Hej,
otwieram taki temat bo chce wiedzieć jak wy patrzycie na pewne sprawy a mianowicie na agresje ze strony przypadkowych "chłystków" gdy jesteście Z kobietą gdzieś na mieście.
Pomysł na temat się zrodził po ostatnim wypadzie rynek, siadamy sobie z kobitką moją na ławeczce, kulturalna gadka i nagle mnie ona zagaduje, że idzie 4 głośnych typków. Generalnie ja wylane bo poszli w drugą stronę ale jednak zawrócili. Wyobraźcie sobie 4 cwaniaków co to ich pół ulicy słyszy jak idą, idą alejką tam gdzie sobie siedzieliśmy, parkę na ławce obok spytali czy "mają fajki" i nas mimo, że gość nas obczaił i widać chciał chyba do nas podejść bo jednak zrezygnował i poszli sobie dalej no i w sumie spoko myślę i wracamy do gadki a nagle mnie dziewczyna szturcha i co widzę?
Tych 4 cwaniaków zaczepiło 2 razem idące parki, jeden chłopak szedł z dziewczyną , nic nie prowokował, nic. Jeden z tych pajaców od razu reakcja NA NIC " co jest qrwa" i złapał go (!) za szyje i pyta czy chce wpierrr.. Generalnie byłem zdziwiony bo jak to qrwa, nawet z dziewczyną nie można przejść się po mieście bez jakiejś głupiej spiny , w biały dzień na plantach Krakowskich? Te ameby ewidentnie szukały zaczepki i na szczęście tylko się na rzucaniu mięsem skończyło. Poszli kurwować dalej.
Po tym tak sobie zacząłem myśleć , co gdyby do mnie się doczepili jak siedziałem na tej ławce, zastanawiałem się jakbym zareagował. Czy bym się bił? Tego nie wiem, bójki na mieście nigdy nie miałem, w klubie zawsze łagodziłem sytuacje nawet jak dotyczyła kumpli, wyjaśnienie sobie, zbicie piątki i każdy idzie się dalej bawić. A tu? Ja jeden, ich czterech. Najwyżej bym spierdzielił ale tu jest sytuacja gdy się jest z kobietą. Niby trenowałem 2 lata z groszem tajski boks i wiem jak to jest w mordę dostać to tu jest inna sprawa, co jakby mieli nóż albo cokolwiek. No i jak wiadomo, jak wrogów kupa to i herkules dupa.
Na pewno bym za wszelką cenę chciał uniknąć konfrontacji ale jakby mnie złapał taki pajac za szyje to już nie wiem co by się dalej działo bo cierpliwość ma swoje granicę. A skopać się bym się nie dał.
Zakładam ten temat bo pierwszy raz widziałem taką sytuację , żeby pary zaczepiali i ewidentnie szukali zwady i szczerze to zgłupiałem. Jak wy byście zareagowali, mieliście kiedyś podobną sytuację? Ktoś ma gaz pieprzowy schowany w kurtce na awaryjną sytuację? Co o tym myślicie?
Ja uważam, że mężczyzną z kobietą jest bardziej celem niż samotny mężczyzna. Po pierwsze łatwiej go sprowokować. Wystarczy przyczepić się do jego dziewczyny. Po drugie ma związane bardziej ręce, bo musi baczyć nie tylko na siebie, ale też na kobietę. Większa podzielność uwagi. Trzy, raczej nie uciekniesz, nie ma takiej opcji.
Także mnie te sytuacje nie dziwią, bo jeśli szukać konfrontacji to właśnie wśród zajętych. Brutalne, ale logiczne.
-----
W życiu nie chodzi o racje a o wibracje.
Na takich totalnych pojebów nic nie poraadzisz... oni po prostu są. Ten twój gaz to jest dobry pomysł na takich typów. Ja od jakiegoś czasu noszę przy sobie sztyleta, bardziej dla zabawy ale mam w bani to, że mogę go użyć do obrony. Tylko, że mnie za to zamkną, ciebie za gaz nie. Po krótkim namyśle chyba zmienię swoją broń na ten gaz...
@Czysteskarpety, zdecydowanie lepiej się przerzuć na gaz. Legendarne " wyrwiesz chwasta pójdziesz siedzieć za człowieka" daje do myślenia...
Tego sztyleta to noszę tak na prawdę odkąd trafił mi się spontaniczny grill i nie miałem czym kiełbaski pociąć, taki był tego zamysł
No a jak zareagował ten chłopak złapany za szyję ?
Gaz pieprzowy, ale w żelu... A nie jakieś niedzielne psikadło.
Pajaców chyba frustracja seksualna dorwała i chcieli się rozładować.
_____________________________________________________________
Osoba, która wiecznie mówi „tak”, nieustannie pomija osobiste potrzeby i powoli buduje w sobie ogromny gniew.
Ja osobiście jak jest możliwość to zawsze staram się unikać walki. Ogólnie to też unikam chodzenia po mieście po większej ilości alkoholu - trzeźwiejszy ma zawsze przewagę, czas reakcji po alkoholu jest dużo gorszy i widać co w danym momencie chcemy zrobić, a kompletnie trzeźwy również ma przewagę w literze prawa.
Polecam zapisać się na krav mage albo podobną odmianę combatu obronnego. Nawet jeśli trenujesz karate/boks jakiś czas i już coś umiesz to nie jest mata albo ring - nie ma sędziego a wszystkie chwyty są dozwolone. Liczy się jak najszybsze zażegnanie zagrożenia. Pomysł z gazem popieram, ale noże to zostawcie w szufladzie. Człowiek, który na co dzień nie działa w takich sytuacjach stresowych, gdzie stawką może być jego zdrowie albo życie - pod wpływem silnych emocji może podjąć nieadekwatne decyzję i do końca życia później ich żałować.
Próbując czegoś możesz nic nie osiągnąć, ale nie próbując - na pewno nic nie osiągniesz.
Stajesz między agresorem a kobietą (w ostatecz-nej-ności) i walisz tego który najwięcej skacze (prowokatora), reszta kogucików idzie za nim, jeśli go braknie - to im braknie chęci.
W każdym razie wycofujesz się przodem do nich. A kobieta mało która zostawi Ciebie w bójce, więc nie wiem czy można od nich wtedy wymagać, żeby same uciekały w bezpiecznie miejsce a Ciebie zostawiły.
Z drugiej strony, jeżeli to nie będzie jakiś frontalny mega atak, czyli jakieś szturchnięcie albo zaczepka. To mówisz luźno, spokojnie lecz DOSADNIE - czyli pewnie. Że po co się bić, jeżeli nie trzeba. Mówisz to w taki sposób, żeby zrozumieli, że dałbyś im radę, ale Ci się nie chce, rozumiesz, że szukają zaczepki, ale Ci się akurat dzisiaj nie chce lać.
Wtedy niejako robi się roszadka i to Ty jesteś ten GOŚĆ który z nimi gada i ich rozumie, ale nie atakuje, a oni sobie pomykają.
Tak przy okazji, ostatnio mieszkam na szemranej dzielni, raz jak szedłem do auta to z trzepaków grupka osiedlowych obszczymurków krzyknęła do mnie "E, TY ! CHUJU!". Wsiadłem i pojechałem do miasta. Na dniach kiedy wracałem skądś do domu przyczaiłem ich znowu na trzepakach, podszedłem, zajarałem peta, poczęstowałem, powiedziałem kto ze mnie i że nowy tu jestem. Pogadaliśmy chwilę, mamy kilku wspólnych niezłych znajomych. Temat się skończył, już nic się nie dzieje. Do takich ludzi trzeba mieć podejście i cierpliwość. To oni się bardziej boją Ciebie niż Ty ich.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
nie chce mi się bić z Tobą - to była wymówka która nie jednemu uratowała zęby,chociaż każdy wiedział że ten co tak mówił pęka to jednak powstrzymywało to bójkę
Ostatnio miałem taką sytuację, że szedłem spokojnie 2m za moją laską i podleciał do mnie jakiś dres i od razu dostałem strzała. Jako, że nawet się nie zatrząsłem dostał buta, 2 strzały i zaczął uciekać do kolegi. Niestety byłem równo wstawiony i tylko dzięki temu, że moja waleczna laska na nich wyskoczyła to odpuścili. Więc naucz laskę się wydzierać, to to dużo pomoże.
Patusy to duży problem, kiedyś była taka stara zasada dresów że frajera co idzie z laską się nie kroi i było bezpieczniej iść z dziewczyną. Teraz te ameby zasad nie mają.
Jest też inny tekst na debili z kosami itp. "jesteś zerem bo tylko to Cie ratuje"
aż się łezka w oku kręci
Hmm... a mi tak przyszły teraz na myśl: a gdyby tak takie Seby zaczęły obrażać te naszą dziewczynę? Przechodzą obok tej ławki i jakiś komentarz typu "suko". Co wtedy, jak uważacie? Nie miałem nigdy takiej sytuacji ale teraz mi przyszła do głowy po przeczytaniu postów.
Ja uważam, że szkoda czasu na rozpatrywanie sytuacji, które nigdy nie miały miejsca i zapewne nie wydarzą się też w przyszłości.