Ostatnio poznalem dziewczyne ze szkoly. Tak sie zlozylo ze kawalek wracalem z nia w piatek ze szkoly. Bylo ok. Dzisiaj podszedlem powiedzialem prosto ze nie lubie owijac w bawelne i ze chce sie z nia umowic, dalem 2 terminy. Walnela st (mam chlopaka), odbilem. Chwila rozmowy i powiedziala ze da znac. No kurwa kolejna taka sytuacja.
I tutaj pytania:
Dac sobie spokoj?
Czy jej kolezanki maja duzy wplyw na siebie (z 2 tygodnie temu podszedlem do jej kolezanki, nie mialem bladego pojecia ze sie znaja)?
Jak tego "Dam ci znac" uniknac? Co wtedy odpowiedziec.
Ostatnio miałem podobną sytuację i powiedziałem coś w stylu: ok tylko pospiesz się bo po prostu spotkam się z kimś innym, a chcę spotkać się właśnie z Tobą . chwilę pogadałem i się pożegnałem. następnym razem nie miałem problemu z umówieniem się
"Czy jej kolezanki maja duzy wplyw na siebie"
Oj w chuj duży, nawet nie wiesz jak bardzo. Jak jesteś uznawany za ciotę, to pewnie ona się będzie ciebie wstydziła. To działa w dwie strony, jak jesteś KOLEŚ ZIOM w szkole, to akurat będzie się chciała przy tobie przylansować.
Pytanie coachingowe:
Jeżeli masz problemy z kobietami, odpowiedz sobie SZCZERZE na jedno pytanie:
Czy gdybyś był kobietą i taki chłopak jak ty podszedłby do ciebie, to czy chciałabyś z nim być?
to dziala tak jak mowi laska ze da Ci znac moze na serio nie wie, to Ty mowisz czekam do 13-14 i chce znac odpowiedz tak lub nie