Denerwuje mnie od jakiegoś czasu jeden gościu w robocie, pracuje dłużej ode mnie i to sporo, jest jakieś 5 lat starszy strasznie się rządzi, jest pyskaty i jak mi każe coś przynieść zawsze musi coś dopowiedzieć w stylu "przynieś tylko na wczoraj" zjebanym tonem i takie inne. Chciałbym wiedzieć, czy jest taka możliwość żeby to on np. zaczął mnie słuchać w pewnych sprawach, nie pyskował, w jakimś stopniu chciałbym przejąć nad nim kontrolę aby trochę spokorniał. Powiem jeszcze tyle, że on jest dużo bardziej ode mnie doświadczony w budownictwie, ja dopiero nie dawno zacząłem i doświadczenia praktycznie nie mam żadnego.
Długo z nim pracujesz? Często na początku jest dystans między 'starymi' pracownikami, a świeżakiem i pojawia się okazja do drobnych złośliwości. Pokaż mu swoją pewność siebie, odbij jego tekst jakimś żartem na poziomie, niczym kobiecy ST. Kontroli nie przejmiesz, ale zakumplować się możesz.
* "Intuicja to wołanie rozumu"
* "Nie zgadzaj się na kompromisy, z którymi źle ci się żyje"
* "Człowiek niepotrafiący zadbać o własne granice jest jak ogród bez ogrodzenia, z którego każdy może korzystać, kiedy tylko mu się podoba."
2 tygodnie może . On mam wrażenie traktuje mnie jak smarkacza co mi się nie podoba. W pracy ciężko mi wymyślić jakiś tekst, żeby za bardzo nie przesadzić, bo normalnie poza pracą to by do takiego czegoś nie doszło
Pogadaj z nim jak facet z facetem (nie mówię o trzaskaniu się po mordzie), że nie podobają Ci się jego bezzasadne podjazdy, i żebyście się traktowali poważnie.
Albo spróbuj się jakoś wyróżnić, coś osiągnąć, tym samym zdobywając jego szacunek.
Nie chodzi mi o to aby nad kimś przejmować kontrolę, bo tak mi się uwidziało, zawsze jestem dla ludzi uprzejmy, gdy oni są uprzejmi dla mnie, gdy ktoś zachodzi mi za skórę, wtedy chcę za skórkę zajść tej osobie która zaszła mi
Śmiem przypuszczać, że gościa tego typu teksty poprostu dowartościowują. Wiesz...on pompuje swoje ego. Gdy byłem w twoim wieku, to zacząłem pracę w pewnej ekipie dekarskiej.
Wdałem się w taki "konflikt", raz mocna wymiana zdań, drugi...trzeci...i tak jeszcze z parę razy z jednym gościem też tam pracującym. Facet ok pięćdziesiątki, uważał się za wszechwiedzącego.
Stary! Jego taktyka w stosunku do nowych pracowników podobna. Głupie docinki na każdym możliwym kroku, pokazywanie wszystkim dookoła, że "ten młody" co rusz coś knoci... A to podsmiewanie itd... Pompował swoje ego bo już mu nic więcej nie pozostało. Zaliczając z nim tych kilka spięć, w dalszej współpracy było już widać tą niechęć obustronną i relacja stała się poprostu taka chłodna. Z wszystkimi w ekipie się dogadywałem, a tylko z nim tak miałem.
Nie chce obrażać człowieka, z którym nie miałem do czynienia. Ale wyczuwam poprostu "prymitywnego" człowieka w postaci twojego współpracownika. A na nich szkoda energii w wojnie na słówka i próbach poskromienia czy też przejęcia kontroli nad nim... Łap doświadczenie, szybko się ucz, a jego docinki niech go karmią a Ciebie śmieszą. Wykorzystaj wiedzę, którą złapiesz. Napewno nie wykonuje wszystkich swoich obowiązków należycie, z pewnością są gdzieś niedociągnięcia.
Zamierzasz pracować tam dłużej? Czy to taka cywilówka?
Chwilówka , nie posiadam samochodu, no a bez samochodu to teraz ciężko, więc załapałem się na jakiś czas, aby sobie coś sprawić i znaleźć coś fajnego w między czasie
No tak się składa, że sam pracuję w biurze projektowym i dobrze znam realia tej pracy...
Jesteś tam młody i jak chcesz utrzymać tę pracę to nie podskakuj tam za dużo. To jak się do Ciebie odnosi to Twoja subiektywna ocena przyprawiona Twoją nienawiścią do niego. Koleś ma już uprawnienia?
Sam pracuje w biurze od 5 lat i nierzadko "wykorzystujemy" młody narybek, no ale z największym szacunkiem. Jak u tego gościa faktycznie brak szacunku to możesz z nim pogadać, ale nic więcej, ale licz się wtedy z akcją, że opowie to wszystkim...
Wytrzymaj (bo teraz na tym rynku pracy wielka lipa), a jak kiedyś przyjdą nowi, to sobie odegrasz:)
Stary, jeśli to co Ci każą mieści się w zakresie Twoich obowiązków i ten typ nie przekracza granicy werbalnego chamstwa, to rób swoje i miej wyjebane. Jak będziesz tak sie spinal z byle powodu w chujowej robocie to po czterdziestce kipniesz na zawał.
Rób to co należy do Twoich obowiązków, a jego sympatie, czy jej brak miej totalnie w dupie. Serio, zależy Ci na nich, czy co? Szukasz kolegów? Robota to robota, zarabiasz hajs i spierdalasz do domu. Po fajrancie mogą Ci naskoczyć, to tylko praca kolego. Dopóki jawnie Cię nie obrażają to pierdol i zajmij sie myśleniem o ciekawszych rzeczach niż rozkminianie strategi na kilku obszczymurków
Pamiętam, gdy w szkole średniej pracowałem na produkcji, jako pomocnik operatora maszyny. W skrócie miałem 2x w tygodniu z operatorem (recydywista), który mnie solidnie wkurwiał, traktował mnie jako człowieka od wszystkiego. Znosiłem to (w końcu byłem jego podwładnym) do momentu, gdy nie zaczął mnie opierdalać za nie przypilnowanie maszyny. Ogólnie rzecz biorąc jeśli maszyna będzie pracowała bez surowca chodźby z 15min może dojść do awarii.
A jesli ktokolwiek pracował lub pracuje na produkcji to wie, że za maszynę odpowiada operator. Wyobraź sobie gdy wybuchłem na niego całą złością za klika tygodni. Komentarze do swoich obowiązków znosiłem, ale gdy zaczął obciążać mnie swoimi obowiązkami nie wytrzymałem.
I po tej sytuacji było wszystko okej. Na początku nie odzywaliśmy się do siebie, potem tylko zimne polecenia, a pod koniec mojej sezonowej pracy był moim prawie najlepszym współpracownikiem.
Ogólnie wyjaśnij mu co cię boli i zobaczysz czy się do tego zastosuje czy nie. Ale nie bój się mówić tego co Ci nie pasuje.
"Nawet jeśli wszyscy już w Ciebie zwątpili, pokaż że się mylili, nie czekaj ani chwili dłużej"
Reasumując- pracujesz tam dwa tygodnie, nie masz żadnego doświadczenia, ale chcesz, żeby on Cię słuchał, przeszkadza Ci jego zachowanie, a sam chcesz nad nim "przejąć" kontrolę...
Ja w takiej sytuacji doradziłbym tylko jedno... POKORĘ