Panowie, problem się pojawił i potrzebny jest feedback.
Nowy rok witałem z nadzieją, że będzie jeszcze lepszy niż poprzedni - chyba się przeliczyłem.
Znajduję się w stanie stagnacji. W styczniu wyleciałem z uczelni. Dorabiam sobie, ale mój dochód ledwie wystarcza mi na zabawę przy samochodzie. Studiowałem w innym mieście i po powrocie do rodzinnego miasta okazało się, że nie mam co zrobić ze swoim czasem.
Mam dziewczynę, która przez brak jakiejkolwiek mojej inicjatywy została całym moim światem. Chodzę wiecznie rozdrażniony, zły i szukając dziury w całym przeżywam już kolejny miesiąc. Kłótnie, rozstania, powroty i akty zazdrości połączone z przemocą psychiczną zaczynają być dla mnie nie do zniesienia, a ona biernie to znosi. Zachowuję się jak typowy dupek i piesek. Znajomych ledwie widuję, bo są zajęci sobą i nie mam pojęcia co mam zrobić. Nie mówię tutaj o jakichś aktach masochizmu czy zrobienia sobie krzywdy. Siedzę codziennie paląc fajki, zielsko i pijąc.
Chciałbym to zmienić, wstać jak feniks, ale kompletnie nie wiem jak to zrobić. Gdzie zacząć, od czego? Może macie jakieś lektury, podbudowywujące ćwiczenia. Słyszałem kiedyś o jakimś programie kilkunastu kroków gdzie wracamy do życia towarzyskiego? Byłbym wdzięczny za pomoc. Stawiam, że ktoś już taki okres ma za sobą i będzie w stanie cokolwiek tutaj podrzucić
Pracę usiłuję zmienić, zastanawiam się czy dziewczynie też nie oszczędzić tego szamba i nie rozstać się?
Ustal swoje cele życiowe, wypisz po kolei na kartce wraz z planowaną datą realizacji. Wszystko co chcesz osiągnąć. Poczytaj o SMART - chodzi o koncepcję formułowania celów. Uwierz mi, to jest najważniejsze. Gdyby nie to, nie wiem gdzie bym teraz był.
I to właściwie to, jeśli nie wiesz dokąd chcesz zmierzać, nigdzie i niczego nie osiągniesz.
Ucz się.
Jak to mówią - jak masz czas a nie masz kasy, jest kiepsko. Jak masz kasę, a nie masz czasu - też kiepsko. Ale prawdziwa chujnia jest jak nie masz ani kasy ani czasu.
Pozornie nie związane z Twoją sytuacją, ale popatrz - nie masz roboty, ale masz dalej dwie ręce, dyńkę na szyi i nie jesteś wjebany w alko ani inny kanał. Możesz teraz się ogarnąć i wyjść na prostą, albo tkwić dalej w marazmie i tonąć centymetr po centymetrze.
Żadna lektura Ci w tym nie pomoże, żaden program. Albo sam zagryziesz zęby i wstaniesz na nogi albo nic z tego.
Wiem coś o tym z doświadczenia. Nie chcę o tym opowiadać ze szczegółami, ale miałem okres w życiu, gdzie z dnia na dzień z gościa z dwoma dobrymi autami, wczasami w alpach i beztroską finansową stałem się człowiekiem zastanawiającym się w lidlu nad pasztetem za 0,99. Ciężko było się podnieść - szczególnie w okresie gdy zacząłem zarabiać znowu w miarę dobre pieniądze, ale długi zżerały każdego PLNa i przez rok zapierdalałem 20h na dobę nie widząc ani złotówki, zamiast tego dostając szybszego bicia serca na widok listonosza - czy tym razem wezwanie będzie na 10.000 z terminem 3 dni, czy 30.000 z terminem miesiąca...
Tak myślę, co mi pomogło... wstawanie o 5 rano, bieganie, medytacja, czytanie Biblii, a wszystko niszczyło - internet, youtube, pornosy... W momencie gdy ograniczyłem internet do minimum potrzebnego w pracy, zacząłem wcześnie wstawać, zacząłem biegać, medytować, wszystko zaczęło się układać jak powinno.
Pozdro
------
"Każdego dnia, w każdym momencie dokonujesz wyboru, który może odmienić twoje życie" - Biegnij Lola Biegnij
"Żeby zmienić drastycznie życie, musisz podjąć drastyczne kroki"
Poaulo Podrywajro
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
To nie jest takie trudne. Trzeba tylko chcieć.
Zamiast na fajki wydaj na karnet na siłownię. Na początku śmigaj sobie 3x w tygodniu. Dorzuć do tego jakieś bieganie, może basen.
Szkoła? Zapisz się do jakieś darmowej policealnej szkoły, może na jakiś kurs? Nie wiem co by Cię interesowało, więc sam się nad tym zastanów.
Jeszcze za dużo czasu? Idź do biblioteki, wypożyczaj książki i czytaj.
Jeśli chodzi o jaranie trawy odstaw to w ogóle. Alkohol ogranicz. Zamiast wydawać na to pieniądze to wydawaj na odpowiednią dietę. Masz w internecie masę poradników odnośnie odżywiania, ćwiczenia itd.
Jakbyś wprowadził to w swoje życie to myślę, że relacje z dziewczyną też by się zmieniły na lepsze.
Powtórzę, musisz tylko chcieć, bo przyjść tutaj i napisać posta z prośbą o pomoc jest łatwo
Pozdrawiam.
---------
Nigdy porażka. Zawsze lekcja.
Mnie bardzo pomoglo i pomaga wiec i Tobie na pewno pomoze -> www.damcidomyslenia.pl (mam nadzieje,ze autor strony nie bedzie zly ze ja cytuje tutaj )
Keep it going'
Nie pal.
Nie pij.
Zacznij ćwiczyć.
Ćwiczenia fizyczne zwiększają pewność siebie, produkcję dopaminy oraz niwelują kortyzol w organizmie (hormon stresu) w połączeniu z odpowiednim odżywianiem piciem odpowiedniej ilości wody, olejkami eterycznymi możesz zmniejszyć go do minimum a co za tym idzie nie będziesz już zdołowany i mniej negatywnych myśli.
Co do socjalu, siłownia, street Workout , biblioteka,kino, kluby jakieś organizacje wszędzie tam poznajesz ludzi. Przebywaj z ludźmi a nie będziesz już samotny.
Literatura tutaj już wolny wybór każda książka coś wniesie, ale ja polecał bym książki o tematyce samorozwoju i biografię.
I najważniejsze żebyś zaczął coś działać
Nie umiem Ci pomóc, ale trzymam kciuki, żebyś znalazł tę siłę. Rady Dziubsona są świetne - myślę, że wiele osób o podobnych doświadczeniach (w tym ja ) nie napisałoby o nich trafniej ani bardziej prawdziwie.
Życzę Ci, żebyś krok po kroku zaczął zmieniać życie na lepsze i nabierać rozpędu. Powodzenia!