Witam,
Chcę się zapytać bardziej doświadczonych jak dają sobie radę z wirem jakim jest podrywanie. Otóż od jakiegoś miesiąca zacząłem wracać do życia towarzyskiego po dość długiej przerwie spowodowanej związkiem. Chyba zachłysnąłem się wolnością. Z początku nieśmiało, z czasem coraz pewniej siebie. Rozwinąłem swoje życie, znalazłem nowe pasje. Stałem się pewniejszy siebie, potrafię zagadać dziewczynę na ulicy bez problemu i tu zaczyna się problem. Zwykle tak się udaje mi wstrzelić, że poznaję naprawdę ciekawe dziewczyny. Dzisiaj pojechałem do biblioteki i poznałem kolejne trzy dziewczyny z czego dwie naprawdę są fajne i chcę je poznać. Musiałem sobie założyć zeszycik w którym wpisuję wszystkie spotkania. Nie jest to nic zobowiązującego. Takie tam dwie, trzy godzinki wspólnego spędzenia czasu. Nie nastawiam się nawet na uwodzenie od samego początku tylko nowe doświadczenie, które będzie procentować. Bardziej traktuję to jako trening swojej mowy ciała, prowadzenia rozmowy, zachowań i naprawdę widzę postępy w rozwoju swojego stylu. Ogólnie to nie poznałem jeszcze jakiejś z którą bym chciał to pociągnąć. Tylko, że te co już poznałem i olałem zaraz zastępują inne W telefonie mam już tyle Ań, że niechcący jednej wysłałem smsa a poszło do drugiej i troszkę przypału było.
Nigdy nie myślałem, że będę narzekał na nadmiar targetów. Jak to przesiać? Biorę od dziewczyn numer tylko wtedy kiedy mnie naprawdę zaintrygują lub są mega ładne Nawet z tym mam aktualnie w kolejce ustawionych siedem dziewczyn, które autentycznie chcę poznać.
Odpowiem Ci dlaczego znalazłem pasję. Miałem chęci, ale nie takie żeby się zmotywować na tyle by ruszyć dupę. Stagnacja, osiadłem na laurach. Bez bicia się przyznam, że póki dziewczyna wypinała się, była we mnie wpatrzona to miałem wyjebane w rozwój Nawet niedawno z nią o tym gadałem, że oboje się zapuściliśmy strasznie. Nie było tak, że nic nie robiliśmy. Po prostu nie chciało się nam robić niczego nowego pod kątem własnego rozwoju. Może dlatego żonatym mężczyznom rosną brzuszki ?
Sic Luceat Lux
Jakbym bloga Zivetar-a czytała
Deja vu.
NIE!
nie krzycz na mnie
Kisex tylko nie zabieraj tego zeszytu na randki, bo będzie jeszcze większy przypał, jak się wyda, że prowadzisz pamiętnik.
Mam wszystko ogarnięte Notesik schowałem w bibli. Tam żadna nie zajrzy
Sic Luceat Lux
Pieśń nad pieśniami - chociażby.
Też tak miałem kilkanaście miesięcy temu, identyko Zobaczysz jakie będą efekty powiedzmy po roku. Jeśli się w to wkręcisz na serio to efekty są zajebiste, a potem wracasz do życia, ale wszystko czego się nauczyłeś z laskami zostaje