Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak przestałem być nagrodą.

Portret użytkownika irens

Witam wszystkich!

Stronkę przeglądam od jakiegoś czasu i rzeczywiście, co tu jest zawarte to szczera prawda z życia wzięta. Ogólnie techniką uwodzenia interesuję się od około 1.5 roku z różnymi efektami - no właśnie.

Aby zobrazować sytuację - ja jestem żonaty, ona mężatka. Proszę o podarowanie sobie wywodów umoralniających i ocenianie.

Nie wiem ilu facetom się to zdarzyło, ale mogę śmiało napisać, iż zostałem uwiedzony/poderwany przez kobietę. Laska jest naprawdę OK - jeśli chodzi o wygląd to laska z wyższej półki, zadbana, modnie się ubiera, etc. Ma bardzo wysokie mniemanie o sobie, dziewczyna z dobrego domu. Muszę przyznać, iż wcześniej nawet bym nie marzył, iż taka kobieta może się mną zainteresować, ba nawet spojrzeć na mnie. Trochę za późno, ale w końcu do mnie dotarło, jak to się stało i dlaczego sytuacja wygląda tak jak wygląda obecnie. Ale od początku.

Z dnia na dzień zaczęła się mną interesować, a z tego że pracujemy w jednej firmie, dosyć często widzimy się w pracy. Na początku byłem lekko zdziwiony, jak to, przecież ja się nią nie interesuję, a ona wyraźnie daje mi znaki zainteresowania. Poźniej sama mi powiedziała, że ją wkurzało to, że jak do nich zachodziłem, to ją ignorowałem (bałem się jej che che ?!) a ewidentnie zaczepiałem jej koleżankę, która notabene jest w moich oczach mniej atrakcyjna od niej. Jeszcze jedna sprawa, strasznie ją na początku wkurzało to, że nie odwzajemniałem jej zaczepek: dotyku, bliskiego stawania obok mnie, zaczepnego spjrzenia etc. Wkurzało ją chyba to, że na mnie nie działały te jej zagrywki. Pewnie sobie myślała: "Co jest, każdy ma na mnie ochotę, a ten stawia tu jakiś opór. Co jest !" Byłem wyzwaniem! Tak Panowie -- byłem dla niej wyzwaniem i nagrodą. Coś czego pragnęła i spędzało jej to sen z powiek. Ileż ona smsów do mnie napisała, jak jej to źle, że wciąż myśli o mnie, że mi jej brakuje etc. Każdego wieczora SMS na dobranoc itp. Powoli sytuacja zaczęła się zagęszczać, wcześniej był seks, spotkania po kryjomu etc.

Po kliku miesiącach zaczęła swoje gierki w kierunku wyciągnięcia ode mnie informacji, czy dla niej odszedłbym do żony, bo ona by odeszła od męża. Na początku powiedziałem NIE, że nie zostawię rodziny. Oczywiście strzeliła focha, chodziła nadąsana etc. Potem się sytuacja trochę uspokoila, pojechała na wakacje do Turcji,a ja kurwa dopiero pokazałem jaki jestem NEDDY. Byłem w huj potrzebujący. Nawet napisałem SMS składającego się z 10 smsów, jak mi to źle jest, jak za nią tęsknię etc. A ona oczywiście odpisała po kilku dniach, ze wie, że rozumie i że jak się zajebiście bawi, bo latała balonem i brała udział w rafftingu. Po powrocie postawiłem sprawę na jedną kartę, że ok, odchodzę od żony ona od męża i że bedziemy razem. I tu już moja rybka nie była taka chętna. Zaczęła kręcić, że jednak nie jest gotowa, że to by były za duże zmiany w jej życiu, że rodzina by jej nie wybaczyła etc. Już za mną tak nie latała, już nie było masy smsów. Stała się ostrożniejsza, aby jej romans się nie wydał, wcześniej sprawiała wrażenie, jakby miała to gdzieś. Jak to wygląda ? Ano tak, że dążyła do tego aby pokazać, że jest w stanie spowodować, że ja zrezygnuję ze swojej rodziny dla niej i w tym momencie przestałem być nagrodą. On swój cel osiągnęła. Co prawda został czasem seks i wszystko co się z tym wiąże, ale o wspólnym życiu nie ma mowy. W kilku momentach zachowałem się jak dupek, jak samiec C (gorszy chyba od beta), bo pokazałem, że nie mam jaj i może robić ze mną, co chce. Zrywałem z nią ten nasz "układ" chyba z pięć razy, za każdym razem na jej prośby wracałem do niej, jeśli można powiedzieć w ten sposób. I znowu był seks etc.

Jak ktoś mądry kiedyś napisał - kobiety szukają rozrywki, a mężczyźni związku. Najgorsze, że ja naprawdę na początku myślałem, że ona jest wyjątkowa i w sam raz dla mnie i moglibyśmy żyć razem. Dała mi kopa w dupę i przyznaję rację, należał mi się sowicie. Za dużo dałem siebie, a ona to wykorzystała. Najgorsze to w tym wszystkim jest, że nie powiedziała na początku, że to jest tylko wyłącznie seks, a wplotły się w to również emocje i uczucia. I na koniec przypomniałem sobie jeszcze jedno, co sama mi powiedziała: "Kobieta odejdzie od faceta tylko w jednym przypadku, gdy ma możliwość odejść do drugiego, lepszego". Jak widać ja nie okazałem się lepszy.

Stan obecny: wciąż się spotykamy czasem, codziennie widzimy się w pracy i jesteśmy w tym niby związku, ale ta świadomość bycia gorszym, odrzucenia w sensie takim, że nie chce być ze mną, dręczy mnie coraz bardziej i znowu przymierzam się do zakończenia tego wszystkiego - czyli zlewka jej i traktowanie jak koleżanki. I znowu z mojej inicjatywy. Ona nigdy nie chciała tego zakańczać.

Jaki z tego morał ? Bądzcie nagrodą, wyzwaniem dla kobiet nie dajcie się wciągać w ich gierki. Zwłaszcza piękne kobiety, ze względu na swoją urodę potrafią grać jak nikt inny: intrygi, manipulacje, gierki etc to u nich na porządku dziennym. Na początku ustalcie czego oczekujecie w takim czymś, abyście na przyszłość nie marnowali energii i swoich własnych nerwów.

Pozdrawiam tych wszystkich, którzy dotrwali do końca.

P.S. Jak będzie się coś ciekawego działo, to napiszę na blogu. Wbrew pozorom, facet usidlony w gniazdku rodzinnym też ma czasem fajne okazje.

Odpowiedzi

Portret użytkownika aureoliusz

Klucz jest jeden. W

Klucz jest jeden. W oczywiście innej skali i jednak innych realiach przechodziłem (nawet przechodzę) coś podobnego. Klucz jest jeden, i następnym razem mam zamiar go zastosować (tak, bo nie mam najmiejszych oporów żeby komuś ponownie dopierdolić rogi) a mianowicie...
..traktować to zawsze tylko i wyłącznie jako rozrywkę na boku, tylko jako uciechę cielesną, kiedy czujesz, że zaczyna Ci zależeć to już jest za późno! To już jest o jeden krok za daleko, trzeba się pilnować na tyle skrupulatnie, by do tego nie dopuścić. Ja dopuściłem, i teraz jest już za późno, zostałem jak ta ciota z odkurzaczem w polu kukurydzy (metafora mojego autorstwa).
Jesli potrafisz odzielić uczucia do niej od czystej cielesności i stukać ją tylko dla przyjemności to baw się w to dalej. Takie jest moje zdanie. Bądź zimnym skurwysynem, życie jest tylko jedno Wink

Portret użytkownika irens

No wiem, ale to ona pierwsza

No wiem, ale to ona pierwsza wykazała zaangażowanie i powiedziała; Kocham Cię. Wiesz, nawet teraz mogę powiedzieć, że była to magiczna chwila i czułem się zajebiście, zwłaszcza, że nikt mi tego tak ani w ten sposób nie powiedział. Patrzyłem jej głęboko w oczy i czułem, widziałem, że to jest prawda.

Masz rację z tym nie angażowaniem się, ale już po ptokach. Człowiek zawsze mądry po szkodzie. Zdaję sobie sprawę, że to dobra lekcja od życia. Więcej takich błędów nie popełnię. Co najwyżej seks, ale też trzeba uważać, aby jakaś "pipa" nie namieszała mi w życiu.

I pozwolisz, aby mógł sobie od czasu do czasu pożyczyć twój tekst: zostać jak ciota z odkurzaczem na polu kukurydzy. Dobre.

Portret użytkownika irens

Dzięki za komentarz Gen. Ty

Dzięki za komentarz Gen. Ty jak piszesz to mądrze i Twoje słowa trafiają do człowieka. Czytając Twoje komentarze wydajesz się być człowiekiem co nie jedno przeżył, a przy browarze można by było z Tobą ciekawie o życiu pogadać.

Widzisz Gen, z Twojego komentarza wynika, że ona się mną bawi. Też tak myślałem, ale kurcze nie mogę tego udowodnić. Jak gra ze mną - to robi to perfekcyjne. Ja jej się nie narzucam i nie pokazuję, że mi szczególnie zależy. Nie pisze do niej SMSów, mail, nie dzwonie etc. Nie jestem potrzebujący. To ona zawsze pierwsza, zadzwoni, napisze maila. To ona jak na razie pokazuje, że jej zależy. Mówi, że tęskni za mną, że myśli o mnie i takie tam. Miała ostatnio urodziny i dostała od męża bukiet kwiatów. A ze mną namiętnie się całowała i gdyby była taka możliwość, to pewnie skończyło by się inaczej i w innym miejscu. Co o tym sądzić ? Kiedyś rozmawialiśmy o nas o życiu, i powiedziała, że swojego męża nigdy nie kochała, jest wspaniałym dobrym człowiekiem etc, ale nic do niego nie czuje i nigdy go nie pokocha tak jak mnie. Mówiła też, że nigdy nie czuła się tak jak teraz, gdy jesteśmy "razem", że nigdy takiego czegoś nie przeżywała etc. Po za tym, powiedziała, że z nim nie uprawia seksu, że kiedyś był seks, ale z dnia na dzień się skończył, po prostu nie pociąga jej fizycznie. Nie mam możliwości zweryfikowania tego co mówi. Mogę założyć, że tak jest, albo traktować to z przymrużeniem oka. Druga opcja wydaje mi się bardziej prawdopodobna, bo za bardzo nie mogę sobie wyobrazić, aby położyć się obok takiej kobiety i spokojnie zasnąć. Wkurza mnie, że niektórych spraw nie mogę sprawdzić, nie mamy wspólnych znajomych. Ma co prawda koleżankę z pracy, ale nie mogę się jej wypytywać, bo i tak by mi nie powiedziała.

Dzisiaj rozmawialiśmy i w pewnym momencie powiedziała mi: Podobasz mi się i to chyba widać. A ja na to: Widać, a co będzie, jak się przestanę podobać ? A ona: Myślisz, że to możliwe ? A ja: Jestem przygotowany na taką ewentualność. Wtedy zobaczyłem smutek w jej oczach - cała posmutniała i powiedziała: Tak nie będzie. Ja jeszcze coś powiedziałem i całą sytuację obróciłem w żart.

Poza tym w tym całym czymś jestem takim trochę BadBoyem i widać, że to na nią działa. Może za dużo facetów jej się podlizywało ? Sam nie wiem.

Wiem jedno, gdy ona będzie to chciała zakończyć, to zrobi to po prostu raz a porządnie. Ona jest do tego zdolna.

No właśnie, ale jak odpuścić. Jedyny sposób to zmienić pracę, ale w takiej mieścinie nic lepszego albo porównywalnego nie znajdę.

Sytuacja patowa.

Portret użytkownika irens

Może i masz rację gen, przez

Może i masz rację gen, przez drugiego posta chciałem pokazać, że nie do końca jest z niej wyrachowana zimna suka, bo gdybym tak napisał, to nie była by prawda. Sytuacja jest dość nietypowa, bo od czasu do czasu ja strzelam fochy, ignorują ją, a i tak lgnie do mnie jak ćma do światła. Nie chcę koloryzować, ale chyba gdyby miała mnie głęboko w d. to by nie szukała kontaktu.

No właśnie zazdrość. Na początku byłem w chuj zazdrosny o jej faceta. Ale od jakiegoś czasu przestałem to okazywać, chociaż w głębi serca kotłuje się od czasu do czasu. Natomiast ona często mi mówi, że ją wkurza, że siedzę sobie w domu z żoną, że gdzieś jeździmy i takie tam. Pokazuje, że jest zazdrosna. Widzisz gen, jej facet nalega na dziecko (ale jak kurwa jak nie śpią ze sobą ?), a ona mi kiedyś powiedziała, że nie może ciągle zwlekać, że nie ma już co wymyślać, że musi podjąć decyzję. Tylko, że jak nie śpią ze sobą, to jak ? Nagle tekst typu: Kochanie, już chcę mieć dzidziusia, zróbmy to teraz. To wygląda na takie sztuczne - wydaje mi się, że właśnie w tym jest niespójna. Tylko nie wiem, czemu kłamie w tej kwestii, przecież ja tego od niej nie wymagałem. Zresztą ona ode mnie też nie, chociaż kilka razy wypominała mi to, że robię to z własną żoną i w ogóle jak po tylu latach mam na nią ochotę. Ja zawsze na takie jej zagrywki sypałem tekst: Przy damach nie mówi się o pewnych sprawach, więc zmieńmy temat.

Kiedyś skończyłem to wszystko i jeszcze jej napisałem zajebiście długiego SMSa, o jej ewentualnej przyszłości - że będzie matką, że jej mąż będzie z niej i maleństwa dumny, że będzie o nią dbał, przedstawiłem jej przyszłość z pominięciem mojej osoby, aby wzbudzić w niej emocje ukierunkowane na tą sytuację i wszystko co się z tym wiąże. To napisała mi, że nie mam mowy aby ze mnie zrezygnowała i tak jej nie przekonam, więc mogę sobie darować te próby.

A gdyby się wydało ? Pewnie by zmieniła pracę, a od męża by nie odeszła. A czy on od niej, tego nie wiem. Podobno ją bardzo kocha.

Dzięki gen za komentarze i zaangażowanie. Myślę, że sytuacja jest klarowna i nie ma się już co rozwodzić nad tematem. Wiem, co muszę zrobić, ale czy dam radę, czy starczy mi siły ...

Pozdrawiam.

Portret użytkownika irens

Toksyczny w huj. I

Toksyczny w huj. I rzeczywiście, im więcej człowiek o tym myśli i się zastanawia, tym bardziej się wkręca. Wiem co mam zrobić, tylko muszę się zebrać w sobie. O postępach poinformuję.

Dzięki za porady, proszę już nie komentować, bo dostanę zjebkę od admina, bo to chyba powinien być materiał na forum.

Dzięki wszystkim za wpisy.

Portret użytkownika irens

Wciąż w tym tkwię, aura

Wciąż w tym tkwię, aura frajerzenia unosi się wokół mnie ... ale upadek.

Portret użytkownika irens

Witam.Ona wcale nie ma czasu

Witam.
Ona wcale nie ma czasu dla mnie - twierdzi, że nie może wyrwać się bez podejrzeń z domu. Pewnie tak jest, ale jednak myślę, że gdyby chciała, coś by wymyśliła. Jeśli jestem na skinienie paluszka - coś w tym jest - jeśli mowa o spotkaniach. Bo albo się spotkamy, jak jej pasuje, albo wcale i nie wiadomo kiedy pojawi się kolejna okazja.

Nie piszę do niej smsów, emaili, nie dzwonię itp. Nie błaźnie się i o nic nie proszę. Wiem, że to już nie ma sensu, ale ona nie może też tego stwierdzić - zrozumieć ? Przez co dalej w tym trwam. Nie przesiaduję u niej godzinami, jest lepiej, niż kiedyś, bo przez pewien czas nie mogłem funkcjonować normalnie. Zżerała mnie zazdrość - teraz słabiej kuje w sercu - wiem że na to co wiąże się z jej życiem nie mam wpływu i to zaakceptowałem. Np. w czwartek była u mnie, zrobiła te swoje szkliste oczka, rozmawialiśmy przez chwilę i znowu powiedziała, że mnie kocha i jej z tym dobrze. Że ze mnie nie zrezygnuje. Że zazdrosna jest o omnie, zaborcza itp. Powiedziała, że nigdy się tak nie zachowywała, że zakręciłem jej w głowie, etc. Jeszcze pojachała mnie shit testem, że wogóle nie tęsknię za nią i nie jestem o nią zazdrosny. Ja to zbyłem, zmieniając temat. Kanał jak nic. Chcę to zakończyć, tylko nie mam siły. Nie mam siły, aby jej to powiedzieć. A czas działa na moją niekorzyść, bo wiem, że lada chwila, lada moment jej nie będzie. Czuję to.

Portret użytkownika knokkelmann1

To jest piękne i tragiczne za

To jest piękne i tragiczne za razem!!! Kobiecie jest przykro że się rozstaje.. A myślami już z innym co ją tarabani. Jest im ciężko, na pewno. Być rozrywaną na lewo i prawo.  Ale jak słusznie piszesz to już nie ich ból. Z tym da się żyć. Dlatego jestem zdania, że trzeba psychicznie też pierdolnąć coś w zamian. Niech też mają!!!A co

Portret użytkownika irens

Wiem gen, dobrze radzisz, ale

Wiem gen, dobrze radzisz, ale cipa ze mnie, a nie facet. Wiem, że powinienem to skończyć, ale nie daję rady. I wiem jedno - gdyby ona powiedziała koniec, to by decyzji nie zmieniła, a nie tak jak ja, zawsze wracałem, o ile można tak nazwać. Mój problem, to to, że nie potrafię być twardy i zdecydowany. Może nadejdzie ten dzień kiedyś, obecnie trwam w tym na własne życzenie.

Portret użytkownika knokkelmann1

Na początku ustalcie czego

Na początku ustalcie czego oczekujecie w
takim czymś, abyście na przyszłość nie marnowali energii i swoich
własnych nerwów.


Łatwo powiedzieć - ustal!!!! Ustalisz a potem jak w życiu, wszystko szlag trafia. Nad niektórymi rzeczami nie można zapanować - szczególnie kiedy ktoś Ci ładuje że Cię kocha etc. W chwili kiedy to mówi na pewno tak jest , chwilę potem może już nie. Te klimaty to nie matematyka...Tak czy siak musisz przetrzymać bo co zrobisz?

Portret użytkownika irens

Może i nie zawsze się da

Może i nie zawsze się da utrzymać swoich ustaleń, wiadomo - wszystkiego nie przewidzisz. Nie mniej jednak, jak zaczniesz się wkręcać - to masz przejebane. Dlaczego ? Bo kobieta właśnie myśląc emocjonalnie - dzisiaj widzi to tak, jutro to widzi tak, za miesiąc widzi to inaczej. I Ty nagle zaczynasz się zastanawiać: Co jest kurwa, było tak pięknie, co się dzieje ? Ano to, że kobieta zmienną jest. A my faceci z reguły trzymamy się tego co postanowimy. Temat rzeka. Widzisz, tu jest problem tego typu, że oboje jesteśmy w związkach i mimo, że ja podjąłem decyzję - rzuciłbym wszystko dla niej (typowe dla frajera) - ona tego nie chce, jest jeszcze jej facet. Sam czasami jak patrzę w lustro, to się zastanawiam, jak byłem to w stanie zrobić - zrezygnować z tego wszystkiego dla niej. Przestaję się już frajerzyć. Parę dni temu, wszystko co mi się z nią kojarzyło, wszystkie myśli, wspomnienia - zazdrość o jej faceta - zebrałem na mojej dłoni i po prostu dmuchnąłem - ulga niesamowita. Będę ją widział w pracy zapewne, ale to już tylko będzie obojętność - koleżanka z pracy, nic więcej.

Portret użytkownika irens

Ok. Game over. Spokój ducha,

Ok. Game over. Spokój ducha, cisza i zadowolenie, że znalazłem siłę i skończyłem to. Padło parę ostrych słów - to normalne w takich sytuacjach. Myślę, że wyciągnę wnioski z tego, co przeżyłem i będę mądrzejszy. Każdy kiedyś był frajerem, najgorzej jeśli facet wciąż nim jest, mimo, że o tym wie.

Portret użytkownika knokkelmann1

no i jak tam Irens sytuacja

no i jak tam Irens sytuacja w firmie? dajesz rade czy cos sciska za serce? ciekawym wielce bo to nielatwe klimaty

Portret użytkownika irens

Witam.Oj było jeszcze parę

Witam.

Oj było jeszcze parę jazd - nie będę tego opisywał, ale działo się intensywnie. Niby coś chciała, niby coś czuła, czasem się łasiła, czasem mnie zlewała. Właśnie po świętach Bożego Narodzenia napisała mi długaśnego e-maila, przepraszając za wszystko i nie jako się tłumacząc. Stwierdziła, że jest na rozdrożu, nie wie jak ma żyć, nie wie, co to szczęście, więc jak mi mogła je dać, skora sama nie wie co to jest i takie tam bzdety. Pożegnała się po prostu. Szkoda, że nie miała odwagi mi to samemu powiedzieć - siedzi przecież piętro wyżej.

Poza tym zwierzyła mi się, że ma podejrzenia, że mąż ją zdradza (Jaka ironia losu, no nie ?), że jest tylko dodatkiem do jego życia. No zwierzała mi się jak przyjacielowi - jaka porażka. Z kochanka w przyjaciela - nie ma chuja we wsi, takiego czegoś nie będzie. Czyli teraz niejako nie wie, czego chce - jak mi napisała - musi sama spróbować poukładać te wszystkie puzzle życiowe.

Dla mnie to wszystko bzdety, bo wiem, że utrzymuje kontakt z takim jednym pikusiem. Do końca nie jestem pewien ich relacji: czy przyjaciel, czy kochanek, czy jedno i drugie. Ch. im w d. Miała szansę, mogła mieć mnie - ze wszystkim co bym wniósł. Nie to nie. Nie ma żadnego błagania, poniżania się i proszenia. Było minęło, żyjemy dalej.

Ale tak, jak ją w firmie widzę - to w sercu czasami zakłuje. Tak, znam ten ból. Ale nie daję znać po sobie. Wiem jak ona smakuje, jak pachnie, co lubi, jaka jest, jak wygląda. Znam ją bardzo dobrze, albo już tylko znałem. Ludzie się zmieniają, ona się zmienia/zmieniła - sama tak twierdzi. 

Patrząc z perspektywy czasu - ma dużo problemów emocjonalnych - czasami zachowuje się jak 16 - 17 latka, a ma już przecież 28 lat.

Ciężko to wszystko zrozumieć. I myślę na koniec, że gdybysmy byli razem, szybko by nas związek się rozpadł. Ja mam inne wymagania odnośnie związku, a ona inne.

Ot cała historia.

Portret użytkownika knokkelmann1

wiesz co jest najgorsze?

wiesz co jest najgorsze? wlasne uzaleznienie emocjonalne...ni chuja tego nie mozna przeskoczyc, stlamsic, to wraca, chociaz wszystko juz zostalo powiedziane, na logike rozgryzione. nie wiem czy czytales moj watek - religia, mamusia imieszkanie na kredyt. wszystko jasne, koniec kropka ale....
Wiem jak ona smakuje, jak pachnie, co lubi, jaka jest, jak wygląda. Znam ją bardzo dobrze, albo już tylko znałem. to jest problem, to niestety jest dla mnie nie do przeskozenia, nie daje z tym rady. nie moge sobie wytlumaczyc logicznie dlaczegoto nie dziala w 2 strone. do diabla o co chodzi? jakie kurwa zasady tu maja zastosowanie, co jest kurwa grane. ale coz zyje sie dalej ale co to za zycie powiedzmy sobie szczerze. raz sie posmakuje to potem wszystko jakies takie mdle. pisz wiecej i trzymaj sie
 

Portret użytkownika irens

Tak to właśnie jest -

Tak to właśnie jest - uzależnienie. A wiesz dlaczego ? Bo zajebiście do siebie pasowaliście - fizycznie i pewnie w większości i mentalnie. To chemia brachu - przyciąganie do siebie ludzi, pasujących genetycznie, jak dwie połówki jabłka (sorry, ale nic innego mi nie przyszło do głowy). Widzisz, my faceci to wiemy, rozumiemy, wiemy, że to, a te pizdy rozstrząsają, komplikują, implikują i znowu rozstrząsają.

I tak to właśnie jest, możesz się spotkać z 1000 lasek i tego nie poczujesz, a spotkasz tą 1001 i ona to właśnie będzie miała. Seks i bliskość z drugim człowiekiem tylko wtedy ma sens, gdy obie strony są zaangażowane, gdy czują, że to miłość.

Bzyknąłem kiedyś kurwę, zapłaciłem za godzinę, chciałem zobaczyć jak to jest. Przeleciałem ją w pięć minut, tak bez emocji, zaangażowania - totalna psychiczna porażka. Po drugich pięciu minutach już jej nie było.

Seks bez miłości, tego wszystkiego co ona ze sobą niesie jest taki nijaki - po prostu zaspokojenie fizyczne, ale jego piękno można zauważyc jedynie wtedy, gdy obie strony są zaangażowane i to wtedy widać w oczach, w oczach kochanków. Tak przeżyłem to i tamte chwile były po prostu zajebiste. Dla mnie, dla mnie jako faceta, to jest ważne, tylko wtedy mogę w pełni czerpać z tego przyjemność, wtedy gdy czuję, że jest ta więź emocjonalna. Dla mnie to ważne.

Pozdrawiam i trzymaj się. Ja i Ty, większość z nas tutaj dostało kopa od kobiety, tak musiało chyba być. Jest to zaszyte w naszych genach ...




Portret użytkownika knokkelmann1

irens.... jak bym w lustro

irens.... jak bym w lustro spogladal co by w glab duszy spojrzec. tak sam jak ty odbieram te sprawy, seks plus wiez emocjonalna to najlepsze co mnie dotychczas spotkalo i jest niestety moim przeklenstwem. nic na to nie moge poradzic, nic a nic. tez mialem kiedys przygodze z kurwa, zenada i pieniadze w plecy. nawet nie chodzilo o to ze byla znudzona - za ta kase moglem sobie sam konia zwalic - porazka. ale bylem sprobowalem i wiem ze to dupy, moze lepiej sprobowac i wiedziec.
dzieki za wpis.....mistrzostwo

Portret użytkownika knokkelmann1

Powiem szczerze, że gdybym

Powiem szczerze, że gdybym miał pracować z moja ex to albo bym zwariował (klimaty komórki, sms, uśmieszki) albo przypierdolił po pewnym czasie. Albo jej albo swoją głową w ścianę. Z bezsilności rzecz jasna.

Portret użytkownika knokkelmann1

genialne, po prostu czytam to

genialne, po prostu czytam to setny raz i tylko jedne genialne
te kliamty, znam to ... ten zapach.. kurwa zycie
irens... pisz