Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak się nie dać, kiedy wszystko się wali?

14 posts / 0 new
Ostatni
Expro
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2013-10-22
Punkty pomocy: 135
Jak się nie dać, kiedy wszystko się wali?

Cześć,
nim zacznę pisać wstęp, bardzo dziękuję każdej osobie, która przeczyta mój temat w całości. Znalazłem tą stronę, zobaczyłem ludzi z innym podejściem niż moje i wywarło to dość znaczący wpływ na moje życie. Dlatego tak bardzo zależy mi na Waszej opinii i poradach.
Teraz lecimy. Mam ciężko sytuację w domu, z ojcem nie odzywam się już chyba z osiem lat. Rodzicom się nie układa, mieli się rozwieść, ale dziadkowie orzekli, że jednak opinia innych ludzi jest ważniejsza niż spokojne i godne życie, dlatego od mojego gimnazjum słyszę kłótnie, są zdrady ojca i płacenie po 1000 zł prostytutce, gdzie ja chodziłem w jednych spodniach a matka z dziadkami brali kredyty. To odbijało się na moich związkach, zawsze się tego wstydziłem, wstydziłem się zaprosić dziewczyny do siebie, jedna wypytywała czemu nie odzywam się do ojca itd. Z jego strony nigdy nie miałem pomocy, musiałem przerwać studia. Tak bardzo chciałem coś osiągnąć w życiu, że wybrałem ciężki i drogi kierunek, który prawdopodobnie nie jest dla takich jak ja. Znalazłem dziewczynę, toksyczny związek się rozpadł, kombinowałem z biznesami, oszczędzałem, czytałem różne rzeczy, w tym to forum. Widziałem komentarze pod tematem, który założyłem, wtedy ten kubeł zimnej wody wylał mi się przez monitor na głowę i... wziąłem się w garść. Mimo, że zawsze chciałem brnąć do przodu, to jednak kobiety to był mój słaby punkt. Zawsze to przeżywałem, uważałem, że jak z tą konkretną nie wyjdzie, to finalnie skończę jako rozwodnik z długami. Mimo wyśmiewania ze strony ojca i byłej, że na sto procent mi się nie uda zdać tylu różnic i bieżącej sesji, wróciłem na studia. Opłaciłem astronomiczną sumę i zdałem rok bez ani jednej trói.
Teraz znalazłem dziewczynę, związek na odległość, ale jest (było) ok, tylko jej rodzice robią problemy. Nie chce dublować postów i problemów, ale rodzice mają negatywny wpływ na tą relację. Ostatnio moja dziewczyna usłyszała, że jakby jej były chciał wrócić, to powinna dać mu szansę, albo poszukać sobie kogoś bliżej. Do mnie jej matka powiedziała, że po co oni mają coś tam robić, skoro mają mnie. Ja stanowczo, ale kulturalnie wyjaśniłem jej, że o takie rzeczy się grzecznie pyta i prosi. A moje jakiekolwiek działania to moja dobrowolna decyzja, a nie przymus.
Od paru dni to wszystko co opisałem wyżej, się skumulowało i spotęgowało. Zaczynam ostatni rok studiów z pisaniem pracy magisterskiej, miałem ambitne plany, ale... ojciec znowu odstawia jakieś chore akcje, dziewczyna postawiła mi warunek, że ona nie będzie czekać na mnie rok czasu i mam się przenieść do niej teraz. Martwię się o matkę, bo narzeka na serce, a ta sytuacja jej nie pomaga i chyba pierwszy raz od dłuższego czasu zacząłem wątpić w to co robię. Dziewczyna zapytała mnie, czy te studia są dla mnie, aż tak ważne? Są. Odmawiałem sobie wszystkiego, żeby opłacić te cholerne różnice plus czesne, jestem na ostatnim roku, naprawdę niewiele brakuje, żeby mi się udało. Ojciec mnie nienawidzi i robi wszystko, żeby jednak mi się nie udało. Mój rozwój osobisty, bo piszę w tym dziale zalicza porażkę.
Pierwszy raz w życiu nie wiem co robić. Moja była, która chciała mnie sobie podporządkować, też mówiła podobnie. Widzę powtórzenie wzorca zachowania i zaczynam myśleć, że jest spowodowane czymś z mojej strony. Całość tego co miałem w życiu odbiła się na moim zdrowiu, stres teraz też nie bardzo mi służy, było dość dobrze i nie jest mi na rękę, ponowne bieganie po lekarzach. Nie wiem jak odczytać intencję mojej dziewczyny, bo mówi, że chce mi pomóc, ale ja mam wrażenie (może mylne? może nerwy zaburzają mój osąd?), że jej potrzebny jest chłopak. Obojętnie jaki, a nie konkretnie Ja. Jej były powiedział, że nie wyrobił psychicznie, ona mówi, że był traktowany dobrze, że wszedł do JEJ mieszkania, że JEJ rodzice go dobrze traktowali i ona też. Po tym co odstawiają jej rodzice, widzę, że on był na jej terytorium, gdzie zasady jasno określają, że chłopak córki w tej rodzinie jest w formie taniej siły roboczej. Póki co wyprowadzka odpada, bo czesne jest dość duże i bez pomocy finansowej rodziny, sam sobie nie poradzę, zwłaszcza, że jeszcze się w pełni nie podleczyłem. Po rozmowie z nią, zacząłem myśleć, że ta przeprowadzka to może najlepsze co mnie spotkało na chwile obecną. Ale wiem, że będąc w jej mieszkaniu, będę miał jakiś wyimaginowany dług u jej rodziców, który będę musiał odpracować po godzinach pracy, jeszcze dodatkowo jeżdżąc na moją uczelnie i ucząc się po nocach. Zostając w domu, mam ojca, który z zemsty będzie mi dowalał, a wynajmując samemu mieszkanie otrę się o ubóstwo i przez chorobę mogę nie zdać tych studiów. Co wy byście zrobili na moim miejscu? Nie wiem czy wyolbrzymiam, czy niepotrzebnie się dołuję, czy znowu trafiłem na nieodpowiednią dziewczynę, która zamiast wsparcia chce mieć drugą pensję i kogoś kto będzie niewolnikiem jej mamy i taty? Z góry dziękuję za wszelką pomoc i opinie.
Pozdrawiam.

Mendoza
Portret użytkownika Mendoza
Nieobecny
Ogarnięty
Ta osoba pomogła w składce na serwer
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Nigdzie na stałe

Dołączył: 2012-10-28
Punkty pomocy: 2661

1 - przejmuj się rodzicami (bądź ich psychiatrą i pomocną dłonią na każde zawołanie)
2 - olej wątpliwości co do aktualnej
3 - wprowadzaj się do niej w ciemno, nic lepszego w życiu nie znajdziesz, prócz mieszkania kątem u swojej kobiety.

A tak na serio, zrób wszystko odwrotnie, ze starymi kontakt tnij, ich relacja ich wybór. Co ty? W ciuchy zbawcy chcesz się ubierać?
Aktualna to śliski temat, zwłaszcza że jej starsi mają drygi do wysługiwania się Twoją osobą + kręcą się w sprawy jej relacji. Do tego ten warunek z dupy.

Kiedyś jedna dziewczyna też mi postawiła taki warunek, dobrze, że się nie zgodziłem.

________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.

Expro
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2013-10-22
Punkty pomocy: 135

Dziękuję za odpowiedź.
Co do rodziców, to sytuacja wygląda tak, że kłótnia była z mojego powodu. Bardzo głupiego powodu, bo jak matka miała kredyty, to zamiast płacić za siebie uznałem, że lepiej będzie pomóc jej spłacić kredyt, ale żeby mi te pieniądze później oddała. Wtedy będzie oddawać mniej niż płaci w banku, ja kończąc studia coś będę miał odłożonego. Może dorzucę sobie jakiś certyfikat, albo kurs do magistra, żeby uatrakcyjnić CV itd. Zepsuł mi się komputer, więc zapytałem czy nie wzięłaby mi na raty, skoro nie mam stałej pracy i jest mi dłużna. Ja bym nie mógł wziąć na raty, bo nie mam zdolności kredytowej i musiałbym całą kasę wydać jednorazowo. Sytuacja dla mnie bardzo korzystna, matka się zgodziła, bo też taniej wychodzi, będzie nadmiar gotówki, to się szybciej spłaci. Do sklepu jest kawałek, ale akurat rodzice tam robią zakupy, ja nie mam samochodu, ma go ojciec, zapytała się ojca, czy jak jadą na zakupy, to może zabrać mi ten komputer i się zaczęła kłótnia. Ojciec powiedział, że nie, że mnie nienawidzi, że da mi to nauczkę, że cudzej korespondencji się nie czyta i teraz się nie odzywają do siebie. A te jego zdrady, odkryłem przez przypadek, będąc nastolatkiem. Jeszcze zaczął gadać, że przed magisterką nie opłaci rachunków i widać, że chyba nie jest mu na rękę, że mi się coś w życiu układa. Wyjście z sytuacji jest zawsze jakieś, ale faktu to nie zmienia, że może mi to poważnie utrudnić, jeszcze jak zrobi to w niewłaściwym momencie.
Z dziewczyną fakt, jest bardzo "ślisko". Bo jeżeli chciałaby mi faktycznie pomóc, to nie stawiałaby mi warunków, kiedy ja jestem "pod ścianą" i pod wpływem presji, mógłbym podjąć decyzję, której bym żałował. Albo przenieść się do niej i być z osłabioną pozycją, bo jestem w mieszkaniu, które przepisane jest na nią, ale dostała od rodziców. Ogólnie temat tego mieszkania, to historia na nowym temat, bo ojciec jej robił kłótnie, że ja tam zostałem na noc, jak ona poszła do pracy i że po to mieszkanie mam rąk nie wyciągać.

Expro
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2013-10-22
Punkty pomocy: 135

Dziękuję za odpowiedzi Smile Upewniłem się w swoich przekonaniach. Nadal mam wątpliwości i czuje, że będąc w jej mieszkaniu, na jej warunkach, będę na końcu łańcucha pokarmowego i tak jak jej były nie będę wytrzymywał psychicznie. A jak skończę studia, będę miał prace w zawodzie z możliwością rozwoju, to w relacji Ja i Ona nie zmieni się nic, a w relacji Ja i Jej rodzice zmieni się bardzo dużo. Bo będąc u niej, czyli w mieszkaniu, którego tematu mam już dość będę działał z osłabionej pozycji i w większości przypadków będę musiał schować głowę w piasek.

Trochę przeraża mnie to, że w świeżej relacji z krótkim stażem związku, już poruszane są takie tematy, rozmowy o moim spadku, ile jest warte mieszkanie moich rodziców, a ile dom dziadków itd. Odnoszę też wrażenie, że to mieszkanie dali jej rodzice, żeby ona została w tej mieścinie bez perspektyw, miała prace obojętnie jaką i się nimi zajmowała. Nie wiem też, jak mam z nią o tym rozmawiać, czy może powinienem temat spadków, mieszkań itp. olać do czasu kiedy nie będę poważnie myślał o zaręczynach itp. O ile takie nastąpią?

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 867

W żadnym wypadku nie możesz zrezygnować ze studiów żeby przeprowadzić się do laski. Laska kopnie Cię z czasem w dupe i zostaniesz na lodzie...
Uniezależnij się finansowo, Ty jesteś mężczyzną, panem sytuacji. Nikt nie będzie Ci mówił co masz robić, a tym bardziej gdzie mieszkać!
Jeśli laska nie zaakceptuje tego, że chcesz się rozwijać tylko jak kwoka kurczaka zechce wziąć pod swoje skrzydła, to porzuć tą relację.
Pamiętaj Ty jesteś kapitanem, a nie majtkiem!
Pozdro!

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 867

W żadnym wypadku nie możesz zrezygnować ze studiów żeby przeprowadzić się do laski. Laska kopnie Cię z czasem w dupe i zostaniesz na lodzie...
Uniezależnij się finansowo, Ty jesteś mężczyzną, panem sytuacji. Nikt nie będzie Ci mówił co masz robić, a tym bardziej gdzie mieszkać!
Jeśli laska nie zaakceptuje tego, że chcesz się rozwijać tylko jak kwoka kurczaka zechce wziąć pod swoje skrzydła, to porzuć tą relację.
Pamiętaj Ty jesteś kapitanem, a nie majtkiem!
Pozdro!

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

Biały Jeleń
Portret użytkownika Biały Jeleń
Nieobecny
Wiek: 30
Miejscowość: Polska

Dołączył: 2011-07-16
Punkty pomocy: 649

Cała ta sytuacja śmierdzi jak kanały w Wenecji...
Z tego co napisałeś, to nie tylko ze starymi Twojej panny ale i z nią jest coś nie halo. Zakładam, że wie jaką masz sytuację rodzinną i ile wysiłku, czasu i pieniędzy kosztował Ciebie powrót na studia i dotarcie na ostatni rok i jeszcze wymaga byś to jebnął w pizdu, bo kurwa roku nie może poczekać?? No sorry.

Ja bym spuścił ją w kiblu razem z jej starymi, bo jak nie z nią, to z teściami nie ujedziesz.

Zajmij się sobą, zadbaj o zdrowie, skończ studia i jak masz możliwość, to wyprowadź się od rodziców.

Pimpin' ain't easy, but somebody gotta do it.

Paolo88
Nieobecny
Wiek: 29
Miejscowość: niedaleko

Dołączył: 2013-10-04
Punkty pomocy: 542

Przyłączę się do kolegów i napiszę dokładnie to samo. Studia na pierwszym miejscu, jak je skończysz to będziesz miał niesamowitą szansę rozwoju i perspektywy na dużo lepsze życie. Bez odpowiedniego wykształcenia i porządnego zawodu wszystko przychodzi trudniej.
Co do panny, jej rodziców i Twojego ojca to ludzie są zawistni i im więcej będziesz w życiu osiągał to tym bardziej toksyczni ludzie będą Ci w tym przeszkadzać. Żadna kobieta nie może być ważniejsza niż studia itp. bo prawdziwie kochająca kobieta NIGDY nie powie Ci, że masz zrezygnować ze studiów/pracy dla niej, będzie Cię wspierać.

Z pewnymi rzeczami powinno się postępować jak z chwastem... jak nie wytniesz go za wczasu, zniszczy Ci cały ogródek
"Piękne kobiety nie są dla ludzi leniwych" Gracjan

Expro
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2013-10-22
Punkty pomocy: 135

Dziękuję jeszcze raz za pomoc i cieszy mnie takie zainteresowanie z Waszej strony Smile Pogadałem dziś z dziewczyną, powiedziałem, żeby szczerze porozmawiała z rodzicami i zobaczymy.
Problemem jest fakt, że jej rodzice są tak niekonsekwentnymi ludźmi, że ciężko nadążyć za ich zmianą poglądów. Ciężko mi wyczuć czy mnie akceptują czy nie. Przeprowadzka do niej jest wyjątkowo nieopłacalna i decydując się na dojeżdżanie do siebie na uczelnie nie wyrobiłbym finansowo, na dojazdy, czesne, jedzenie, nie mówiąc o rachunkach, bo za darmo raczej by mnie nie przyjęła.
Dziewczyna powiedziała, że jakby miała dwie pensje, to szybciej spłaciłaby kredyt itd. ale zobaczymy. Do niej najpewniej wybiorę się za dwa tygodnie, bo teraz mam zjazd i myślę, że zobaczymy co ustali z rodzicami, jakie będzie miała podejście do mnie i czy warto jechać. Póki co mówiła mi tylko, że byłby przypał jakbym magisterki nie zdał. Wszystko może się zdarzyć, ale nie oznacza to, że mam się poddać na starcie i zmienić w 100% swoje plany na przyszłość.
Oczywiście dziewczyna wie o mojej sytuacji w rodzinie, o tym, że zdarzało mi się nie spać po 3 noce z rzędu, bo albo był biznes, albo egzaminy na studiach były takie, że musiałem wybrać między spaniem a zdaniem. Według niej, ona oferuje mi pomoc i przysługę.
A co do mojego ojca, tak jak napisał kolega wyżej, jest niesamowicie zawistnym człowiekiem. Po tym co się naoglądałem za dzieciaka wydaje mi się, że nie jest normalnym człowiekiem. Teraz z matką mają "ciche dni", on kupuje sobie jedzenie, matka sobie i pewnie miną miesiące zanim się odezwie. Głupio mi trochę, że o taką bzdurę jaką jest kupno komputera jest taka sytuacja, ale tak jak pisaliście wyżej, muszę myśleć o sobie i jeżeli rodzice mimo zdrad zdecydowali się ze sobą żyć, to był ich świadomy wybór.

Zobaczymy co będzie dalej, od rodziców chciałbym się wyprowadzić mając dyplom, a z dziewczyną jeszcze nie wiem jak się ułoży.

vanarmin
Portret użytkownika vanarmin
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30
Miejscowość: Lublin

Dołączył: 2011-11-20
Punkty pomocy: 867

Pamiętaj, jak zamieszkasz u laski będziesz tego gorzko, ale to gorzko żałował. Zawsze to lepiej na swoim u siebie, nikt nie będzie Ci mówił co masz robić, o której wstawać, co jeść itp.
Jeśli laska kocha to pójdzie za Tobą. Jeśli stawia warunki znaczy, że liczy się jej interes a nie dobro wspólne.
Pamiętaj w życiu polegać możesz tylko na sobie!

"To co mówi kobieta jest jak chmura wędrująca po niebie: dobrze uformowana i spójna, a po chwili nie do poznania"

Expro
Nieobecny
Wiek: 27
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2013-10-22
Punkty pomocy: 135

Zbyt wiele czasu nie minęło od mojego ostatniego postu w tym temacie, ale trochę się zmieniło a część została na tym samym miejscu.
Rodzice nadal są skłóceni, wiem, że nie powinienem w to ingerować, ale ojciec robi wszystko, żeby to życie jak najbardziej utrudnić. Zajmowanie toalety jak ja albo matka wychodzimy rano, to norma. Kiedyś kupił suszarkę, to teraz zamyka ją w samochodzie i wyjmuje jak idzie brać prysznic. Niby to absurdalnie głupie rzeczy, ale jednak w jakimś stopniu potrafią utrudnić to życie.
Na studiach, cóż... więcej nauki niż przewidywałem, ale to brałem pod uwagę idąc na te studia.
A co do dziewczyny... to chyba miało datę końcową w momencie mojego założenia tematu o tym, że jej rodzina mnie nie akceptuje. Ostatnio pojawiły się zastrzeżenia, że jak jestem u niej, to dziewczyna robi mi jakiś obiad. A raczej sama robi dla siebie, to nakłada mi porcję. Nie bardzo wiem, jak mam to odebrać? Będąc u dziewczyny mam przywozić ze sobą kotlety w słoiku, czy iść do sklepu nakupować żarcia, sam zrobić jej obiad i jeszcze jej rodziców zaprosić. Nasłuchała się komentarzy, że z jej urodą powinna mieć faceta ze stanowiskiem jakiegoś kierownika, albo dyrektora z jej firmy. Miałaby kasę, zostałaby tam na miejscu i pomogła rodzicom itd. Teraz sytuacja wygląda tak, że jest cisza z jej strony. Napisałem smsa przedwczoraj, zapytałem czy jest ok, ona odpisała, że tak i tyle. Ja jakoś specjalnie nie zabiegam o kontakt, bo nie na tym polega relacja, żeby zmuszać drugą osobę do siebie, ale miałem pojechać do niej w następny weekend i nie wiem czy jadę. Jakby nie jechał, to inaczej bym sobie zaplanował tydzień, a tak to czekam z jedną wielką niewiadomą.
Póki co, planuje skończyć te studia, nawet jakbym musiał się rozstać co jest dla mnie niepojęte. Mam jakiś plan na siebie, na swoją przyszłość i chce go stopniowo realizować. Powoli zaczynam myśleć, że jakiś poważniejszy związek to coś co musi czekać, aż będę miał stabilną sytuację życiową.
Zastanawiam się jakie macie rady dla mnie. Z rodzicami raczej sytuacja będzie trwała, aż do śmierci. Z dziewczyną pewnie się kończy, ale zauważam tendencję, że jak mówię dziewczynom jaką mam sytuację w domu, to mam kilka punktów na minusie. Zwykle nie ma to problemu jeżeli chodzi o samą dziewczynę, ale wśród jej rodziny i ew znajomych jestem spalony. Nie wiem też, jak mam wybrnąć z takich sytuacji, bo nie chce kłamać, zresztą nie wiem co miałbym wymyślać, a jakąś odpowiedź muszę podać na pytanie czemu nie mogę ich zaprosić do siebie. W obecnym "związku" wiem, że jej rodzice dopytywali się czy była u mnie, kiedy będzie, czy poznała moich rodziców i mam wrażenie, że takie coś wpływa na wyrabianie sobie zdania o mnie.

gnijąca_modelka
Portret użytkownika gnijąca_modelka
Nieobecny
Zombie
Wiek: ...
Miejscowość: ...

Dołączył: 2011-05-01
Punkty pomocy: 206

Zobacz - niby piszesz o sobie, a na pierwszym miejscu umieszczasz rodziców. I jakie "Z rodzicami raczej sytuacja będzie trwała, aż do śmierci."? Wyprowadź się i zacznij swoje życie. Twoi rodzice to patologia, oboje, nie tylko ojciec, bo matka, która pozwala na takie akcje w swoim domu i takie traktowanie swoich dzieci jest zaburzona równie mocno jak ojciec. Jeśli Twój wiek w profilu jest prawdziwy to jestem w ogromnym szoku, że jeszcze z tego domu się nie wyprowadziłeś. Naprawdę aż chciałoby się Tobą wstrząsnąć. Nie pracujesz, czy co, że piszesz, że wyprowadzka z domu wiązałaby się z ubóstwem?

Poza tym, skoro funkcjonujesz, tak jak funkcjonujesz, to trudno, żebyś przyciągał normalne kobiety. Twoja dziewczyna też tkwi w jakiejś dziwnej relacji z rodzicami,to chore, żeby rodzice mieli taki wpływ na dobór partnera i na nią. I teraz czekasz na jej decyzję, czy na weekend tam pojedziesz czy nie. Sam nie potrafisz zdecydować? W ogóle co to za przyjemność jechać do kogoś i mieć wyrzuty, że się obiad zjadło - no kurde.

A poważny związek fakt, lepiej żeby zaczekał, aż zrobisz porządek ze sobą. Przykre to, że masz rodziców, jakich masz i na pewno bolesne dla Ciebie, ale masz do wyboru, albo całe życie tłumaczyć się, że "jest jak jest, bo rodzice, bo ojciec, bo matka, bo suszarka w samochodzie, bo komputer na raty..." albo wziąć się za siebie i zacząć żyć ze świadomością, że to Ty decydujesz o sobie i swoich wyborach i nikt inny. Zastanów się poważnie nad jakąś terapią.

"zauważam tendencję, że jak mówię dziewczynom jaką mam sytuację w domu, to mam kilka punktów na minusie"
A może mówisz to zbyt szybko, nieodpowiednim osobom? To Ty sam sobie dajesz punkty na minusie za to, że pochodzisz z takiej rodziny. O takich rzeczach mówi się zaufanym i bliskim osobom, a nie pierwszym lepszym napotkanym. Jak ktoś Cię ceni i naprawdę komuś na Tobie zależy, to uwierz mi, ale nie przekreśli Cię dlatego, że Twój ojciec chodzi na dziwki. Za to ja przekreśliłabym Cię z tego względu, że masz 27 lat, siedzisz w tym syfie po uszy, użalasz się nad sobą i oczekujesz, że ktoś napiszę Tobie złotą radę na forum internetowym.

Nie szukaj akceptacji w Twoich rodzicach, w rodzicach Twojej dziewczyny, w ludziach na forum, w dziewczynach które spotykasz. Poszukaj jej w sobie.