Witajcie! Pierwszy post na forum. Co nie znaczy, że nie czytałem, bo czytałem. Od 2012 intensywnie To tyle słowem wstępu.

Pytanie do Was: jak postępować... a raczej JAK ROZKRĘCIĆ dziewczynę, nieśmiałą w relacjach damsko-męskich, która nigdy nikogo nie miała. Dlaczego mówie, że nikogo nie miała? Bo sama mi o tym powiedziała, i wiem, że tak jest. Po prostu wiem.
Jej wiek: 19. Mój również. Spotkałem się z nią 2 razy, raz na neutralnym gruncie, raz u mnie w domu. Były przytulanki, pocałunku nie było. Raczej każdy kontakt wychodzi ode mnie, co nie znaczy, że napastuje ją namiętnie tak jak dwóch kolesi w naszej grupie, ale ani razu jej nie dotknęli, a czasem nawet stoją obok niej i nic nie mówią. Ochroniarze ale ja sukcesywnie podbijam do niej raz na jakiś czas w ich towarzystwie i jej koleżanek, i obejmuję ją spontanicznie, czasem mówie jakieś sprośne rzeczy na uszko, co widać sprawia jej przyjemność oczywiście w ramach śmiechu to wszystko, ale chyba czuje, że coś się święci. Ostatnio chyba zjebałem lekko sprawę, bo powiedziałem jej, że coś do niej czuję. Ona lekko się poblokowała, po czym odpowiedziała mi, że ja też nie jestem jej obojętny, ale... ona nigdy nikogo nie miała. Po chwili temat się skończył, ja obróciłem to w żart i zakonczyłem słowami "ale przyjacielem twoim nie będę!".
O analizę proszę dlatego, że... cały czas nie mam zainteresowania z jej strony. Jestem z nią ustawiony na kolejne spotkanie, na które z entuzjazmem się zgodziła, i po tym mam zamiar walnąć lekki chłodnik. Powiecie: "ale tu nie ma co chłodzić". Może i tak. Ale spróbować nie zaszkodzi.
A wy co sądzicie?