Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Gdzie CI faceci? Czyli o sile charakteru lub jej braku by LeTombeur

Portret użytkownika LeTombeur

Za kilka dni minie pół roku od momentu założenia przeze mnie konta na podrywaj.org i mojego oficjalnego pojawienia się w szeregach naszej społeczności. Jako, że wiedzę tu zawartą zacząłem przyswajać jednak dużo wcześniej, to zacząłem zauważać już pewne pozytywne zmiany w moim charakterze. W związku z „półrocznicą” mojej obecności na portalu, stwierdziłem, że jest to bardzo dobra okazja do napisania kolejnego bloga. Zgodnie z pytaniem postawionym w temacie, w tym wpisie skupię się na sile charakteru lub jej braku wśród współczesnych przedstawicieli płci brzydkiej. Pragnę popełnić ten wpis, aby zmotywować wielu facetów do działania i pracy nad sobą, bo często jest tak, że są dopiero na początku długiej, krętej i wyboistej drogi ku ukształtowaniu własnego charakteru i osobowości. Tak więc, jedziemy z tematem.

Ostatnimi czasy bardzo często otrzymuję wiadomości prywatne od wielu użytkowników portalu z prośbą o pomoc w jakichś konkretnych kwestiach ich relacji z daną kobietą. Mimo różnorodnych niekiedy i wielu wiadomości zauważyłem, że wspólny mianownik ogromnej ich większości nosi mniej więcej tytuł: „Nie rozumiem tej kobiety, było tak miło, a ona mnie olała. Nie wiem, co mam robić, zakochałem się w niej, a ona nie odpisuje mi na smsa JUŻ dzień/tydzień/godzinę/5 minut/…- w miejsce kropek wstaw cokolwiek”. Zauważam też, że wielu panów, pomimo, iż proszą o rady i je otrzymują, nie potrafią się do tych wskazówek później zastosować, dalej brną w to, co w ich działaniu nie sprawdziło się ani trochę i nie przyniosło upragnionych rezultatów i robią swoje, pomimo otrzymania wyraźnych, czytelnych wytycznych. W związku z tym doszedłem do wniosku, że należy jednak propagować i kultywować ideę samodzielnego, twórczego myślenia i rozwiązywania problemów, w myśl zasady, żeby dawać wędkę zamiast ryby. To taka mała dygresja. Lekko odbiegłem od myśli przewodniej, a więc wracamy już na właściwe tory.

To, co jest wręcz zastraszające u większości facetów, którzy przychodzą na stronę, to fakt, iż posiadają oni ogromne wręcz braki w swojej osobowości. Są słabi wewnętrznie i poszukują akceptacji i dowartościowania z zewnątrz, w związku z czym nie stanowią wartości sami w sobie. Nie dziwi więc fakt, że później jegomość, zadaje pytania w stylu: Co zrobić? Rzuciła mnie, świat mi się wali, nie wiem co będzie ze mną dalej/ Nie odpisuje mi na smsa- nie wiem co się dzieje, nie wiem co ze sobą zrobić, to mnie przerasta, przytłacza. Okej, tego typu wpisy dosłownie z pod ich dłoni może nie zostają popełnione, natomiast wystarczy czytać między wierszami i osoba przynajmniej delikatnie ogarnięta z łatwością zauważy tego typu przesłanie. Dlaczego nie jest to dziwne? A raczej, dlaczego fakt ten nie dziwi, chociaż przeraża i wręcz zatrważa? Ano dlatego, że większość z tych zdesperowanych panów nie potrafi wystarczająco dobrze ułożyć sobie życia, aby cieszyć się nim i czerpać radość z tego, jakimi są ludźmi, jaki prowadzą tryb życia, co osiągnęli, co zamierzają osiągnąć, czy mają jakieś sukcesy w życiu prywatnym, jak i zawodowym, a także, a może przede wszystkim CZY SĄ TAKIMI MĘŻCZYZNAMI, JAKIMI CHCIELIBY BYĆ i czy są wystarczająco usatysfakcjonowani z faktu tego, jaki kształt przybierają ich relacje z innymi ludźmi, nie tylko kobietami, ale w ogóle. Panowie- desperaci nie posiadają własnego życia, własnych zajęć, pasji, zainteresowań, wartości, zasad, celów i priorytetów. W ich życiu wszystko sprowadza się jedynie do znalezienia TEJ jedynej, z którą spędzą resztę życia i, która nada ich szaremu, bezbarwnemu i nudnemu, jak flaki z olejem życiu trochę więcej barw, kolorytu i wypełni go szczęściem, jakiego nasi panowie sami w sobie nie są w stanie osiągnąć, ani wypracować. BŁĄD!!! Takie myślenie to kardynalny wręcz błąd, bo jest to zabieranie się do budowania własnej definicji szczęścia trochę od dupy strony. Co w związku z tym? Jak to co? Przecież, aby zainteresować sobą piękną, wartościową i inteligentną kobietę, nasze życie nie może przypominać niskobudżetowej ormiańskiej produkcji filmowej klasy B. Niby w jaki sposób przekażemy tejże kobiecie czytelną informację i zaprezentujemy własną wysoką wartość? Jakie dajemy jej argumenty na to, że warto się nami zainteresować i warto wejść do naszego życia, stając się jego częścią? Jestem zdania, iż dobra firma nie musi się reklamować, bo i tak zawsze będzie miała swoich stałych klientów, ponieważ cenią sobie jej jakość, stabilność i pozycję na rynku. Dobrze, ale co w przypadku, jeśli nie jesteś dobrze prosperującą spółką? Ano, należy zrobić coś, aby zmienić obecny, niekorzystnie wyglądający stan rzeczy. Ty jesteś Michałem Aniołem, a Twoje wnętrze jest Kaplicą Sykstyńską. Pomalowanie jej wymaga czasu, ale efekty końcowe mogą przyćmić najśmielsze wręcz oczekiwania, zarówno Twoje, jak i innych ludzi z zewnątrz. Jakie mogą być tego skutki?

Nie trudno się domyślić, że oprócz efektów w postaci większego zainteresowania ze strony kobiet, osiągniesz również skutki w postaci trwałego rozwoju własnej osobowości i zbudowania silnych jej fundamentów, a także doszlifowania własnego charakteru. Zahartowanie go, podobnie jak proces hartowania stali, wymaga czasu, ale to dobrze. Bądź taką stalą, a nic, żaden czynnik z zewnątrz nie wpłynie na to, aby w jakikolwiek sposób naruszyć Twój monolit, jakim będzie trwały, silny charakter i potęga Twojej osobowości.

Jest to dosyć przyjemna wizja, ale jak wspomniałem, jej wypełnienie wymaga czasu i tu szalenie istotnym czynnikiem jest zarówno nasza cierpliwość, jak i samozaparcie oraz konsekwencja w dążeniu do celu. Wielu facetom niestety brakuje takich cech, w związku z czym są nieszczęśliwi, nie zaliczają tyle, ile by chcieli, są niespełnieni zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym, ogólnie rzecz biorąc są uosobieniem życiowej porażki. O czym mówić, skoro mamy tak wielu leniwych, skrajnie zdesperowanych, cierpiących na poważne problemy osobowościowe oraz nieodpowiednio działający ośrodek motywacji facetów. Facetów, którym, krótko mówiąc, brak jest siły charakteru.

Co charakteryzuje tego typu mężczyzn?

Może będzie to lekko przerysowany obraz, natomiast zdziwić się można, jak często i w jak wielu przypadkach jest on do bólu prawdziwy. Taki facet, nazwijmy go Andrzej, to przeciętny, zwyczajny koleś, jakich pełno na ulicy. Może nosi białe skarpety, a do nich sandały, może ma zwisający mięsień piwny, zakola na głowie, a może nie. Może wręcz przeciwnie, jest wysportowany, ma wyrzeźbioną sylwetkę, opaleniznę ala włoski Belmondo, jest przystojny, a jego ogólna prezencja, typu „młody Bóg” wysyła czytelny sygnał, że jest atrakcyjnym facetem. Tak naprawdę nie będę się tu skupiał na wyglądzie zewnętrznym, bo chociaż wg mnie jest bardzo ważny, to mój wpis traktuje o wnętrzu i osobowości facetów. Tak więc nasz Andrzej, bez względu na to, jak wygląda, powiedzmy, że jest statystycznym, niczym szczególnym nie wyróżniającym się, typowym Polakiem. Przyjmijmy, że jego wygląd nie działa ani na +, ani na – w przypadku uwodzenia kobiet. Jest neutralny, więc wszystkim, czym może się wyróżnić i zaprezentować przezeń swoją atrakcyjność kobietom, jest jego silny, męski charakter. Co zrobić w sytuacji, jeżeli nie posiadamy takowego, w związku z czym jest to kolejny czynnik, działający albo na naszą niekorzyść, albo sprawiający, że jeszcze bardziej zlewamy się z tłumem i giniemy w szarej przeciętności ogółu? Należy zacząć pracę nad tym, aby zmienić nasz charakter, udoskonalić go i budować jego siłę, a także wykształcać atrakcyjne cechy naszej osobowości. Nasz bohater Andrzej jednak niestety o tym nie wie i pogrąża się w marazmie, ginąc dalej w przeciętności, bylejakości i ogólnym wrażeniu bycia niczego nie reprezentującym, bezideowym, zwyczajnym człowiekiem, jakich pełno. Tacy ludzie nie osiągają spektakularnych sukcesów na niwie zawodowej, nie pisze się o nich w gazetach, nie zapisują się na kartach historii, jako osoby, które czegoś dokonały, ani zwyczajnie nie są nikim ważnym dla, chociażby garstki ludzi. Są jedynie mrówkami, uwijającymi się w pocie czoła, aby dołożyć swoją małą cegiełkę do ogólnego kształtu budowania codzienności, natomiast nikt nie zauważa ich działań i istnienia w gąszczu ludzi, którzy tak naprawdę pociągają za sznurki. Andrzej, jak przystało na zwykłego, szarego obywatela, nie wyróżnia się niczym ponad tzw. przeciętność, w związku z czym nie może oczekiwać od życia niczego więcej, niż jest w stanie sam sobie wypracować. Dobrze o tym wie, dlatego zdążył już się z owym faktem pogodzić, nie robiąc nic, aby zmienić obecny stan rzeczy. Zresztą niby jak miałby cokolwiek zrobić? On? Przecież od urodzenia wszyscy w jego środowisku, poczynając od rodziców, wmawiali mu, że niczego nie osiągnie, jest przecież tylko mikro cząsteczką wielkiej układanki, a tacy ludzie nie mają szansy na sukces. Wszyscy w otoczeniu Andrzeja od lat zgodnie powtarzali, że nie może wychylać się poza ustalone ramy „normalności”, „przyzwoitości” i ogólnie pojętego schematu funkcjonowania społeczeństwa. Jak więc Andrzej mógłby wiedzieć o tym, że może stać się takim człowiekiem, jakim chce być? Że wystarczy tylko chcieć i konsekwentnie dążyć do realizacji własnych celów. Andrzej żył bez większych nadziei na poprawę swojej sytuacji przez wiele lat. Ba, nawet nie spodziewał się, że ma prawo walczyć, aby samemu wyciągnąć od życia jak najwięcej. Zadowalało go satysfakcjonujące minimum. W końcu słyszał, że ma się nie wychylać. Pasje? Zainteresowania? Własne życie? Życie towarzyskie? Po co to komu? Przecież i tak wszyscy umrzemy, a więc nie warto robić nic, aby poprawić jakość swojego życia.
Nie trudno się domyślić, że Andrzej nie miał żadnej kobiety. Fakt, że mieszkał sam, bez rodziców i tak stanowił wielką rewolucję w jego życiu i był niewątpliwie czymś na kształt rzucenia się na głęboką wodę. W końcu wyrwał się spod skrzydeł swoich rodzicieli, a więc sam musi dbać o własne życie, nauczyć się podejmować samodzielnie decyzje, słowem: nauczyć się żyć bez pomocy statystów, tylko samemu wykonywać najbardziej nawet niebezpieczne akrobacje. Inna sprawa, że Andrzej nie ryzykował, bo nie musiał. Za największe ryzyko w swoim dotychczasowym życiu poczytać sobie mógł co najwyżej tygodniowe opóźnienie w opłaceniu rachunków za prąd i telefon. Doprawdy, życie na krawędzi, stąpanie po cienkim lodzie. Życie Andrzeja, jego codzienność była do bólu przewidywalna, powtarzalna, banalna , nudna i pozbawiona jakiegokolwiek elementu zaskoczenia i spontaniczności. 8.00 Rano: pobudka, śniadanie-> od 9.00 do 15.00 szkoła/uczelnia/praca-> powrót do domu, obiad, kolacja, w międzyczasie maraton seriali przed tv, surfowanie po Internecie (facebook itp.)-> 23.00 sen. Każdy dzień taki sam, każdy dzień do bólu przewidywalny i niczym nie różniący się ani od poprzedniego, ani od kolejnego. Człowiek może popaść w rutynę i w wir stagnacji, w związku z czym mechanicznie zaprogramowany jest na wykonywanie kolejnych, prozaicznych czynności, które utrzymują go przy życiu. Życiu, które jest chyba tylko wegetacją i etapem przejściowym przed pójściem na tamten świat. Nic innego niestety nie można powiedzieć o takim bezideowym trwaniu i marnowaniu swojego czasu, który przecież upływa nieubłaganie i, którego nie odzyskamy za żadne skarby świata. Dziś jest tylko tu i teraz, jutro będzie tylko dniem wczorajszym.

Andrzej szedł pewnego dnia, jak co dzień do pracy. Ten dzień nie różnił się niczym zupełnie od innych szarych dniu w jego wykonaniu, a raczej statystowaniu. Jadąc autobusem, przysiadła się do niego dziewczyna, nazwijmy ją Ania. Dla Andrzeja nie była to żadna szczególna sytuacja, ani okazja do nawiązania kontaktu, bo Andrzej nie zwykł rozmawiać z przypadkowymi ludźmi i poszerzać swojego, i tak już niezwykle wąskiego grona znajomych, do którego ograniczali się w zasadzie jedynie członkowie jego rodziny i kilka przypadkowych, mało znaczących w jego życiu osób. Andrzej tym bardziej nie pomyślałbym nawet o tym, że mógłby poderwać, a przynajmniej spróbować poderwać kobietę. Jak to? On? Przecież nie reprezentuje nic swoją osobą i z pewnością żadna kobieta o zdrowych zmysłach by się nim nie zainteresowała. Tak więc jego inicjatywa w tego typu sytuacjach, jak i innych podobnych, w których wielu zdrowych facetów, którzy posiadają jaja we właściwym miejscu i potrafią zrobić z nich użytek, przeszłoby do działania, po prostu nie miała miejsca. Poprawka: Andrzej również potrafił zrobić użytek ze swoich jaj, ale odbywało się to zazwyczaj w domowym zaciszu, podczas oglądania amatorskiego bawarskiego kina erotycznego, nie muszę dodawać, że Andrzej był samowystarczalny, więc tego typu „sprawy” załatwiał również „na własną rękę”. Wracając do sytuacji z autobusu, Andrzej jechał tak sobie dalej, nie zważając na to, co dzieje się wokół niego, aż nagle autobus zatrzymuje się na kolejnym przystanku, dziewczyna obok niego wstaje, aby skierować się do wyjścia, natomiast w tej samej chwili wciska Andrzejowi w dłoń kartkę papieru z zapisanym numerem do siebie i dopiskiem: „zadzwoń”. (Okej, może sytuacja oderwana od rzeczywistości, może lekko lub nawet bardzo przerysowana i zdarza się rzadko w normalnym życiu, ale chodzi po prostu o sam fakt zawiązania znajomości, punkt zaczepienia). Andrzej lekko zszokowany bił się z myślami co zrobić przez dalszą część dnia. W końcu wieczorem postanowił zadzwonić. O dziwo rozmowa przebiegła bardzo sprawnie i przyjemnie, w wyniku czego Andrzej umówił się z Anią na randkę- spacer po parku. Wniebowzięty wręcz i desperacko szczęśliwy chłopak zaczął snuć wizje i plany na przyszłość, wyobrażać sobie siebie u boku Ani i Anię, jako matkę ich wspólnych dzieci. Piękna wizja, wspaniała perspektywa, wyciska łzy z oczu lepiej, niż niejedna łzawa komedia romantyczna hollywoodzkiej produkcji, a także kultowe serie harlequinów. Doprawdy żyć, nie umierać. W końcu szczęście uśmiechnęło się do Andrzeja, w końcu i dla niego otwierają się bramy raju. No tak, ale zaraz, zaraz… Przecież Andrzej jest tylko zwykłym, przeciętnym, szarym kolesiem. Jak mógł zainteresować swoją osobą taką atrakcyjną kobietę, jak Ania? Coś tu musi być nie tak, to jakiś fake… Trzeba to sprawdzić. Ale jak? Andrzej już wie. W końcu do spotkania pozostało jeszcze dużo czasu, całe 3 dni. Nic nie stoi wręcz na przeszkodzie, aby wymienić z Anią setki smsów, aby sprawdzić, czy jej zainteresowanie nami to faktycznie prawda. Tak więc Andrzej jeszcze przed samym spotkaniem przyzwyczaił Anię do tego, że zasypuje ją co chwila tonami smsów, natomiast i ona nie pozostaje mu dłużna. Początkowy etap fascynacji, można rzec, że właśnie miał miejsce. Okej, nadchodzi dzień spotkania. Andrzej przygotowując się, aby jak najlepiej wypaść, wpisuje w google frazę: Jak przygotować się na pierwsze spotkanie z kobietą? Wyszukiwarka zaprowadziła go na stronę podrywaj.org. Andrzej rejestruje się na portalu, aby zadać pytanie na forum, czyta też 2 czy 3 artykuły jedynie o tematyce, która go interesuje i tu go zaprowadziła. Nie czyta artykułów z działu Podstawy, bo po co mu to. Andrzej chce tylko uzyskać odpowiedź na postawione przez niego pytanie oraz rozwiać pewne wątpliwości rodzące się w jego głowie. Ok, Andrzej zapytał, Andrzej otrzymał odpowiedź, Andrzej jest zadowolony, opuszcza stronę i udaje się na spotkanie. Randka przebiega stosunkowo poprawnie, bo nasz bohater nie jest żadnym wytrawnym podrywaczem, wszystko robi instynktownie i stawia na szeroko pojętą naturalność, natomiast wszystko to w mniejszym lub większym stopniu poparte jest radami, jakie otrzymał na stronie. Spotkanie kończy się po 2 godzinach miłego spaceru, rozmowy, uśmiechów etc, natomiast Andrzej w trakcie randki ani razu nie pokusił się o przełamanie bariery kontaktu dotykowego, podtrzymywania kontaktu wzrokowego, że o pocałunku nie może być już tu absolutnie mowy. Było natomiast dużo przyjacielskiej rozmowy i zwierzeń. Andrzejowi strasznie drżały i pociły się ręce, ale to nic, przecież nigdy do tej pory nie był na randce z żadną kobietą, a tym bardziej TAKĄ WSPANIAŁĄ kobietą, jak Ania- istny cud.

Po spotkaniu Andrzej stwierdził bezbłędnie i z nieodpartą wręcz pewnością, że zakochał się w Ani. Tak, zakochał się w niej, tylko po fakcie wymienienia kilkuset smsów i 2 godzinach rozmowy, niepopartej jakąkolwiek próbą zbliżenia się do owej dziewczyny. Andrzej, facet, który do tej pory nie spotkał w swoim życiu żadnej kobiety, która byłaby nim zainteresowana, facet, który ani razu do tej pory nie był zakochany, stwierdza, że kocha, chociaż do tej pory nie doświadczył tego uczucia. Ok, ale Andrzej już wie, że to jest to, że Ania jest tą jedną, jedyną, wyjątkową kobietą, z którą chce spędzić resztę życia, z którą się zestarzeje i, która będzie matką jego dzieci. Tak, bo Ania raczyła się nim zainteresować, jako jedyna do tej pory wykazała swoje zainteresowanie facetem, który praktycznie nie mógł przecież spodobać się jakiejkolwiek kobiecie, bo to tylko zwykły, nudny Andrzej. To wystarczający powód, aby Ania urosła w jego oczach do niebotycznych rozmiarów i stała się dla niego wręcz boginią, ósmym cudem świata.

Andrzej po spotkaniu nie omieszkał wysłać smsa, że świetnie się bawił i chętnie spotka się kolejny raz, jeśli tylko Ania się zgodzi, chociaż z taką propozycją najchętniej wyszedłby jeszcze w trakcie trwania pierwszego spotkania. Ania nie odpisuje. Mija 5 minut, godzina, dwie, dzień… Andrzej wariuje, rwie sobie włosy z głowy… Co się dzieje? „Nie rozumiem tej kobiety, było tak miło, a ona mnie olała. Nie wiem, co mam robić, zakochałem się w niej, a ona nie odpisuje mi na smsa JUŻ dzień/tydzień/godzinę/5 minut/…- w miejsce kropek wstaw cokolwiek”. Tak i wracamy do punktu wyjścia. Andrzej wisi jeszcze na telefonie jak oszalały i nie wie, co ma począć. Następnego dnia dzwoni do Ani, żeby zaproponować kolejne spotkanie. Sygnał wybierania połączenia- zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Za minutę następna próba- tym razem już brak sygnału, a od razu przekierowanie do zostawienia wiadomości na poczcie. Andrzej wpada w panikę. Zachodzi w głowę co poszło nie tak. Przecież na spotkaniu było tak miło. Właśnie „miło”- słowo klucz. Miło to nie jest jednoznaczne słowo z: „podobasz mi się”, „kręcisz mnie”, „pociągasz mnie”, „lecę na Ciebie”, „nie mogę przestać o Tobie myśleć” etc. Andrzej nie ma przecież własnych zajęć, pasji, zainteresowań. Ostatnio miał jedno. Nazywało się Ania. Każdą wolną chwilę nasz bohater poświęcał na myśleniu o niej, myśleniu wręcz desperacko- maniakalnym, snuciu wizji i halucynowaniu o wspólnej przyszłości ich dwojga, rodem z Disneya. Andrzej nie żył życiem tu i teraz. Andrzej widział już oczami wyobraźni, jak stoją na ślubnym kobiercu. W akcie desperacji decyduje się jednak napisać wiadomość do jednego z użytkowników portalu. Ma świadomość, że wystawianie swego „problemu” na widok publiczny będzie ryzykowne i grozić może ogólnym wręcz dokonaniem linczu na jego osobie. Woli więc napisać do kogoś prywatnie. (Okej, jest to dobre wyjście, ja zawsze służę pomocą i, w miarę możliwości, zawsze staram się pomóc, jakkolwiek błahy nie byłby problem, bo zdaję sobie sprawę, że nie od razu Rzym wybudowano, a sam też zaczynałem, prawie od zera). Andrzej pyta więc co robić, skrupulatnie opisuje swoją sytuację z Anią i czeka na odpowiedź, co należy z tym fantem zrobić. Tyle tylko, że większość rad, które wystosowaliby użytkownicy, w stylu: „miej swoje życie”, „realizuj swoje pasje i zainteresowania”, „ podrywaj inne”, „spotykaj się ze znajomymi”- nie trafia do Andrzeja, bo ten: nie ma swojego życia, nie ma pasji, ani zainteresowań, nie potrafi podrywać kobiet, boi się tego, bo przecież tak na dobrą sprawę to Ania do poderwała, a nie on ją, a także nie ma znajomych. Przykre. Andrzej natomiast doskonale wie, co robić, pomimo, iż nie wie, co robić. Tak więc może zastosować swoją główną broń, czyli niezawodny arsenał smsów, którymi zasypuje Anię w ciągu kolejnych dni, a nawet tygodni. Andrzej nigdy nie był systematyczny, wytrwały w dążeniu do celu, ani zdecydowany w swoich dziłaniach, natomiast zdecydowanie i konsekwentnie postanowił zasypywać Anię wiadomościami typu SMS, licząc, że na którąś w końcu odpowie i zdecyduje się z nim spotkać. Po kilku dniach Ania dzwoni do Andrzeja. Ten, pełen euforii, drżącym z podniecenia głosem odbiera telefon i nie czekając nawet na to, co powie Ania, proponuje spotkanie. Spotyka się z odmową, w związku z faktem, iż do Ani przyjeżdża rodzina/zdechł jej pies/musi spotkać się z koleżanką/…- w miejsce kropek wstaw cokolwiek. Ania chciała jedynie zadzwonić i dowiedzieć się co słychać u Andrzeja, czy wszystko z nim w porządku i czy przypadkiem, ze względu na fakt, iż Ania przez tydzień nie odpowiadała na jego wiadomości, nie postanowił zrobić sobie krzywdy. Ok, Ania już wie, że Andrzej jest cały i zdrowy. Czy aby na pewno zdrowy? Nie ważne. Mija kilka dni, Andrzej dalej zasypuje Anię smsami, bo przecież nie ma nic ciekawszego do roboty, musi wypełnić jakoś tę pustkę, pomiędzy szkołą, jedzeniem, a spaniem, a, że nie interesuje się niczym, oprócz Anią, to stara się realizować swoją JEDYNĄ PASJĘ i w dalszym ciągu snuje wizje, halucynuje i idealizuje w swoim umyślę Anię, wynosząc ją na ołtarze i przypinając aureolę świętości. Sytuacja się powtarza, Ania nie odpisuje- Andrzej wariuje, chodzi z kąta w kąt, nie mogąc znaleźć sobie miejsca w mieszkaniu. Jak narkoman na głodzie, który został odcięty od jedynego dopływu staffu, jak człowiek, który dusi się odcięty od tlenu, tak Andrzej traci ostatki sił i zatraca ochotę do życia. Po tygodniu niespodziewanie dzwoni Ania i informuje, że między nią, a Andrzejem nic nie będzie, bo: „nie pasują do siebie”, „ona nie jest gotowa, aby stworzyć poważny związek”, „nie czuje tego czegoś”, „kiedyś została zraniona i boi się zaangażować”, „wciąż kocha byłego”, …- w miejsce kropek wstaw cokolwiek. Jednocześnie Ania przekonuje Andrzeja, że to nie w nim leży problem tylko w niej, to nie jego wina, tak po prostu jest, bo ona nie potrafi się zaangażować.

Nie Andrzeju, to nie jest zaszyfrowane „postaraj się bardziej”. To całkiem czytelny, chociaż ubrany w mniej bolesne słowa, sygnał, że nie jest Tobą zainteresowana, jest coś z Tobą nie tak, jest to dzwonek alarmowy do tego, abyś zaczął swoją przemianę, bo w przeciwnym razie sprawy będą przyjmowały tego typu obrót za każdym razem i wszystko praktycznie będzie się powtarzało z każdą kolejną poznaną kobietą, dopóki nie uświadomisz sobie i nie zrozumiesz jednej ważnej kwestii: Jeśli nie weźmiesz się za siebie i nie zaczniesz pracować nad siłą swojego charakteru, mentalnymi mięśniami, to nie stworzysz nigdy nic poważnego i nie zaznasz szczęścia. A więc: Pracuj nad sobą, zmień się, zacznij żyć i bądź w końcu PRAWDZIWYM facetem!

Odpowiedzi

Portret użytkownika Guest

właściwie jakikolwiek

właściwie jakikolwiek komentarz jest zbędny... Smile

Przeczytać, przemyśleć, dodać do ulubionych
(szczególnie dla tych, którzy wkraczają w tematykę)

Portret użytkownika Underground

Racja. Zamiast

Racja. Zamiast komentarza:
http://www.youtube.com/watch?v=a...

Portret użytkownika e-book

Bardzo dobry blog. Dobry

Bardzo dobry blog.

Dobry pomysł z przedstawieniem "Andrzeja" opisując jego życie, oraz jego stany. Myślę że bez problemu możemy zauważyć co robił źle, chociaż "nowi" mogą nie wyłapać tego wszystkiego co chciałeś ukazać.
Blog / Artykuł dobry dla nowych, którzy dopiero co zaczynają wgłębiać się w tematykę uwodzenia / zmiany / poprawy charakteru. Myślę że powinni sobie przeczytać twoją historie o Andrzeju, porównać siebie oraz zobaczyć czy może widzą w sobie jakiś ułamek "Andrzejowizmu" dopiero wtedy powinni sięgnąć po wiadomości po lewej stronie i budować fundamenty.
Czy opisując Andrzeja jego stany czerpałeś wiedzę z forum czy także ze swoich przeżyć?

Portret użytkownika RastaMan89

Główna !! Zajebisty wpis -nie

Główna !! Zajebisty wpis -nie prowadzić za rączkę tylko dać wskazówki i motywację do zmian Wink. Brawo flaszka Ci się należy Tongue

Portret użytkownika butterfly4994

Czytam to i myślę sobie że

Czytam to i myślę sobie że nie jestem tym Andrzejem, wkońcu nie mam aż tak nudnego życia. Mój dzień nie jest rutynowy itp. Ale czytam dalej i uświadamiam sobie jak dużo czasu spędzam w internecie, leniuchuje itp. To jest straszne...
Czyli muszę żyć jeszcze intensywniej.
Okej ;>

Portret użytkownika radeq

Ja np. nie potrafię żyć

Ja np. nie potrafię żyć ciągle w biegu, lubię czasami walnąć się i porobić pierdoły i odciąć się od wszystkiego Laughing out loud Baterie trzeba ładować.

Portret użytkownika Olivierr

Przykre jest to, że blog nic

Przykre jest to, że blog nic nie zmieni. Dlaczego? Ten blog będzie widoczny na głównej przez max. 2 tygodnie, przeczytają go głównie ci ogarniający sytuację, bo ci którzy wypisują o swoich problemach na forum raczej nie będą na to "marnować" swojego "cennego" czasu. I tak z osób które naprawdę powinny to przeczytać, przeczyta go może 20 osób, z czego wątpię w to, że ktoś się zmieni na podstawie tego bloga.
Poza tym, świetny blog i nieźle wplotłeś grę słów.
Widać, że i forma i treść jest dobra.

A i jeszcze pytanie, dlaczego zawsze jak bohaterem jest ktoś nudny i taki w ogóle ociemniały to musi się nazywać Andrzej? ; )

Portret użytkownika Hef

W moim przypadku LeTombeur

W moim przypadku LeTombeur trafil idealnie z tym blogiem w moment mojego zycia.Zaczłem zbytnio myslec o pewnej dziewczynie analizowac spotkanie,planowac a to trzeba sie wyluzowac i zając głowe czymś innym.

PS Jak ja sie ciesze że nie mam ochoty nigdy pisac sms:D

Portret użytkownika Underground

U mnie też świetnie trafił,

U mnie też świetnie trafił, akurat jestem w momencie zmian. Dobrze przeczytać coś, co naprawdę inspiruje do rozwoju.

Portret użytkownika Jay

ten blog jest wspaniały po

ten blog jest wspaniały po prostu, ale racja.. z pewnością przeczytają go Ci co już wiele z tych rzeczy przerabiali, a Ci którzy powinni go przeczytać, to nawet tutaj nie zerkną i to jest przykre.. ;/
Ale dobra roboty, oby tak dalej Wink

Portret użytkownika Underground

Wiesz, Jay, ja też to

Wiesz, Jay, ja też to przerabiam nie od dziś. Ale pewne rzeczy trzeba sobie przypominać, regularnie.

Portret użytkownika irens

Świetny blog i ... taki

Świetny blog i ... taki prawdziwy niestety. Od tego tu jesteśmy, aby nasi bracia w końcu spostrzegli, jak to wszystko wygląda w stosunkach damsko-męskich. Zasłużenie więc strona główna.

Portret użytkownika Richie

Powaliłeś mnie tym blogiem,

Powaliłeś mnie tym blogiem, szacunek. Najważniejsze jest najpierw pracować nad sobą, a potem brać się za kobiety. I ten motyw z Andrzejem, umiesz zaciekawić czytelnika. Brawo Brawo Brawo ! Smile

Blog niby fajny,ale zajeżdża

Blog niby fajny,ale zajeżdża mi tu trenerowsko coachingową guru uwodzenia gatką.Fajne do poczytania,ale wyciągnąć z tego wnioski nie tak łatwo.
Taki blog jak twój może zmotywować siedzących już jakiś czas w temacie,dać do zrozumienia,że jest się takim Andrzejem,tylko tzw praca nad charakterem to za mało napisane.Tu by trzeba na koniec napisać co jest problemem,a jest nim często stres-to on powoduje,nami tak włada,że wszystko się psuje,że nie wiesz co powiedzieć,co zrobić.
Nie tam żadna pewność siebie czy nieśmiałość,bo tego nie potrafimy sobie tak naprawdę wyobrazić,ale stres jak się przyjrzymy własnemu organizmowi,potrafimy poczuć...

Portret użytkownika Underground

Oooo... A wiesz, że to bardzo

Oooo... A wiesz, że to bardzo ciekawy punkt widzenia?
U mnie tak było ostatnio, że właśnie wielki stres spowodował potworne wręcz zmiany, jakieś dziwne zatrzymanie w rozwoju...

Dzięki za tę dygresję.

Portret użytkownika M@rlboro

W końcu przeczytałem coś

W końcu przeczytałem coś naprawdę dobrego !

Specjalnie się zalogowałem aby to napisać !

Brawo i gratulacje, ten blog może pomóc wielu !

Portret użytkownika LeTombeur

Dzięki panowie za miłe słowa.

Dzięki panowie za miłe słowa. Wink

@ e-book
Historia o Andrzeju to głównie wytwór i efekt wielu powtarzających się tematów na forum oraz, jak wspomniałem we wpisie, wielu wiadomości prywatnych z prośbą o pomoc, które otrzymuję od początkujących. Bardzo łatwo dostrzec, że większość osób, które proszą o poradę, mają właśnie tego typu problemy. Być może jest to lekko przerysowany obraz, ale tak lepiej takie zjawisko unaocznić. Co do własnych przeżyć, to nigdy nie miałem problemu z brakiem pasji, zajęć oraz życia towarzyskiego, natomiast, szczególnie na początkach mojego rozwoju i pracy nad sobą, dosyć często łapałem się na zbyt wczesnym angażowaniu się w relację z kobietą oraz niepotrzebnym idealizowaniu. Da się to jednak zwalczyć. Wink

@ Arcanum
Szczerze mówiąc, to trudno mi powiedzieć, z czego to wynika, natomiast chcąc przedstawić właśnie takiego typowego, niczym nie wyróżniającego się, zwykłego człowieka, jakich pełno, takiego właśnie standardowego Polaka, to w mojej głowie pojawia się taki Pan Andrzej z wąsem, być może nie tylko ja mam takie skojarzenia. Laughing out loud

@ radeq
Jasne, jak my wszyscy, to oczywiste. Nie nawołuję do ciągłego życia na pełnych obrotach, bo wiadomo, że człowiek jest tylko człowiekiem i czasem musi te baterie naładować. Grunt to zdroworozsądkowe podejście i świadomość, że należy od siebie wymagać jak najwięcej, cały czas pracować nad sobą, zwalczać słabości, doskonalić niedoskonałości etc.

@ jassssss
Masz prawo mieć takie odczucia, nie ode mnie to zależy, jak każdy z osobna zinterpretuje mój wpis. Próbuję natomiast przekazać pewne treści w sposób w miarę uniwersalny, ogólnodostępny, żeby ewentualnie każdy mógł odnieść to do siebie. Nie znam każdego osobiście, więc nie mogę mu powiedzieć "rób to i to", bo nie wiem, co będzie najlepszym rozwiązaniem dla konkretnej osoby, jakie ma predyspozycje i w czym tak naprawdę może się odnaleźć i realizować. To już każdy sam powinien ocenić. Mogę natomiast jedynie zasugerować i położyć nacisk na taką kwestię, jak samodoskonalenie w ogóle oraz jak ważną sprawą jest praca nad sobą, doskonalenie siebie, a co kto przez to konkretnie rozumie, to już jego indywidualna sprawa, ja jedynie przedstawiam ogólny zarys istoty problemu, jakim jest brak pewnych fundamentów i wartości. Nie chcę się już w to zagłębiać, bo to temat rzeka, można utonąć.
Pozdrawiam. Wink

Portret użytkownika BBS

o Panie, GŁÓWNA

o Panie, GŁÓWNA Smile

Portret użytkownika panxyz

Ja nie kapuje przesadzonego

Ja nie kapuje przesadzonego zachwytu, ale blog jak najbardziej w porządku.

Bardzo wartościowy materiał.

Bardzo wartościowy materiał. Przeczytałem dwa razy.

Myślę jednak, że lwia część problemów z gatunku "ona ucieka, a mi zależy" nie jest spowodowana byciem "Andrzejem" bez pasji i własnego życia, a jedynie brakiem kontroli nad własnymi emocjami.

Cele, marzenia i silna osobowość to jedno, a zachowanie zdrowego umysłu - zatopionego morzem uwolnionych neuroprzekaźników, to drugie. Na podstawie własnego doświadczenia widzę, że gdy trafi się kobieta, która spełnia moje oczekiwania, jest seks i dobre połączenie emocjonalne -> prędzej czy później puszczają mi hamulce.

W stanie "zakochania" ciężko jest mi zrozumieć i zaakceptować tak prozaiczne rzeczy, jak to, że gdy dziewczyna nie nawiązuje kontaktu, nie pisze, nie dzwoni, to sygnał, że nie jest zainteresowana.

Dzieje się tak mimo, iż mam swoje pasje, cele, marzenia, przyjaciół, znajomych i mój świat nie kręci się wokół kobiet.

Portret użytkownika Underground

Trzy słowa: mam to samo. :/

Trzy słowa:
mam to samo.

:/

Portret użytkownika zwiadowca

mało konkretów , zwykły

mało konkretów , zwykły przykład nudnego człowieka

Portret użytkownika beverx

Witam wszystkich

Witam wszystkich uwodzicieli=) Blog interesujący, uważam, że traktuje o wielu podstawowych błędach, które niechcący popełniamy - nawet ci doświadczeni. Nachalność to jakże złudna rzecz, która nam wydaje się okazywaniem zainteresowania... Im bardziej zainteresowanym się jest, tym łatwiej popaść w stalking, bo przecież jesteśmy pewni, że po drugiej stronie "wybrana" równie często o nas myśli - bullshit. Dużo jest kobiet/dziewczyn, które "motają" nawiązują znajomości z wielkim entuzjazmem, nieraz spędza się z nimi cały dzień/tydzień/określony czas pobytu w danym hotelu/kurorcie/sklepie itp. - sam padłem kilka razy ofiarą takiej znajomości. Pierwsze spotkanie, zazwyczaj bajka, rozmawiacie długo i o wszystkim, kontakt wzrokowy, dotyk, bezpośredniość - czy nie o to nam chodziło? Niestety jeśli trafiliśmy na "modliszkę" (tak nazywam ten typ, bo bywa niezwykle destruktywny) możemy być pewni, że zainteresowanie jakkolwiek szybko przyszło, równie łatwo ulatnia się. Nawet jeśli nie zdążyliśmy się zaangażować, laski tej kategorii uwielbiają wikłać nas w swoje "intrygi", najczęściej idiotyczne, pełne niejasnych wymówek i ogólnego robienia z nas frajerów... Niezależnie od ilości tego, co mamy do zaoferowania - takie kobiety są niestabilne, nawet jak się zakochają, jest to ciągła walka. Podam przykład - "modliszka" poznana przeze mnie na wyjeździe, dużo rozmów, nocnego spacerowania (uwaga - brak ograniczenia co do długości takiego zwodzenia, można wręcz zostać "wyprowadzaczem" - ten typ dziewczyn chce zawsze mieć towarzystwo jak gdzieś idzie, więc znajduje sobie followera, najczęściej zostaje on właśnie "klientem modliszki"), wspólne wyjście na kilka imprez, spanie w jednym namiocie... Pora niestety na koniec idylli, mimo pędzącej już mej wyobraźni, spadek zainteresowania (i mój błąd, okazywanie swojego, co tylko podsyca "modliszkowatość") - teraz pora na niezręczną sytuację: impreza, "modliszka" przywleka spotkanego rzekomego dawnego kolegę ze szkoły, ogólnie cały entuzjazm spoczywa na nim, chcąc nie chcąc wkręcony zostaje razem ze swoimi znajomymi do naszej imprezy. Ów jegomość proponuje przejście do klubu, w tym samym praktycznie czasie gubię kolegę, zabranego na wódkę przez przypadkowych ludzi. Dodam, że dziewczyn było 3, zostałem z nimi sam. Sytuacja już mi się nie podoba, facetów ok. 7, nie znam żadnego, przystawiają się do dziewczyn, za które czuję się odpowiedzialny. Tym gorzej, że ośmielone procentami zgadzają się radośnie i ruszamy na przystanek. Już w drodze jeden z kolesi próbuje mnie odłączyć od koleżanek ("zabieramy laski, ty zostajesz") - w tym momencie się zdenerwowałem i jakkolwiek rzadko stosuję przemoc, byłem na nią gotowy - ostro mówię mu, że nie ma takiej opcji, co pomaga na krótko - przy wsiadaniu do tramwaju próbuje mnie wypchnąć, zamiast tego ja wypycham jego, ale ostatecznie jedziemy wszyscy. Ciągle gotowy na bijatykę na niekorzystnych warunkach mówię do jednej z bardziej ogarniętych z tej trójki, jaka jest sytuacja i że może być bijatyka - ona bagatelizuje, "temperuje" typka przymilając się, co mnie wkurza podwójnie. Mimo tego nie dochodzi do awantury i docieramy do klubu. W nim oczywiście "modliszka" z "kolegą sprzed lat", po jakimś czasie wymiana języków i ogólnie ona pijana, on zadowolony. Wtedy uznałem, że mam to gdzieś i nie będę jej dłużej pilnował, jak da się zaliczyć, nie mój problem - odprowadziłem bardziej ogarniętą i to nią się zająłem=) Puenta tej wydawałoby się historii zmierzającej do bijatyki z jakimiś typami jest zupełnie inna - chodzi mi o fakt, że oczywiście rzekomy "kolega" okazał się przypadkowym gościem, co owa "modliszka" próbowała później przekuć w żart i wmówić mi, że nie załapałem. Jakkolwiek ładna z niej panna, tak już mi nie zależy, bo widzę po zachowaniu jak się mota w swoich akcjach, sytuacje jak powyższa praktycznie co imprezę, znajdywanie kolejnych "oprowadzaczy", długie gadanie o niczym, potem zanik kontaktu... Również wykręcanie się z umówionych spotkań pod idiotycznymi wymówkami - tu akurat nie popełniłem już błędu ze zbytnim zainteresowaniem i dałem znać, że mnie to nie rusza. Później chciała jeszcze coś ode mnie, żebym załatwił dla koleżanki, bla bla bla - widzicie sami, jak dużo tu jest stopni rozciąganej przez "modliszki" intrygi. Motanie osób trzecich, umawianie z koleżanką, prośby wymagające większego lub mniejszego wysiłku i zaangażowania. Zwieńczę powyższe wnioski i opowieść radą - jeśli dziewczyna zaczyna rozkręcać podobne niejasne sytuacje, przedstawia swoją własną rzeczywistość, wychodzi z gadkami typu "Ej wiesz, jest taka akcja", "Wyszła taka sprawa, bo...", "Chętnie, ale niestety bla bla..." itp. - co każdy pewnie zna jako typowe wymówki lub spławianie, ale doprawione właśnie tym intryganctwem, w które łatwo wpaść (z resztą testowanie facetów już jest omówione na stronie szeroko), takie "wysyłanie na misje" rodem z podstawówki, typu "przekaż komuś, że" itp. zamiast wprost - UCIEKAJCIE od takich, OLEWAJCIE je, jeśli im zależy, to dadzą wam znać jaśniej, jak nie, zabawią się waszym kosztem - mi się udało w to głębiej nie wejść, czego życzę wszystkim, bo "modliszki" mają upierdliwe charakterki. Pozdrawiam=)

'.kto patrzy na zewnątrz śni.

'.kto patrzy na zewnątrz śni. Kto patrzy do wewnątrz, budzi się...' - swietne tez w kontekscie tej tematyki. Kto szuka potwierdzenia swojej wartosci i szczescia na zewnatrz (w kobietach?) sni. Kto buduje szczescie na tym, kim jest, a wartosc odnajduje sam w sobie - budzi sie.

Portret użytkownika Now

Patrząć na swoją przeszłość

Patrząć na swoją przeszłość nigdy bym tego nie przeczytał, a tym bardziej nie zmienił swojego życia.
Każdy "loser" na początku wejścia w PUA szuka metod, żeby wyruchać, a nikt nie dba o podstawy.
Czytałem mase blogów, ale żeby się zmienić musiałem dostać porządnego kopa w dupe.

Gdy jakiś początkujący to przeczyta, to dopiero w starciu z rzeczywistością jak będzie płakał uświadomi sobie przesłanie tego bloga.

"Panowie- desperaci nie

"Panowie- desperaci nie posiadają własnego życia, własnych zajęć, pasji, zainteresowań, wartości, zasad, celów i priorytetów. W ich życiu wszystko sprowadza się jedynie do znalezienia TEJ jedynej, z którą spędzą resztę życia..."

Wedle tej definicji nigdy w życiu nie byłem desperatem O.o Coś z tą definicją chyba jest nie tak.. straszna generalizacja

"Ania chciała jedynie zadzwonić i dowiedzieć się co słychać u Andrzeja, czy wszystko z nim w porządku i czy przypadkiem, ze względu na fakt, iż Ania przez tydzień nie odpowiadała na jego wiadomości, nie postanowił zrobić sobie krzywdy."

To już na pewno nie jest standardowe. Takie dobroduszne Anie to mega nieliczne wyjątki w tego typu przypadkach Wink

Brakuje mi jeszcze fragmentu, w którym Andrzej zaczyna nienawidzić kobiet

To co trzeba tutaj jeszcze podkreślić to nasz bohater Andrzej JEST SOBĄ gdyby ktoś miał wątpliwości Tongue Taka dygresja dla tych wszystkich pua-amatorów, którzy wypisują często, że trzeba czy że wystarczy być przede wszystkim sobą, aby podrywać kobiety

A tak ogólnie wpis mi się podoba, sprawnie się czytało Smile