Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

DEMONIC CONFIDENCE - PIERWSZE PODEJŚCIE

Mam nadzieję, że nie ma potrzeby wyjaśniania, na czym ten kurs polega. Gdyby jednak ktoś nie był zorientowany to podeślę na PW link do dokumentu, gdzie jest to dobrze wyjaśnione.

Takie moje spostrzeżenia, które stanowią podstawowe, moim zdaniem dwie największe zalety tego kursu w kwestii wykonania:
1. Konkretny, z góry określony na dany dzień otwieracz. Jakże popularny excus – co ja jej powiem przy podejściu NIE ISTNIEJE.

2. To nie jest podryw. Mamy wygłosić tą konkretną kwestię i koniec. Jak się dodatkowo coś rozwinie to fajnie, jak się nie rozwinie to też fajnie. Od razu moja rada. Nie twórzmy sobie na siłę dodatkowego scenariusza, bo podejście będzie bardziej wyhamowane. Excus – o czym będę z nią rozmawiał NIE ISTNIEJE. To nie jest kurs podrywania, to jest kurs nabycia demonicznej pewności siebie.

Podstawową kwestią jest jasne określenie, co chcemy osiągnąć. Oczywiście pewność siebie, ale w czym? Poza tym co poza pewnością siebie? Jak spojrzycie na moje cele "poboczne" to zauważycie, że w dużej mierze się zazębiają z samą pewnością siebie i z tym co tak naprawdę robimy podczas DC. Tak wyglądają moje cele:

Cel:
1. Nabyć ogromną pewność siebie, świetną mowę ciała, oszałamiającą kreatywność, spontaniczność.

2. Podchodzić na luzie w każdym miejscu, do każdej dziewczyny, która mi się podoba, otworzyć, zainteresować, domknąć. Robić to bez zawahania zarówno przy wyhaczeniu IOI jak i bez.

3. Wyzbyć się wszelkich excusów przy podejściu i w trakcie uwodzenia.

4.Maksymalnie uodpornić się na zlewki. One są nieuniknione, ale można je znacznie zminimalizować tak, aby nie wynikały one z braku naszych umiejętności, a jedynie wypaczonych okoliczności, słabszego dnia itp. Wiem, że Gracjan, Hektor czy Salub też je ponoszą. Światowy top z Mysterym na czele również.

5. Mieć zawsze przyjemność z rozmowy, obcowania z kobietą, która mi się podoba. Mieć z podrywania, uwodzenia dobrą zabawę, a nie traktować tego jak zadanie do wykonania.

DC postanowiłem robić wspólnie z wingiem. Głównym powodem była możliwość wzajemnej oceny naszych podejść oraz reakcji lasek. Poza tym zawsze raźniej. Taki układ ma też swoje minusy, bo w pewien sposób dostosowujemy się do drugiej osoby. Proponuję też zaopatrzyć się w jakiegoś klikera typu Axe czy coś podobnego. To ułatwia zliczanie podejść. Ja dopiero później się w niego zaopatrzyłem. Szczególnie przydatne przy pytaniach o godzinę, zwłaszcza jak się zbiegnie jakaś liczba. Na przykład robicie 21 podejście, a laska mówi, że jest 20.25. I się zawahasz czy to było 20-te, 21-sze czy 25-te podejście:) Często miałem (i wing też) tak, że się zastanawiałem czy mam np. 8-me czy 9-te podejście, wtedy zawsze wybierałem liczbę niższą. Na pewno często była to liczba wyższa, więc czasami tych podejść mogło być o kilka więcej niż podałem przy danym dniu.

DZIEŃ 1

„Przez 30 minut podchodzimy do kobiet (PRZYNAJMNIEJ 1 NA MINUTE), bez zegarka, bez komórki, pytamy się o to, jaka jest godzina. Pytamy się łącznie przynajmniej 30 kobiet. Dla tych, którzy boją się podejść do kobiet, albo w ogóle boją się podejść nawet w takim celu: podchodźcie do każdego. (robimy to przez 30 min, godzinę, półtora, dwie - ALE NIE WIECEJ).”

Pierwszą misję zacząłem o 18.50 w centrum handlowym wraz z moim wingiem. Od razu postanowiłem jak najlepiej prezentować swoją mowę ciała oraz ton i siłę głosu. Najpierw podchodziliśmy na przemian. Jak nabiliśmy na licznik 10 kobiet (tylko kobiet), doszliśmy do wniosku, że powstał przez to niepotrzebny excus, bo kiedy szło równo, to ja czekałem aż on podejdzie i zaliczy i na odwrót. Od razu mu to powiedziałem i przeszliśmy na układ – najpierw ja dyszka, potem on. Wyszliśmy dla urozmaicenia na ulicę. Ostatnia 10-tka to już był freestyle:) Biegliśmy czasami za targetem na zasadzie kto pierwszy. We dwójkę zakończyliśmy misję w 40 minut. Ja nabiłem ok. 35 podejść, a kolega regulaminowo. Podchodziłem do wszystkich kobiet, ale żeby nie nabijać starszyzny, to wybierałem głównie atrakcyjne młódki. Podchodziłem zasadniczo z tekstem „Przepraszam. Która jest teraz godzina?” do starszych, a do młodych „Sorki. Którą masz (macie) godzinę?”. Z nieco mniej standardowych akcji dla utrudnienia podszedłem na przystanku do jednej dziewczyny, a potem do 2 metry dalej stojącej laski, która odpowiedziała mi „Przecież pytałeś przed chwilę tamtą dziewczynę”, na co skwitowałem „No wiesz. Jakoś nie bardzo jej ufam”. Wtedy z uśmiechem grzecznie wyjęła telefon, sprawdziła i odpowiedziała:) Mimo że to jest motyw główny trzeciej misji, to sporo razy trafiłem na parę i kierowałem pytanie do laski. Raz nawet specjalnie wybrałem sobie taką młodą parkę – przypakowany zakapiorek i wylaszczona suka. Oczywiście grzecznie odpowiedzieli. Parę otwarć było przy dworcu PKS, gdzie jest wyraźny zegar na budynku. Niektóre z tych lasek mi nawet o tym powiedziały;) Mniej standardowa akcja była też, gdy przechodząc koło pewnej laski dostałem IOI w postaci krótkiego EC plus namiętne oblizywanie warg. Co prawda była to HB5 max, ale postanowiłem poprawić swoje reakcje na miękkie piłki. Zagadałem wręcz bez namysłu, a potem spojrzałem w dół i zobaczyłem co najmniej 8 miesiąc ciąży:) Generalnie na wszystkie podejścia raz dostałem odpowiedź typu „Nie wiem”, i raz „Nie mam zegarka”. Właściwie od samego początku towarzyszył nam nastrój dobrej zabawy i śmiechu. Nie było napięcia.

Escusy:
- omijałem starsze (na oko >50) i kaszalociaste, a zadanie mówi – DO WSZYSTKICH. Tu można się sprzeczać
- pominąłem zakonnicę
- na ogół obawy przed zapytaniem laski, która przed chwilą widziała jak dostałem odpowiedź
- pomijanie ponownego pytania tej samej osoby

A propos najczęściej pojawiających się excusów przy początkowych misjach DC, czyli laski ze słuchawkami na uszach, z zajętymi rękami czy gadające przez telefon – u mnie nie występowały, a nawet o tym wiedziawszy mnie specjalnie motywowały.

DZIEŃ 2

„Pytamy kobiety o czas z widocznym zegarkiem w ręku, albo komórką w ręku. Tak samo jak wczoraj, co najmniej 30, intensywnie, pól godziny, godzinę, półtora, dwie, nie więcej!”

Drugiego dnia było trochę mniej fajnie. Przede wszystkim jakoś brakowało tego poczucia luzu, humoru i dobrej zabawy jak poprzedniego dnia. Miałem też zastrzeżenia co do swojej mowy ciała i to samo zauważyłem u skrzydłowego. Później się trochę poprawiło. Misja zajęła nam łącznie godzinę i 15 minut, czyli wyraźnie dłużej niż poprzedniego dnia. Pamiętajmy, że mniej więcej na łebka przypadło 40 minut. Nie rozdzielamy się za bardzo. Tylko jeden obserwuje postawę, akcję drugiego, zamiast w tym czasie podchodzić. Ale to już wyjaśniałem. Powodów słabszego tempa była parę. Ważne jednak, że w regulaminowym czasie się wyrabiamy bez problemu. Pojawiły się przerwy techniczne – posiłek kolegi, inne miejsce o dużo niższym natężeniu ruchu. Generalnie sporo krążenia w celach poszukiwawczych z jednej galerii do drugiej itp. Samych excusów było mało i trudno powiedzieć czego konkretnie dotyczyły. Tak jakoś czasami powiedziało się „Dobra. Następna. Nie będę gonił”. Było kilka odpowiedzi w rodzaju „Nie wiem”. Samo trzymanie tel w ręku podczas podchodzenia kompletnie mnie nie blokowało i nikt nie zwrócił na to uwagi. Jeszcze specjalnie trzymałem go wysoko i podświetlałem. Trafiły się dwa dublety, czyli podszedłem do laski, którą już wcześniej pytałem. Nie omieszkały zwrócić na to uwagę, na co ja zareagowałem stwierdzeniem „To było wtedy. Interesuje mnie aktualna godzina”. Skończyliśmy na regulaminowych 30 podejściach.

DZIEŃ 3

„Podchodzimy do przynajmniej 30 kobiet z zegarkiem/komórką w ręku, które są w parze z jakimś facetem, i pytamy o godzinę, pól godziny, godzinę, półtora, dwie, nie więcej!”

Podczas tej misji znowu włączył nam się dobry nastrój z dnia pierwszego. Tym razem zajęło nam obu 1,5 godziny. Czas byłby lepszy gdyby nie koleś, który zaprosił nas na darmowego drinka. Jakieś 20 minut myślę przez to wyłączyło nas. Uznajmy to za przerwę techniczną:) Faktycznie, jak mówią Ci co przechodzili to, w zdecydowanej większości przypadków odpowiadał facet. Minusem jednak było to, że mimo iż zwracałem się mową ciała i spojrzeniem do laski, to pytanie brzmiało bezosobowo, ogólnie „Przepraszam (ew. sorry). Która jest teraz godzina?” Czasami też niepotrzebnie po zadaniu pytania spoglądałem na przemian na nią i na niego. Uważam, ze to było spowodowane chęcią złagodzenia mojej postawy wybiórczej. Po raz kolejny kwestia trzymania telefonu w ręku nie sprawiła żadnych trudności ani dziwnych reakcji. Ze dwa razy nawet kiedy laska bądź gość patrzył na tel. to przykładałem obok swój i porównywałem oznajmiając jaka jest różnica między wskazaniami. Z mniej standardowych sytuacji wspomnę jeszcze o akcji, przy której podchodzę do parki, zwracam się do kobiety, facet szuka telefonu po kieszeniach, a ja przez cały ten czas (z 10 sekund) utrzymywałem głęboki kontakt wzrokowy z laską. Misja skończona na regulaminowych 30 podejściach.

DZIEŃ 4

„Pytamy się 30 kobiet o pocztę (jak zwykle nie więcej jak 2 godziny).”

Okoliczności do tego zadania były średnio sprzyjające, bo dopiero ok. 19-tej mogłem zacząć i w dodatku siąpił deszcz. O pocztę w końcu lepiej pytać na świeżym powietrzu, a nie w galerii handlowej. Pomyślałem, że najwyżej dostosuje otwieracz w podobnym stylu bardziej do sytuacji. Jak się okazało do centrum, do którego się wybrałem jest poczta. Mimo to jednak oprócz poczty pytałem też o kieliszki na galerii oraz o jak dojechać na PKS. Mniej więcej tak po 10 podejść na każdy z tych trzech przypadków. Ruch był słaby, lecz mimo to zrobiłem 28 podejść w ciągu godziny, a ostatnie dwa mi się przeciągnęły na pół godziny, co łącznie daje nam 1,5 godziny. To zadanie w odróżnieniu od „godziny” ma w założeniu wprawić się w dłuższej rozmowie z kobietą. I tak faktycznie było. Nie jestem w stanie przytoczyć wszystkich mniej standardowych sytuacji. Generalnie były ze trzy odpowiedzi typu „Nie wiem” i raz laska się nawet nie zatrzymała na chwilę. W pozostałych przypadkach była to wymiana co najmniej 3 zdań i ok. minuta rozmowy. Z kieliszkami nie polecam. To nie rozwija dyskusji. Swoją drogą dwa razy otworzyłem nieświadomie ten sam set dwójkowy. Najpierw pytałem ich w galerii o pocztę, a ok. pół godziny później na parkingu o PKS. Za drugim razem Ja „Cześć dziewczyny. Powiedzcie mi jak stąd najlepiej dojechać na PKS?”. One w śmiech. Ja już zorientowany „Ja was dzisiaj pytałem już o pocztę?”. One, że tak. Ja „Ale w tym zadaniu to nie przeszkadza”. One „W jakim zadaniu?”. Ja „Nieważne. Tak samo ja ta poczta i PKS:)”. Fajnie też było jak wychodząc z galerii i pytając jedną laskę o dojazd na PKS, ona powiedziała, że idzie na przystanek, z którego odjeżdża autobus na PKS i szliśmy razem gadając. Na przystanku jakoś od niej sam odszedłem i widzę, że nadjeżdża autobus, który pasuje na PKS. Jeszcze mi dodała, że tylko co godzina jeździ, a ja się „spieszyłem”. Jej mina gdy podjechał właściwy autobus, a ja spoglądałem na przemian na ten autobus i na nią, była bezcenna:D Wyraz twarzy mówił „To ten autobus. Wsiadaj. Na co czekasz”. W zakończonej tego dnia misji idąc na przystanek widzę, że jakaś panna się do mnie uśmiecha, to ja odwzajemniam i tyle. Pomyślałem sobie po prostu jedna z dzisiejszych;) Laska była HB5 max jak dla mnie, więc nie upatrywałem w niej dalszego działania. Usiadła w autobusie siedzenie przede mną. W końcu nie wytrzymała i się odwróciła stwierdzając „Tym autobusem na PKS nie dojedziesz”. Ja mówię „Wcale nie zamierzam. To prostu takie zadanie psychologiczne. Nazywa się Demonic Confidence”. Przez jakieś 15 minut drogi gadaliśmy o DC, a ona zafascynowana jak cholera. Powiedziałem jej o pierwszym, drugim i trzecim dniu i podkręciłem, że to dopiero początek. Później będzie ostro. Ona mnie męczyła co jest takiego dalej, ale bez skutku;) Bym zapomniał dodać, że tego dnia DC robiłem sam, bo wing wyjechał do innego miasta na weekend i tam kontynuował.

DZIEŃ 5

„Podchodzimy do przynajmniej pierwszych 30 kobiet i mówimy jakiś "nieseksualny" komplement.?”

Jak dla mnie była to z założenia jedna z 5 najtrudniejszych misji DC. W zasadzie nigdy nie obdarzałem kobiet komplementami, zarówno tanimi jak i wyrafinowanymi, oryginalnymi. To nie moja natura. Ale trzeba zadaniu sprostać. Szczególnie przy tej misji nastawiałem się na działanie z wingiem, który jak już wspomniałem musiał wyjechać. I co? Podjąłem decyzję i pojechałem na ten dzień do 130 km oddalonego Poznania, specjalnie dla tej misji, żeby się przełamać w tych komplementach w towarzystwie współdemonikowca. W Poznaniu byłem w sumie 3 godziny:) Postanowiłem wcześniej wypić puchę Stronga, czyli tak dla lekkiego rozluźnienia. To informacja dla ślepo zapatrzonych amatorów podrywania kompletnie na sucho. Uprzedzę też pytania bądź podejrzenia dotyczące wpływu alko na DC. Przewertowałem wszystko co się da na temat DC w polskim i angielskim języku. Regulamin nie zabrania korzystania z alkoholu. Wybraliśmy się do dużego centrum handlowego niedaleko dworca PKP. Może wspomnę taki mały epizod z pociągu, kiedy to usiadłem w towarzystwie 3 strasznie rozgadanych lasek w wieku studenckim. Parę razy przez pociąg przechodził jeden typ i się na nie patrzył zalotnie. W pewnym momencie jedna z tych lasek po kolejnym przejściu jegomościa i uśmiechu z tej sytuacji na mojej twarzy, zwraca się do mnie „Oczywiście nas obronisz jakby co?”. Ja na to żartownie „A dlaczego mam Was bronić. Ja Was w ogóle znam”. Ona „Ale jesteś mężczyzną”. Ja na to „Tak po prostu? Co za stereotyp”. Ona tylko odpowiedziała „Tak po prostu” i dalej waliła mi miękkie piłki bawiąc się włosami i nogami. Przejdźmy do działań DC. Wing dużo wcześniej zaczął i miał już 16 nabite jak dobrze pamiętam. Powiedział tylko, że łatwo nie jest. Ja początkowo chciałem przyjąć strategię obranego, uniwersalnego komplementu w dobrym stylu, czyli nie np. „Masz ładne buty”, a „Ładnie wyglądasz w tych butach”. Ponoć lepiej odbierane. Ale okazało się, że nie taki diabeł straszny. Po drugim komplemencie rozkręciłem się jak dziki i włączył się stan dobrej zabawy. Cieszę się też ze swojej kreatywności, bo praktycznie każda z 30 kobiet usłyszała ode mnie inny komplement, dobrany wręcz na gorąco do stroju bądź sytuacji. Zadanie zajęło mi ok. 1,5 godziny. W sumie chyba raz laska nic nie odpowiedziała, a tak to było „Dziękuję” i często szczery uśmiech bądź tzw. pozytywne zdziwienie. Z powiedzmy ciekawszych przypadków to podszedłem do idącej pary za rękę i zwróciłem się do laski „Masz świetnie... dobranego faceta do siebie:)”. Oboje byli zszokowani, a laska się jedynie trochę uśmiechnęła. Podszedłem też do panny sprzątającej pasaż (atrakcyjnej) i mówię „Ma Pani świetnie dobraną końcówkę szczotki do... (tu szukałem czegoś na niej w tym samym kolorze (zielonym), ale patrzę do początek szczotki i też zielony akcent)... początku szczotki”. Ale to było głupie;) Zasadniczo uderzałem jakoś w 98% na Pani. Raz mówię do powiedzmy HB8 „Ma Pani świetnie dobraną torebkę do spodni”. Dla wyjaśnienia miała taką brązową rączkę przy torebce i takie brązowe kowbojskie akcenty na dżinsach w strefie łydki. Ona odpowiada radośnie „Dzięki”. Ja „Kupiła Pani gdzieś tutaj?”. Ona „Wiesz co. Kupiłam to za granicą”. I tu chwilkę pogadaliśmy, bo poczułem, że była zainteresowana. Jak widać sama przeszła na Ty. Pierwsze dłuższe nawiązanie kontaktu po openerze na komplement:) Często zatrzymywałem laski mówiąc „Muszę Pani co powiedzieć” i dopiero komplement. Bardzo byłem tym razem zadowolony ze swojej mowy ciała i głosu. Coraz lepiej nad tym panuję. Jakiejś lasce skomplementowałem pończochy i później na schodach słyszałem jak laska opowiadała jakiejś drugiej, że jakiś gość rzucił komplement na owe pończochy. Na moje nie było w tym przekazie ani oburzenia, ani uradowania. Komplement rzuciłem też pewnej hostessie, a później jej opowiadałem, że to takie zadanie. Pytała ile mi jeszcze zostało, jak mi idzie itp. Wszystkich niestandardowych akcji nie jestem w stanie przytoczyć, więc wybrałem niektóre. Na uwagę trochę jeszcze zasługuje jedna historia poza konkursem. Po DC poszliśmy z wingiem do pizerii w galerii i obsługiwała nas niezła panna (dajmy HB8, może HB8.5). Ja się spieszyłem, bo miałem za nieco ponad pół godziny pociąg. Pytam za ile ta pizza by była, bo się spieszę na pociąg. Ona mówi, że to od kucharza zależy. No to mówię „To Pani go grzecznie popędzi”. Ona z uśmiechem „OK. postaram się”. „Niech Pani stoi i mu kibicuje:)”. Przychodzi za parę minut i mówi, że moja pizza wylądowała na podłodze i czy decyduję się czekać na następną. Już nie pamiętam dalej dokładnie rozmowy, ale była w dość luźnym i zabawnym stylu, mimo iż naprawdę spieszyłem się bardzo na pociąg. Zaryzykowałem. Na paragonie z tyłu dostałem napis „Udanej podróży życzę =)” Postanowiłem wychodząc z pizzerii w pośpiechu na pociąg odwdzięczyć się za życzenia i ją pocałować. Kolega jeszcze został przy stoliku i obserwował, a ja jak postanowiłem tak zrobiłem i wychodząc złapałem ją uśmiechem idącą w moją stronę, złapałem lekko za ramię i mówiąc „Dzięki za życzenia” pocałowałem w policzek, choć przez chwilę już przy niej zamierzałem w usta, ale już nie kombinowałem, bo mnie jeszcze ochrona wyniesie;) Podobno nie można w ogóle całować kelnerek podczas pracy. Żeby by ciekawiej wing później do mnie zadzwonił i powiedział, że wziął od niej numer. Po prostu gdy podeszła do stolika to powiedział „Napisz mi swój numer”, a ta mu po prostu napisała. Nie wiem czy prawdziwy. To się okaże. SZOK. Ja zbudowałem attracta, a on nic wcześniej nie mówiąc zgarnął jej numer. Pomyślałem sobie ostatni raz tak daję ciała. Jeżeli jemu dała, to ja go miałbym na 200%, ale jak zwykle wygenerowało mi się „To za mało na numer. Za mało raportu, komfortu, żeby z numerem wyskakiwać”. A trzeba ryzykować, nawet jak gówniany raport jest. Jak da, to się najwyżej przy dobrych wiatrach później naprawi grę. Jak nie da to trudno. Za bardzo od siebie wymagam przy pozyskiwaniu numeru i muszę nad tym popracować. Pierwsze efekty będą dwa dni później, bo ten raport piszę z opóźnieniem.

DZIEŃ 6

„Wkręcając sobie uczucie: „strach" pytamy się 30 kobiet o pocztę.”

Jako, że w różnych wersjach DC było, że można sobie zamieniać z różnymi uczuciami pytanie o pocztę, pytanie o godzinę bądź komplement, to wybrałem godzinę zamiast poczty. Podstawowy powód jest taki, że to był drugi i ostatni dzień DC bez winga, więc pocztę zostawiłem na działanie z kumplem, gdyż razem jej nie przerabialiśmy, a za to godzinę już do bólu. Wkręcenie tego strachu wcale nie było dla mnie proste, bo miałem jakoś pozytywne wibracje do podchodzenia tego dnia. No ale dla zadania wkręcałem sobie przed podejściem, że laska da mi w ryj. Do tego dla wzmocnienia stanu miałem przy pytaniu grobową minę i mowę ciała natychmiast zwróconą do ucieczki, tak jakbym czekał na to jak powie, jak na gwizdek do rozpoczęcia biegu. Czasami mi się wkręcił strach, a czasem nie. Za to tego dnia zależało mi na czasie i przy okazji pobiłem rekord robiąc 30 podejść w ciągu...12 minut. O ile przy normalnym pytaniu o godzinę miałem chyba ze 2,3 zlewki typu „Nie” czy „Nie wiem”, to teraz było ich dwa razy więcej. Zatem mój wytworzony negatywny nastrój udzielił się też jej, a co za tym idzie niechętnie się zatrzymywała. Ogólnie odnośnie pytania o godzinę domniemywam, że w wielu przypadkach przyczyną nie wyjęcia komórki z torebki itp., czyli powiedzenie np. „Nie mam zegarka” lub „Nie wiem” jest podejrzenie kradzieżowe. W sumie żadna akcja tego dnia nie wyróżniała się jakoś na tle pozostałych.

DZIEŃ 7

„Pytamy się 30 kobiet o czas wyobrażając sobie gorący, pasjonujący seks z nimi (nie więcej niż 2h).”

Ten dzień nie był zwyczajny. Przed DC tego dnia przyszła do mnie jedna dziewczyna, której właściwie w ogóle nie znałem. Pogadaliśmy trochę pijąc browarka (ok. 15 minut) i próbowałem ją pocałować, na co ona oschle „Weź mnie nie dotykaj”. Nie wyglądało na ST. No to lekko „porażony” jej reakcją odpuściłem i dalej coś gadaliśmy. Po 5 minutach drugie podejście KC zaryzykowałem. Tym razem zero oporów i dalej wszystko poszło instynktownie do naga. Skończyło się na obustronnym oralu:) Drugi raz w życiu. To mnie nabuzowało pozytywnie na tegodniowy DC. Pasowało też mi tego dnia wkręcanie się przy podejściu w stan pożądania. Pojechałem do centrum handlowego, gdzie czekał już na mnie kumpel, który był gotowy rzucić DC, więc on mi towarzyszył, a podejścia trzaskałem tylko ja bez ŻADNYCH excusów. Nawiązałem dłuższą gadkę o moim zadaniu, a potem o relacjach międzyludzkich z pewnym setem dwójkowym, który siedział przy stoliku. Dłuższa rozmowa też się nawiązała z pewną hostessą, która jakieś perfumy miała. Była dość otwarta, więc przeszedłem na luźniejsze tematy gdzie się bawi itp. Powiedziała, że w Tequili, ale dawno nie była. Ja na to „To będziesz miała okazję, bo razem się w tą sobotę przejdziemy”. Ona „Chętnie”, na co ja „Podaj mi swój nr”. Poszło gładko. Jeszcze zapytała jak mam na imię – taka miękka piłeczka na koniec. W końcu się przełamałem trochę do ubiegania o numer. Jeszcze jeden dziś tego dnia zgarnąłem:) Może nie są to „mocne” numery, ale zawsze. Bez nr nic się nie zrobi, a z numerem jest szansa. Banalne. Oczywiście obie sytuacje wywiodły się z pytania o „pożądliwą” godzinę. W połowie misji nakręciłem winga, by wrócił do DC. Założyłem się z nim, że jak wróci i trzaśnie dziś co trzeba, to się z nim przebiegnę. Już tego dnia sygnalizował mi, że lubi biegać i dość często sobie pobieguje. No i obaj ruszyliśmy ogniowo jak poparzeni. Ja skończyłem tym razem na 42 podejściach. Potem 3km biegu w stronę pętli tramwajowej i do domu. Emocji i energii tego dnia nie brakowało. Co do samego stanu pożądania starałem się namiętnie, wyuzdanie patrzeć w oczy pytanej o godzinę (tak. Znowu o godzinę. Tym razem automatycznie wyszło). Czasami przy tym się oblizywałem. Czasem stan był właściwy, czasem nie wkręcił się. Już ponad 220 podejść do nieznajomych dziewczyn w 7 dni z samego DC plus jakieś kilkanaście z NG.

DZIEŃ 8

„Podchodzimy do 30 kobiet z pytaniem o pocztę/czas, czy z komplementem, wywołując przy tym uczucie podniecenia.”

To mój pierwszy dzień DC bez winga. Tym razem nie wybiórczo. Kumpel nie wytrzymał. W zasadzie już od piątego dnia zawalał, kiedy to mocno przekroczył żelazny limit 2 godzin, potem nie dobiegł do 30-tki, a ostatnio, co już pisałem, ledwo go przekonałem do podchodzenia. Częściowo go rozumiem, bo też miałem chwile zwątpienia, a największą właśnie tego dnia. Ogarnąłem się szybko afirmując sobie, że moje dalsze losy nie mogą być zależne od decyzji winga o rezygnacji z programu. Pojechałem do centrum handlowego działać. W razie by ktoś pytał to nie jeździłem do tego samego. Losowo wybierałem jedno z czterech, żeby dać ludziom odpocząć;) Mimo wszystko tego dnia miałem małą obniżkę formy. Myślę, że takie wahnięcia dyspozycji w blisko połowie DC nie są złym objawem. Po to jest 21 dni z rosnącym stopniowo poziomem trudności, żeby ustabilizować formę, pewność siebie. Uprzedzam zmotywowanych do działania po moim raporcie, że niektórzy mogą się zachłysnąć po dwóch, trzech dniach, że idzie już im dobrze, wpadł jakiś NC, reakcje bardzo pozytywne i im już DC niepotrzebne. Nic bardziej mylnego. Wracając do misji zrobiłem regulaminowe 30 podejść w niecałe 1,5 godziny. Zastanawiałem się jadąc do galerii jak wkręcić sobie stan podniecenia. W e-booku było o emocjach powiązanych z nastawieniem się na dobrą zabawę. Pomyślałem też, że podniecenie to jest w pewnym sensie coś odwrotnego do opanowania, niereaktywności. I taką też mieszankę odczuć starałem sobie aplikować przed każdym podejściem. W praktyce wychodziło to różnie i znowu oceniam tak pół na pół. Częściowo stan mi wkręcił, a czasem nie. Myślę, że każdy tak miał przy tych misjach ze zmuszaniem się do konkretnych stanów emocjonalnych. Zauważyłem za to dobry objaw przed dniem następnym. Mianowicie zaczął mi się mieszać stan podniecenia ze stanem strachu. Następnego dnia oczywiście to dopracuję w połączeniu z pożądaniem. Tego dnia znowu wybrałem godzinę. Czułem też dzisiaj, że moja mowa ciała i głos były słabe, zwłaszcza w odniesieniu do dnia poprzedniego. Stąd też reakcje były różne, ale tak naprawdę nic specjalnego nie było. Jedną sytuację wspominam jednak dość nieprzyjemnie, gdy po przeciwnej stronie pasażu widziałem całkiem niezłą wizualnie pannę (HB9), której oczywiście odpuścić też nie mogłem. Zmierzam w jej stronę nieco przyspieszonym krokiem, żeby jej nie minąć i jadę z sekwencją o godzinę. Była naprawdę wysuczona albo po prostu już się naoglądała jak wypytuję tu wszystkie o godzinę i jej się ta zabawa bardzo nie podobała. Odpowiedziała tylko „Nie mam zegarka” nawet nie spoglądając w moją stronę. Ba! Jak już tylko szedłem w jej stronę, to miała bardzo obronną negatywnie nastawioną postawę. Aż się dziwię, że mnie nie odpędziło i twardo podszedłem. Mimo iż podchodziłem do niej bokiem, to głowę miała ostentacyjnie podniesioną, zwróconą w przeciwną stronę, z takim grymasem pogardy. Dobra. Nie jest warta, żeby jej tyle uwagi tu poświęcać. Pozytywnie wyróżniających się akcji tym razem nie było. Co najwyżej grzeczna odpowiedź z uśmiechem na ustach. No może jedna była. Były dwie (chyba córka z matką). Matka HB5-6, a córa (bądź młodsza koleżanka) HB8-9. Podchodzę „Przepraszam. Wiedzą Panie, które jest aktualnie godzina?”. Starsza mówi „Nie mam zegarka. Szczęśliwi czasu nie liczą”. Druga szuka komórki. Ja tylko odpowiedziałem „No ja jestem jednak szczęśliwszy niż Panie”. Pamiętam, że tu miałem dobrą mowę ciała i głos. Nie twierdzę, że to było tak idealnie od tego zależne, bo bywało tego dnia, że czułem dobrą mowę ciała i było dość chłodna odpowiedź bądź odwrotnie.

DZIEŃ 9

„Podchodzimy do kobiet zmieniając w sobie te 3 stany tak długo, aż dojdziemy do wniosku, ze nie ma właściwie miedzy nimi żadnej różnicy.”

Dzisiaj miałem lepszą energię i postawę od poprzedniego dnia. To pierwszy dzień, który nie precyzuje minimalnej liczby podejść. Może to być nawet tylko jedno otwarcie, a może się okazać, że będzie potrzebne 100 podejść. Dziś musiałem robić DC na osiedlu od 20-tej. Dawno już ciemno, pustki na ulicy i kobiety bardziej płochliwe w takich mrocznych warunkach, osiedlowych zakamarkach. Pytań o godzinę już w zupełności wystarczy. Wziąłem tym razem pocztę. Łącznie spytałem 13 osób w 1 godzinę. Wkręcałem na przemian różne stany. Tym razem lepiej dopracowałem sobie odczucie podniecenia. Ogólnie przez 3 poprzednie dni z tymi stanami, to średnio się udawało. Dziś próbując wkręcić sobie strach, jak pytałem o pocztę (zamkniętą), to dodawałem zwroty „Obawiam się”, „Przeczuwam, że zamknięte” itp. Z podnieceniem bardziej łączyłem ekscytację, ciekawość i dodawałem takie zwroty jak „Jestem bardzo ciekawy czy gdzieś jest otwarte”, „Ciekawe czy otwarte” z odpowiednim tonem głosu. Lepiej się wtedy w ten stan wkręcałem. Z pożądaniem było trudniej, bo naprawdę atrakcyjnych tego dnia w ogóle nie spotkałem. Zacząłem też w końcu nie czuć tej różnicy, ale jakby na innej zasadzie niż wszyscy. Ja na ogół nie odczuwałem przy każdym ze stanów niemal żadnych emocji. W zasadzie dziś raz zostałem potraktowany z dystansem, ale to była gdzieś 50-letnia skromniutka kobita w ciemnym zaułku, to się nie dziwię. Trochę sterowałem przy niej mową ciała i było lepiej, ale i tak gdy dopytywałem się to zdawkowała „Nie wiem”, „Naprawdę nie pomogę” itp. W innych przypadkach zawsze nawiązałem dłuższą, dość sympatyczną rozmowę. Trudno mi się określić co do samego zrozumienia, że wszystkie te trzy stany mają jedno pochodzenie. Nie jest to przecież system zero-jedynkowy. Myślę jednak, że poczułem pewne podobieństwa. Trudno mi jednoznacznie ocenić czy misję wypełniłem jak należy.

DZIEŃ 10

„Podchodzimy do 30 kobiet nie ukazując żadnych emocji, i nie robiąc sobie żadnych nadziei.”

Wczoraj już czułem, że bierze mnie przeziębienie. Miałem zawahanie czy ciągnąć dalej DC, bo ostro mnie bierze. Mimo wszystko postanowiłem jednak stawić czoła tej przeszkodzie i poszedłem działać. Wcześniej nie mogłem i dopiero zacząłem o 20.45 podchodzić. Zdecydowałem się na pytania o godzinę ze względów logistycznych. Wolę ukończyć DC niż szaleć z bardziej gadatliwym openerem i się kompletnie rozziębić na misje wymagające z tzw. etapu wybuchu. Muszę się wykurować do 14-tego dnia. Aby przyjąć odpowiedni stan po prostu się nie uśmiechałem. Dodatkowo starałem się gdzieś tam beznamiętnie patrzeć, tak jakbym nie słuchał odpowiedzi. Raz się nie mogłem jedynie powstrzymać od uśmiechu jak laska o 21-szej powiedziała mi z pełną powagą, że jest 23.15. Skwitowałem to „Strasznie późno już u Ciebie:)” Raz dostałem dość chłodno odpowiedź „Sorry. Nie mam zegarka”. Nie trzymałem się jednak kurczowo tej godziny. Dwa razy zapytałem o pocztę i dwa razy o jedzonko z tekstem „Powiedz mi gdzie mógłbym się tutaj delektować jakimś kunsztownym posiłkiem”. Zaczęła mi wymieniać możliwości. Rozmowa nawet fajnie się rozwinęła, ale laska generalnie się spieszyła. W sumie standardowe 30 podejść wykonałem w 40 minut i wróciłem do domu. Zadzwoniłem jeszcze tego dnia do laski z dnia 7-mego. Odebrała od razu, ale w najbliższą sobotę nie może i ustaliliśmy, że się zgadamy na następną. Rozmowy tu nie przytaczam, ale generalnie została wykonana według wzorca usera Fergand. W głosie panny wyczuwałem pozytywne nastawienie i myślę, że to ściema nie była:)

DZIEŃ 11

„Idziemy do miejsca, gdzie będziemy narażeni na przebywanie wśród atrakcyjnych kobiet i przez dwie godziny nie zwracamy na nie uwagi.”

Dopiero o 20-tej zacząłem misję, ale w centrum handlowym, do którego się wybrałem, przez te dwie godziny zadania przewijały się tabuny atrakcyjnych lub bardzo bliskich atrakcyjności kobiet. Przeszkadzał co prawda coraz bardziej uporczywy katar. Misja się okazała dość prosta, choć czasem kusiło. Starałem się jak mogłem jak najbardziej utrudniać sobie te zadanie. Najpierw usiadłem na najbardziej widocznej w galerii ławeczce niedaleko wejścia/wyjścia. Tam zdecydowanie ruch jest największy. Dla podniesienia poprzeczki zwrócony byłem w kierunku największego natężenia ruchu. Rozwaliłem się najwygodniej jak można na tej ławeczce i patrzyłem bezwiednie z uśmiechem w jakiś określony punkt. Gdybym robił to zadanie z moim wingiem byłoby na pewno znacznie łatwiej,, bo byśmy sobie przegadali ten okres. Jako że nie lubię siedzieć bezczynnie, to pogadałem przez tel. z kumplami, z rodziną i tak upłynęło dopiero pół jakieś 45 minut. Postanowiłem zrobić wolniutkim krokiem parę okrążeń po galerii. Oj pokus nie brakowało. Po prostu czułem kątem oka te „zainwestowane” laski, ich seksowny ton głosu. Udało mi się nie obciąć ani jednej panny przez całą misję:)

PODSUMOWANIE

Następnego dnia przeziębienie kompletnie mnie rozłożyło i musiałem przerwać DC. I tak byłem bardzo twardy. Po pierwsze zdrowie jest jednak ważniejsze. Po drugie fizycznie mógłbym dalej te misje wykonywać, bo w końcu nadal dwie sprawne nogi i głowę mam, ale w takim stanie dokończony DC dałby pożądany efekt? Sam na miejscu laski nie chciałbym iść z zakatarzonym gościem na kawę, co jest warunkiem misji 16 i 17-tej. Z drugiej strony cieszę się, że przyczyną przerwania DC nie jest jakaś blokada przez kolejnym zadaniem. O to się z resztą najmniej obawiałem. Największą przeszkodą mógł okazać się brak czasu. I tak kosztem DC musiałem nieraz nieco zaniedbać obowiązki służbowe, ale powiedziałem sobie, że nawet jak będę mógł wyjść na DC dopiero o 1-szej w nocy, to zrobię to i znajdę te 30 osób, choćbym miał do rana całe miasto przejść. Tyle, że przekraczając 2 godziny to właściwie już po zawodach. Jestem przekonany, że gdyby nie przeziębienie to ukończyłbym DC. Nie mówię, że na 100%, bo tylko idioci są pewni czegoś na 100% względem przyszłości.

Na pewno nie żałuję, że robiłem tego DC. Czy mi dał jakieś efekty? Myślę, że na pewno poprawił moje spojrzenie na kobiety. Uważam jednak, że właściwe rezultaty przynosi dopiero pełny, sumiennie wykonany DC i przede wszystkim daje STABILNĄ, bardzo wysoką pewność siebie. Lepiej wzmocnić i ugruntować można ją jeszcze oczywiście poprzez sukcesy. Naprawdę zachęcam do wykonania tego kursu. Nie znam ani jednej negatywnej opinii od osoby, która ukończyła DC. Jak znajdziesz taką w necie, zwracam honor. I nie chcę słuchać wymówek typu: 1) jestem zbyt leniwy na to, 2) to jest dobre dla początkujących, nic wielkiego, 3) to jest bez sensu, 4) to jest nie do przejścia. Z takimi bowiem powodami się najczęściej spotkałem na różnych portalach, gdzie była mowa o DC. W DC robi się rzeczy, na które, dość pobieżnie oceniam, że co najmniej 80% facetów w Polsce nie miałaby odwagi. Nadal uważasz, że to takie banalne do wykonania? Statystyki z USA mówią, że ok. 4% osób, które zdecydowały się na DC, ukończyły go. Szkoda, że nikt nie robił jakichkolwiek statystyk w Polsce na ten temat albo ja o nich nie wiem. Przypuszczam jednak, że proporcje są podobne. Ciekawe ile osób w Polsce słyszało, wie o istnieniu DC? Ciekawe ile z tych osób zagłębiło się w ten temat i poważnie rozważało jego wykonanie? Ciekawe ile osób z tej ostatniej grupy podjęło się zrobienia DC? I w końcu ciekawe ile z tych osób, które wystartowało, ukończyło ten kurs? Ja wiem o 3 takich gościach w naszym kraju. Nie wszyscy się pewnie ujawnili i myślę, że blisko dziesięciu by się uzbierało. Co tu dużo mówić. Prestiż jak cholera.Smile

Ostatnie sprawa jeszcze. Nie polecam stosowania żadnych skrótów i odstępstw. Przecież mógłbym odczekać kilka dni i kontynuować. W DC trzeba być konsekwentnym i sumiennym. DC jest jak bieg na czas, zatrzymałeś się --> przegrałeś. Owszem mogę iść dalej takim wariantem, ale jeśli nie osiągnę demonicznej pewności siebie, to mogę mieć pretensje tylko do siebie. Wolę zacząć od początku niż tak na pół gwizdka „ukończyć” DC. Ktoś po to w taki sposób to skonstruował, odpowiednie dawki podejść i innych działań dobrał w takiej, a nie innej kolejności, żeby przyniosło gwarantowany efekt (nie boję się tego pojęcia użyć GWARANTOWANY). Na pewno okres zimowy jest trudniejszy, ale możliwy. Pod wieloma względami. Ja nie chciałem czekać do wiosny. Moje drugie podejście w połowie marca. Trzymajcie kciuki. Pozdro.Smile

Odpowiedzi

Portret użytkownika skaut

to sie nazywa 'pasja'. jestes

to sie nazywa 'pasja'. jestes najbardziej sumiennym i zapalonym fascynatem podrywu i samorozwoju z tej strony. po cichu Ci kibicuje i trzymam kciuki.
osobiscie nie mam problemu z pewnoscia siebie przy podchodzeniu do ludzi/poznawaniem kobiet/robieniu roznych dziwnych rzeczy. mam na to bardzo prosty sposob ktory zalatwia bardzo wiele excusow w jednym momencie - otoz mowie sobie iz 'zycie jest zbyt krotkie by sie czegos bac...'. w nastepnym momencie przypominam sobie wszystkich moich znajomych i ich bliskich ktorych juz nie ma na tym swiecie, mysle sobie, ze rownie dobrze jutro moge do nich dolaczyc, mowie na glos CIESZ SIE ZYCIEM SKAUT i zadnych granic juz nie widac.
jak wiemy- wszystko zaczyna sie w glowie.

Hahahahah Padłem podczas

Hahahahah
Padłem podczas komplementu ze szczotką Laughing out loud
Ogólnie, ten dzień najbardziej mnie nakręcił, sami z Hoonem mamy zamiar niedługo to zacząć Laughing out loud
Generalnie świetna robota!

Portret użytkownika Maleone

Podjąłem decyzję i pojechałem

Podjąłem decyzję i pojechałem na ten dzień do 130 km oddalonego Poznania, specjalnie dla tej misji

Przemo jest hardkorem Smile

Zgadza się, 130km to jest

Zgadza się, 130km to jest hardcore. Ja bym, szczerze, nie jechał Tongue

Też zamierzam niedługo DC przerobić. Myśle, że rozpocznę 14-go lutego.
A same akcje przypominają mi moje początku. Gdy w wakacje w tarasach krążyłem przy głównych schodach i zaczepiałem atrakcyjniejsze dziewczyny.

Poszukaj na allegro albo u

Poszukaj na allegro albo u jakichś wietnamców, ja kupiłem swego czasu w Lidlu za... 1 zł Smile

Portret użytkownika farciarz

swietna sprawa, jak tylko

swietna sprawa, jak tylko zrobi sie troche cieplej to tez zamierzam sprobowac

dzieki Przemo, za nakierowanie na temat i za rzetelna relacje

Portret użytkownika CasaNovy

Kozackie, ale jeszcze nie dla

Kozackie, ale jeszcze nie dla mnie Smile Dlugo i przyjemnie sie czytało Smile

Dluuugie to jak cholera, ale

Dluuugie to jak cholera, ale bardzo dobrze opisany kazdy dzien, blog naprawde fajny.
Sam przechodzilem DC ale mieszkam za granica i byly tu troche inne kryteria, w kazdym razie polecam to kazdemu czy to tsf(typowy sfrustrowany facet) czy doswiadczony lowca.
POZDRAWIAM.

Wakacje! Wtedy będzie czas

Wakacje! Laughing out loud Wtedy będzie czas na to!

skaut. Fascynatem sie nie

skaut. Fascynatem sie nie czuję. Nazwałbym to prędzej taką pozytywną presją na osiąganie sukcesów z kobietami. Czy tak na pewno u Ciebie żadnych granic już nie ma? ile razy w ciągu ostatniego powiedzmy tygodnia/miesiąca nie zagadałeś do laski, która Ci się spodobała? Sam stosuję wiele mocnych afirmacji widząc pannę i mimo to często pasuję. A tak poza tym bardzo mi miło, że dostrzegasz i cenisz mój wysiłek.Smile

Hoon. Tak naprawdę to chomik mi się przeziębił i musiałem go spirytusem dokładnie wysmarować.Tongue Miałeś okazję mnie poznać osobiście i wiesz jakie mam podejście do podrywu/uwodzenia.Wink Myślę, że nie warto DC robić na skróty tak jak Ci to tłumaczyłem gdy ostatnio do mnie dzwoniłeś. Chodzi o efekt, bo fizycznie większość misji jest do ogarnięcia w Twojej formie. Przypomnę jednak, że 19-tego i 20-tego dnia działasz dziennie nonstop przez 8 godzin. Znam jednego chłopaka (ukończył DC), który tylko 19-tego dnia zrobił ok. 700 podejść!!! Nie widziałem tego, ale jakoś mu wierzę czytając skrupulatnie jej opisy z misji. Zarówno on jak i jeszcze jedna osoba strasznie narzekały na stawy kolanowe.Wink Wypowiedz się proszę w temacie http://www.podrywaj.org/zosta%C4... Jestem ciekaw Twojej opinii.Smile

Dodam jeszcze pewien komentarz na temat tego wpisu z konkurencyjnej strony:

"Czy Ty jesteś tym japońskim robotem? Zastanów się po co to robisz i co ma Ci dać ten kurs - zresztą to trzeba zrobić na jego początku.

Czy ważniejsze jest zrobienie 30 podejść w pół godziny po "Strongu na rozluźnienie" z kolegą, czy lepiej zrobić 20 bez kolegi i piwa, żeby pokonać swoją słabość? Robienie podejść nie jest celem tego kursu, jest nim zniszczenie strefy komfortu. Pijąc browar, mówiąc "przepraszam", chodząc z kolegą, wymyślając sobie jakieś bzdurne reguły, kodeksy i regulaminy wciąż w niej tkwisz, tyle tylko że "zrobiłeś 30 podejść".

I nie też ma żadnych "wersji DC".

Aha, nigdzie nie napisali też że nie można wykonywać DC z osobistą, uzbrojoną ochroną."

Robiąc 30 podejść, nawet z

Robiąc 30 podejść, nawet z kumplem, chcąc nie chcą oswajasz się z tym, bo mózg się uczy i przekracza bariery, więc "zrobiłem 30 podejść" jest zawsze uczące. Równie dobrze można powiedzieć, że więcej byś pewnosci siebie nabył podchodząc tylko do kobiet, które są ze swoimi facetami i to gangsterami w BMW z giwerą pod pachą

Portret użytkownika skaut

moze i troche przeholowalem z

moze i troche przeholowalem z 'nie ma zadnych granic', ale napewno cos w tym jest, bo strachu poprostu nie czuje. zabijam excuzy jezeli takowe maja czelnosc sie pokazac.
pytasz ile razy nie podszedlem ? TYSIACE w ostatnim miesiacu. w tym miescie, w ktorym obecnie przebywam, ladnych kobiet jest okolo milion... tylko, ze najgorsze jest to iz te miasto to swoisty wyscig szczurow, miasto karierowiczow i jednonocnych przygod. wychodzisz na randke z jedna, a wracasz do domu z inna. kazdy sie gdzies spieszy. w metrze wpatruje sie w swojego Iphona puszczajac kolejna piosenke, rozwiazuje sudoku po to by tylko zajac czyms glowe podczas tej mozolniej podrozy, dojechac do domu i miec swiety spokoj.
myslisz pewnie, ze 'to wspaniala okazja by zaczac rozmowe o tym czego teraz slucha, albo, ze niedlugo jest koncert tej grupy, znam sposob na szybkie rozwiazanie suodku Wink ' setki openerow do wykorzystania, tysiace osob do poznania.
TYLKO SIE JUZ NIE CHCE.
jak wiesz, albo sie domyslasz, kazde najmniejsze 'zaczepienie' kobiety moze prowadzic do zmiany Twojego jak i jej obecnego zycia, patrzenia na swiat itp.
bedac z Toba szczerym ja juz se te zycie tak nazmienialem (z poczatkiem tgo roku to juz wogole dalem po bandzie), ze dla mnie od nie dawna idealnym wieczorem w tygodniu jest ksiazka herbata i lozko !
i tak obserwujac te wszystkie pieknosci w glowie juz mi sie kreuje obraz jak podchodze co mowie, jak ona reaguje, alternatywne tematy(widze przeciez jak jest ubrana, co trzyma w rece, i w ktora strone idzie/jedzie), widze jak to na 70% moze przebiegac dalej...
daleko mi do Mysterego ze wstepu Gry, gdy siedzial zalamany przed ta lekarka i wyobrazal sobie/czy jej mowil, ze jakby 'chcial' to by ja tu i teraz mial... ale cos juz w tym jest..
zastanawiam sie wlasnie nad wpisem do blogu na temat ostatniej imprezy w piatek (zawsze cos nabazgram na brudno, a pozniej skasuje... trzeba wreszcie cos wrzucic), ale tu nadmienie Ci jedna sytuacje:
wszedlem do nowo otwartego klubu (wiadomo jak: jak pierdolony wlasciciel), porozgladalem sie chwile, patrze sa jakies znajome na parkiecie (z jedna z rok temu krecilem, musiala wyjechac do Pl wiec trza bylo konczyc), widze, ze mnie zauwazyly, juz usmiechy i gadanie na ucho. ja mysle, oho trza spierdalac. poszedlem po drinka, a tu zaraz przybiega jedna z nich do mnie...
i juz ohy ahy, ze to, ze tamto... dobrze Cie widziec esztemeszte (ja sie tylko usmiecham, a w glowie 'po co ja zem tu przylazl...') 
-....no i jak sie tu znalazles ? przeciez Ty do takich klubow nie xhodzisz, nie widzialam Cie nigdy poza 1. strefa !!
-... yy tak, znalazlem sie tu przypadkiem... (polowa lasek by juz stracila ochote na dalsza rozmowe, co? ale ta sie nie poddawala..)
- aha przypadkiem. fajnie, ze jestes. bo ja wlasnie bylam w toalecie, a Kasia przybiegla mi powiedziec, ze tu jestes, tylko gdzies znikles..
- nooo ja wlasnie poszedlem po drinka. zdrowie (przybijajac szklanka o jej corone)
-zdrowie (polapala sie ocb). wpadnij do nas mamy loze tam tam tam. przyda sie prawdziwe meskie towarzystwo...
poszla.
drink na lyk do dna i ewakuacja...
ziomka z laska co sie z nimi umowilem wczesniej spotkalem w kolejce do klubu, mowie co i jak i jedziemy w 1. strefe...

mam nadzieje, ze wiesz do czego daze. nie robie z siebie nie wiadomo kogo, zebys mnie zle nie odebral. tylko, ze to jest tak jak pisal Gracjan : musisz sie zastanowic czego chcesz, po co xhcesz sie nauczyc podrywac... na poczatku chcesz seksu, pozniej nim zygasz, zaczynasz obawiac sie o swoje zdrowie lub powoli wpadasz w uzaleznienie. pozniej chcesz kobiet, wladzy nad nimi. itd. nie bede powielal Gracjana. kazdy wie o co chodzi.
ja jestem w takim okresie swojego zycia gdzie chce spokoju.
znajac zycie szybko mi przejdzie, ale coz... Wink

p.s to nie jest ani strach przed odrzuceniem, przed zaangazowaniem sie, ani nic z tych rzeczy. moze to byc jedynie strach przed skrzyedzeniem kogos, albo tu przebija sie i tak prawdziwe JA: ze chociaz sie tyle nauczylem, przezylem i nabroilem to i tak blizej mi do pustelnika niz bawienia dzieci i spotkan rodzinnych...