Powiem tyle,nie okłamując samego siebie i wszystkich do okoła,odkąd jestem na tej stronie zmienilem calkowicie swoje podejscie do kobiet,mysle calkiem inaczej,ale nie w tym rzecz akurat,ta sytuacja którą opisze za chwile miała miejsce jeszcze przed moim zalogowaniem na tej stronie...
Dotyczy rozstania z moja obecną dziewczyną...
Poznalem ją,dosyc fajna,dosyć skryta,szara myszka,ale cos w sobie ma takiego co mnie do niej przyciaga.Przez początek naszej znajomosci dopiero teraz widze czego mi brakowalo: Pewnosci siebie,wlasnego zdania...
uwierzylem w tyle iluzji jakich narzucila mi moja dziewczyna...do tego stopnia ze nie moglem byc sobą gdy sie z nią spotykalem...czulem to ze sie mecze...ze nie potrafie byc nad nia tylko ona mną rządzi...to co powiedziala traktowalem poważnie,rzucala szantaże emocjonalne a ja w to glupi wierzylem bo myslalem ze mnie zostawi.Wkoncu zostawila mnie i to wlasnie przez to ze w to wszystko wierzylem...