Rzadko udzielałem się na stronie, brak czasu, praca, studia, ale czasem zaglądałem żeby poczytać o problemach innych i uczyć się na cudzych błędach. Ale ja nie o tym...
Sam nie wiem co skłoniło mnie do założenia tego tematu. Ale do rzeczy (postaram się napisać to w mega skrócie)...
Żyjecie sobie, studiujecie, pracujecie, podrywacie. Pewnego dnia zaczynacie się źle czuć, zajebiście zaczyna was boleć brzuch. Z początku to olewacie: "A tam pewnie się czymś zatrułem, jutro mi przejdzie." Faktycznie przechodzi na pewien czas. Ale po pewnym czasie ból powraca, jest coraz częstszy i chyba mocniejszy. Po jakimś czasie stwierdzacie, że jednak nie obejdzie się bez wizyty u lekarza.
Robicie badania, niby nic wielkiego...
Ale lekarze już wiedzą jaka jest diagnoza, nie będzie różowo...
Przychodzi moment rozmowy z lekarzem. Diagnoza:
"Ma pan raka".
Następuje długa cisza...
Ciekawi mnie jak byś się zachował po takiej informacji.
Ja wstałem, podziękowałem i wyszedłem...
[P.S. Sorry jeśli zaśmieciłem forum, ale chyba miałem potrzebę w końcu komuś o tym powiedzieć i dlatego tu napisałem, rodzinie jeszcze nic nie mówiłem... Dziewczynie też nic nie powiedziałem, tylko zerwałem kilka dni po "diagnozie", choć przyszło to ciężko, wolałem zerwać niż patrzeć jak będzie przeżywać moją chorobę. {Tak wiem jestem ch*jem, bo ją skrzywdziłem}]
Miałem kumpla na studiach, opowiedział mi taką historyjkę:
zdiagnozowali mu raka, dali niewielki procent szans na przeżycie. Laska powiedziała, że lepiej dla niej będzie zerwać, trochę gościa chyba to jeszcze bardziej dobiło.
Zrobił na przekór, wyzdrowiał, przez jakiś czas miał solidnego doła, ale nawet jeśli tak, to musiał mieć niezłe objawienie, bo to najbardziej pozytywny człowiek, jakiego kiedykolwiek poznałem.
A teraz przejdę do pointy: póki walczysz, to jesteś zwycięzcą, a czemu walczysz - dla ambicji, z przekory, bo chcesz, czy z obowiązku - nie ma znaczenia.
Jak to nam sensei mówił, na czym polega duch kyokushin - nie ważne, ile razy dostaniesz w ryj, czy przeciwnik jest silniejszy i liczniejszy, ty masz wstać, otrzepać się, i walczyć dalej.
z dziewczyna to nie wiem jak bym się zachował(rozumiem Twoje zerwanie), ale rodzinie bym powiedził, bo wiem, że wsparcie jest ważne. nie masz nic do stracenia, a możesz tylko zyskać. MASZ KURWA WALCZYĆ!
rydzykant
Mogę stwierdzić, że jestem dosyć mocno zaznajomiony z tematem.
Otóż dla Twojej informacji, najsławniejszym ludziom którzy zachorowali, nie nadawali nawet roku życia.
I co?
Te osoby nie dawały sobie wmówić, po pierwsze że umrą, a po drugie mówiły lekarzom że będą żyli i POKONAJĄ RACZYSKO, i tak było.
Wiara w siebie, determinacja, silna wola będą Ci potrzebne, plus edukacja rakowa tzn dieta jak bardzo jest ważna, styl, tempo i sztuka jedzenia, a do tego trening.
Tu masz link na ten temat, babcia jest wielkim autorytetem dla mnie i mądrze prawi,
do tego odrzuca iluzje nie potrzebne które narzuciło nam społeczństwo.
http://www.youtube.com/watch?v=G...
Tutaj masz link (pokłony dla gościa, jak wyszedł z choroby nowotworowej i do tego jak się zmienił):
http://www.youtube.com/watch?v=m... potrafi dać kopa motywacyjnego.
Czasami rak nie oznacza wyroku, czasami jest potrzebny niektórym do tego aby zacząć inaczej, od nowa lub jest to pretekst konieczny do zmiany.
Uszy do góry, pokaż rakowi kto tu rządzi!!!
*Sprawa jest prosta, albo znajdę drogę, albo ją sobie utoruję.
*Płeć męska to kwestia urodzenia, bycie mężczyzną to kwestia wyboru.
kuzyn miał złośliwego rak, miał 16 lat jak sie dowiedział. ale nigdy sie nie łamał, przynajmniej nikomu nie dał tego po sobie poznać. walczył do końca, zawsze wierzył, że z nim wygra i wygrał. teraz ma 25 lat, skonczyl studia na 2 zajebiscie trudnych kierunkach, ma narzeczoną i dobra pracę. musisz wierzyć, że z tym wygrasz. jeśli pozwolisz uwierzyć swojemu mozgowi, że nie masz szans to tak będzie.
Do póki masz cel będziesz żył, pamiętam bardzo bliska mi osoba miała raka żołądka. Chemia walka i chęć życia, ale sytuacja w domu nie byłą ciekawa - syn alkoholik. Po 3 latach walki z rakiem i życia z synek który na dzień dobry serwował rodzicom kopniaka usłyszałem słowa: "nie mam już po co, nie mam siły" Po dwóch miesiącach stan krytyczny, a w trzecim miesiącu spotkaliśmy się na pogrzebie. Wybór należy do Ciebie. Dobry styl życia i żywienia przecież to choroba jak każda inna tyle że na tej chorobie koncerny zarabiają miliony. Walcz bo to tak jak byś wydał na siebie wyrok śmierci. Sam mam chore ciało, uszkodzony mózg i w każdej chwili mogę kojfnąć jak odpięty od Matriksa. Nie siedzę w domu, Żyję i Ty też możesz bo masz na to czas, fakt jest go mniej, ale teraz musisz łapać każdą minutę. Trzymaj się i nie daj się zgnoić
Bądź takim rodzajem człowieka , że gdy Twoja stopa dotyka rano podłogi , diabeł w piekle mówi - " ooo kurwaaaa , wstał .. "
Rak to jest narzędzie przemysłu farmaceutycznego tak jak wiele innych chorób, zwłaszcza epidemii, skurwysyny rozpropagowali raka jako wyrok z medycznego punktu widzenia co jest w praktyce absurdem. Dla tych pedałów tylko pieniążki się liczą, zrób na przekór, wyzdrowiej i śmiej się im w twarz!
Jak bardzo wierzysz w swój sukces?
Dokładnie
Bardziej niż rak zabija chemioterapia, ale o tym się nie mówi.
Dam Ci do myślenia
Nie wiem jak bym sie zachował , wiem tylko że to trudna sprawa i łatwo o załamanie.
Wszystko zależy teraz od twojej psychiki.
Cholernie trudne musiało być dla ciebie to zerwanie, szczególnie jeśli ją kochasz.
Pozdrawiam.
Co do kobiety postąpiłeś słusznie. Gdybyś już się wyleczył to nic by juz nie wygladalo tak rozowo miedzy Wami jak kiedyś i doszło by do zerwania ( przykład : Nergal i Doda) .
co do rodziny, poinformuj ją o tym koniecznie.
A co do raka?
Wyobraz sobie Sąd. Sąd Życia. Rak nie jest wyrokiem śmierci! To tylko wezwanie do Sądu Życia na rozprawę. Sędzia jest bezstronny. Prokurator to Śmierć a Ty Twój adwokat ( czyli rodzina i bliscy) walczycie o Twoje życie! Jesteś niewinny, młody, ambitny więc walcz o swoją niewinność!!! Jeśli Twojs linia obrony bedzie krucha i wątła ( czyli stwierdzisz ze walka jest bezsensu) to przegrasz!
a jesli pokazesz jaja w Sądzie i silną linię obrony e ( leczenie, dieta, silna psychika i wsparcie bliskich) to wygrasz sprawę i udowodnisz swoją niewinność ( czyli będziesz żył! ).
Zycze szybkiego powrotu do zdrowia i silnej motywacji!!!
- a co jeśli pewnego dnia będę musiał odejść, Puchatku? ...
- to wypierdalaj !!!
Trzymaj się zdala od Chemioterapii....
Dam Ci do myślenia
po co glupie teksty o Bogu? to jeszcze bardziej dołuje!
stary, napisze do Ciebie na prv to jeszcze ogladniemy euro 2016 we francji na które polska i tak nie dostanie !
Jeżeli masz pytania - pisz PW
Teksty o Bogu nie sa glupie. Jezeli mocno wierzysz to wiesz, ze wszystko co cie spotka jest proba dla wzmocnienia siebie. Bog daje nam mozliwosc wykazania sie, tak jak to bylo w przypadku Abrahama czy Hioba. Hiob stracil wszystko ale nie odwrocil sie od Boga, z pokora przyjal brzemie i pan go umilowal. Kazdy z nas moze byc tym Hiobem, poprzez problemy rodzinne, zyciowe, czy choroby. Ale jesli bedziemy wierzyc, walczyc i przyjmowac to wszystko na klate wolajac: 'tylko na tyle Cie stac?!' to ta klata stanie sie tytanowa.
Rak to nie koniec swiata, rak to problem wspolczesnych ludzi, gdyz tak przemysl farmaceutyczny walczy z przeludnieniem i zarabia hajs. Choroba jak kazda inna, na raka lekarstwo istnieje juz od dawna, a najlepsze to wiara i silna psychika. Ojciec kumpla, tirowiec dowiedzial sie niedawno, ze ma raka. I co? Na nastepny dzien wsiadl do ciezarowki i ruszyl w trase do Hiszpanii. Jakby nigdy nic. I takie podejscie jest najlepsze. Jego zona 5 lat temu wyleczyla sie z nowotworu. Po prostu potraktowala to jak zwykla chorobe.
Obecnie mydla nam oczy tym, ze rak to nie wiadomo jak przejebane a chuja prawda. Da sie go wyleczyc. Niestety spoleczenstwo wpada w histerie gdy slyszy diagnoze i przez poddaja sie, bo ich psychika jest tak przesiaknieta tym jaki to rak zabojczy. Jesli czlowiek umie sobie powiedziec, ze to go nie zabije, a wrecz przeciwnie - wzmocni, to zaden rak mu nic nie zrobi.
Leki? W wiekszosci karmia nas placebo, a chemioterabia niszczy bardziej niz sam nowotwor. Najlepszym lekiem jest nasz mozg. Podejscie, nie tragizowanie, zycie dalej jakby nigdy nic. I oczywiscie wiara - wiara w wyzdrowienie, wiara w nasze zycie, a dla wierzacych - w Boga.
Wiec nie ma sie co zalamywac, tylko brnac do przodu, bo zadne ciernie nam nie straszne, zadne urwiska i zywioly. Co nie moze zabic to wzmocni.
''[...]Chwała przemija, dziewczyny mają w dupie blizny,
Dlatego wciąż myślę chujem, tak każe mi
mój instynkt,
Ale dziś częściej ratuje mnie mój urok
osobisty.''
Olej konopny!! W mediach nie mówią z wiadomego powodu! Dawno zostal opracowany sposób na wyleczenie raka tylko ze biznes farmaceutyczny musi sie kręcić. Tak jak z samochodami na h2o, niestety koncerny paliwowe nigdy nie zostaną od tak o zamkniete bo jakiś chlop wynalazal lepszy i tańszy zamiennik. U kolegi stwierdzili depresje, chcieli go leczyc psychotropami. Niestety rezonans mozgu zostal zrobiony bardzo późny, powiedzmy o kilka lat. Glejak mial taka wielkość ze klientów kliniki w pl nie chcialy go operować bo uważali ze jest skazany na śmierć. Byl operowany w najlepszej klinice w Szwajcarii, niestety tam tez odtapili, najlepsi lekarze w Europie od kontunowania leczenia i dali mu czas ok 2 mies. Na szczęście milość jego ojca do niego przenosila góry. Stary sie nie poddam, zaczal szukać innej drogi. W ten sposób trafil na olej, kumpel wraca powoli do zdrowia, glejak sie zmniejsza a on zaczal wychodzic w końcu na zewnątrz itd. Także zainteresuj sie tym i nie daj sobie chemii robić.
zawsze traktuj ją jak równego sobie..
Poczytaj sobie Lance`a Armstronga "Mój powrót do życia". Jeden mój wuj w tym znalazł motywacje. Może spodoba ci się podejście totalnej konfrontacji popartej pogłębianiem wiedzy i niezłomną wiarą w zwycięstwo jakie przyjął Lance.
Polcecam obejrzeć film pod tytułem "Secret". Tam jest mowa o tym jak ważna jest psychika i pozytywne myślenie przy leczeniu się z choroby. Trzeba myśleć o tym i wizualizować sobie że jest się już zdrowym.
Jeżeli chodzi o dietę polecam niesamowite właściwości spiruliny i liści z papaji. To tak zwane Superfood a papaję uzywa się do leczenia nowotworu.
Trzymaj się chłopie, uda Ci się. Nie wiem jak bym się zachował w takiej sytuacji, ale myślę że wybrałbym się do bioenergoterapeuty. Jakiegoś najlepszego najlepiej. Wierze w to, i wiem że działa po opiniach innych.
Słyszałem o niezwykłych właściwościach MMS - jest to środek, który leczy raka, hiv i wieeele wiele inncy chorów, ale nie jest popularny, bo branża farmaceutyczna nie pozwoli na to ponioeważ zastępuje większość leków.
Wpisz w google "MMS leczy 95% wszystkich chorób" i wyskoczy Ci artykuł o tym. Polecam!
"Pokonuje przeziębienia w ciągu około godziny, pokonuje grypę w mniej niż 12 godzin, pokonuje zapalenie płuc w mniej niż 12 godzin, leczy raka setki razy skuteczniej niż jakiekolwiek inne kuracje, leczy zapalenia wątroby typu A, B i C. Leczy zapalenie wyrostka robaczkowego, reumatoidalne zapalenie stawów i setkę innych chorób." - tak mówi odkrywca leku o mms, Jim Humble
Dodam jeszcze o witaminie B17, która zawata jest w pestkach moreli a najlepiej kupić olej z pestek moreli. Podobno leczy raka bardzo skutecznie.
"Kto próbuje przegrywa czasami, kto się poddaje przegrywa zawsze!"
Zrobisz jak chcesz, ale ja nie zwracałbym żadnej uwagi na diagnozy, tylko dalej robił wszystko bez zmian. Rak to żadna straszna choroba tylko zwykła dolegliwość, ludzie tak przeżywają, stresują się, dobijają chemią i promieniowaniem, to nie ma się co dziwić że później chudną i umierają.
Trzymać się z dala od lekarzy, zdrowo się odżywiać, uprawiać sport i żyć w przyjaźni z Bogiem - jeśli jesteś Mu potrzebny na Ziemi, to tak szybko cię stąd nie puści, nawet na to nie licz:) Jest tyle dusz do nawrócenia... Żniwo wielkie a robotników mało. W końcu tak się wciągniesz, że zapomnisz że coś tam diagnozowali:)
A sługa Pana nie powinien się wdawać w kłótnie, ale być łagodnym względem wszystkich, skorym do nauczania, zrównoważonym. Powinien z łagodnością pouczać wrogo usposobionych, bo może Bóg da im kiedyś nawrócenie do poznania prawdy i może oprzytomnieją i wyr