W społeczności jestem ponad 10 lat z kilkoma dłuższymi przerwami na relacje (kilka razy byłem blisko małżeństwa). Przez ten czas również pracowałem nad sobą - nad poznawaniem siebie, komunikacją, duchowością i karierą
Od jakiegoś czasu znów wróciłem na rynek po rozpadzie związku. Tym intensywniej zacząłem nad sobą pracować - głównie nad szeroko pojętą grą wewnętrzną. Im więcej o sobie wiem, tym bardziej widzę że jestem raczej lubiącą spokój, wrażliwą i komunikatywną. Lubie przebywanie z ludźmi z którymi mam głębszą relację a nie ciągłe dodawanie kolejnych relacji na powierzchownym poziomie - gdzie tak naprawdę każda ze stron udaje. W zasadzie ta powierzchowność mnie mega drenuje energetycznie
Oczywiście mam w sobie część ekstrawertyczną, problem w tym że zaczyna mnie męczyć jej (nad)używanie. Szczególnie jak spotykam kobietę która nie jest komunikatywna i/lub oczekuje by facet uatrakcyjnił jej nudne życie i/lub nie umie stworzyć głębszej relacji. Po takich spotkaniach czuję się jak po przebiegnięciu maratonu - dosłownie. Nie mam ochoty już udawać że jestem towarzyską maszyną i grać kogoś kim nie jestem - nie sądzę że w dłuższej perspektywie to dokądś prowadzi.
Tu mam pytanie do Was - czy również tak macie? Zaznaczam - lubię ludzi, lubię z nimi rozmawiać i zawiązuje wiele relacji, ale potrzebuje też czasu dla siebie albo pobycia z osobami z którymi na głębszym poziomie mogę być sobą (bez udawania) - spowolnienia zamiast bycia wulkanem energii.
Inna sprawą jest też to, że dla kobiet właśnie ta powierzchowna część jest bardziej atrakcyjna - w końcu wpisuje się w obecne trendy definicji szczęśliwego życia.
Oczywiscie ze tak. Na ostatnie 50 dziewczyn ktore poznalem z jedna udalo sie stworzyc luzna, niewymuszona wiez, fajne rozmowy, wspolne spedzanie czasu. Ja nie odczuwam jako takiego zmeczenia, bo traktuje to jako trening umiejetnosci interpersonalnych, ktore moga sie przydac w innych sytuacjach. Stosuje tez rozne style prowadzenia rozmowy, raz mowie duzo, innym razem przytakuje, pozniej ze wszystkim sie nie zgadzam. Mam podobne przekonania do twoich, niezaleznie od tego co bys nie robil, to tylko przy osobie z ktora czujesz flow mozesz byc w pelni soba. Teraz masz dwa podejscia: 1 byc soba i drenowac sie tymi spotkaniami. 2 jak widzidz ze nie ma flow to trening interpersonalny. Niestety ale innej drogi nie ma niz po prostu sie spotykac i weryfikowac to wspolne flow. Mi taka zmiana nastawienia duzo dala, bo nie mam napinki i jak nie czuje flow to pytam o rzeczy, ktorych normalnie bym nie poruszyl. Dodatkowo to zawsze jakas nauka, zawsze mozna cos wyciagnac dla siebie z rozmowy z obca osoba i czegos sie o sobie dowiedziec. Moze z dwa razy zdarzylo mi sie, ze bardzo sie meczylem przez te 30min spotkania. Czasem tez po prostu mowie ze musze spadac i tyle. Wiem ze w twoim wieku moze to brzmiec jak banal ale chcialem ci pokazac ze to powszechna sprawa.
Mam identycznie jak Ty. Bardzo męczy mnie podtrzymywanie jakichś relacji, gdzie druga strona nic od siebie nie daje i nawet nie bardzo stara się by podtrzymywać rozmowę.
Osobiście jestem już na takim etapie życia, że nie chce mi się. Szkoda mi mojego czasu wolnego na takich ludzi i wolę pobyc sam, zajmując się swoimi pasjami.
Teraz to ja już nic nie muszę i nie muszę nikomu niczego udowadniać
Szczególnie jak spotykam kobietę która nie jest komunikatywna i/lub oczekuje by facet uatrakcyjnił jej nudne życie i/lub nie umie stworzyć głębszej relacji. Po takich spotkaniach czuję się jak po przebiegnięciu maratonu - dosłownie.
zdarza się
Zasady portalu | | Netykieta | Zgłoś nadużyc
Masz w 100% racje.Sądzę, że w relacji która wywiązuje się miedzy kobietą a meżczyzną musi być równowaga i porozumienie oraz flow.
Jak tego nie ma to jest męczarnia i drenuje to nasze zasoby energetyczne.
Myślę, że często wynika to z tego, że kobiety po prostu mają braki komunikacyjne, empatyczne gdyż nigdy się tego nie uczyły, bo po co?
Jezeli trafią na kogoś na prawdę intrygującego (jak zakładam ludzie z tej społeczności) to po prostu nie wiedzą jak się dostosować i jest cisza.
Kiedyś pamietam spotykałem się przez chwilę z wyżej opisaną i ona sama przyznała że kompletnie nie potrafi zadawać meżczyzną pytań. Dlaczego? Bo nie wie o co spytać, po co ma to robić itd.
Pewnie takich kobiet jest cała masa, szczególnie na apkach, gdzie dostęp do nich jest dość łatwy.
Są ludzie, dla których będziesz się wydawał ślamazarny i nudny w tej swojej wrażliwości, głębi i spokoju. Są tacy, dla których to będzie spełnienie marzeń.
Widocznie nie trafiasz na swoich ludzi. Na pewno wiesz, że budowanie głębszej relacji trwa dłużej niż kilka randek. Szukaj w środowiskach zbliżonych do Twoich potrzeb.
Z drugiej strony znam takie typy, które pod tą osłona swojej głębi i wrażliwości robią z siebie wyjątkowych ludzi przekonanych, że cały świat jest taki strasznie płytki, a oni tacy niesamowicie wglądowi i patrzący na innych z góry. To może męczyć. Nie wszystko zawsze musi być głębokie, przeanalizowane i wzniosłe. Czasem luz też jest ok.
@smutniak
Nie chce mi się już trenować komunikacji z ludźmi z którymi nie czuję się luźno, swobodnie i jest po prostu przyjemnie. W takich relacjach możesz mówić największe pierdoły i będziesz miał poczucie bliskości i chemii.
Kiedyś patrzyłem na takie rozmowy jak na trening, teraz widzę że one mi realnie szkodzą - jestem w sytuacji która nie jest dla mnie komfortowa i w niej tkwię, czyli moja pewność siebie i autentyczność ląduje w koszu.
Całe szczęście nie korzystam z internetu i poznawania tam, bym oszalał dochodząc do podświadomych wniosków że "coś ze mną jest nie tak"
@ramzes80
Na początku inwestuje zdecydowanie więcej bo jednak kobieta może być zestresowana, wstydliwa i nieufna (co jest naturalna reakcją i świadczy o jej wrażliwości). Niemniej nie widzę sensu w marnotrawieniu energii na ludzi z którymi na głębszym poziomie (wibracji) nie jestem dopasowany - a tylko takie sprawiają prawdziwą radość.
Wzajemność jest dla mnie ważna we wszystkich relacjach - również biznesowych. Jak to piszę to aż przykro mi się zrobiło ile razy w sferze zawodowej byłem zbyt zaangażowany w prowadzenie rozmowy, a druga strona jedynie odpowiadała na pytania i nic od siebie nie dawała.
PS. Jakiś czas temu podjąłem decyzje że seks nie jest dla mnie wystarczająco cenny by nadużywać siebie.
@PUAvet
Dla mnie to jest to totalne odwrócenie ról. Kobiety z natury są wrażliwsze i bardziej komunikatywne (jedno wynika z drugiego). Mężczyźni to energia do działania i logika. Mówimy oczywiście o pewnym archetypie i zdrowej kombinacji cech.
Zastanawiam się po co miałbym być z kobietą która ma braki w komunikacji i/lub wrażliwości? To co jest dla mnie atrakcyjne w relacji z kobietą, to właśnie ta energia żeńska - wrażliwość i dostęp do uczuć. Pogłębienie męskiego logicznego porządku świata.
Uśmiechnąłem się do siebie jak napisałeś, że kobieta nie wie po co zadawać facetowi pytania. Od razu pojawiło mi się pytanie jest po co interesować się kobietą, która nie wie po co się interesować mną?
@Targecik
Z drugiej strony znam takie typy, które pod tą osłona swojej głębi i wrażliwości robią z siebie wyjątkowych ludzi przekonanych, że cały świat jest taki strasznie płytki, a oni tacy niesamowicie wglądowi i patrzący na innych z góry. To może męczyć. Nie wszystko zawsze musi być głębokie, przeanalizowane i wzniosłe. Czasem luz też jest ok.
Bardzo dobrze to ujęłaś. Oczywiście że jest czas na żarty i lekkość - po prostu cieszenie się chwilą. W końcu życie mamy jedno. Tu chodzi o wyczucie chwili kiedy można zluzować, a kiedy postawić na konkretność i bezpośredniość. Inna sprawa że bycie spokojnym wewnętrznie nie wyklucza cieszenia się chwilą i radości z tego płynącej
Ocenianie i porównywanie się do innych nie przybliża nas do niczego, prócz coraz większego zgorzknienia - raczej tak na to patrzę
Rozumiem ale takie są fakty, to ty jesteś w mnniejszości więc albo się dostosowujesz albo czekasz na cud, takie są zasady gry obecnie.
To nie jest fakt, tylko Twoja opinia man. Wątpliwej słuszności.
Uległość zasadom gry zależy od charakteru.
Można też wymagać od ludzi, by zachowywali się jak chcemy. Ale to nie dla cieniasów z deficytem poczucia bezpieczeństwa. Narzucać zasady gry, inaczej nara, szukać w ten sposób ludzi podobnych do siebie. Tylko trzeba wyzbyć się potrzeby akceptacji grupy.
PS. Gdyby mniejszość musiała by się zawsze dostosować, to nigdy nie byłoby wybitnych jednostek. A jednak są, przeciwstawiają się większości, jedno z ich imion to pionierzy.
Także jak widzisz, Twój "fakt" jest co najwyżej miernym poglądem.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Ale ty musisz miec silna psychike.
Ktoś musi.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Brak kryteriów, co do dziewczyn. Spotykasz taką. To ma wypierdalać. A samemu się idzie do lepszej
Nie każdy musi cię lubic nie jestes pomidorowa,,, a powierzchowne relacje bedą bo nie zyjesz na marsie,,, jeśli cie drenuje to za duzo dajesz ,,,
przede wszystkm czasu,obecnosci,,, a ludzie chetnie z tego skorzystają,,, najlepiej za darmo,, lub jak najmniejszym kosztem,,,,