Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak osiągnąć sukces? Siła psychiki.

Portret użytkownika ZeusS

Mój pierwszy wpis. Miałem napisać o tym, jak często mężczyźni zastanawiają się nad cechami, które podobają się kobietom. I jakie jest to nieproduktywne i destrukcyjne zajęcie. Miałem też opisać sytuację, którą zaobserwowałem jakiś czas temu. O tym, jak mężczyźni zamieniają się w mięczaków, a kobiety coraz intensywniej przejmują miano tej „silniejszej płci”. Miałem, ale natchniony dzisiejszym dniem napiszę o czymś innym. O sukcesie i dążeniu do jego osiągnięcia.

Od nowego roku zacząłem proces, jak to nazwałem, „poznawania siebie”. Dlaczego to zacząłem? Jaki mam w tym cel? W końcu zrozumiałem, że w tamtym życiu nie czuję się w pełni szczęśliwy. Co oznacza w pełni? To, że stając przed lustrem, kiedy jestem sam na sam ze sobą, nie potrafiłem szczerze powiedzieć, że „Jestem szczęśliwy”. Nie mogłem powiedzieć, że jestem szczęśliwy z mojej pracy, z mojego statusu społecznego, z tego co robiłem każdego dnia itp. Za każdym razem kiedy próbowałem to zrobić (czyt. oszukać samego siebie) pewien głos wewnątrz mówił mi, że „bracie to nieprawda”, „stary stać Cię na więcej”. Nie potrafiłem go uciszyć. I mimo to, że w ciągu paru lat poczyniłem duże postępy w pracy nad sobą, on ciągle mi nie odpuszcza. To dziwne, bo gdy patrzę na tę drogę, jestem wdzięczny sobie za wiele sytuacji w których zachowałem się z jajami, rzeczy które zrobiłem, moją ciągłą progresję działań. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji jestem na dobrej drodze. A jednak mogłem to powiedzieć jedynie nie widząc swojego odbicia. Wiem, może wydać się to dziwne, ktoś powie, że mi odbiło. Ale to jest raczej nie choroba psychiczna, ale to, że w końcu zacząłem słuchać mojego najlepszego kumpla, czyli siebie. Własnego ja. I od pewnego czasu zacząłem żyć z nim w zgodzie.

Co mogę Wam o nim powiedzieć? A to, że ma niekiedy gorsze wahania nastrojów i częściej zmienia zdanie, niż kobiety. W jednej chwili mówi do mnie: „musisz iść tu i tu”, „zadziałaj tu i tu”, „podejdź do niej, jest piękna!”. A po paru sekundach potrafi zmienić zdanie i podpowiadać: „a jak się nie uda? Tylko się ośmieszysz”, ”Jesteś za słaby”, „nie nadajesz się do tego”. Teoretycznie, bo w praktyce to dwa inne głosy. Jeden jest z aureolą, a drugi z rogami. Fakt chciałem poznać tego z aureolą, ale po co wpieprza się ten z rogami? Porównać go można do takiego kujona ze szkolnej ławki z samego przodu, który od razu opowiada, kiedy nauczyciel zadaje pytanie, a chce zapytać kogoś innego niż tego kujona. I co gorsza, zawsze odpowiada negatywnie, demotywująco. Nigdy nie poprze tego z aureolą, NIGDY! I najgorsza rzecz, często mu wierzę.

A kiedy mu nie zaufam, to przeważnie w 100% nie miał racji. Po prostu kłamał. Chętnie przywaliłbym mu w pysk, gdyby był widzialny. Nie jest fizyczny, nie mogę go złapać za fraki i powiedzieć mu, żeby wypierdalał z mojego życia i mi nie przeszkadzał. Jest bardziej wirtualny. Wcześniej myślałem, że to jego przewaga nade mną, ale się myliłem.. bo przecież on jest wirtualny, stworzony tylko przeze mnie. Nikt inny go nie słyszy tylko ja. I nikt na niego nie zwraca uwagi, tylko ja. Chyba podpowiedział mi to ten z aureolą. Smile

Więc zacząłem go ignorować. Za każdym razem, gdy podpowiadał mi negatywnie, rozłączałem się czerwoną słuchawką z obydwoma. Zostawałem sam. Liczyłem tylko na siebie. To pomaga. Często, gdy szedłem na ważne spotkanie, podchodziłem do pięknej kobiety, robiłem coś czego się z góry obawiałem, nieświadomie pytałem ich jak to może się skończyć .Otrzymywałem zatem pozytywne i negatywne przykłady przyszłości. I cholernie bałem się tych negatywnych, które mnie odcinały. Przez nie, nie robiłem czegoś, czego bardzo chciałem, bojąc się porażki. Tak wtedy je postrzegałem, jako coś negatywnego. Ze one mnie gnoją, że staję się śmieciem. Dopiero po tym, jak ten z aureolą wyjaśnił mi w końcu, jak mam je postrzegać. Powiedział mi, że porażka ma uczynić mnie mocniejszym, że mam na nich się uczyć i wyciągać wnioski, aby stawać się lepszym. Kolejny przykład, że koleś z rogami kłamie. Więc postanowiłem go ignorować. Jest to ciężkie i nie zawsze się udaje, ale gdy się tego nauczyłem, mogę stwierdzić, że życie jest piękne. Smile

Ok, nie do końca tak jest. Mówiąc, że życie jest piękne wcale nie stwierdzam, że jestem szczęśliwy. Szczęście dopiero da mi osiągnięcie celów, które sobie założyłem. Jest ich kilka więc nie mogę narzekać na brak zajęcia. I co najważniejsze, na pierwszym miejscu nie uwzględniam kobiet. To jest tak, że w pewnym momencie zrozumiałem, że to jest niezdrowe takie gonienie za kobietami. Oczywiście trudno mi sobie wyobrazić życia bez kontaktu z płcią przeciwną, ale nie robię z tego priorytetu. Ponad to stawiam własny rozwój. To ze sobą spędzam najwięcej czasu. To siebie powinienem darzyć szacunkiem. I najważniejsze. Cele mają nam pomóc przybliżyć się do szczęścia lub nam je osiągnąć. Często właśnie mężczyzna oznacza kobietę, jako swój cel, później gromadzi w niej swoje pokłady szczęścia. I gdy ona odchodzi, czuje że stracił wszystko. Zdaje sobie sprawę, że uzależnił swoje szczęście od drugiej osoby, która może mu to wszystko zabrać. I owszem zabrała…

Więc ZeusS radzi, żeby odnieść sukces trzeba „pokochać siebie”. W zasadzie tak. Tylko, że nie jest to takie proste. Aby czuć się ze sobą w pełni dobrze, musisz niestety żyć ze sobą w zgodzie. Jeśli coś wewnętrznie do Ciebie krzyczy, że nie jesteś tu gdzie naprawdę byś chciał i pora, abyś ogarnął dupę i wziął się za dążenie , to musisz go słuchać. Inaczej będziesz codziennie kładł się do łóżka i wypominał sobie sytuacje, w których zachowałeś się jak mięczak. Taaaaak, to można nazwać sukcesem. Nie wiem jak Wy, ale ja w to wierzę. Wierzę w to, że każdy dzień jest nowym dniem, każdy moment jest nowym momentem w życiu i każda taka chwila jest odpowiednia do zmiany swego nastawienia. I jeśli wykorzystujesz nawet ten moment, który trwa chwilę, dzięki któremu kładąc się do łóżka mówisz sobie, że ten dzień był lepszy od poprzedniego, to to jest sukces. Okazujesz sobie wdzięczność za to. Pamiętasz kiedy ostatnio okazałeś sobie wdzięczność? Pogratulowałeś sobie czegoś czego niełatwo dokonałeś?

Podsumowując, to co do tej pory napisałem: Celem każdego człowieka w życiu powinno być poszukiwanie szczęścia, ale tego prawdziwego, pochodzącego z samego środka. W tym celu musimy poznać siebie i własne, szczere potrzeby. Wtedy poznasz swoich dwóch kumpli, tego z aureolą i tego z rogami. Naucz się słuchać tylko tego pierwszego, a drugiego pokonaj albo ucisz swoją siła psychiki odporną na jego negatywne wizualizacje niedalekiej przyszłości. Po prostu skup się na celu. Będziesz pod wrażeniem, że mimo to, iż jego osiągnięcie trochę się wydłuża, to będziesz miał przyjemność z samego podróżowania.

Jeśli będziesz chciał osiągnąć sukces, na swojej drodze na pewno spotkasz ludzi, którzy będą chcieli Ci za wszelką cenę wyjaśnić dlaczego myślisz błędnie i go nie osiągniesz. Ci ludzie też są potrzebni, dlatego że nawet na tym forum łatwo można zauważyć jak wiele przyjemności i satysfakcji sprawia udowodnienie komuś, że nie mieli racji. To taka wojna mentalna. Ktoś ma takie myślenie i zaprzecza to myśleniu innej osoby. Wtedy rozpoczyna się bitwa „na słowa”. I mimo to, że możesz ją przegrać, bo z reguły ludzie sukcesu nie myślą racjonalnie i to może utrudniać znajdowanie argumentów, które zrozumie atakujący i jego otoczenie. Nie przejmuj się przegraną bitwą. Osiągając sukces wygrywasz wojnę mentalną.

Okej, ale ciężko jest jednak iść samodzielnie w przekonaniu, że osiągniesz sukces, gdy masz dookoła ludzi, którzy twierdzą, że go nie osiągniesz. Często dosięgają chwile zwątpienia i przez nie zadajesz pytania, czy aby na pewno ta ścieżka, którą krocze jest właściwa? No jasne nie wiesz tego. Przecież wybrałeś tę mniej uczęszczaną. Nie idą nią Twoi znajomi, Twoje otoczenie… Więc pora znaleźć swoje nowe otoczenie ludzi, którymi się będziesz inspirował. Oni będą mówić, że jak najbardziej ukończysz tę ścieżkę, na końcu której będzie znajdowała się Twoja nagroda, ale musisz uważać na boczne ścieżki. A oni pomogą Ci je ominąć. Skąd wiem, ze mówią prawdę? Proste, bo już ją przebyli.

Kolejną przeszkodą, która może Ci przeszkodzić, wróć… mi przeszkadzała Smile to ta cholerna… hmm… energia nerwowa? Nie wiem, jak to nazwać. Jest to taki głos, który w przeciwieństwie do gościa z rogami nie stwarza negatywnej przyszłości, a koloryzuje teraźniejszość. Mówi: „taaa mógłbyś wyjść na zewnątrz, poznać świetną kobietę, ale jesteś zajebisty w siedzeniu przed kompem i waleniu konia! Twoja ręka jest Ci za to wdzięczna!” Nie ma skutecznej metody na zwalczenie tej energii. Ale zamiast zajmowania się zwalczaniem jej, zamień ją na pozytywną, która będzie Ci mówiła, jak jesteś zajebisty w tym co przyniesie Ci sukces. W czymś produktywnym. Do tego na pewno musi obudzić się w każdym z nas taki rycerz, który stanie, a nawet cofnie się parę kroków i powie: „Dosyć, teraz będzie jak chcę tego ja!”.

Będzie to już ostatni punkt, czyli nasze obawy, ale nie te gdy zaczynasz swoją drogę do sukcesu. To te obawy, które pojawiają się wtedy, gdy sukces masz na wyciągnięcie ręki. Przyznaj się ile razy widząc od siebie parę kroków niezwykle seksowną brunetkę zaczynałeś wyobrażać sobie negatywną przyszłość. Że nie wiem zgnoi Cię przy wszystkich, poniży, a najłagodniej że Cię oleje? Taaa wiem coś o tym…

Wiecie skąd się to bierze. Zrozumiałem, że nie są to obawy takie z mojego niedowartościowania. Być może niektórzy się z tym nie zgodzą, ale dla mnie są one tym, że obawiamy się tego, że jesteśmy potężni ponad miarę. Ponad to co osiągnęliśmy. Nasza słaba psychika jest z natury pesymistyczna. Mówi: „ZeusS, stary to nie Twoja liga, może gdybyś było Johny`m Deep`em albo Tomem Hardym to może…..”. Jeśli masz silną psychikę to mówisz mu: „Wątpisz we mnie?? No to patrz!”. Z drugiej strony jeśli Twoja psychika jest zbyt uległa i łatwowierna, polecam przeniesienie się z właśnie tą panną, na np. Ibizę. Wyobraź sobie, jak fajnie czujesz się gdy ona leży obok na leżaku, ubrana tylko w skromne bikini i co najważniejsze, patrzy się na Ciebie ponętnym wzrokiem popijając drinka. Uwierz w to, że ona czuje się przy Tobie dobrze, że nie jest negatywnie nastawiona. Podsumowując polecam przeniesienie się w miejsce, które odpręży i rozluźni.

Myślę, że wystarczy jak na mój pisarski debiut Smile

Odpowiedzi

Nie da się zmienić swojego

Nie da się zmienić swojego charakteru myśląc o tym i afirmując się. Jedyne co ma znaczenie to czyny, dyscyplina, nawyki, codzienne rutyny. Silny charakter można wypracować, ale jest to stopniowy proces. A główna zasada to po prostu nauczyć się wyłączyć myślenie i robić co do ciebie należy. Nie gadaj ze swoim "wewnętrzym ja", nie analizuj myśli, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych ucisz je i rób co do ciebie należy, w przeciwnym razie dokonujesz tylko pewnego rodzaju mentalnej masturbacji.

Portret użytkownika ZeusS

Afirmując się miałeś na myśli

Afirmując się miałeś na myśli akceptację siebie? Sory nie znam tego słowa więc googlowałem.

Powiesz mi co ostatnio zmieniłeś w swoim życiu codzienną rutyną? Jak dla mnie to duchowe samobójstwo. Nawyki zmieniasz poprzez swoją pozytywną wizję siebie w przyszłości. Inaczej nie miałbyś motywacji do zmiany swoich nawyków obecnych.

Jednka zgodzisz się, że podstawą wszystkiego jest silny charakter odporny na negatywne emocje i opinie innych.

"A główna zasada to po prostu nauczyć się wyłączyć myślenie i robić co do ciebie należy." To tak jakbyś powiedział do mnie. Stary nie myśl kim mógłbyś być, co mógłbyś osiągnąć np. zostać milionerem. Zapierdalaj dla mnie za 1000zł i nie myśl za dużo Wink

Spróbuj z nim porozmawiać, a przekonasz się co Ci może powiedzieć

Portret użytkownika Sekalek

"Nawyki zmieniasz poprzez

"Nawyki zmieniasz poprzez swoją pozytywną wizję siebie w przyszłości. Inaczej nie miałbyś motywacji do zmiany swoich nawyków obecnych. " - nie nie nie i jeszcze raz nie. Pozytywna wizja w przyszłości może być pomocą w wyznaczeniu swojego celu, ale to dopiero początek. Sama wizja nic nie da. Na zmiany składa się jeszcze dużo dużo innych rzeczy..

Portret użytkownika Konstanty

Ciekawy blog. Mam kilka

Ciekawy blog. Mam kilka pomysłów dla Ciebie, jeśli chcesz skupić się na tych aspektach swojej głowy.

Ten głos z rogami chce Twojego dobra.

Oba głosy, to reprezentacja kilku, kilkunastu części umysłu. Tylko jedna z nich może być obecna w czasie teraźniejszym, a druga może tkwić w ukryciu. Nie da się ich pozbyć, kluczem jest aby każda z tych części była zorientowana na ten sam kurs. Jeśli jedna z nich idzie nie tam gdzie trzeba, robi się dysonans i zaczyna się rozpierdol w głowie. Smile

Ograniczmy do dwóch części, tak jak zrobiłeś na blogu, będzie łatwiej.

Ta dobra, którą tak określasz, chce żebyś odkrywał, poznawał nowe możliwości, realizował je, poszedł w nieznane, rzucił się w wir wydarzeń, które mogą być super korzystne, ale jednocześnie ryzykowne.

Ta zła, czyli jak napisałeś, diabełek z rogami, to część Twojego umysłu, która chce bezpieczeństwa, komfortu, spokoju, stabilizacji, pewnego jutra, jak najmniejszego ryzyka.

Obie te części są tak na prawdę dobre i obie chcą dla Ciebie jak najlepiej. Żadnej z nich nie jesteś i nigdy nie będziesz w stanie wyrzucić. Zabijanie jednej nic nie da, strata energii.

Najlepiej wytworzyć między nimi dialog. Połączyć je w jedność. Innymi słowy, jak ta odważna strona może współpracować z tą zachowawczą, aby obie osiągnęły swoje cele, bo tak na prawdę obie strony chcą tego samego - Twojego szczęścia.

Do tego można użyć kilku technik autohipnozy, albo wziąć kartkę, pomedytować chwilę i potraktować obie strony jak mediator. Jak jedna może pomóc drugiej. Wyciągasz wspólne cele, ustalasz drogę na którą zgadzają się obie i jesteś spójny. Autohipnoza bardzo pomaga, ale to jest temat na kilka blogów. Czasem wystarczy o tym chwilę pomyśleć i zastanowić się jeszcze raz, a odpowiedź przychodzi sama.

EDIT: Co do obaw, to warto zwrócić uwagę, że boimy się tylko wtedy, kiedy jesteśmy w przeszłości, albo przyszłości. Przykład tej brunetki:
Przeszłość - "widziałem jak takie laskie olewały kolesi fajniejszych ode mnie", albo "dostawałem zlewki od brzydszych, dam spokój nie podejdę".
Przyszłość - "co zrobię jak mnie oleje, jak będę się czuć", "co powiem po cześć", "co powiem jak ona powie xyz". Jak jesteś w TERAŹNIEJSZOŚCI, nie ma strachu. Zawsze boisz się tego co było i tego co będzie.

Portret użytkownika Maniaks

Stary, zajebiście mądre

Stary, zajebiście mądre słowa. Powinieneś napisać na ten temat krótkiego bloga, bo jest to trafienie w sedno sprawy!

Portret użytkownika ZeusS

"Najlepiej wytworzyć między

"Najlepiej wytworzyć między nimi dialog. Połączyć je w jedność. Innymi słowy, jak ta odważna strona może współpracować z tą zachowawczą, aby obie osiągnęły swoje cele, bo tak na prawdę obie strony chcą tego samego - Twojego szczęścia."

Naprawdę uważam, że tych dwóch stron nie da się pogodzić. Odważna zawsze będzie mówiła: "idź zrób to! przełam się", a druga powie, że to bez sensu, przegrasz, albo będzie roztaczała negatywne wizje, które mnie demotywują. Nie mam pojęcia szczerze, jak sprawić, żeby współpracowały..

Czy uważasz, że negatywna strona chce mojego szczęścia ostrzegając mnie przed możliwą porażką w działaniu? Demotywując mine i z góry zakładając porażkę? Chce oszczędzić moje ego które może na tym ucierpieć?

W zasadzie można wziąć też pod uwagę, że ta zachowawcza strona chce mojego dobra, w ten sposób, że przypomina mi ciagle o tym, że mogę wrócić, przestać świrować i wrócić do normalnego, komfortowego i bezpieczniejszego życia niż to obecne. Bo te w pogoni za szczęściem może się różnie skońćzyć- - to ma sens Wink

A co do obaw w przyszłości, to nie tak, że to są obawy. Biorąc pod uwagę, że przegraliśmy jest to bardziej smak porażki, z którego albo wyciągnę wnioski i stanę się lepszy, odważniesjzy, albo przez tą porażkę przeniosę jeszcze większy strach na następny cel.

Ale myślę, że rozumiem o co chodzi Konstanty.

P.S.: Z tego powodu polecam teraźniejszość. W teraźniejszości z reguły nie istnieją obawy. Przynajmniej u mnie. Za to istnieje ogromna ciekawość. Po jeśli nie mogę przewidzieć przyszłości a przeszłość mnie nie obchodzi, chcę ją szybko poznać.

Popieram przedmówce, licze na

Popieram przedmówce, licze na bloga Wink

Portret użytkownika panxyz

Już starożytni mówili, że

Już starożytni mówili, że jeśli celem swym uczynisz szukanie szczęścia- nigdy go nie znajdziesz. Kumpli bardzo często jest więcej niż tylko dwóch. Poza tym mam wrażenie, że za bardzo fiksujesz się na punkcie tego sukcesu. No i zwracam po raz kolejny uwagę, co to za cholerne kryterium dzisiejszych czasów pt. "użyteczność" - jak nie robisz czegoś co nie jest użyteczne to tracisz czas. To brednie. Aczkolwiek nie jest to pochwała marnowania czasu.

Ale ogólnie blog mi się podoba. Ciekawe pomysły podajesz co do postępowania z wewnętrznymi głosami.

Portret użytkownika Markinson

Dobry blog, nadaje się na

Dobry blog, nadaje się na główną. Pomoże mi i wielu innym młodzikom Smile