Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Wpływ rodziców na moją postawę wobec kobiet i życia - co teraz zrobić?

9 posts / 0 new
Ostatni
Morgotheron
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: KRaków

Dołączył: 2020-03-14
Punkty pomocy: 1
Wpływ rodziców na moją postawę wobec kobiet i życia - co teraz zrobić?

Nie wiem od czego zacząć. Mam rodziców i brata. Moi rodzice często byli nadopiekuńczy i dominujący oraz wymagający (dominowała matka). Uwielbiali wpływać na moje życie, jak nie robiłeś to co oni chcieli to kończyło się to źle. Jak w podstawówce, gimnazjum czy liceum dostawałem ocenę niższą niż 5 to matka była niezadowolona. Oni mocno decydowali na jakie kursy, pasje powinienem wybierać. Dobiję niedługo do 30tki. Moje relacje z kobietami były słabe. Zdarzało mi się kilka razy, że jakieś kobiety same coś inicjowały, ale rezygnowałem z tego (zaproszenie na obiad, wyjścia w większym gronie). Byłem strasznie bierny. Rodzice wtłaczali, że nauka jest najważniejsza i obawiałem się reakcji rodziców na to, że mam dziewczynę. Do tego od dzieciństwa miałem astmę i doznałem trochę przemocy ze strony rówieśników. Czułem się słabszy i to też spowodowało, że stałem się bardziej wycofany. Mam zaburzenia lękowe i 3 fobie specyficzne. Wyjechałem na studia około 100 km od domu, rodzice pomagali mi finansowo (pracowałem w wakacje i pomagałem im przy rodzinnym biznesie). Za pieniądze z rodzinnego biznesu umówiliśmy się, że pomogą mi kupić mieszkanie (dołożyli mi jakieś 130k z rodzinnego biznesu, ja od siebie dałem z 30-40k, mała kawalerka). Pomagałem im i wracałem co weekend przez 7 lat studiów (przez 7 lat studiów tylko w jeden weekend zostałem na studiach, a tak to co każdy weekend wracałem i pomagałem i też przez okres liceum i wcześniej jak trzeba było), gdy dzieliłem pokój to dlatego wracałem, bo miałem ogromne trudności z zasypianiem, a gdy już miałem swój własny to i ten problem zniknął to i tak wracałem, żeby rodzice nie byli źli. 5 lat magisterki i 2 lata doktoratu tak wracałem. Dzięki pandemii przestałem ich odwiedzać, po prostu wcześniej bałem się, że jak nie przyjadę do nich na weekend to będą mieli o to do mnie żal, a teraz byłem trochę przymuszony i od tego czasu rzadko ich odwiedzam.

Moje życie towarzyskie było słabe, bo ciągle się uczyłem, a w weekendy wracałem do domu i uczyłem się albo jak było wolne to siedziałem w domu w Internecie lub pomagałem rodzicom. Teraz jak byłem we własnym mieszkaniu to zdarzało się rodzicom, że przyjechali kilka razy do niego pod moją nieobecność (mają do niego klucze). Chcą wpływać na jego wystrój itd. Mieszkanie jest prawnie moje. Pokłóciłem się z nimi i już nie przyjeżdżają pod moją nieobecność. Czasem chcą coś mi kupić do mieszkania, ale ja chyba tego nie chcę, np. ostatnio jakieś dywany. Myślę, że chcą znów wiedzieć jak żyję, wpływać na to jak wygląda moje mieszkanie itd. Nie chcę, żeby w ogóle do mnie przyjeżdżali, bo panicznie boję się tego, że zaczną znów się wtrącać jeszcze bardziej. Jak im pozwolę na coś to będą brali jeszcze więcej. Nie jestem pewien czy da się ustalić zdrowe granice. Odwiedzam ich raz w roku na święta. Boję się częściej, bo potem przyzwyczają się i będą tego wymagać jeszcze częściej. Nie chcę, żeby moje życie było pod dyktando rodziców, żebym pracował w takiej, a nie innej pracy czy spotykałem się z tym i z tym i spędzał wolny czas w określony sposób. Nie raz zastanawiałem się jak zareagują jeśli będę pracował w tej czy innej firmie, jeśli poznam taką, a nie inną dziewczyną, jeśli wyjadę itd. Czasem czuję się jak niewolnik.

Mam stałą pracę i oszczędności, z których utrzymam się może nawet 2 lata jeśli bym mocno oszczędzał, z 1,5 roku to tak na luzie. Musiałem się uniezależnić finansowo. Taki był mój plan.

Poznałem dziewczynę. Z inicjatywą wyszedłem ja. Zapraszałem ją na spotkania. Inicjowałem dotyk itd. Ona jest trochę nieśmiała i nie mówi specjalnie dużo. Pochodzi z innego kraju i wraca za miesiąc. Piszemy codziennie i widujemy się na videorozmowie co tydzień. Wraca za miesiąc. Mieliśmy trochę niewiele czasu przed jej wyjazdem. Nie uprawialiśmy seksu itd. (w sumie to nigdy go nie uprawiałem). Sama zaproponowała związek po jakichś trzech tygodniach spotkań (wcześniej coś tam pisaliśmy). Bardzo lubię z nią spędzać czas, flirtować, przytulać się itd. itp. (wiem, że to brzmi jak jakiś wpis gimnazjalisty, który pierwszy raz trzyma za rękę, ale ja po prostu jestem w tym niedoświadczony to moja pierwsza dziewczyna, gdy trochę poczytałem różne fora i zacząłem działać trochę więcej niż Tinder, na którym w sumie odniosłem porażkę, no może miałem kilka okazję w ciągu kilku lat, ale było tego strasznie mało). Tak bardzo potrzebowałem czułości i bliskości.

Mój brat miał to samo. Wcześniej nauka (pamiętam jak matka raz w niego rzuciła kartkami, z których go odpytywała przed maturą w liceum, bo słabo się nauczył, jak walił we framugę drzwi pięścią ze złości) i kontrolowanie (raz mój brat tak się zdenerwował, że rodzice ciągle wchodzili do jego pokoju, że wyjął drzwi z zawiasów i postawił obok, skoro i tak ciągle wchodzili). Dostał się na trudne studia, które ledwo ukończył, gdy nie zdawał to rodzice po nim jechali i chłop w pewnym momencie się załamał. Studia ledwo skończył, miał tego dość. Odseparował się od rodziców, brał byle jakie prace. Nie miał dziewczyny chyba do podobnego momentu co ja nawet, czyli 27-28 lat. Potem zaczął poznawać i się otworzył, gdy ograniczył kontakt z rodzicami. Był z jedną ponad rok i mieszkali razem, ale odeszła do innego. Brat zostawił jej samochód i wyniósł się z mieszkania i znalazł jakąś słabą robotę, aż skończył nie mając nic oprócz innego starego samochodu. W pewnym momencie stał się w sumie bezdomnym i wrócił do rodziców, aż zacznie mu się znów układać, ale gdy znów tam był to było tak samo jak wcześniej. Jak wypłynął finansowo do góry to wyprowadził się, bo znów go kontrolowali, pomimo ponad 30 lat na karku, pytali się co robi, gdzie wychodzi itd. Gdy zerwał z nimi kontakt to plotkowali o nim, że jest psychiczny, że jest upośledzony itd. Zastanawiam się czasem co mówią na mój temat. Mój brat też chodzi na terapię i ma problemy.

Jestem 3 rok na terapii i jest trochę lepiej. Czasem brałem też jakieś psychotropy. Mam znajomych. Spotykałem się z dziewczynami (niewiele tego było) itd. Nie mówię im o moich znajomych, o tym jakie mam pasję (uczę się zagranicznego języka i jeszcze uprawiałem różne sporty, bo nie chcę słyszeć komentarzy, że marnuje czas lub a po co ci to itd.). Tak samo nie chcę zbytnio mówić o dziewczynie itp., bo kto wie czy nie będzie jakiś komentarzy albo będą chcieli na nią jakoś wpływać itd. i się zniechęci przez to do mnie.

Teraz mam pytanie do was. Nie wiem co mam robić. Rodzice coś tam chcą przyjechać za miesiąc czy coś i coś mi dać do mieszkania. Odmówiłem. Przyjadę do nich na święta.
1. Czy dobrze zrobiłem?
Nie chcę żeby przyjeżdżali do mojego mieszkania. Kiedyś zastanawiałem się nad wymianą zamków w drzwiach, bo czasami boję się, że przyjadą do mnie do mieszkania bez zapowiedzi albo gdy mnie nie będzie.
2. Czy to dobry ruch?

3.Mam ogromne kompleksy spowodowane brakiem doświadczenia. Czasami sam nie wiem jak się zachować i zdaje się na instynkt i czasami obawiam się zaryzykować, choć próbuję. Nie chce być zbyt natarczywy, ale też nie chce być kolegą, więc inicjowałem jakiś tam dotyk flirt, ale inicjowanie czegoś więcej - tu mam obawy, ale w sumie najwyżej mi odmówi, a spróbować chyba zawsze warto. Po prostu może będę działał instynktownie i samo jakoś to wyjdzie bez nadmiernego analizowania, więcej działania, a mniej myślenia. Uwielbiam towarzystwo kobiet, nawet nie sądziłem, że to może być tak przyjemne. Kiedyś przez brak doświadczenia myślałem o tym by iść na jakiś seks masaż czy prostytutki, ale nie wiem czy to jest dobry pomysł.

4. Obawiam się, że ją stracę i nigdy żadnej dziewczyny nie poznam. Niby doświadczenie mam większe niż wcześniej, bo już jakąś poznałem i byłem na randkach (więc teoretycznie powinno być lepiej), ale jeden związek w ciągu tak długiego okresu czasu nie napawa optymistycznie i mam obawy, że ją stracę i będę cały czas sam i nikogo nie poznam. Tak świetnie jest mieć dziewczynę i tak źle jest jej nie mieć. Nie wiem czy sobie poradzę będąc sam np. przez kolejne kilka lat albo co jeśli żadna mnie nie zechcę, zbrzydnę itd. i w końcu strzelę sobie w łeb ehh... Chciałbym nie mieć potrzeb i być szczęśliwy sam ze sobą, wtedy nawet jakby nie wyszło to nie byłbym załamany.

Jeśli ktokolwiek dotrwał do końca tego wpisu to dziękuję za przeczytanie i za poświęcony czas. Ogólnie mam nieraz doła, że przez najlepsze lata mojego życia nikogo nie poznałem, tyle czasu zmarnowałem i nie poznawałem kobiet i tak mało zrobiłem, byłem tak bierny. Chciałbym to wszystko jak najszybciej nadrobić. Nie chcę być wyrodnym synem, ale nie chcę być niewolnikiem. Mam tylko jedno życie i nie chcę go zmarnować, tylko jedną szansę by żyć tak jak chcę, poznać jakąś miłość itd., tak bardzo nie chcę jej zmarnować ehh....

Potrzebuję jakieś opinii z zewnątrz, żeby ktoś na to spojrzał chłodnym okiem, tak obiektywnie.

Dominikkow
Portret użytkownika Dominikkow
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 1993
Miejscowość: Krk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1349

Z tego co napisałeś wynika, iż boisz się że coś "zawalisz" i dziewczyna od Ciebie odejdzie.
Z powodu braku doświadczenia zachowujesz się nienaturalnie, nie wiesz jakie kroki powinny być następne.

Każda dziewczyna jest inna, i o ile nie masz kilkudziesięciu kobiet na koncie i kilku dłuższych związków, to ciężko Ci to "brać" na doświadczenie. Moim zdaniem, powinieneś postępować w zgodzie z emocjami.
Nie ma jednego, dwóch czy iluś tam przepisów na to jak utrzymać związek. Postępwanie w zgodzie ze sobą doda Ci uczicowści w swoich oczach i oczach partneki.
Nawet gdybyś miał taką wiedzę, to pomyśl czy warto byłoby postępować wbrew swoim uczuciom i potrzebom?

Jeżeli czujesz się spięty przy dziewczynie, to pomyśl nad treningiem autogennym na rozluźnienie. Rób coś, co zacieśni waszą relację i poczujecie bliskość emocjonalną. Wtedy poczujesz się swobodniej.

Piszesz też, że czujesz się osaczony przez rodziców.
Nie widzę powodu, żeby im tego nie zakomunikować.
Jeżeli rodzice zbyt blisko wiążą się ze swoimi dziećmi, to takie zjawisko nazywa się kazirodctwo emocjonalne.

_____________________________________________________________

Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2667

Powiem Ci, ładna tasiemka. Mógłbym się rozpisywać bo miałem podobnie, ale się streszczę.

Jesteś uzależniony emocjonalnie od rodziców, dlatego boisz się im wprost przeciwstawić. Kierowali Tobą od początku, co jest dobre, ale potem albo Ty powinieneś się zbuntować, albo oni powinni Ciebie zachęcać do eksploracji świata na własną rękę. To nie czas na szukanie winnych, skup się na drodze która jest przed Tobą. Żal w niczym tutaj nie pomoże.

Jeżeli rodzice mają na Ciebie zły wpływ, odstawiasz ich, tak samo jak każdą inną osobę i nie tłumaczysz się im z niczego.

Zajmij się sobą bo świat na Ciebie nie będzie czekał.
Możesz mieć w sobie mnóstwo ukrytych rzeczy, uczuć, możliwości o których nie masz pojęcia bowiem byłeś zewnątrzsterowny i "pod parasolem".

Jednym z głównych Twoich problemów będzie branie PEŁNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI za Twoje decyzje. Tak jak nas tutaj pytasz, czy dobrze zrobiłeś, że nie chcesz widzieć swoich rodziców. Na takie pytania sam sobie będziesz musiał odpowiedzieć. I tak do końca życia. Odpowiedzi znajdziesz w sobie, zaglądaj tam często.

Twoi rodzice mogą o Tobie myśleć co chcą, to tylko opinia. Twoje poczucie własnej wartości nie powinno od nich zależeć bo... zależy ono tylko od Ciebie.

Nie patrz na innych, obierz sobie cel by być wolnym (i odpowiedzialnym) i odważnym człowiekiem.

Potrafisz być konsekwentny (odkładanie pieniędzy)więc skup się i Ci się uda, będziesz w przyszłości wstawał i zasypiał bez lęków które się w Tobie teraz gnieżdżą.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2667

Co do Kobiet... nadrobisz z nawiązką. Nie martw się tym bo tylko sobie psujesz humor. Masz dobry finansowy start, a pieniądze to wolność i bezpieczeństwo.

Nie łap się kurczowo kobiet, one zawsze mogą odejść, złap siebie, swoje życie, to ma największą wartość. I nomen omen, jak Kobiety to wyczują, że na nich nie wisisz, to będziesz miał u nich większe powodzenie. Ale to jeszcze grube miesiące przygody pracowania nad swoim bytem.

Obiektywnie nikt nigdy nie patrzy. NIGDY, zapamiętaj to. Zawsze przez pryzmat swoich doświadczeń. Po za tym, życie jest zbyt skomplikowane by móc je obiektywnie, jednoznacznie i raz na zawsze opisać.

Zainspiruj się czymś dobrze i nie trać z tego oczu, to Ci dobrze zrobi dla utrzymania motywacji i uchroni od wylądowania na śmietnisku bylejakości.

Głowa do góry. Pozdrawiam.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.

gg999
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2020-08-10
Punkty pomocy: 15

Spróbuj terapii.

Pójdź pogadać z psychologiem, pomoże Ci to wszystko odkręcić.

Miałem podobne (choć wynikające jeszcze z czegos innego) problemy i u mnie pomógł psychiatra, BARDZO dużo dała mi też praca nad sobą. Ale uwierz, że jeżeli masz jakieś nieprzepracowany traumy / problemy przez rodziców to wizyta u profesjonalisty Ci bardzo pomoże. Nie ma co się bać.

Próbuj również sam nad tym pracować - wychodź I próbuj poznawać kobiety. Tutaj mi udało się samemu zmienić z kogoś kto boi się iść na domówkę i odezwać do koleżanki na jedyna osobę w gronie znajomych, która dosiada się do siedzącej stolik dalej ślicznotki z koleżanką. To da się zrobić. Jeżeli mi się udało to Tobie też się uda zmienić postrzeganie siebie i swoje myślenie i działanie Smile

Pozdro!

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

W jakim nurcie ta Twoja terapia? Jak psychodynamiczna to może warto zmienić nurt, bo ewidentnie za mocno się fiksujesz na wpływie rodziców na Twoje życie. Na zaburzenia lękowe i fobie bardzo dobrze działa CBT. Po trzech latach to już mógłbyś być zdrów jak ryba, a przynajmniej czuć duży postęp, a nie taki trochę.

Oczywiście rodzice mają ogromny wpływ na nas i poniekąd nasze życie jest serią wydarzeń, które są jakąś tam walką ze schematami wyniesionymi z relacji z rodzicami. Ale Ty się za bardzo na tym ich wpływie zatrzymujesz. Jedno to rozumieć jaki rodzice mieli wpływ na Ciebie, a drugi to tym żyć.

Ty całą historię o Tobie zaczynasz od relacji z rodzicami. To przysłania Ci horyzont. Jako dorosły facet już nie musisz się definować przez tamte relacje. Teraz jesteś odrębnym bytem i czas się nauczyć stawiać granice.

Jesteś strasznie w te relacje rodzicami uwikłany: rodzinny biznes, dominująca matka, jakieś niezdrowe poczucie długu w stosunku do nich. Zastanów się na ile to jest w Twojej głowie, a na ile to jest realne zagrożenie, że rzeczywiście będą Cię kontrolować. Z Twojego opisu trochę wynika, że to są bardziej Twoje projekcje, niż realne zagrożenie. Realnie oni nie są w stanie nic Ci nakazać, czy do czegoś Cię zmusić. To są obawy Twojego pięcioletniego JA, a nie dorosłego Ciebie.

Odcinanie się od rodziców Twoich problemów nie rozwiąże. Lęk leczy się tak, że się trzeba z nim skonfrontować, a nie przed nim uciekać. Ty się boisz, że rodzice Cię zawłaszczą, ale to jest tylko Twoja obawa, Twój lęk. Nic takiego się nie wydarzy. Spróbuj się do nich zbliżyć, ale nie z pozycji zależnego dziecka, tylko z pozycji dorosłego człowieka. Najlepiej to zrobić tak, żeby wypytać rodziców o ich historię. Jak się dogadywali z rodzicami, z kim się spotykali wcześniej zanim się poznali, jakie mieli lęki, obawy, trudności. Dowiesz się, że to są tacy sami ludzie jak Ty. Zdziwiłbyś się ile współczucia znajdziesz do własnej matki jak się zagłebisz w to czemu jest taka a nie inna. W każdym razie to ułatwia spojrzenia na rodziców jako na zwykłych ludzi, równych Tobie. Do tego powineneś dążyć, żeby przestać patrzeć na nich z nierównej pozycji dziecka, a traktować ich jak partnera.

Pomyśl o zmianie terapeuty, bo trzy lata ta chodzisz, a dalej się męczysz. Albo przyciśnij sam siebie mocniej do zmian. Poza terapią można tyle znaleźć darmowych materiałów, książek, webinarów itp. To naprawdę nie musi trwać aż tyle lat.

Zastanów się jakie masz korzyści z tego, że masz zaburzenia lękowe i co byś stracił, gdybyś się ich pozbył. Co Ci one dają, że się w nich tak taplasz od trzech lat i nie działasz aktywniej, żeby zmienić swoje przekonania o sobie i świecie.

Ananas1
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2021-01-31
Punkty pomocy: 778

Od rodziców musisz się odseparować to chorzy ludzie zniszczyli swoje dzieci. Nieważne co o tobie mówią oni mają swoją prawdę swój chory świat. Mówiłeś im kiedyś że to dlatego nie chcesz ich teraz znać? Niestety z kobietami masz małe doświadczenie i stawiasz wszystko na jedną kartę. Żeby dobrze trafić trzeba mieć z czego wybierać. Jeżeli z nią nie wyjdzie to się nie poddawaj. Myślę że trzeba szukać na jakichś katolickich spotkaniach bo tam będą dziewice które czekają do ślubu. Wybacz bezpośredniość ale kobiety z doświadczeniem lub po przejściach nie są dla Ciebie targetem jeżeli nie wiesz jak się to robi... po prostu obawiam się że Cie to przytłoczy.

żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.

Dominikkow
Portret użytkownika Dominikkow
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 1993
Miejscowość: Krk

Dołączył: 2014-11-07
Punkty pomocy: 1349

Bo "wieloletnie" dziewice to super target. Wcale nie mają zahamowań, problemów, albo wręcz przeciwnie, są zmęczone katolickim wychowaniem Smile

_____________________________________________________________

Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.

Slippin Jimmy
Portret użytkownika Slippin Jimmy
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: po 30stce
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2020-04-27
Punkty pomocy: 81

Cześc, w pełni zgadzam się z tym co napisała Pani Targecik. Jesteś mocno osadzony w przeszłości. Spróbuj terapii behawioralno-poznawczej. Ona działa na tu i teraz. Bez wątpienia rodzice mieli wpływ na to jak funkcjonujesz obecnie i dobrze, że o tym wiesz. Pomimo tego, że wiesz to w żaden sposób to nie rozwiązuje Twoich obecnych problemów z tym jak reagujesz na to co przynosi życie (lęki, nerwica).
Żeby trochę odciążyć tych rodziców zapewniam Cię, że nie tylko oni mieli wpływ na to jak funkcjonujesz obecnie.
Powinieneś wybaczyć rodzicom, nawet tak symbolicznie w swojej głowie. Oni chcieli dobrze, ale często nasi rodzice sami otrzymali surowe wychowanie i nie potrafią inaczej. Normalnie się z nimi spotykaj, a jak będą próbowali wchodzić Ci na głowę musisz wyznaczyć zdrowe granice. Na pewno zmiana terapeuty jest warta rozważenie bo to za długo trwa. Jeśli chodzi o doświadczenie z kobietami to tutaj chyba nie ma drogi na skróty, swoje musisz przejebać nim nabędziesz doświadczenia.

If you're having girl problems I feel bad for you son
I got ninety-nine problems but a bitch ain't one