Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Co począć z znajomymi, którzy starają się zmniejszyć moją samoocenę?

7 posts / 0 new
Ostatni
Słuchacz1993
Portret użytkownika Słuchacz1993
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Żywiec

Dołączył: 2012-08-21
Punkty pomocy: 269
Co począć z znajomymi, którzy starają się zmniejszyć moją samoocenę?

Odrazu do rzeczy bo mam tendencję do strasznego rozpisywania się ze szczegółami...
Jestem w 4 kl. technikum, klasa maturalna, mam dość takiego traktowania przez znajomych z klasy (tylko z klasy tacy są...) Chodzimy na imprezy czasem, ale nawet wtedy starają się mnie wyśmiać z byle czego, jakimiś głupimi docinkami.
Większość znajomych z mojej klasy jest, hmm... Niewiem jak to powiedzieć, poprostu najlepiej dla nich by było, gdyby każdy, każdego wyśmiał i zrównał z błotem.
Ja stosowałem taktykę olewania takich rzeczy lub inteligentnej riposty (jeśli takową wymyślę, to zawsze wygrywam 1 zdaniem, i wszyscy są zachwyceni i śmieją się z tego gościa (właściwie to targetu - do egzekucji słownej;p Ale to się naprawdę rzadko zdarza;/ )

Przeważnie jak już jeden się rozkręci to 10 kumpli zacznie, i jest fala śmiechu na mnie, co zaniża moją samoocenę w szkole, źle się w niej czuję;/ Czuję to w momencie gdy, wychodzę ze szkoły, ten nagły przypływ energii, brak ograniczeń, nawet z dziewczynami nagle wiem o czym mówić, i jestem odważniejszy, gdy nie ma tych debili wokół mnie^^

Gdyby był 1 lub 2 takich to bym im wpierdolił, bo ćwiczę to i owo, ale bez przesady, z każdym z klasy pokoleji nie będę się tłuc, niedośc że po tym zostanę sam w klasie, to wyjdę na bezmuzga który by się tylko bił i tak rozwiązywał sprawy -.- A z reguły jestem bardzo spokojnym człowiekiem i w życiu biłem się tylko 3 razy poza treningami.

przykłady:
- wyśmiewanie z mojej fryzury... oryginalna, ale i tak mam ją zamiar zmienić na coś innego(nie przez nich), lubię eksperymentować z fryzurą Smile
- w 1 klasie byłem tak jakby zwieszony, z czym już sobie poradziłem całkowicie, ale gdy takich 2 mi to nadal wypomina mam ochotę im pokazać jak się zwieszam i zajebać w mordę ;/
- ćwiczę na siłowni, dla 3-4 innych jest to powód do pokazywania jakichś gestów i wyśmiewania że to niby o mnie. (tu akurat jest ich obawa, zazdrość i chęć obniżenia mojej pewności siebie)
- i wiele wiele innych, małych sytuacji z których da się wymyślić coś śmiesznego na mój temat...

Co poradzicie w takiej sytuacji?
Niewiem, może jak rozbudować swoją gadkę i rozpierdalanie ich swoją elokwencją?
Albo jakąś taktykę skuteczną na podniesienie swojej pewności siebie w szkole?
I czy pełen dystans do ich wyśmiewania się z innych (ze mnie) jest dobrą taktyką?

PatrickPatrick
Portret użytkownika PatrickPatrick
Nieobecny
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: pełnoletni
Miejscowość: Obywatel Świata

Dołączył: 2011-06-06
Punkty pomocy: 330

Chujowo, że z takimi osobami chodzisz do klasy, ciężko Ci będzie ich wyjebać ze swojego życia i do matury będziesz się musiał z nimi męczyć. Stary, niestety nie widzę innego wyjścia.
Gdyby to byli kumple spoza szkoły, to mógłbyś po prostu ich olać i znaleźć odpowiednie osoby, na wyższym poziomie, które Tobie bardziej by pasowały.

Miałem podobnie. U mnie jednak liczba osób płci męskiej w klasie była mniejsza. Po pierwszym roku jakoś wszystko się załagodziło, ale czasami docinki zostały, choć nie były już tak doskwierające.

Prawda jest taka, że w każdej klasie wybierają osobę, z której wszyscy się najbardziej śmieją. Do pewnego czasu w swojej klasie z czasów LO ja byłem obiektem drwin a potem kumpel. Potem dla "jaj" każdy czasem śmiał się z każdego, normalne koleżeńskie żarty i już nie były nawet chamskie. Jak już wspomniałem w każdej klasie, szczególnie chłopacy, wybierają sobie ofiarę drwin. Masz pecha, bo padło na Ciebie. Jak dobrze pamiętam, to podchodzi to pod mobbing. Zawsze możesz to gdzieś zgłosić, ale już widzę jak cała klasa by na Ciebie patrzyła. Pewnie jak na frajera, jednak weź pod uwagę to, iż liczy się wyłącznie Twoje dobro!

Wątpię, aby szczera rozmowa z Twoimi przyśladowcami w tym wypadku coś dała. Zlewaj to, choć wiem, że może to zryć banię i nie jest łatwo złapać do tego dystans. Staraj się też odbijać ataki, ale obrona w postaci ciętej riposty niech będzie o wiele lepsza niż ich zaczepki.

Przyznam też, że nie wiem jak w Twoim przypadku, ale w moim - mimo wielu nieprzyjemności (chciałem nawet zmienić szkołę) - dało to ostatecznie pozytywny rezultat.
Zadbałem o swój strój (do tej pory nie przywiązywałem do niego w ogóle uwagi), wszedłem w towarzystwo znane w szkole (byłem raczej wyalienowanym kolesiem, żyjącym na uboczu), moja samoocena też z czasem się zwiększyła - odpierając ataki w końcu zredukowały się one praktycznie do zera a i Ci szydercy zaczęli mnie inaczej traktować (już nie byłem cipą, która daje sobie ciskać); dostrzegłem, że wcale nie jestem taki za jakiego mnie mieli (prawie w to uwierzyłem początkowo, iż jestem gorszy, ale wtedy byłem zakompleksionym nikim), powodzenie u kobiet też wzrosło (trzymanie się z elitą i zmiana stylu życia oraz "statusu" w szkole), zmieniłem podejście do życia oraz złapałem trochę potrzebnego luzu i dystansu do siebie samego.

Tak wyglądało to w moim przypadku.

*****************
Dziś mężczyzna nie ma innego wyboru jak stać się silnym fizycznie i mentalnie

Variatio
Portret użytkownika Variatio
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Nibylandia

Dołączył: 2011-06-27
Punkty pomocy: 407

Wpierdol.jednemu to się reszcie odechce Smile z pajacami nie ma co dyskutować.

Nic nie jest prawdziwe,wszystko jest dozwolone.

Underground
Portret użytkownika Underground
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ...
Miejscowość: ...

Dołączył: 2012-05-30
Punkty pomocy: 781

Cześć

PatrickPatrick zwrócił uwagę na istotne sprawy - przedostatni akapit jego wypowiedzi jest bardzo trafny.
Ja nie piszę z doświadczenia, bo mam to szczęście (umiejętność?), że nigdy nie traktowano mnie w ten sposób. Ale moich najbliższych znajomych, w różnych szkołach i na uczelniach, już tak. Ad rem:

1. PEWNOŚĆ SIEBIE
Wiesz, kto najbardziej gnębił moich znajomych z klasy w liceum? Chłopaków - chłopak ważący 120 kg, średnio zdolny, z niezadużym poczuciem humoru, kompletnie przeźroczysty dla kobiet. Dziewczyny - dziewczyny bardzo atrakcyjne dla chłopców, wywodzące się z najbiedniejszych rodzin (z wielkim kompleksem pochodzenia z matek-sprzątaczek).
Przyjrzyj się swoim dręczycielom bardzo dokładnie. I zauważ, że to, co ich łączy, to potworna, przeogromna wewnętrzna słabość. Pokuszę się o twierdzenie, że gnębią innych tylko i wyłącznie dlatego, że mają świadomość, jak niewiele im samym brakuje do tego, żeby stali się ofiarami.
Wiesz, to ludzie, którzy umieją manipulować i udawanie pewności siebie weszło im w krew tak bardzo, że w grupie często uchodzą za najsilniejszych i najatrakcyjniejszych.

Najlepiej wytłumaczyć to na przykładzie związków. Już kilku najwartościowszych mężczyzn i kilka rozsądnych kobiet mówiło mi, że oni nigdy nie wiązali się z najpiękniejszymi/najbardziej zwracającymi na siebie uwagę ludźmi, bo wiedzą, że oni świecą sztucznym światłem, a za maską rozkrzyczanego wygadania kryje się tam przeważnie emocjonalny chaos (vide: Zosia od Snoofiego).

Musisz mieć zawsze świadomość, ilekroć ktokolwiek będzie Cię próbował zdominować, że robi to osoba najsłabsza wewnętrznie, która czuje się najmniej pewnie. Ludzie lubiący swoje życie, mający fajną sytuację w domu, atrakcyjni, którzy dobrze się uczą, mają plany, zainteresowania - najzwyczajniej w świecie nie czują potrzeby gnębienia innych. Bo i po co.
Jak już to sobie uświadomisz i zrozumiesz, będzie Ci łatwiej przejść do konkluzji.

Przykład:
Pamiętam, jak kiedyś w liceum siedzę sobie na przerwie, podchodzi do mnie grupa osób i mówi, że urywamy się z zajęć j. polskiego. Przy czym: to były właśnie te dziewczyny, które gnębiły moich znajomych. Zagadały mnie grzecznie, wręcz służalczo, a ja na to: nie. Moje myślenie było takie: dla mnie polski jest pasją, mam za sobą wygraną olimpiadę z j. polskiego, startuję w konkursach poetyckich, powieść mojego życia wciąż czeka na napisanie... Lubię przedmiot, praktycznie prowadzę lekcje razem z nauczycielką, a raczej zamiast, bo jest beznadziejna... Więc: nie.
I te dziewczyny - od słowa do słowa - dosłownie na mnie naskoczyły. Bardzo zwierzęce zachowanie, zadziałała psychologia tłumu - i w parę minut stało nade mną kilkanaście rozwrzeszczanych dziewczyn z nienawiścią w oczach - wściekłych nie o to, że ktoś nie chce uciec z lekcji, ale o to, że ktoś się ośmielił zakwestionować ich żądanie.
W takich chwilach liczy się pewność siebie. Twoje spokojne, ale twarde spojrzenie. Być może nawet z odcieniem pogardy. Stanowczość. Wzruszenie ramionami.
To nie jakaś magia i pamiętam, że chyba chwilę się wszyscy mierzyliśmy wzrokiem - coś tam jeszcze chyba mówiły, przekonywały, ale jakoś tak coraz bardziej cichutko. Aż w końcu sobie poszły. Co najlepsze, pamiętam, że od tej pory nikt nawet palcem na mnie nie kiwnął aż do końca liceum. Więcej: zaczęli mnie do siebie zapraszać, zwierzali się, wszystko ładnie-grzecznie.
Wystarczyło pokazać, co się ma w środku. A to musi być stalowa pewność siebie.

Także patrz ludziom w oczy. Miej takie umiejętności, takie życie i pasje, takich ludzi za sobą (jak nie w domu, to znajomych), żeby pewność się w Tobie naturalnie wzmacniała (wiesz, żeby nie wynikała tylko z afirmacji przed lustrem, ale żeby stwarzały ją Twoje realne doświadczenia).
Powtarzam, bo tego nauczyło mnie osiem lat podstawówki, cztery liceum, pięć studiów i kolejnych pięć studiów, i praca: musisz mieć stalową pewność siebie, taką wewnętrzną, to wtedy nikt Cię nie tknie. A jeśli to zrobi, dość szybko zrozumie, że raczej wypadł dość blado, i się odczepi.
True story, bro.

2. WYGLĄD
W zdobywaniu szacunku i uznania ze strony ludzi w klasie nic nie pomoże Ci tak, jak maksymalnie atrakcyjny wygląd. Przy czym: nie pakuj na siłowni do przesady, ciekawsze jest bycie ogólnie silnym niż tępym karkiem. I nie przesadzaj z żelami na włosach, solarium, wisiorkami, różowymi koszulami itp. Tu chyba zmiany lepiej wprowadzać powoli, ale dobrze.
Zwracaj uwagę na to, jak ubierają się najpopularniejsi ludzie w szkole i to naśladuj. Wybieraj to, co jest zgodne z Twoimi zainteresowaniami (czy styl rockowy, czy hip-hopowy, czy uniwersalny) i co jest wygodne, w czym się dobrze czujesz. Masz być ubrany, a nie przebrany.

Jeden z moich kolegów w liceum zawsze nosił za krótkie spodnie. Wyglądał w nich śmiesznie, dziwnie, nieproporcjonalnie. I oczywiście ludzie zaczęli mówić na niego Szwagier. Unikaj tego.

3. CZYSTOŚĆ
Pamiętam, że jakiś odsetek klasowych ofiar zawsze stanowili ludzie, którzy śmierdzieli. Nikt im tego nigdy nie powiedział wprost, pewnie łatwiej i wygodniej było się z tego nabijać. Zatem: musisz codziennie rano myć zęby, musisz codziennie rano brać kąpiel, musisz codziennie rano nakładać czyste ubranie. Niech to będą nawet za krótkie spodnie: kategoria klasowych ofiar też ma swoją hierarchię i lepiej być Szwagrem niż Człowiekiem Który Zesrał Się W Majtki. Wiem, bo chodzili ze mną do klasy i tacy, i tacy.

4. PUŁAPKA PODRYWANIA NAJGORĘTSZYCH DZIEWCZYN W SZKOLE
Generalna rada jest taka: kiedy podrywają Cię najpopularniejsi ludzie w szkole, sam stajesz się popularny. A pułapka polega na tym, że klasowej ofierze trudno osiągnąć ten stan i bardzo często wpada w kolejną rolę, stając się pośmiewiskiem jako osoba, która dosłownie biega za dziewczynami. Jedna z drugą będą się przed nim ostrzegały i nawet jeśli facet byłby całkiem przystojny, trudno odwrócić tę sytuację.

Mam znajomego, który słynie na moim wydziale z łażenia za kobietami. Mmogą się do niego nie odzywać albo mówić "spier...", a on dalej idzie i coś tam mówi, prosi o numer telefonu, zaprasza do siebie. Znam go od 4-5 lat, a on ciągle to robi. Wszystkie nim gardzą. Facet wręcz błaga o traktowanie go jak ofiary.
Także lepiej nie robić nic niż się narzucać w tak skrajny sposób.

5. PRZYSŁUGI
Rób dla ludzi różne drobne rzeczy. Nie za często, ale rób. Wdzięczność to potężne uczucie, nawet jeśli nie odnotujesz nagłego wzrostu popularności, to osoby, dla których zrobisz coś dobrego, zawsze będą na Ciebie patrzeć życzliwiej.

Przy czym tu ważna jest równowaga, bo łatwo zostać klasowym popychadłem. Na przykład odradzam Ci rozdawanie innym swoich notatek, uczenie innych, robienie projektu za grupę. Lepiej robić drobiazgi niezwiązane z nauką, wtedy nikt nie będzie Cię wykorzystywał (osobami, które dają notatki, się zazwyczaj gardzi).

Okej, muszę iść na zajęcia, uzupełnię tę listę w przyszłości.

Słuchacz1993
Portret użytkownika Słuchacz1993
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Żywiec

Dołączył: 2012-08-21
Punkty pomocy: 269

Świetne rady:) I jednak widzę, że nie jest ze mną aż tak kiepsko w tej sprawie.
Jestem tego świadomy, że te ich wszystkie docinki wywodzą się tylko i wyłącznie z ich słabości, chcą się dowartościować w ten sposób. Są wyjątki oczywiście, kiedy to każdy się śmieje z każdego dla samej radosnej atmosfery.

Ogólnie jestem na dobrej drodze według Twoich rad. Dzięki za utwierdzenie mnie w przekonaniu, że jest dobrze i będzie lepiej:)

ps: w mojej klasie, nie jestem największą ofiarą drwin, jestem powiedzmy tak na 3-4miejscu... ale czuję tą potrzebę samodoskonalenia się, i chciał bym być na końcu łańcucha pokarmowego w mojej klasie ;D

Dzięki Underground Wink

halsing12
Nieobecny
Wiek: 19
Miejscowość: Katowice

Dołączył: 2012-10-16
Punkty pomocy: 15

Mam czasami podobną sytuację. Aczkolwiek mam zawsze na to wyjebane i również z tego się śmieję. Słuchaj Stary obchodzi Cie to co jacyś frajerzy mówią? Zobacz na ich zachowanie... Oni są zerami. Wiedzą że jesteśmy zajebiści i nam tego zazdroszczą. Niby takie cwaniaki a nagle wyskakują z tekstami "piszę do takiej jednej ale nie wiem jak podbić do niej na rl" i nawet tacy frajerzy nie powiedzą jej cześć bo się wstydzą. Także pamiętaj jesteś zajebisty i nie daj sobie wmówić że jest inaczej. PIONA: )

lukash123
Portret użytkownika lukash123
Nieobecny
Wiek: 21
Miejscowość: Wieś, ale nie "wiesiek"

Dołączył: 2012-11-13
Punkty pomocy: 7

Ja o wzroście 170 wadze na te czasy ok 65-70kg w klasie z "mieszczuchami" z miejscowości która jest formalnie wioską, ale mieści się tam urząd gminy... z synami i córkami sklepikarzów i małych przedsiębiorców, oraz z patologią. Sam jestem synem rolnika z końca gminy, który był radnym i nie poszedł w układy z niektórymi ich ojcami. Byłem potencjalnym gościem do podniesienia swojego statusu (to znaczy oni na mnie). W pierwszym roku miałem klika bójek. Ojciec zawsze mówił jak się czepiają to lej i jak mówił tak zrobiłem i nie zważałem czy to było poza szkołą czy w trakcie lekcji.. Miałem spokój z tymi czubami (nie kłóciłem się z nimi, ale i wódki z nimi nie piłem). Ale z innych klas były zaczepki i starca z cyklu: co ja mu nie dam rady?. Sam nie prowokowałem bójek. Nikogo się nie bałem, a tych których nie byłem w stanie pokonać omijałem jak ognia. Potem potrenowałem pół roku ju jitsu, potem kick boxing amatorski samodzielnie i jednego z tych co omijałem musiałem urządzić tak, ze pojechał zszyć sobie wargę po paru ciosach. Gdyby nie ojca znajomość z dyrektorem i moje zasługi dla szkoły to mogłoby być ciepło.
Jak widać strach ma wielkie oczy. Prawie nigdy pierwszy nie uderzałem, ale od kąt żyje jeszcze nikt mi nie dał rady.
Dziś oni w oczach ludzi są pajacami, a te dziewczyny co kiedyś na nich leciały teraz ja obracam.. Więc trzeba być twardym i pokazać że miękkim chujem nie jest się zrobionym.
Mojego najlepszego kumpla gnębili psychicznie do takiego stopnia, że przez czas szkoły nie nawiązał chyba żadnej nowej znajomości, ale sam nie dał sobie pomóc.. Szkołę skończył poznał dziewczynę, baluje, przyjebał na siłowni i ma się dobrze.

Z tą fryzurą to nie przesadzaj bo może to być naprawdę śmieszne, a co najmniej podejrzane:P Olewaj wszystkich ale nie daj sobie dmuchać w kaszę.
mój pogląd może wielu osobom nie podpasywać, ale drugi raz też tak bym postępował