Mam obecnie taką sytuację że moja laska pojechała na weekend do rodzinki i wczoraj do niej dzwonię żeby poprosić ją o wysłanie mi na maila ważnej dla mnie rzeczy i przy okazji spytałem czemu nic nie odpisała przez pół dnia na moje pytanie, to się uniosła że nie miała czasu i jakieś dzikie wrzaski że ją wkurwiam do mnie. Od razu podziękowałem za pomoc, przeprosiłem w nerwach że do niej w ogóle zadzwoniłem i się rozłączyłem. Wkurwiła mnie, bo jak ja jestem zajęty i do mnie dzwoni, to pogadam z nią chwilkę i mówię że jestem zajęty i zadzwonie jak będe mógł, a ona mi jakieś sapy wali. Nie odezwałem się do niej od tego czasu i nie zamierzam. Jutro wraca i mieliśmy się spotkać, pewnie zadzwoni, lub napisze o której itd. Nie chce do niej jechać bo mnie wkurwiła i zastanawiam się czy jak będzie dzwonić, to jej powiedzieć że nie przyjadę, bo przegięła i że daje jej czas na zastanowienie się nad sobą, czy może powiedzieć że nie przyjadę, bo mi się plany zmieniły.?? I ciągnąć to tak długo aż się odezwie, przemyśli i przeprosi? Co proponujecie? A może jakieś inne skuteczniejsze wyjście macie do zaproponowania??? Z góry dzięki za odpowiedzi.