Gen, Guest, Pandy -
Sprawa tylko dla wyjadaczy!
Pytanie o to jak poderwać.
Mam 30, kobieta 6 lat młodsza.
Wiosna 2008.
Poznaliśmy się 2 lata temu w polsce, i zaiskrzyło. Urodziwa, delikatna, kobieca. Wspólna pasja, patrzenie na świat. Mieszkałem wtedy za granicą, i po kilku dniach musiałem wyjechać. Pisanie i dzwonienie przez miesiąc, przyjechałem i spotykaliśmy się praktycznie codziennie. Obydwoje chcieliśmy. Po kilku dniach rozpłakała się – że musi być szczera - jest w toksycznym związku. Nie pytałem o nic; powiedziałem, że nic nie chcę wiedzieć. Kolejnego dnia namiętność, pieszczoty, a wiem, że bardzo siebie ceni. Wyjechałem znowu. Poszedłem w konkrety – że chcę czegoś trwałego, że trzeba by się starać – żadnych gierek. A u niej zaczęły się rozterki – no bo przecież tamtego kocha (później się domyśliłem kto – żonaty itp., choć też szczerze w niej zakochany).
Takie spotykanie się po kilka dni i znowu miesiąc niewidzenia trwał przez pół roku. Ona też często sama się odzywała, a cały czas miała rozterki – tamtego kochała, ale nie mogła wiązać przyszłości, do mnie „nie wiedziała co czuje”.
Jesień 2008 – Nacisnąłem – wóz albo przewóz. Spotkaliśmy się po 3 tyg, i wolała „zachować dystans”. Powiedziałem konkretnie czego chcę. I tak w zawieszeniu zostało. Ja wróciłem do Polski, ona pojechała za granicę. Zamieniliśmy się miejscami. Kiedy przyjeżdżała – spotykaliśmy się, ale praktycznie nie było dotyku.
Marzec 2009 – powiedziałem, że jeśli to będzie tak wyglądać, to odchodzę. Była zdruzgotana. Po kilku dniach się odezwała. I byliśmy razem, szybko wszystko poszło. Znowu jej wyjazd, widywanie się przez tydzień 24 h/ dobę potem miesiąc odległości i tylko skype. I tak przez 3 miesiące. A w jej głowie dalej tamten.
Lato – chciała przerwy. Z tego co wiem, tamten przestał się odzywać, wybrał dobro rodziny. Załamało ją to, chciała być sama. Chciałem pokazać, że może na mnie liczyć, że „jestem”. Wbrew niej pojechałem do niej. Jednego dnia usłyszałem że „nic z tego nie będzie”, następnego płacz żebym nie odchodził. Wyjechałem i przestałem się odzywać, żeby poczuła co straciła. Ale o dziwo tym razem sama się nie odezwała. W sumie to było zawieszone. Spotkaliśmy się dopiero we wrześniu. I koniec.
Trochę się kontaktowałem, potem przestałem. Po miesiącu nieznacznie dała znać o sobie. Potem ja napisałem na urodziny. W grudniu się przypadkiem (choć „nie ma przypadków”) spotkaliśmy, była dwa dni w moim mieście. Zaprosiła na kawę. Było fantastycznie. Liczyłem, że sama wykaże inicjatywę, a tu przez tydzień nic. Po tygodniu napisała bardzo ładne życzenia na święta. A ja chłodno odpisałem. W sumie nieszczery chłód. Po 3 tygodniach wyszedłem z inicjatywą umówienia się na skype. Było „pewnie, choć może kilka minut później”. 30 minut po umówionej godzinie sms że przeprasza, może kiedy indziej, dzisiaj nie da rady. Odpisałem, że inaczej się umawialiśmy. Potem przepraszała, a ja niestety pociągnąłem dalej, że takie odwoływanie wirtualnego spotkania 30 minut po umówionej godzinie nie jest w porządku. No i pojechała ostro stwierdzając że „nadal ją pouczam”. Potem kilka kontaktów, już takich w porządku.
W marcu przyjechała – wyszedłem z inicjatywą spotkania. Wahała się, potem odmówiła. Kilka dni później poszedłem na całość – przyszła na moją wyraźną prośbę. Powiedziałem kilka słów, czego chcę. Oczy miała załzawione ale „nasz czas minął”. Powiedziałem „rozumiem” i odszedłem. Odezwała się po 2 tygodniach, w sprawie swoich rzeczy, i że bardzo chętnie spotka się na kawę. Kiepsko to wyszło – oboje byliśmy bardzo zmęczeni, niewyspani, w kiepskich humorach.
Potem nic, po kilka słów co 2, 3 tygodnie, z mojej inicjatywy. Ale czuć było, że jest chęć wymiany zdań.
Jakiś miesiąc temu postanowiłem ponownie „uderzać”. Wiadomość 2, 3 razy w tygodniu, ze reguły jakaś odpowiedź z zapytaniem. Wysłała ładne życzenia na moje urodziny.
Doszło do mnie, że będzie w Polsce. Zaproponowałem spotkanie, ale nie będzie w moim mieście, że „może następnym razem”. Miała stresującą sytuację – postanowiłem ją mentalnie wesprzeć. Po prostu „być”. Napisałem coś w rodzaju odważnie itp, że będę trzymał kciuki. Odpowiedź, że takie smsy jeszcze bardziej ją stresują. Później na „jak poszło?” „Może być bla bla ale nic z tego. Daj mi proszę na razie spokój.” Odpisałem później „nie załamuj się, tylko próbuj dalej” czyli tak jak ona jakiś rok temu mi po mojej porażce, a na to: „nie załamuję się bla bla. Proszę, przestań mnie pouczać”. Zdębiałem. Odpisałem później, że cieszę się, iż w miarę dobrze poszło. Po prostu zero negatywnych emocji. Następnego dnia postanowiłem szczerze jednak napisać, że to ostatnie zdanie (o pouczaniu) było po prostu przykre, ale nie dbam o to. Kilka godzin później ona, że może powinna w ogóle nie odpisywać skoro odbieram to tak jak chcę i że bardzo ją to denerwuje. Szok był to dla mnie. Nie spodziewałem się. Milczę teraz.
Panowie. Trudno mówić o byłej, bo kiedy spróbowaliśmy razem, to miała głowę jeszcze kimś innym zajętą. Dlatego ciągle traktuję to w kategoriach podrywu. Kiedy się starała, to bardzo mi odpowiadała. Teraz klaruje się zupełnie inny obraz.
Jaką taktykę zastosować? Chcę, by przyjrzeć się sobie i bym to ja zdecydował.
Hehe, też tak kiedyś wpadłem i uczyniłem swój pierwszy krok do piekła A dokładniej nabrałem się na tysiące chorób takiej jednej i żałowałem jej w kółko.
⇐ przed zadaniem pytania, poczytaj teksty Gracjana
No cholernie dużo cierpliwości i takiego czekania aż będzie klarowna sytuacja na rozkochanie jej w sobie
No niestety, w końcu to jej wybór i miotanie się było
fakt, bardzo konkretnie pokazywałem czego chcę
No właśnie, że nie. Zamiast pokazywać - mówiłeś. Z kobieta o tym się nie rozmawia, jej gadanie to sprawa poboczna...
no ja przepraszam Ciebie bardzo, ale jak zaczalem czytac tego tasiemca to poprostu bylem zniesmaczony. Jak TY 30 letni ponad chlopie, mozesz nie wiedziec ze byles tylko pocieszycielem??? rezerwowym??? pieskiem? No facet ogarnij temat, kiedy Tobie jaja obrosną? Ja bym ją kopnął w dupę przy pierwszym tekście że się kocha w żonatym. Lubisz być w zastępstwie?? Zdębiałeś po jej smsie??
to słuchaj co napisze Tobie stary "wyjadacz": ONA MA CIE W DUPIE I ZAWSZE MIAŁA DAJ JEJ SPOKÓJ CHŁOPIE BO SIĘ OŚMIESZASZ!
Wogóle to mam beke z takich emigracyjnych romansów, wrocila wyjechalem pojechalem przyleciala. Ja bym miał w dupie taką typiare jej by sie przydalo jebniecie w leb a Ty ją kochasz ehhh
semper fidelis
Kiedyś w opisie na Fotce napisałem o sobie praktycznie tylko: "jestem dobrym człowiekiem". Żadna tego nie kupiła. Sama dobroć nie wystarcza a nawet odstrasza (!). Trochę egoizmu i buntu jest potrzebne.
⇐ przed zadaniem pytania, poczytaj teksty Gracjana
Egoizmu jest we mnie całkiem sporo. I arogancji jeszcze więcej. To ją kiedyś odtrąciło (środek tekstu, na wiosnę rok temu).
Generalnie postawiłem sprawę jasno - chcę czegoś trwałego. Za wcześnie dla niej to było - ze względu na wiek (do ok.25 wiara tylko w uczucia, potem już kobiety mądrzeją) i jej wcześniejszą historię. To ją też deprymowało, że już tak na poważnie i uciekła. Ten ostatni czas to już inna sprawa, bo jej chamstwo aż bije po oczach
wiele kobiet "mądrzeje" już po 20
⇐ przed zadaniem pytania, poczytaj teksty Gracjana
Nie wiem czy jest jakiś wiek w którym kobiety "mądrzeją" moim zdaniem niektóre napoczatku szukają księcia z bajki a późnie się dowiadują, że czas już nie ten i zaczynaja być zdesperowane.
One chyba nigdy nie zmądrzeją, bo wartości którymi się kierują to tylko zwykłe iluzje.
ja jestem wkurwiony tym wpisem, SAME BŁĘDY i needy to aż jebie mi tutaj a jestem daleko
Jeszcze jedno, GEN by pewnie powiedział podobnie jak ja, a Guest by powiedział tylko to:
<----------------------------------------------------------------
semper fidelis
Vłodek, Ty masz znowu restart konta?? Ty to się wiercisz
semper fidelis
Gen, ale tak już się stało! on już napisał w momencie kiedy ona ma go w dupie, bo prawdopodobnie poznała kogoś kto jednak to podrywaj.org ma w paluszku. Więc już jest pizda. Tak czy siak jej musi to zabrać jak mówisz, ale nie by ją poderwać, tylko dla siebie samego. A za tego smsa bym ja zjebal od góry do dołu ahhhhhh
semper fidelis
Napisałem, że sprawa jest dla wyjadaczy. Czyli nie bywalców dyskotek a takich, co szukają i przeżyli coś poważnego. Pamiętam wpis Pandy'ego - rozstanie po 4 latach, zamilkł a potem się dziwił, że metoda "milcz aż się odezwie" nie działa. A w międzyczasie ona napisała przy jakichś okazjach to ją olał, czekał, aż będzie błagać. Atrakcyjna i już jakoś dojrzała nie będzie - najwyżej wyśle sygnały, że pamięta. Jak pandy'emu. Tak więc u mnie po przełomowych momentach - rozstaniach czy konkretnych deklaracjach - odchodziłem i milczałem. Może za krótko - ok.. 3 tygodnie - w każdym razie chciałem pokazać, że jestem stabilny. To była przesada, za dużo dawałem. Wychodzę z założenia, że kobieta musi czuć oparcie i pewność. Chciałem ciągle "być" aby w momencie, kiedy wreszcie w swojej glowie będzie wolna - przyszła do mnie. Bo jestem najlepszy.
Pytanie moje kieruję do wyjadaczy - widzę, że to w tym momencie nie ma sensu, i teraz nic z tego nie będzie. Ale dla przyszłości - by kobieta przyszła i ja bym decydował - co robić? Cisza? Przez pierwsze pół roku jeśli sie nie odezwałem to po 3 dniach sama inicjowała coś, teraz to może długo różnicy nie zauważyć, poza tym ma mnie w dupie. Czy odpowiedzieć? Nie chcę prymitywnej wymiany zdań i zjebki - to nic na przyszlość nie przyniesie. Proszę o rozsądne odpowiedzi
Mężczyzna nie jest w stanie wyrwać dowolnej laski, a powiedzmy 70%. Ta nie jest Tobie dana. To tak jak z dziewczynami, które obojętnie co by robiły to byś ich nie chciał.
A takich pytań jak zadajesz nie musiałbyś zadawać, gdybyś znalazł sobie nową dziewczynę i w tydzień zostali parą jak to ma miejsce w normalnych przypadkach.
⇐ przed zadaniem pytania, poczytaj teksty Gracjana
Zaiskrzyło na początku. Potem zaczęły się jej rozterki, ja wyjechałem, a ona zaczęła sie zastanawiać "co naprawdę czuje". Dlatego mówię, że sytuacja nietypowa - były z którym nie ma przyszłości i który to zakończył, odległość, bycie ze sobą a w tym czasie przyszły jej wspomnienia a ja swoją arogancją do siebie zrażałem
Napisałem wyraźnie, że ją wyrwałem. Potem było raz lepiej, raz gorzej. Pytanie, jak odzyskać atrakcyjność.
No to jak? Milczenie czy zwyczajne powiedzenie, że to dwa lata znajomości, lepszych i gorszych momentów. Byłem zawsze w porządku, teraz też jestem - tak sytuacja wyglądać nie może - i z żelażną konsekwencją odejść?
ha ha ha
semper fidelis
trzepałem porządnie
Coś Ty dziś taki nerwowy?
Dzięki za pomoc. Trzeba było iść spać i rano wstać.
Kiedy jądra są puste - zamienisz jakieś słowo z głupią laską? Rżnięcie jest przyjemne, ale w pewnym momencie zaczyna nudzić. Zależy czego kto szuka.
"bywalec dyskotek" ts lepsze to niż 30 letni piesek.
semper fidelis
Właśnie o to chodzi, że byłem dominujący, zachowywałem się jak pan i władca, i arogant. Jednocześnie pokazując, że zależy mi na niej.
oj jhony gdzie tu temat dla wyjadaczy, sorry ziom ale laska pod płaszczykiem bezbronnej myszki robiła z tobą co chciała. Jest to jedna z tych najczęstszych iluzji, ja jestem nie winna, ja jestem po strasznym związku, ja cierpię, ja, ja, ja
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki