Z innego tekstu, ale na ten sam temat: "Wszystko szło w miarę dobrze i ona spytała go, czy ma konto na Instagramie lub na FB? On jej odpowiedział, że nie korzysta z mediów społecznościowych. Dziewczyna spytała go dlaczego, a on odpowiedział coś w stylu, że nie lubi się pokazywać, nie lubi sztucznego blichtru.

Mówił, że od razu zauważył na jej twarzy zdziwienie i zniechęcenie. Powiedziała "Aha, ok, no spoko...", a potem zmyła się pod byle pretekstem. Nie dała mu kontaktu do siebie. "

Pomijam tutaj FB, bo to trochę inna para kaloszy niż IG.
Nie wiem, ilu facetów miało takie sytuacje, ale ja nigdy. Może to kwestia tego, jakie panny do mnie lgną? Czy aż tak się to zmieniło, że teraz "każdy" ma mieć IG? W niektórych środowiskach jest już wręcz odwrotnie - IG staje się synonimem obciachu, pustego życia ukrytego jedynie za basenem, udawanego bogactwa i narcyzmu. Nie wiem, na ile laski, które chcielibyśmy do związku nie powinno coś takiego skreślać. A na ONSa zawsze można ściemnić (bo, brutalnie, w uwodzeniu zawsze się gdzieś ściemni; panny też to robią, bo "było mi wstyd się przyznać" i leci figura "małej dziewczynki" do przytulenia), a IG nie podać po ONSie. Bo z definicji dziewczyna ma być na przygodę, a nie żeby się nami interesowała później. Przykładem niech będzie FB i zdjęcia (tak, zrobiłem wcześniej zastrzeżenie że FB to co innego niż IG, ale tutaj istnieje wspólny element): laski dostają masę lajków za byle co (dosłownie!, laska w piżamie z kotem, psem, książką Ireneusza Mroza). Simpy męskie i żeńskie się zachwycają. Facet jak dostanie 1/3 z tego co "standardowa" panna, to może uznać to za sukces. Chyba, że jest modelem, ale te przypadki chyba pominiemy.

Wracając do głównego wątku. Może nie czaję dzisiejszych lasek up to 25 lat, ale facet z IG to coś "podejrzanego". Media kobiece non stop piszą o narcyzach i laski są już mocno na to uczulone przy poznawaniu kolesia. IG jest nadal dla kobiet, aby je podziwiano. W tym, aby inne dziewczyny im zazdrościły lub się nimi zachwycały.