Siema chwilę temu założyłem jeden temat o czymś innym, ale chciałbym z Wami Panowie podyskutować o czymś jeszcze..

Aktualnie spotykam się ze spoko dziewczyną, relacja nabiera kolorów w mojej opinii: zaprasza mnie, mówi o mnie "przyszłościowo", gdy jestem u niej to nie daje mi wyjść do domu haha, misja pocałunek (na razie) zakończona powodzeniem. Przyznam wkręcam się w nią, starając się przy tym mieć luźna głowę, bo dobrze wiem jak można chcieć "za bardzo" a wtedy to jest zjazd ku końcowi.

Ale Okropnie nękają mnie negatywne myśli odnośnie tego, że to nie jest szczere, że spotyka się z kumplami to coś się Odjebie i podziękujemy sobie, że odpuszcza, że czasem ja coś mówię nie tak, że za bardzo odkrywam karty itp.

A to wszystko wydaje mi się jest oparte jazdami z byłą jakiś czas temu.. "Tylko kolega" zamienił się w typa z którym mnie zdradziła, ciągle jakieś krzywe akcje się rodziły. Przez to właśnie chyba ciągle sobie tworzę historyjki w bani i wymyślam że coś się pierdoli mimo że się nie pierdoli względem aktualnych relacji. Nie pokazuje tego na zewnątrz bo wiem że niczemu to nie służy, ale jest to męczące, przecież nowa laska to nowa karta nie zawsze musi się to powtórzyć..

Mieliscie tak może, że ciężko wam było zrzucić z siebie ten syf byłej i jej jazd względem nowych relacji, macie może jakieś swoje spostrzeżenia co do tego jak warto myśleć i postępować w tej sytuacji?