Jest poniedziałek, czas powrotu do swych obowiązków i oczekiwania na kolejny piątek. Na mojej gębie widnieją czerwone plamy, od chlania dostałem tego shitu, jakieś wory pod oczami, a jeszcze do tego samochód musiałem zostawić i przejechać się przepięknym środkiem komunikacji, jakim jest autobus miejski. Nie myślałem o żadnych dupeczkach, w ogóle wtedy nie myślałem! Słuchałem sobie grzecznie muzyczki, może trochę za głośno. Jako iż słucham zróżnicowanej muzyki, to na moim ipodzie znalazł się klasyk dzemu. Tak słuchając tego utworu, nie zwróciłem uwagi, że przysiadła się do mnie kobitka, gdyby nie to, że ona się o mnie dziwnie ocierała nie zwrociłbym na nią nawet uwagi, wybaczcie poniedziałek, na podryw siły nie miałem. Siedząc obok niej, zauważyłem, że ona tupie stopą, żadnych słuchawek nie miała, muzyka w autobusie nie grała, ale, że tak głośno tego słuchałem jej sie to spodobało. Qrwaaa.. i znowu sie ociera.