Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Kobiety, pasje,cele… szkoła, czyli luźne przemyślenia ZeusSa

Portret użytkownika ZeusS

Drogi do celu

Od półtora miesiąca około zacząłem przygotowania do lata. Tak, znowu odezwał się we mnie sezonowiec. Niezależnie na jakiej płaszczyźnie czy to praca, trening, kobiety, dochodziłem do pewnego pułapu umiejętności i stawałem, bo uznawałem to za wystarczające. Wiadomo, że można wyróżnić trzy drogi samorozwoju.

Droga, w której zatrzymuję się i nie rozwijam, tracąc tym samym umiejętności, którymi wcześniej płynnie się posługiwałem,

Droga, w której przestaję się rozwijać, a zatrzymuję się na pułapie dla mnie satysfakcjonującym,

Droga, dzięki której osiągam ciągły progres. Wymaga ona ode mnie ciągłego poszerzania i ulepszania umiejętności.

Dziś przełamałem się i zrobiłem pełną serię ćwiczeń na ośmiopak. Seria 10 ćwiczeń, które są naprawdę wyczerpujące na etapie powrotu do treningu. Miałem trudności z powtórzeniami przy bardziej wymagających ćwiczeniach. W początkowej fazie robię 20 brzuszków szybkich i 20 wolnych. Kolejnym ćwiczeniem bez przerwy jest splot nóg w powietrzu i wykonanie 40 powtórzeń, 20 od łokcia lewego do kolana prawego i odwrotnie. Łamałem się nie mogłem dobić do celu. W końcu, gdy mięśnie zaczynały piec niemiłosiernie jakby sam Lucek rozjarzył tam całe swoje piekło, powtarzałem sobie w myślach „to tylko chwila, ból jest chwilowy, wytrzymasz go, a osiągniesz cel”. I wykonałem zadanie chodź ból był ogromny to trwał sekundę może dwie sekundy. Kto trenuje ten wie.

To samo tyczy się z progresem w podrywie. Nie podejdziesz do niej, bo Cię zleje i męska duma zostanie urażona. Będzie boleć ego. Tylko i wyłącznie ciągłymi próbami i przełamywaniem własnych oporów można do czegoś dojść. Podstawą jest wiara, że się uda!

Uwielbiam poranny trening. Nie ma żadnego, lepszego lekarstwa niż wstać rano i pobiec ze 3km. Chodź jest zimno i przeszywa mroźny chłód gdy łapię za rurkę, aby wykonać serię, to lubię to uczucie. Czuję wtedy, że moje ciało żyje, jest w coraz lepszej formie i łamię swoje wcześniejsze bariery, które tworzyły się w moim umyśle.

Pasje

Wiele jest zapytań na forum odnośnie pasji, które wybrać, jak je rozwijać itp. Z własnego doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że „pasja goni pasję”. Naprawdę wiem co znaczy uczucie, gdy laska zostawia faceta, a on budzi się z błogiego snu. Kiedy zrozumie w końcu, że to koniec i zauważy, że ostatni etap jego życia przed rozstaniem wypełniała praktycznie tylko ta kobieta. To bolesne zderzenie z rzeczywistością… i samotnością. Zdajesz sobie w końcu sprawę, że nie lubisz sam siebie, nie odczuwasz do siebie szacunku, wdzięczności. Zastanawiasz się, jak do tego doszło i gdzie szukać rozwiązania. Osobiście wypisałem rzeczy, które chciałbym osiągnąć, czyli:

odnieść sukces zawodowy, taki jakiego w głębi serca chcę i potrzebuję,

zbudować wysportowaną sylwetkę, ale taką, którą naprawdę potrzebuję,

wyspecjalizować się w kontaktach z kobietami, abym nie miał z tym problemu

I jadę dalej. Kiedy zauważasz postępy w swoich pasjach, chcesz tego jeszcze, i jeszcze, i jeszcze. A przykład pasji, które gonią pasję to np. siłownia, sportowy tryb życia wymaga odpowiednich produktów, czyli zaczyna się przygoda kulinarna. To miłe uczucie, gdy po jakimś czasie kobiety pytają, jak to zrobiłem, czego użyłem, bo jest pyszne. Ciężko powiedzieć, że to cycek kurczęcy, olej, kostka wołowa itp. zmieszana z warzywami he he! Doszedłem jednak do wniosku, że kluczem do smacznych potraw są przyprawy. Nie boję się stosować, do praktycznie każdej potrawy dodaję bazylię i oregano. Uwielbiam ten zestaw. Parę razy w tygodniu łapiemy się również na mecze towarzyskie. Piłka od małego była moją pasją, a przez jakiś czas w ogóle jej nie uprawiałem.

Pasje są po to, aby zapełnić sobie czas wolny i urozmaicać sobie życie. Zalecam jednak wybierać pasje, które przynoszą progres przyswajanych umiejętności i tego się trzymaj!

Zdrowe podejście do „Syndromu jedynej”.

http://www.podrywaj.org/forum/ja...

Tutaj było moje pierwsze pytanie na forum i naprawdę dzięki wielkie za uświadomienie paru rzeczy, których nie widziałem zaślepiony jej urokiem. Chciałbym napisać tu parę słów po przeanalizowaniu spotkania.

Spotkałem się z nią raz. Właśnie wtedy jak napisałem w temacie. Spędziliśmy prawie cztery godziny przeważnie rozmawiając. Chciałem od razu dowiedzieć się, jak układa się jej związek, więc subtelnie nawinąłem temat wojska i ostatniej sytuacji z pewnym narwanym żołnierzem, który czepiał się wystawionego mandatu, przez szwagra parę lat temu. Udało się, zaraz powiedziała, że skończyła z nim definitywnie. Zapytałem więc dlaczego, a ona na to, że powodem była jego zmiana miejsca pracy. Chciał wyjechać na jakieś zadupie, gdzie pewnie by nawet pracy nie znalazła, a gdy zaproponowała inne miasto, powiedział, że tam jest za ciężko. No, myślę sobie, niezły wojak. Potem zaczęła o nim mówić i wyjechała, że trzeba mu było rozkazywać, jak w wojsku co ma zrobić, bo inaczej nie rozumiał. Niby tak, gdybym się nie znał na kobietach, to może uwierzyłbym, że to jej przeszkadzało, tylko nie podała wcześniej, że to był powód rozstania. Wiem, wiem pieprzenie, że w związku trzeba iśc na kompromisy, ale naprawdę, gdybym był z taką kobietą, to długo bym raczej nie wytrzymał. Potem zaczęła mnie się pytać, o moje związki. Powiedziałem otwarcie, że jeszcze na taką nie trafiłem, co chciałbym ją wprowadzić do swojego świata.

Opowiedziałem też o tym co zajmuje mi najwięcej czasu, sport, rozwój zawodowy itp. Zapytała mnie wtedy, czy nie mam ochoty z tym skończyć i wrócić do standardowego życia, czyli praca, dom i planowanie rodziny. Dałem jej do zrozumienia, że zachowałbym się jak „cipa”, gdybym zaczął coś i tego nie skończył, bo jest za ciężko, a czas realizacji się wydłuża. Zbyt wielu spraw w przeszłości nie zrealizowałem, bo się poddałem. Koniec z tym, mam plan i wizję i wiem, że się uda. Zastanawiała mnie druga rzecz. Posunęła się nawet do tego stopnia, że chciała odciągnąć mnie od moich pasji. Zapytała czy nie mam ochoty zrezygnować z tego to tak jakby powiedziała, że mam z tym skończyć, dopiero wtedy pomyślimy. Zrozumiałem, że mamy inne myślenie. Nie jestem obecnie kandydatem na męża he he…
Kiedy też poruszałem wątki z podtekstem np. chce kupić strój jednoczęściowy, zapytałem więc dlaczego jednoczęściowy, bo uważam, że takie stroje powinny już zejść ze sprzedaży. Powiedziała, że w pewnym aquaparku, do którego zamierza jechać, a ja już w nim byłem, laskom prują się stroje dwuczęściowe. Poleciłem więc żeby kupiła dwuczęściowy i pod warunkiem, że zjedziemy razem. Sprawiła wrażenie urażonej i pauza.

Pogadaliśmy jeszcze o wakacjach, planach na przyszłość itp. odprowadziłem na przystanek i chciałem ją pocałować, ale skończyło się na przytuleniu. Do tej pory się nie odzywam i póki co jest dobrze.

ZeusS idzie do szkoły

Tak, bo dalej szukam innych źródeł poznawania kobiet, niż klub. Nie jara mnie latanie po mieście i zaczepianie przypadkowych kobiet w galerii handlowej. Wolę wziąć rower i walnąć rundkę po mieście. Tak też można poznawać kobiety, ale jedziesz np. w miejsce gdzie ludzie przychodzą odpocząć, zwolnić np. park, jakiś plac rekreacyjny, zalew. Tam możesz przysiąść się i zgadać na spokojnie, a nie gonić za panną w galerii handlowej, gdzie przeważnie się przychodzi za potrzebą, a nie wyluzować.

Wracam do szkoły. Zapisałem się pod koniec marca, na zaoczną szkołę dla dorosłych. Mam znajomą w sekretariacie, więc mnie przecisnęła. Miałem lekką tremę, ale co tam. Przyjechałem na lekkim kacu po piątkowej nocy. Stanąłem pod szkołą, zapaliłem fajka i nagle widzę moją sąsiadkę. Mieszka nade mną od kilku miesięcy. Na oko kilka lat starsza, blondynka w białym, skórzanym palcie. Trzymała też czarną teczkę przytuloną do jej biustu. Ma faceta, ale często przychodzi do mnie głównie, jak ma problem z autem. Odpalić zimą, zmienić blachy najczęściej za piwo. Nigdy mnie nie zaprosiła do siebie, ale jakiś czas temu zapytała czy lubię gotować. Odparłem, że tak, ale jestem początkujący. Dała mi jakiś specyfik, który trzeba dodać do ciasta naleśnikowego, który sprawia, że jest „kosmos”. Niestety wsadziłem to do lodówki i zupełnie zapomniałem o tym. Może pora wypróbować.

- Ooo kogo ja widzę. Zacząłeś się edukować? – zapytała ze szczerym uśmiechem.

Odpowiedziałem, że powoli zaczynam i że to mój „pierwszy raz” dzisiaj. Potem pytała jaki kierunek itp. Zapytałem o to samo.

- Uczę BHP – odpowiedziała. Zdziwiłem się, nie sądziłem, że jest nauczycielką. Zapytałem jeszcze raz czy nie robi ze mnie jaj. Potwierdziła.

- Ok, więc przepraszam Pani Profesor, już gaszę papierosa.

- Spokojnie nie spiesz się tu nie ma zakazu – odpowiedziała z uśmiechem, ale zrobiłem tak jak powiedziałem.

- Dobra to co idziemy? - zapytałem i poszliśmy w stronę budynku. Szkoda, że nie uczy przedmiotu na moim kierunku…
W drzwiach minęliśmy się z jakimiś pannami. Dziewczynki od razu w drzwiach „Dzień dobry”, więc odparłem tak samo. Wiedziałem, że to było do niej, ale powiedziałem, - Ela, to było do mnie, nie do Ciebie. - Skwitowała to uśmiechem i przed pokojem nauczycielskim położyła mi dłoń na ramieniu i powiedziała, żebym szedł się uczyć i zdobywać wiedzę z udawaną powagą.

Wszedłem do sali. Okazało się, że uczy się ze mną koleżanka, od razu zauważyłem. Nauczycielka, Pani Ania wyglądała, jak Afrodyta na tle innych dziewczyn w klasie. Gdy przemieszczała się po Sali zastanawiałem się czy ten jej odstający tyłek jest prawdziwy, czy też wszczepiła sobie jakieś wkładki. Zapytałem czy na liście jeszcze figuruję, sprawdziła, jestem, więc siadam na ostatnią ławkę. Zostało taki mi ze średniej szkoły. Lubiłem takie miejsca, są jak bunkier chroniący przed rozstrzelaniem pod tablicą. Chciałem na początku usiąść do koleżanki, aleee niekoniecznie. Pani Ania dosyć często mnie wypytywała, nie pomogły nawet wyjaśnienia, że jestem na zajęciach pierwszy raz. Jednak dawałem rade.

Na przerwie zagadałem do koleżanki, żeby dała mi notatki, które już zrobiła do tej pory, ze względu na to, że przegapiłem ze dwa weekendy. Jest taką wredną laską. Lubi się drażnić. W sumie ja też.

- A co w zamian? Wiesz nie ma nic za darmo. – odpowiedziała z uśmieszkiem.

- Dobra co proponujesz? Możemy to zrobić nawet teraz i nie czekać, aż przepiszę notatki.

Wiecie, jak wygląda zmieszana kobieta, która wie co facet ma na myśli, ale będzie drążyć temat, żeby to on o tym powiedział. Była oparta o ścianę, więc delikatnie zamieszała udami podsuwając wyżej plecy.

- Co masz na myśli?

- Nie wiem to Ty wybierasz. – zastanowiła się chwilę. – Dooobra masz później pomyślę. – powiedziała wręczając mi zeszyt.

Wróciłem na zajęcia i przepisuję notatki. Nagle po mojej lewicy wpada kartka w kratkę zgięta w pół. Zerknąłem na sąsiadki, podstarzałe koło 40-stki. Chciałem zapytać co to, ale nie patrzyły w moim kierunku więc postanowiłem sprawdzić. „Robimy grilla na zakończenie semestru?” – tak było napisane w wiadomości. Spojrzałem w lewo, sąsiadki dalej nic, ale widziałem, że laska po przeciwnej stronie Sali gapi się na mnie. Za nią siedziała brunetka bardzo atrakcyjna jak na mój gust. Nie czaiłem się tylko zapytałem z miejsca czy to tylko do mnie? Laska odwróciła się do brunetki, a ta powiedziała coś i wzruszyła ramionami. Nie otrzymałem odpowiedzi, więc rzuciłem kartkę dalej, ale od tamtej pory miałem ją na uwadze. Poczułem się, jak nastolatek, który dostaje miłosne liściki he he! Ogólnie raport zrobiłem tylko po obserwacji w klasie. To taka zdaje się „księżniczka”, ale ma własną firmę więc wydaje się ogarnięta.

Na koniec zajęć, gdy się pakowałem zauważyłem różowy tyłeczek i się chwilę na nim zawiesiłem. Nagle się odwróciła, tak to ta księżniczka. Zrobiła to tak szybko, że nie zdążyłem podnieść wzroku. Przyłapała mnie… Uśmiechnąłem się, a ona sprawiła wrażenie zmieszanej, ale widziałem, że się to jej podoba. Miałem wrażenie, że podeszła do tych koleżanek co siedziały obok mnie tylko po to, żeby poczekać na mnie. Może mi się tylko zdawało, ale postanowiłem zagadać. Wyszła przede mną z klasy, naprawdę jej tyłek jest ładny.

- Hej, więc jak z tym grillem?

- Co jakim grillem?

- Pytałaś czy robimy grilla na koniec semestru, więc chciałem zaproponować, że nie ma co czekać, aż tyle czasu. Chyba, że ten liścik nie był Twojego autorstwa?

Uśmiechnęła się. Nie miała co wkręcać, od razu wiedziałem, ze to ona. – Zobaczymy, jak wyjdzie – rzuciła. Nie zdążyłem nic więcej dodać, bo koleżanki ją zgarnęły, ale będą jeszcze kolejne zjazdy. Smile

”Śmieszne miny” może i są fajne, ale nie są atrakcyjne.

Zmierzam do łazienki w klubie i słyszę za plecami głos kobiecy proszący o ogień. Nie była to prośba do mnie, ale bez zastanowienia wyjąłem zapalniczkę i odwróciłem się. Fajny widok, gdy laska odwraca się od gościa w moją stronę, gdy ten ma już ją odpaloną. Zapoznaliśmy się. Była ubrana w strój jak z teledysku „Fergie - A Little Party Never Killed Nobody”, więc zapytałem z jakiej okazji. Powiedziała, ze jest na wieczorze panieńskim przyjaciółki i taki klimat wybrały. Spojrzałem na parkiet, faktycznie było ich może ze cztery. Podobały mi się, ale zdziwiło mnie, że laska ma okulary przeciwsłoneczne w klubie. Zapytałem więc czy cokolwiek widzi. Ona podniosła okulary, wytrzeszczyła oczy i w dziwny sposób rozdziawiła usta. TO nie było fajne i zaraz się zawinąłem.

Jeszcze odnośnie klubu, widziałem ostatnio, jak facet rozmawia z panną niedaleko parkietu. Nie dość, że krzyczał dość głośno to jeszcze przy tym się wyginał i cuda jeszcze. W klubie wiadomo jest głośno, ale bez przesady. Gdy muszę coś powiedzieć do ucha, robię to w ten sposób, że obniżam głos, mówię powoli i spokojnie, a do tego staram się delikatnie dotkać ustami jej ucha. Usłyszałem raz od pewnej dziewczyny, że miała wrażenie, jakbym zagłuszył cały hałas z klubu i słyszała tylko mnie.

Przyjaźń damsko-męska nie istnieje.

Tak dokładnie nie ma takiego czegoś. W takich relacjach zawsze jest strona, która pożąda tej drugiej, a boi się być bardziej otwartą. Ostatnio bardzo dosadnie się o tym przekonałem, słuchając smutków mojej dobrej znajomej, że nie pojechałem po imprezie z nią i innymi w umówione miejsce tylko się zwinąłem. Nie widziałem w tym nic złego więc nie przejąłem się tym za bardzo. Następnym razem gdy się spotkaliśmy znowu w klubie, od niej i od jej koleżanki usłyszałem „Cześć” takie przymusowe i jakby z łaski. Powiedziała to odchodząc od stolika. Nie dam się tak traktować, więc podszedłem i powiedziałem, że jeśli ma mówić to w ten sposób to lepiej żeby w ogóle nic nie mówiła. Była w szoku, myślała, że jej na to pozwolę, że będzie mi głupio i ja może nawet przeproszę. Ooo nie.

Wypadałoby też wspomnieć o pewnej Julicie. Julita to młoda manipulantka. Gdy tylko przebywam w jej towarzystwie wydaje mi się, że ciągle gra w jakieś gierki sytuacyjne. Nie lubię tego w kobietach więc staram się omijać, ale gdy z nią rozmawiam, po prostu mnie zatyka. Przykład ostatni:

- Hej – powiedziała i całus w policzek. Odpowiedziałem tym samym.

- Ładne perfumy. – skomplementowała. Podziękowałem i nie odpłaciłem tym samym, bo uważam, że takie komplementy są naciągane i nienaturalne.

Stoimy i nagle Julitka wyjeżdża z tekstem.

- ZeusS jesteś dla mnie ideałem faceta. – wziąłem przy tym łyk piwa i myślałem, ze nie przejdzie mi ono przez przełyk. Znowu podziękowałem i zapytałem dlaczego tak uważa. Ona na to.

- Wiesz jesteś inny. Nie lecisz na dupę i cycki i ładną buzię. To jest fajne – powiedziała .

Kurcze o co chodzi? Wiecie ona mnie nie pociąga. Jest na etapie hmm… wstawiania „sexi foci” na fejsbuka. Ma również faceta. Sama mi mówiła, że gdy przegiąłem z alkoholem na jej domówce, chciałem zrobić „motorówkę” w jej biuście. Naprawdę ma wielkie zderzaki. Pamiętam też gdy próbowałem na jednej z imprez poderwać niezwykle atrakcyjną hostessę. Kobieta ubrana w sukienkę z logo „Jacka Danielsa” robi wrażenie. Podeszła do mnie chwilę pogadała, a potem rzuciła, że „może nie przeszkadzam, bo widzę że wyrywasz”. I poszła…

To tyle na razie, trochę tego wyszło…

Dzięki za wytrwałość! Wink

Odpowiedzi

Portret użytkownika Cristian'o Minetti

Też po obecnym roku szkolnym

Też po obecnym roku szkolnym przepisuje się na zaoczną.

Jeśli normalnie zdam druga klasę LO to ide na 5 semestr (czyli 3 klasa)
Natomiast jeśli nie zdam, czego akurat bede sie starał zdac normalnie to robie 4 semestr (polowe drugiej klasy).

Do końca sierpnia mam zdac papiery. Więc jakoś w lipcu je wyjme z mojej szkoły i zaniose.

Mam nadzieje,że teraz zalicze drugą klase,bo chujowo byłoby znowu zaczynac połowe drugiej klasy i mature zamiast za rok pisac w maju 2016 roku..

Portret użytkownika ZeusS

Poszedłem do szkoły tylko

Poszedłem do szkoły tylko rekreacyjnie. Mam skończoną średnią + tytuł technika. Nie było lekko miałem zostać niedopuszczony do matury, bo z matmy na próbnych miałem ledwo 14-16%, ale się przyłożyłem i zdałem.

Pamiętam, gdy młodszy brat mojego znajomego żalił mi się, że może nie zdać z tego i tego przedmiotu. Narzekał na zawalenie nauką i że sobie nie radzi.

Powiedziałem mu, że jeśli sobie nie radzi np. z matmą to powód jest jeden. Tak naprawdę nigdy się jej nie uczył i się nie przyłożył. Znam to z autopsji.

Więc jeśli boisz się, że czegoś nie zdasz, nie zaliczysz to też Ci to mówię. Przyłóż się, nie lataj ciągle za dupeczkami, a wszystko będzie dobrze Wink

Otóż to. Ja też nigdy się nie

Otóż to. Ja też nigdy się nie uczyłem matmy. Raz się zraziłem i wiecznie podchodziłem do niej z nastawieniem "I tak się tego nie nauczę, to nie dla mnie".

Pod koniec 4 klasy stwierdziłem, że chcę iść na informatykę i przydałoby się przyłożyć. Zacząłem się uczyć matmy sam dla siebie i jak "zatrybiłem" o co mniej więcej chodzi i jak postępować z zadaniami, to nagle zaczęło mnie to jarać. Matmę zdałem na 86%, a parę tygodni wcześniej miałem nie zdać jej wcale. Na rozszerzeniu coś tam uciułałem i na studia się dostałem, teraz całki, pochodne czy szeregi liczę bez większych problemów, jednak trzeba być systematycznym.

Kwestia samozaparcia i realnego wysiłku Smile

Portret użytkownika Ulrich II

też robienie studiów czy

też robienie studiów czy szkoły na odpierdal byle żeby coś było jest bez sensu, juz lepiej zrobić jakiś kurs językowy podstawa-średni, bo angielski to juz praktycznie standard

Portret użytkownika ZeusS

Ulrich to nie tak, naprawdę

Ulrich to nie tak, naprawdę próbowałem studiować, ale na wykładach wytrzymałem 3 godz. W tym czasie wynudziłem się totalnie, więc nigdy już nie zapiszę się na kierunek, który mnie nie interesuje.

Chodziło mi, że nie poszedłem tam dla ukończenia i zdobycia dyplomu, ale jak coś zacząłem to to skończę. Zajęcia są naprawdę w miarę ciekawe. Wink