Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Dostosuj się albo giń

Portret użytkownika Dojcz

Temat jest followo-upem do poradnika "Jak odzyskać byłą" Adepta

Szczera ocena poradnika to 8/10

W poniższą sytuację wpędziła mnie rządzą pokazania co moja była straciła i kurczowo trzymanie się tej jednej kobiety.Ostrzegam blog jest długi.

Jest wrzesień 2023, w moim życiu mimo, że nic nie wydaje się łatwe jestem zadowolony z siebie, z tego kim się w ciągu czterech ostatnich lat stałem. Właśnie odprowadzam swoją babcię w czarnym stroju z pogrzebu jej męża a mojego dziadka do auta. Niedawno wygłosiłem drżącym głosem nad grobem przemowę, która prawdopodobnie spisał mój dziadek, myślę sobie, kurde to nie był łatwy czas w moim życiu ale chyba najgorsze już za mną, jeszcze tylko stypa.
Towarzysze mojej babci przez cały ten czas, z pewnością to jedno z najgorszych uczuć stracić ukochaną osobę, to jedyne co mogę dla niej zrobić w tym trudnym dla niej okresie po prostu być, więc jestem. Siedzimy na stypie podchodzą osoby z rodziny część z ich nie znam część dobrze kojarzę, składają kondolencje babci, pocieszają.. dobra zjedzmy ten obiad, potem napijmy się kawy zagryźmy jakimś ciastem i tłum się rozpierzchnie wróci do domu do swoich żyć. Siedzę i myślę- mieliśmy się tu spotkać w innym celu, wkrótce dziadek miał wyprawiać swoje 80 urodziny to miała być naprawdę duża impreza, grono pewnie byłoby ciut mniejsze ale o podobnym składzie. Dojadam sernik ludzie powoli się rozchodzą, robi się jakoś spokojniej ciszej, rozmowy milkną, z okna widać wczesno jesienne światło, złote liście powoli opadają smugane wiatrem na kamienne nagrobki cmentarza. Patrzę na puste miejsca i myślę nie ma go, jest jakoś pustawo, nie ma też jej, zazwyczaj tutaj była towarzyszyła mi w dobrych momentach a jak przyszedł ten ciężki to znikła... Dobra, jest przecież tylko chora, przeziębiła się jutro lecimy do Włoch to z pewnością spędzimy razem wspólnie dobry czas będę mógł się jakoś od tego ostatniego okresu odciąć, zmienić humor.

„Chłopcy nie rodzą się twardzi. Są miękcy i ciepli. Tulą się całym ciałem. Płaczą gdy mają zasnąć bez ukochanej przytulanki. Biegną dać uścisk mamie. Na spacerze przystają nad kwiatkiem. Głaszczą futerko kota tak delikatnie, jakby bali się swojej mocy. Uśmiechają się na widok koleżanki z grupy, a wieczorami mówią czasem „kocham cię tato”, sami z siebie."

Jesteśmy na lotnisku, staram się grać jakby wszystko było w porządku, bo przecież nie chce być tym jednym smętnym gościem.Po przeziębieniu mojej ukochanej ani śladu. Jedziemy we czwórkę- ja, ona i jej dwie najlepsze koleżanki, śmieją się gadają w sumie bez zmian, ja tylko jakiś taki jakby odepchnięty na bok. Ale co tam rozmawiam sobie z jej koleżankami, trochę też z nią ale jest jakaś oziębła, nie przywykłem do tego, że przy znajomych zachowuje się jakoś inaczej już nie jest tą wiecznie pragnącą przytulania i rozmów dziewczyną, rozmawiam zatem z jej koleżankami bo po co mi generować jakiś niepotrzebny konflikt pierwszego dnia wyjazdu.
Na miejscu przepiękna włoska jesień, dużo słońca, piękna architektura, inny bardziej luźny styl życia. Trafiamy do miejsca noclegu, jej koleżanki na oddzielnych łóżkach, my we wspólnym, w jednym pokoju. Przytulam się do niej ale nie odwzajemnia tego uścisku, wracam na swoją połowę i kładę się spać. Nie mogę zasnąć. Leżę, patrzę w sufit i myślę o tym co w ostatnim czasie przeszedłem i że w sumie to nigdy bardziej samotnie się nie czułem niby otoczony ludźmi ale którzy nie rozumieją tego co czuje, płaczę... Rano znów założę uśmiech i będę udawał, że wszystko w porządku. Niby razem ale jednak oddzielnie, to inny rodzaj samotności.
Następnego dnia zajęcia, wieczorem integracja wreszcie się dobrze czuje, psychicznie odpoczywam, cieszę się konwersacją z nowo poznanymi włoskimi kompanami, dobrze się mi rozmawia, patrzę na nią przy stole, a ona milczy, w pewnym momencie mimo dobrej atmosfery ona wstaje i mówi, że idzie do pokoju, nikt wcześniej jeszcze nie szedł. Mówię dobra pójdę z Tobą, zdążę się jeszcze poznać z tymi ludźmi. Jak mam iść z nią to Ona jednak zostaję, dobra to Cię chociaż odprowadze, w odpowiedzi słyszę -nie, ludzie patrzą się na nas, konflikt wisi w powietrzu ,ok odprowadze Cię tylko kawałek, idziemy od towarzystwa, tłumaczę jej, że jesteśmy w obcym państwie, martwię się o nią niedawno straciłem dziadka nie chce stracić jeszcze jej, w odpowiedzi słyszę, że to bezpieczne państwo -poradzi sobie, i że mam wracać, zostaję przy swoim- odprowadze Cię. Czemu tak Ci nie zależało, żeby mnie odprowadzić jak wracałam od ciebie o 3 w nocy!? Odpowiadam zmieniłem się, ale doszło do mnie, że problem nie leży w tym, że kiedyś jak zaczynałem z nią randkować to jej nie odprowadziłem.
Uparła się, że potrzebuje spokoju i chcę wracać sama, tłumaczę, że nie wybaczył bym sobie gdyby coś się jej stało teraz. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu... Wracamy razem do stolika, ale już nie czerpię przyjemności z konwersacji, atmosfera też się pogorszyła, wszyscy jakby odczuli sytuację, wracamy potem całą grupą. Jedna z jej koleżanek zauważa, że sytuacja jest napięta i rozmawia z nią, ja też biorę się na siły, i tłumaczę jej, że nie miałem ostatnio dobrego okresu i że mi go obecnie nie ułatwia, resztę nocy spędzam w tym samym łóżku co ona ale oddzielnie, jestem sam. Oglądam włoskie krajobrazy, myślę jakie to wszystko piękne, gdyby tylko z innymi ludźmi, gdyby nie ten konflikt. Staram się jakoś dociec o co chodzi ale nie potrafię. Potem w stresie już wszystko mi się myli. W zamian dowiaduje się jakie jeszcze rzeczy robię źle, nawet nie wiedziałem, że idzie iść złą stroną ulicy.

"Chłopcy nie rodzą się twardzi. Trzeba ich utwardzać. Wyjmować z rączek ukochane lalki, zabić dziecięcą fascynację różowym cekinem. Trzeba im powiedzieć, żeby nie płakali gdy im przykro, by lepiej zacisnęli piąstkę gdy spotka ich tragedia rozdeptanego kwiatka. Trzeba ich z tej miękkości wyciągnąć, by nauczyli się, że waży się słowa i emocje."

Wracamy do polski, na spotkanie kupiłem kwiaty, doskonale wiem, że nie spotykamy się po to, żeby miło spędzić czas, kwiaty też nie są po żeby ją jakkolwiek przebłagać, to gorzki prezent. "Wiem jak bardzo cię ranie, moja osoba nie pomaga ci w tym ciężkim dla ciebie czasie dlatego powinieneś sobie ode mnie odpocząć. Możesz robić w tym okresie co chcesz nawet sypiać z innymi." Zgadzam się mimo, że pozwoliła mi na wybór czy na pewno tego chcę. Ale czy moją rolą jest trzymać kogoś obok mnie na siłę?
Po czasie jednak coś we mnie pękło, przecież nie na tym polega związek, żeby robić sobie przerwy kiedy robi się ciężko, to właśnie takie chwilę pokazują ile dla danej osoby znaczymy. Kończę tę przerwę ale jej nastawienie się nie zmienia, korzysta z życia, jeździ na imprezy, jednak pewnego razu jedzie do przyjaciela na noc i coś we mnie pęka. O co? O kogo ja mam się starać? O osobę, która nie liczy się ze swoimi akcjami? Przypominam sobie sytuację jak kiedyś powiedziała przyjaciółce, że nie wyjdzie z nią do klubu, po czym spotkały się w tym samym klubie. Pamiętam, że kiedyś może spotkać mnie z nią to samo, że nie pomyśli o tym, że również coś co zrobi może mnie zranić. Ale jej koleżanka po tej akcji miała jaja, żeby skończyć 12 lat znajomości, miała jaja, których ja teraz nie mogłem znaleźć między moimi nogami. Spotykam się z nią z myślą rozwiania swoich wątpliwości i w zasadzie skończenia tego związku, ale emocje biorą górę nie jestem w stanie powiedzieć, że zrywam. Sama mówi, że po prostu u niego nocowała i dobrze spędziła czas bo to jej dobry przyjaciel, miękne, rozpłakuje się, ona mnie pociesza, ponoć do żadnej zdrady nie doszło. Następnego dnia sytuacja się uspokaja jest dobrze.. lecz tylko na chwilę, znów niemożliwym jest umówić spotkanie, znów niemożliwym jest popisać razem wieczorem. Spotykam się lecz tym razem jednak coś mi tam odrosło mówię, że nie pasujemy do siebie, że jesteśmy kompletnie innymi ludźmi i nie widzę jak to możemy połączyć, ona , że jestem mało męski, skupiony na sobie, nie rozumiem jej , potem o swoich obecnych priorytetach. Nie wierzę, że to ta sama osoba, z którą kiedyś wiązałem przyszłość. Ale cóż ludzie się zmieniają... Spędzamy wspólnie noc, zgadzam się na jej prośby o fwb i spotykaniu się, żartuje tylko, że ciężko sobie to wyobrażam skoro już teraz jej jest tak ciężko dla mnie znaleźć czas.
Rankiem wychodzę, jestem wolny, szczęśliwy, zostawiłem ten cały bałagan za sobą, znów mogę podrywać laski, skupić się na sobie i żyć ze sobą w zgodzie nie patrząc na jej opinię.

"Chłopcy nie rodzą się twardzi. Rodzą się ufni w świat na który trafili. Pełni emocji i uczuć na które nie znają słów. Rodzą się z czułością, empatią i zachwytem, z ekscytacją drżącą pod powierzchnią i z głębokim smutkiem który zasnuwa serce. Rodzą się tak cali jak rodzi się każdy człowiek."

Przez tydzień się do mnie nie odzywa, ja też bo w sumie nie czuje już potrzeby, czuję jakbym pogrzebał to co było za mną i rozpoczął nowe życie -siłownia, nauka, praca. Po tygodniu jednak się do mnie odzywa- Ty tak na serio? Myślałam, że żartujesz sobie tak jak zwykle.
Myślę sobie o co tu chodzi przecież wydawało mi się, że ma już na mnie wylane i, że ma dość tego związku, przynajmniej tak samo jak ja w ostatnim czasie. Rozpoczynamy nasze fwb, które w rzeczywistości było tak naprawdę przedłużonym związkiem -bez wymagań i wspólnych wizji. A powiesz mi jak już wrócisz do randkowania z innymi? Założysz Tindera? Jak kogoś pocałujesz? Prześpisz się z inną?
Myślę sobie, zobaczy jak spotykam się z innymi to ją stracę a razem z nią ten seks.
Ale mówię -tak powiem Ci
Spotykamy się, tuli się do mnie.
Zakładam Tindera, ale nie mówię.
Faceci to kłamcy jak mogłeś mi nie powiedzieć. Staram się jakoś ugrać, ale przyznałem -tak jestem kłamcą spotkałem się z paroma innymi ale Ci nie powiedziałem. Bałem się, że Cię skrzywdzę. Poza tym jeszcze to było za wcześnie wszystkie porównuje do Ciebie.
Nasze spotkania trwają, w sumie nie do końca wiem o co jej chodzi, ale może po prostu podoba jej się ten seks.
Wcześniej jeszcze przed zerwaniem wybrałem miasto na Erasmusa, bo ona też jedzie to będzie mi łatwiej jeżeli ja też gdzieś pojadę, ku mojemu zdziwieniu wybrała to samo miasto co ja. W tamtym czasie myślałem, że to w sumie dobry moment żeby zamieszkać razem i sprawdzić naszą relację, ale ona nie chce- kolejny powód zerwania.
Nagle dostaje od niej masę wiadomości, że spójrz jakie ładne mieszkanie, szkoda ,że nie jesteśmy razem bo fajnie byłoby tam mieszkać.Czy Ona coś sugeruję? Coś we mnie pęka wywalam jej, że chciałem, wiązałem z nią przyszłość, że jeżeli nie uważa mnie za dobry przykład dla naszych wspólnych dzieci to niech lepiej spojrzy na siebie. Płaczę przeze mnie. Jej koleżanki odradzają jej tej relacji ze mną.
Ale w głębi siebie myślę, kurcze o co jej chodzi może jednak chce wrócić, chce się znowu starać? Spotykamy się, rozmawiamy, seks. Jest dobrze przeżywam swój peak. Nie wracamy do siebie ale decydujemy się mieszkać razem na Erasmusie, stwierdzam sam do siebie, że dla mnie to będzie sprawdzian czy warto wracać do niej, ona też szczęśliwa bo będzie miała takie mieszkanie jakie chce, czy o co jej tak dokładnie chodzi. Ale może po prostu boi się być tam sama? Potrzebuje wsparcia kogoś z Polski? Żałuję rozstania? Masę moich pytań, masę wątpliwości, jak pytam to odpowiada, że chodzi jej tylko o mieszkanie, ale nie wierzę, że może być taką materialistką, przecież nigdy taka nie była. Znowu ma problemy ze studiami kolejny semestr znowu te same problemy, pomagam jej to ogarnąć, w zamian dziękuję mi gotuje coś dobrego do jedzenia, pyta się czy może mi to jakoś wynagrodzić, mówię że na moim miejscu zrobiłaby to samo. W głowie mam myśl, że nie chce mi się ogarniać tego mieszkania na nowo czy szukać innego współlokatora.
W międzyczasie odbieram ją kompletnie pijaną z klubu, mówi, że żałuję, że mnie tak traktowała, że nigdy nie chciała tego rozstania i, że to z nią jest coś nie tak ale jak już wytrzeźwieje to znowu będzie udawała, że wszystko jest git a nie jest. W zasadzie utwierdza mnie to tylko w moim stwierdzeniu, że chce do mnie wrócić także już zupełnie nie obawiam się tego Erasmusa i o jej działania. Mi pozostaje być już po prostu sobą.
Wyjeżdżamy trochę się mieszam, nowe miasto, obcy język, początkowo trzymamy się razem, poza spotkaniami bo przydzielono nas do innych grup, nadszedł mój moment na pokazanie co straciła i tak też było przez pierwszy tydzień.
Zamieszkujemy razem tłumacze jej w między czasie, że luz, spoko że nie musi obawiać o moje działania na Erasmusie bo jakbym poznał kogoś to mogłoby to ją zaboleć a rozumiem ten ból i samemu nigdy znowu bym nie chciał się tak czuć. Mówi, że nie ma problemu z tym, mogę robić co chcę. Ale ja zostaję przy swoim.
Moje akcje społeczne okazały się być w porządku jednak po tym angielsku trochę zapomniałem jak się mówiło, wchodzi stres, który blokuje. Poza tym idzie całkiem nieźle.
Po tygodniu mówi, że ktoś ją pocałował, ale nie odwzajemniła, zaciekawiony pytam kto, i wyśmiewam, że niezły target sobie znalazła. Po miesiącu znów ktoś się napatoczył, mówi, że tym razem odwzajemniła, ale nie traktuje tego poważnie i ,że zostajemy na tej samej relacji, co wcześniej, to już mnie bardziej zabolało- to odwzajemnienie. Na drugi dzień mówi, że jednak już nie chce dalej kontynuować naszej relacji fwb, że już od początku myślała, żeby to przerwać, że mi chodzi tylko o jedno a on jest zainteresowany nią i nie chce go ranić. Cóż kobieta zmienną jest... .
Przyznaje boli jak cholera, ale mówię ok spoko rozumiem. W tydzień po pocałunku już mówi, że się z nim przespała. Myślę sobie witaj mój dramacie. W niezłe bagno się wpakowałem. Rozmawiam z nią, że wiem co mówiłem na temat podrywania innych dziewczyn na Erasmusie ale w takim razie ja nie chcę już dłużej siebie blokować ze względu na nią skoro Ona się nie blokowała. Usłyszałem -ale ja nic nie chciałam to jakoś samo tak wyszło...

"Chłopcy nie rodzą się twardzi. Wielu twardymi umrze. Przekonanymi, że to była jedyna droga. Czasem nawet u najtwardszych z nich dostrzeże się przebłyski chłopców. Gdy tulą ukochanego kota (mówili że go nie potrzebują ale tylko go mogą tulić bez lęku), gdy podlewają kwiatek, chwaląc się że mają do tego rękę, gdy już doczekawszy się wnuków znów słyszą „kocham cię” padające bez żadnego ostrzeżenia."

Wiecie jak to jest z powrotem na rynek po dłuższym czasie, szczególnie gdy w serce atakuje, uchh moją byłą właśnie posuwa ktoś inny... Ale po tygodniu już mam ogarniętą inną laskę poznaną w klubie, zależy jej bardzo, ale to nie mój target, doprowadzam nawet do sytuacji, że jesteśmy razem w sypialni, czegoś oczekuję ale nie podoba mi się, nie jestem w stanie nic z nią zrobić. Odpuszczam, kładę się spać, rano robię jej śniadanie, odprowadzam do domu. Mówię, że lubię ją ale niczego nie chcę więcej, nie chce jej ranić, ale wciąż możemy się spotykać bez czułości. Znalazłem plastra... Kiedyś nim byłem dzisiaj sam go stworzyłem..
Zaczynam Tinder game, rozpoczynam robić socjal na szerszą skalę, im ma się bardziej wyjebane w co ludzie o Tobie myślą tym lepiej to idzie, jednak wnętrze mam wciąż bardzo zranione, boli tym bardziej gdy wiem, że nie wróciła znów na noc...
Nawet nie chcę sobie wyobrażać co już z nim robiła, chciałbym uciec ale nie mam dokąd, pozostaje mi zmierzyć się z tymi uczuciami, robić swoje.

Miałem plany, które za granicą chciałem zrealizować, trzeba się za nie zabrać, znaleźć jakąś pracę, zabrać się za magisterkę, znaleźć dziewczynę, która wyznaje podobne zasady do moich, która jest równie ambitna i rozumie mój punkt widzenia. Wyciągnąć lekcję na przyszłość.

Bo czego się nauczyłem?

Że tak naprawdę nikt nie będzie patrzył na Twoje szczęście czy z czymś będziesz czuł się źle bądź nie. To Ty sam jesteś odpowiedzialny za swoje szczęście i od pewnych osób najlepiej się odciąć za wczasu nim ugrzęźniesz w mule z którego będzie ciężko się wygrzebać.

Warto otaczać się osobami, które motywują Cię do działania, wspierają i, które sam możesz brać za wzór.

I, że czasami póki sam się nie przejedziesz, to chuja da, że ktoś na forum napiszę, że next, bo i tak zrobisz po swojemu. Niech to będzie przestroga dla tych którzy chcą wracać do byłych.

Obecnie, wróciłem na chwilę do Polski w krótkim czasie poznałem ciekawą dziewczynę- blogerkę żywnościową która jest zainteresowana stylem życia, który prowadzę, może coś z tego będzie. Po powrocie na Erasmusa będę pracować nad swoimi planami. W między czasie poznawać inne dziewczyny, przede mną jeszcze kilka współpracy międzynarodowych w innych krajach, praca nad własną sylwetką, nauka trzeciego języka. Mam nadzieję, wkrótce uraczyć was blogiem w którym opowiadam, że z takiego bagna idzie wyjść. Jeżeli macie jakieś rady czy metody jak radzić sobie ze stresem obecności byłej w codziennym życiu, przyjmę z otwartymi rękoma.

Jedno jest pewne już nigdy nie będę tym samym człowiekiem co kiedyś.

"Gdy mój brat przystawał na spacerze wąchać kwiatki moja babcia z rozczuleniem mówiła „Jak byczek Fernando”. Gdy byłam starsza przeczytałam historię o byczku który zamiast walczyć na arenie chciał wąchać kwiaty. Często o tym myślę w kontekście chłopców i tego jakie drogi wyznacza im świat. I tego, że część z nich nigdy nie dostanie kwiatów poza tymi, które się położy na ich trumnie”

Przerywniki bloga to fragmenty innego bloga:
Kasii Czajka-Kominiarczuk @zpopk

Odpowiedzi

Portret użytkownika Kensei

Swietny blog, leci

Swietny blog, leci główna.

Mlodzi napisali by pewnie cos w stylu REL Wink

Świetnie się czytało.

Świetnie się czytało. Przypomniało mi się wiele. Siedzę właśnie na dachu firmy, gdzie pracuje, patrzę jak miasto na chwilę ożywa i rower, którym przyjechałem, stoi na dole. Dzięki!

Portret użytkownika Dojcz

Dzięki chłopaki, myślę, że

Dzięki chłopaki, myślę, że wkrótce poleci coś z pola, a jak nie to jakieś przemyślenia o życiu czy inne pierdoły.

Dobrze się czytało, więcej

Dobrze się czytało, więcej takich prosimy(może niekoniecznie z rozstań z ex).
Myślę, że jak na całą barwną historie tego co Cię z nią spotkało to zachowywałeś się względnie dobrze. Pewnie parę rzeczy można było zrobić inaczej ale i tak w jej przypadku byłoby to odgrzewanie kotleta.
Myślę, że ten fwb był jej potrzebny tylko po to by nie mierzyć się z lękiem przed samotnością i wiedziała, że mimo wszystko gdzieś jesteś w tle. Pewnie taki wiek i to musiało się stać.

Na przyszłość "A powiesz mi jak już wrócisz do randkowania z innymi? Założysz Tindera? Jak kogoś pocałujesz? Prześpisz się z inną?" - tu byłbym brutalnie szczery i opowiadał jej te historie od a do z. Niech sobie nocami wyobraża jak jakaś laska się z tobą wspaniale bawi. Poczuje to samo co Ty, gdy szła do "przyjaciela"

Portret użytkownika JacekJaworek

Piękny styl pisania. Jakbym

Piękny styl pisania. Jakbym czytał jakąś powieść w którą się wczuwam i widzę oczami bohatera.

Z każdą relacja uświadamia sobie jakie niby prozaiczne cech są dla nas istotne w potencjalnej partnerce. Co pozwala nam na kwalifikacje (bez przesady, bu nie wpaść w syndrom"pana nagrody").