wydaje się być spoko. Relacja jakoś tam się układa, no ogólnie ok. Niestety męczy mnie pewna rzecz. Parę dni temu po imprezie, gdy już oboje byliśmy lekko "wstawieni" trochę sobie pogadaliśmy i wygadała się ilu miała przede mną partnerów w łóżku. Nie powiem, bo jak na jej dosyć mody wiek (23) ich liczba trochę mnie zszokowała. No było ich raczej dużo. Wiem, że to przeszłosć, że nie wolno nikogo oceniać za to co robił tam kiedyś itd. Nie jestem na nią zły ani nic o to, jasna sprawa. Ale gdzieś mnie to boli. No jak sobie tak pomyślę, to dręczy mnie to czasami, a nawet wkurwia, przez co czasami zdarza mi się być lekko oschłym, czy też niemiłym w stosunku do niej. Uprzedzę od razu, że nie obrażam jej ani nic z tych rzeczy. Po prostu jak będąc z nią sobie akurat o tym pomyślę, to sam w sobie się z lekka podirytuję, ale nie wylewam tego na nią.
No i teraz moje pytanie, jak sobie z tym poradzić? Chciałbym to jakoś zaakceptować, że miała taką "bujną" nazwijmy to, przeszłosć ale jakoś nie potrafię. Kłuje mnie to jak sobie pomyślę z iloma ona już się bzykała. Dodam, że zdarzyły jej się numerki na "jedną noc". No nie wiem co o tym myśleć. Męczyć się jakoś z tym, czy może lepiej zakończyć znajomość? Chociaż szkoda by było, bo jest naprawdę fair i uczciwa wobec mnie. Wie, że nie jestem jakoś zadowolony z faktu jej przeszłości, ale przecież nie mogę się na nią gniewać za to co robiła kiedyś. A jednak mnie to wku**ia.
Jakieś rady?
Z góry dzięki!