Witam. Mam 19 lat. Po ukończeniu szkoły średniej poszedłem do swojej pierwszej pracy do fabryki. Zrezygnowałem po miesiącu z powodu złego szefostwa które za każde małe potknięcie mieszało mnie z błotem. W małym stopniu też zraziła mnie praca 3- zmianowa. Z nowych pracowników i tak najdłużej wytrzymałem. Teraz pracuje w rodzinnym zakładzie lecz zarobki wahają się miedzy 1000 - 1500 zł. A do tego dochodzą opłaty za studia za które płace 400zł. Więc z pieniędzmi u mnie słabo. Chciałbym pójść do normalnej pracy gdzie zarobki dochodzą do tych 2000 zł. Codziennie przeglądam oferty pracy w moim mieście lecz ciągle siedzi we mnie obawa, że sobie nie poradzę. Jak się jej pozbyć?
1. Co najgorszego może się stać?
2. Napisz sobie co zyskasz jeśli pójdziesz do tej pracy, a co możesz stracić.
Poza tym to normalne, że masz takie odczucia, bo podświadomie opierasz wizję swojej przyszłej pracy, na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Poza tym nigdy się nie dowiesz, czy warto, jeśli nie spróbujesz. Ludzie odczuwają potrzebę zmiany dopiero wtedy, gdy pali im się tyłek. Nie czekaj do tego momentu, tylko spróbuj.
1. Teoretycznie nic, lecz po odejsciu z tamtej pracy zastanawiałem się czy to faktycznie szefostwo zawiniło czy ja jestem taki nieogarnięty
2. Zyskam nowe doświadczenie i na pewno dume. Stracić mogę pewność siebie
Skoro wśród nowych pracowników wytrzymałeś najdłużej, to wg. mnie jest to objaw wytrwałości.
Serio wyobraź sobie co może się stać w najgorszym razie. Wiadomo, że teoretycznie i praktycznie nic, ale jednak coś hamuje cię przed podjęciem decyzji. Wyobraź sobie taką sytuację.
dobrze ze rzuciles prace gdzie szef cie meiszal z blotem bo to ma niesamowicie zly wplyw na nasze samopoczucie (wiec i zycie). wiesz duzo osob pracuje za minimalna i jesli nie ma tam patusow utrudniajacych zycie/wydzierajacych sie/etc to nie widze w tym nic zlego.
´
Miało niestety ogromny wpływ na moje samopoczucie.
Większość pracy jest chujowych jeśli chodzi o fizyczną, w fabryce nie znajdziesz ludzi bardzo kulturalnych, ambitnych,czy też nie zaznasz świetnej atmosfery. (mowa o atmosferze i ludziach, a nie wykonywanej pracy samej w sobie)
Nie przeczę, że fabryka to zło, bo poznałem trzy bardzo mądre osoby, reszta to rzesza patusów z którymi moglem porozmawiać o alkoholach i BMW.
Musisz bardziej nastawić się na zarobek w firmie, niż na przebywanie w jej w super ciekawych alternatywach. Tez w wieku 19 poszedlem do pracy do fabryki, mieszanie z błotem, patologia nie których ludzi itd to chleb powszedni.
Przez to, że w firmie pracują takie a nie inne osoby, spada twoje samopoczucie. Szukaj pracy innej, ale nie kieruj swojej kariery w takich firmach, booo, po prostu przegrasz.
Większość wiary z ktora tam rozmawialem kojarzyla mi się z patologią. Co druga mi wyglądała na pijaczynę. Moim nastawieniem jest tylko i wyłącznie zarobek. Postaram sie spróbowac ale fabryke bede omijał raczej szerokim łukiem.
Cos ci powiem..Jak potrzebujesz szybkiego hajsu poszukaj pracy jako monter wentylacji albo monter instalacji niskoprądowych.Praca łatwa a i dobrze płatna.Skąd wiem tak sam kiedyś pracowałem jak robiłem zaocznie studia.Podstawy miałem 2 tysiace a to bylo w 2011 roku wiec pewnie teraz woecej daja..
Licz sie jednak ze umowe o prace nie zawsze mozesz miec na pełny etat a i po 10 gidzin praca.Ja pracowałem tak rok.Wychodzilem 2800, 2700 zl.Wszystko zalezalo ile nadgodzin zrobilem bo za 8 mialem 2000 tys.Na probnym przez 3 mies 1700...Szukaj pracy w wiekszym mieście..O taka prace w nich najłatwiej...
Niestety do najbliższego miasta mam 80 km. Ale postaram się. Dzięki za rady.
Zrobcie cos moderzy z dublami bo po 3 razy wywala ten sam post i nie chce mi sie zawsze edytowac.