Witam użytkowników
Dopadła mnie. Tak nagle. Jestem mega pozytywnym człowiekiem. Mam znajomych, którzy mnie opisują: radosny i pozytywny. Nie załamuje się, nie wylewam swoich żali tylko pomagam im. Najczęściej skutecznie.
Problem jest tego typu, że sam sobie nie potrafię. Moje kontakty z kobietami się posypały. Paru bliskich mi jak się okazało ,,wydymało” mnie. Nie mam już nikogo z kim mógłbym poważnie porozmawiać o swoim problemie. 1 raz od zerwania poczułem się strasznie samotny. Wczoraj przed snem zmoczylem poduszkę łzami, których nie mogłem kontrolować, a sam nie mam pojęcia co je mogło konkretnie wywołać.
Poznałem ostatnio kobietę, o której faktycznie pomyślałem, że mogę znów spróbować się zaangażować, lecz zacząłem patrzeć obiektywnie na to jak traktuje naszą relacje. Nie mam zamiaru się dalej nad Nią wysilać.
Postanowiłem ,,wylogować” się ze wszystkich social media na pewien czas.
O co mi chodzi? Jak Wy radzicie sobie z tą chujozą zwaną depresją?
Nawiazując do ostatnich wydarzeń, nie nie jestem trollem heh
Na terapię marsz.
W sensie - możesz z tym walczyć samemu, ale to jest niesamowicie trudne i trzeba się zmuszać, bo mając depresję nawet nie chce się z nią walczyć. To błędne koło.
Jak sobie radzimy?
Dla mnie już to był chleb powszedni, po prostu czułem się chujowo, szedłem spać, wstawałem, czułem się chujowo, robiłem co do mnie należy, kładłem się spać...
Nadążasz?
Ale to jest inna skala. Ja nie ryczałem w poduchę, mi po prostu było źle (i czasem nadal jest, z tym trzeba się pogodzić, zdarzają się lepsze i gorsze dni - normalnie).
Dlatego idź na terapię. Im szybciej, tym lepiej.
Do psychologa? Wezmę to jak najbardziej poważnie pod uwagę. Dziękuje.
Terapeuty. Czy to będzie psycholog, czy psychiatra, mniejsze znaczenie. To ma być psychoterapeuta.
Terapia jest bardzo wskazana. Poza tym, jakkolwiek trywialnie to brzmi - dobrze jest znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie. Czy to książki, czy bieganie, czy taniec, cokolwiek.. Samo w sobie nie rozwiąże to problemów, ale na pewno pomoże.
"Może mój świat marzeń być jak głupia historia
Po to mam wyobraźnie by bujać w obłokach"
~ Vixen - Myśl co chcesz
Posiadam kilka tego typu zajęć. Mimo to dziękuje za rad.
Wiem że będzie trudno i w tym stanie w którym jesteś będziesz twierdził że absolutnie nie mam pojęcia o Twoich sprawach, ale spróbuj zacząć od prostego ćwiczenia a tak naprawdę programowania dyńki...
Weźmy na warsztat fragment Twojego wpisu:
Moje kontakty z kobietami się posypały - chwilowo nie mam kontaktów z żadnymi kobietami
Paru bliskich mi jak się okazało ,,wydymało” mnie. - następnym razem będę ostrożniejszy zanim pomyślę o kimś jako o bliskim
Nie mam zamiaru się dalej nad Nią wysilać - z tej relacji będę wyciągał tylko to co dla mnie jest satysfakcjonujące
itd. itd. Wiem że kołczingowo ale to podstawa do dalszych ćwiczeń i dobry budulec przed terapią (tak jak powyżej, byłaby wskazana)
A na forum (to z autopsji wiem i powinieneś też to wiedzieć) klasyki mają moc ogromną - często do nich wracam w chwili zwątpienia, a kiedyś wraz z jednoczesną terapią bardzo pomogły mi poskładać się do kupy.
Dziękuje za radę.
Nadużywałeś social media albo paliłeś za dużo trawy?
Brałeś twarde albo piłeś za dużo ??
Czy tak po prostu bez powodu Cię napadła depresja ?
Depresja nie pojawia się bez powodu.
"Może mój świat marzeń być jak głupia historia
Po to mam wyobraźnie by bujać w obłokach"
~ Vixen - Myśl co chcesz
Tak nadużywałeś trawy. To jest jedyna używka, z której korzystałem. Używałem jej właśnie dlatego, że gdy jestem czysty pojawiają się u mnie takie stany. Nie możemy jednak wszystkiego zrzucać na to, że to wyłącznie wina trawy. Mimo to nie mam zamiaru już ,,leczyć” się w ten sposób i chce odstawić na dłuższy czas. Jestem ponad tydzień trzeźwy.
Oczywiście że to wina trawy
Trawa nie uzależnia w sposób fizyczny jak alko czy fajki.
Jak jesteś uzależniony od alko i nagle przestaniesz pić cierpisz fizycznie Twoje ciało reaguje na to w zły sposób.
Trawa za to uzależnia w sposób psychiczny.
Po odstawieniu nie będziesz miał fizycznych bóli no ale właśnie bez palenia może pojawić się depresja.
Zapaliłeś kiedy miałeś problem żeby ukoić nerwy i zamiast rozwiązać problem paliłeś dalej i dalej. THC wpływa na bardzo ważne receptory w mózgu i założę się że jak zapalisz nie masz już depresji
Sam stary walczyłem z tym nałogiem.
I też mówiłem trawa mi pomaga w depresji. Nic kurwa bardziej mylnego
Jesteś na bank inteligentną i wrażliwą osobą dlatego masz tendencje do uzależnienia od trawy i to jest przyczyna Twojej depresji.
Nie twierdzę, że nie masz racji tak jak nie stwierdziłem, że to nie jest wina trawy. Twierdzę, że nie można robić z tego kozła ofiarnego. Gdybym nie myślał podobnie jak Ty bym dalej palił. Jednak postanowiłem to rzucić. Masz trafne spostrzeżenia co do działania i tego jakie osoby są podatne na uzależnienie. Też należałem kiedyś do grona ,,przecież to nie uzależnia”.
Jak ktoś zapierdala 12h dziennie to nie ma czasu na depresję.. A tak na poważnie to polecam wizytę u psychologa
Oddałeś swoje szczęscie w ręce drugiej osoby tzn tych kobiet. Zawsze tak jest gdy zadowolenie z życia zrzucimy na coś poza nami... mam depresje bo mnie kobieta rzuciła/ mam depresje przez prace/ przez psa/ przez rodziców/ przez etc. Kurcze nie chce tu pojechać jakimiś mega coachingowymi sloganami. Rzeczy są takie jakie są, ludzi robią to co robią i na to nie masz aż tyle wpływu. Wpływ masz na to jak to odbierasz, jak reagujesz. Ja tu widzę małe poczucie własnej wartości a nie depresje. I od tego bym zaczeła.
Z poczuciem swojej wartości nie mam problemu. Mam pasje tworze kreatywne projekty (muzyka) potrafię odmawiać koleżkom alkoholu, a wiadomo jak to wśród facetów jest gdy ktoś nie pije. Teksty typu ,,nie bądź pizda” mnie kompletnie nie ruszają ponieważ wiem co lubie czego nie i nie daje nikomu sobie wejść na głowę.
Tak naprawdę nie sztuką jest zadać ciosy a przyjąć ich całą masę i nadal napierać naprzód. Ta chujoza będzie Cię dopadać tak długo, dopóki nie znajdziesz sobie jakiegoś zajęcia. Sam niedawno to przerabiałem. Basen, siłownia, wyjścia do obojętnie jakich znajomych, ewentualnie wypad na miasto pt. "wyjdę do przypadkowych osób i się przysiądę" - to naprawdę robi robotę, skacz po towarzystwach, w końcu jakieś Ci spasuje. 2-3 tygodnie i sam nie wiesz, co wybrać. Pamiętaj, najważniejszą osobą w Twoim życiu jesteś Ty, bo nikt nie da Ci szansy na przeżycie swojego życia drugi raz. Powodzenia.