Jestem na swojego rodzaju rozdrozu. Okolo 2 lat temu poznalem dziewczyne (obecnie ma 18 lat, ja 22) (poznalem ja przez kuzynke)Wtedy nie zwracalem na nia az tak wielkiej uwagi, od tak uznalem ze to fajna dziewczyna. Wymienilismy sie numerami gg, okazalo sie ze dziewczyna mieszka bardzo daleko mnie (okolo 200 km) To byl okres w ktorym przechodzilem zalamanie nerwowe, powody nie sa tutaj istotne w mojej opowiesci, ale czesto sie bilem, pilem za duzo, a co najwazniejsze zawalilem klase maturalna. Z poznana dziewczyna pisalem sobie dlugi czas na gg, nagle ktoregos dnia ona wypalila z tym ze strasznie jej sie podobalem jak pierwszy raz mnie widziala, a na gg tylko utwierdzila sie w przekonaniu ze jestem wyjatkowy i nikogo takiego jak ja nie spotkala. Mialem wczesniej juz dziewczyne, mialem tez pare niezobowiazujacych przygod, ale ta dziewczyna miala cos w sobie. Potrafila jak zadna inna dac mi motywacje do tego zebym jednak nie rzucil szkoly tylko ja powtorzyl i napisal mature, nie chciala sluchac tego ze zle lokuje uczucia bo odleglosc, bo przechodze trudny okres, od tak interesowala sie mna i starala sie mi jakos pomoc. Mature zdalem spiewajaco, wyszedlem na prosta, z ciekawosci pojechalem do niej, pospacerowac, podziekowac jej, skonczylo sie calowaniem i dojsciem do wspolnego wniosku ze jestesmy dla siebie bardzo wazni. w czym moj problem? Problem w tym ze od tego momentu ustalilismy ze jesli tylko sie uda to bede studiowal w jej miescie, studiowanie z przyczyn finansowych przesunelo mi sie o rok i decyzje o miesice w ktorym bede studiowal musze podjac teraz. Problematyka jest taka ze "na odleglosc" jestesmy juz razem okolo roku, pierwsze kilka miesiecy bylo bajkowych, jednak teraz powoli kiedy pierwszy kurz opadl widze tez jej wady. Ja jestem raczej spokojnym domatorem, ona typem energicznej imprezowiczki. W dodatku jesli mialbym podac jej wade ktorej najbardziej sie boje to "suczy charakter". Jest wierna, kochana i tak dalej, ale przychodza czesto dni w ktore strzela fochy, probuje wyprowadzic mnie z rownowagi, zachowuje sie niespojnie i nielogicznie, trudno cokolwiek jej przepowiedziec, w takich nerwach potrafi mi nawet powiedziec cos w stylu ze mam sobie studiowac blisko siebie, ze tak mi bedzie wygodniej (oczywiscie ma nadzieje ze zaprzecze)Blisko swojego miasta (okolo 50 km) mam przyjaciela ktory rowniez studiuje, to moj najlepszy kumpel i znam go od dzieciaka. Mowi ze jak cos ma nawet dla mnie miejsce w pokoju. Krotko mowiac moj wybor polega na studiowaniu daleko od domu i byciu blisko dziewczyny, lub studiowaniu dosc blisko domu i mieszkaniu sobie z najlepszym ziomkiem. Chcialbym byc blisko tej dziewczyny, ale "pierwsze jaskolki" tego ze tez ma swoj charakterek i potrafi w nerwach robic wszystko zeby mnie pognebic i zasmucic, oraz roznice miedzy nami i takie najzwyklejsze obawy ze to sie moze kiedys wypalic powoduja ze nie wiem co robic. Co jesli zdecyduje sie studiowac daleko, byc przy niej, a jednak te pare procent szansy na to ze sie nie uda nam wypali i zostane tam sam, gdzie kazdy zakatek bedzie mi o niej przypominal? Nigdy nie kochalem nikogo tak jak jej, ale to rodzi tez wlasnie te negatywne mysli i obawe. Byliscie moze w podobnej sytuacji? Albo mozecie cokolwiek mi doradzic? Wiadomo ze jak wybiore miasto blisko siebie to pewnie predzej czy pozniej odleglosc zabije nam zwiazek, lub pojawi sie ktos blisko niej kto mi ja odbije. Czy to waszym zdaniem duze ryzyko? I czy waszym zdaniem warto?
Powiem tak. Jeśli wybierzesz miasto blisko siebie to nie masz, co liczyć na to, że wasz związek przetrwa. Jeśli przeprowadzisz się tam do laski to pewnie też się rozwali tylko trochę później Jesteś młody, pewnie dopiero zaczynasz jakieś kontakty z laskami więc powiem ci, że pierwsze związki to zazwyczaj niewypały, do tego nie znasz jej za dobrze z racji odległości. Kiedyś wybrałbym laskę, teraz jak już wiem jakto bywa wybrałbym kumpla na twoim miejscu.
kolego.moze warto sprubowac i studiowac blisko jej miasta.. nic nie masz do stracenia a zyskasz tylko doswiadczenie. pozdrawiam opos1
Musisz przedstawić przed sobą wszystkie za i przeciw tych dwóch opcji. I jeśli wybierzesz dziewczynę, to zastanów się czy jak np po 2 miesiącach wszystko między wami się rozleci to czy będzie Ci dobrze tam studiować; czy po roku nie będziesz zmęczony odległością, obcym miastem itd. Bo jeśli jedynym powodem studiowania w tym drugim miejscu jest ona (a nie także inne czynniki jak np dobra uczelnia) to wybieraj studiowanie bliżej domu.
Nie uzależniaj swojego życia od kobiety! Pójdziesz na studia, poznasz mnóstwo innych dziewczyn, poznasz klimat studiów, imprezy, beztroskie życie, itd. Jak ty nie zerwiesz po pierwszym roku studiów, to ona zaraz pójdzie na studia i nie wiesz jakie miasto wybierze! Wtedy ona może poznać na studiach kogoś bardziej interesującego. Okres studiowania to okres gdy ludzie najczęściej znajdują sobie drugą połówkę na całe życie i w okresie tym również najczęściej rozpadają się wcześniejsze związki. W swoim wyborze kieruj się raczej renomą uczelni, kierunkiem który chcesz studiować, a po którym to w przyszłości będziesz miał szansę dostać pracę, kosztami utrzymania się, itd.
Ja osobiście nie pojechałbym studiować do miasta gdzie mieszka moja dziewczyna. Wybrałbym inne miasto, a potem gdy ona będzie szła na studia, starał się ją nakłonić by wybrała to samo miasto, by móc razem zamieszkać na stancji. Bo widzisz, jak wybierzesz jej miasto to będziesz mieszkać na stancji lub akademiku, a ona w domciu u rodziców. Będzicie może często się widywać, ale to tylko tyle.
Spokój i opanowanie! - to podstawa w negocjacji z terrorystami i kobietami.
Skoro do siebie nie pasujecie to po co chcesz to przeciągać? Bądź facetem, podejmij decyzje.
Chcesz dostać od kogoś błogosławieństwo? Proszę bardzo. Zerwij z nią i idź na studia, gdziekolwiek będziesz miał ochotę. To właściwy wybór
____________________________________________
"Umysł jest jak spadochron. Działa tylko kiedy jest otwarty" - Albert Einstein
ani kumpel, ani laska... wybierz uczelnię, ktora bedzie inwestycją w przyszłość (mozliwosci pracy, rozwoju itd)
________________________________________________________________
"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało."
Maxence van der Meersch
"ŻYCIE NALEŻY PRZEŻYĆ TAK, ŻEBY WSTYD BYŁO OPOWIADAĆ, ALE MIŁO WSPOMINAĆ"