Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Garść myśli.

Portret użytkownika Pierrot

Powiem szczerze nie chce mi się latać po imprezach. Byle zwyczajna dziewczyna może zgrywać księżniczkę, byle w miarę ładna była - zawsze ktoś podejdzie - mniej lub bardziej podpity. Z jakieś rok temu siedziałem sobie w loży z koleżankami. I jedna - dajmy na to Basia - powiedziała: "tamten to musi być sfrustrowany" - wskazała głowę na mojego znajomego, który to podbijał do jednej, podbijał do drugiej kobiety, to prosząc się o telefon, to żebrząc o taniec. Upsss ... psuje to pewnie konwencje, że na portalu nie oceniamy, kategoryzujemy ludzi - to jest jeden z tych elementów w których rzeczywistość wirtualna odkleja się od rzeczywistości.

Ja też oceniam i krytykuje. Jestem też bardzo krytyczny wobec siebie. Są osoby które biorą to do siebie za bardzo. Czemu tak robię ? Bo to męski portal i co by nie było musicie być Panowie silni i nie liczyć na taryfę ulgową. Trudno mi też być otwarty opisywać swoje historie i uzewnętrzniać się nazbyt. Nie tylko dlatego, że zawsze to, co mówimy jest wykorzystane przeciwko nam (kwestia tylko kiedy to nastąpi), ale też dlatego, że pozostaje fakt: nic to nie zmieni - historia się już napisała, akt się odegrał, a my zagraliśmy w nim taką rolę jaką zagraliśmy i już. Poklepywania po plecach nie lubię. Grup wsparcia - także. Mężczyźni płaczący nad swoim losem - tacy mężczyźni to jeden z najsmutniejszych widoków. Przyjaźń też pozostaje dla mnie w sferze ideałów, co nie znaczy, że nie potrafię być dobrym, lojalnym kompanem, który jakby co milczy jak pies - o ile się go szanuje. I może właśnie dlatego, że nie wierzę już w mrzonki i wiem, że wszystko ma swoją wytrzymałość nawet największa przyjaźń, czy miłość. Zresztą doświadczenie podpowiada mi, że te miłości, przyjaźnie najbardziej afiszowane najmniej są warte. Każdy ma w życiu problemy, jeden problemy w rodzinie, psycho - matkę, pijaka ojca, fałszywy klimat, gdzie każdy ze swoimi problemami zostaje sam. Kiedyś może bardziej to przeżywałem teraz już milczę, bo problemy staram się sam rozwiązywać, na tyle ile potrafię, a płacze i zrzucanie winy to już nie moja bajka jestem dużym chłopcem i widziały gały co brały zresztą KAŻDY MUSI WYPIĆ SWÓJ PUCHAR GORYCZY DO DNA - taki szorstki świat. Więc jak ktoś chciał nawrócić kur*ę na cnotliwe życie, to czyja wina ku*wy, czy naiwniaka ?

Trzymam się elastycznie, ale jednak pewnych zasad:

- jesteś moim kumplem, zrobisz świadomie krzywdę drugiemu człowiekowi, nie wystawię Cię, ale też nie będę Cię krył - kiedyś tak miałem - nie raz, nie dwa koledzy uniknęli dzięki mnie wpierdolu, przed ich własnymi żonami kryłem - nie, nie takiej przyjaźni nikt ode mnie nie uświadczy - inna sprawa jeśli ktoś obcy będzie ruszał moich kumpli i zaczepiał. Ktoś zapyta dlaczego taki jestem ? Ano dlatego, że jeśli ktoś krzywdzi drugiego człowieka i nie odczuje kary, to będzie się dalej posuwał, a potem nawet na własnych kumplach będzie próbował;

- NIEZALEŻNOŚĆ - od 18 roku pracuję, studia skończyłem tak jak większość więc żaden sukces. Te dziesięć lat na rynku pracy to dziesięć lat życiowych doświadczeń, które nauczyły mnie jednego im mniej przełożonych, im od mniejszej liczby ludzi jesteś zależny tym spokojniej Ci się pracuje i żyje. Wiem, co to mobbing i jaką psychozę potrafią sobie zrobić koledzy i koleżanki (koleżanki nawet bardziej) z pracy. Przez te dziesięć lat cuda widziałem, szantażyki: "jak Ci się nie podoba to się zwolnij", jak się zmienia mentalność człowieka, gdy awansuje, ale też jacy są koledzy, gdy jednemu lepiej się układa. Polecam niezależność.
W każdej dziedzinie życia. Lepszy własny stary samochód, niż Mercedes o którego musisz się prosić tatusia, lepsza własna kawalerka, niż mieszkanie w willi u teściów, lepsze 2000 PLN na etacie w Polsce, niż 6000 PLN za granicą przez polskich pośredników ze świadomością, że raz źle się odezwiesz i Cię wyjebi*ą i nie za błędy w pracy, ale za to, że chcesz być za bardzo niezależny - ale to też trzeba przeżyć, żeby zrozumieć, że czasem lepsze mniejsze pieniądze i spokój, niż całkiem duże i wstawanie rano ze słowem: "ku*wa mać" na ustach.

- każdy jest sam, odnosisz sukcesy, jesteś uśmiechnięty, przyciągasz kobiety innych ludzi, bo ludzie lubią ogrzać się w takim świetle, niektórych jara to, że mają znajomego na topie, paradoksalnie dotyczy to nowych znajomych, starzy ściągają Cię w dół (większa / większość). Niedawno odwiedził mnie mój stary znajomy, rozmawialiśmy, co u mnie, co u niego. ?A u mnie nigdy nie było tak dobrze, nie wiem, czy to wyczuł no i zaczął się ból dupy, pijąc moją kawę, w moim domu, zajadając się moimi ciasteczkami, zaczął wyciągać jakieś głupoty z dawnych lat. Co ja na to ? Powiem tylko tyle nie pier*oliłem się potem z nim zbytnio. Z tej samotności wynika jeden pozytywny fakt. Jesteśmy sami wśród ludzi tak samo samych jak my, dlatego warto rozmawiać i spotykać się z prawdziwymi ludźmi, nie na imprezach (gdzie 8/10 osób coś gra).

- nie pier*olę się w tańcu, nie pasuje mi, nie naprawiam, ostrzegam tylko raz, chodź sam też sprawdzam granice na ile mogę sobie pozwolić, nie bawię się w konwenanse z kobietami, bo bawiąc się w konwenanse z kobietami zawsze jest tak, że one są paniami sytuacji, to one decydują, czy się spotkacie, czy nie i zazwyczaj nic z tego nie wychodzi, a człowiek czuje się jak frajer i zazwyczaj jest ograny przez tego, co się w konwenanse nie bawi,

- DYSKRECJA to podstawa moich relacji z kobietami, mogę mówić jej, że chcę ją wziąć na podłodze w korytarzu, ale nigdy, nikt się nie dowie, że to się stało, z jaką, gdzie i kiedy i czy w ogóle, czy nie zmyślam, bo przecież pewnie, że zmyślam. Zazdrośni mężczyźni to więksi hipokryci i egocentrycy niż kobiety. A z panną możemy się rozejść, mogę nienawidzić su*i, ale pary z gęby nie puszczę. Pod tym względem będzie zawsze zabezpieczona, czy dama, czy szma*a. A to, co ona gada i czy będzie gadać jej sprawa, a jak gada to większą szkodę sobie robi - ja przynajmniej dowiem się o ilu mniej mam prawdziwych kumpli w życiu (sprzedawczyki i pocieszyciele, liżący dupkę za odrobinę uwagi).

- mimo trzeźwego spojrzenia kocham życie, świat - jest tu wszystkiego tak dużo, trzeba tylko mądrze wybierać.

- nie biorę życia też przesadnie poważnie, wszyscy umrzemy, nikt supermanem nie jest, a kariera może się rypnąć w jednej sekundzie, dlatego łapię te piękne małe chwile, jak mogę coś zwiedzić to zwiedzam, jak coś chcę mieć to zbieram i kupuję, a jak mi się babka podoba to podbijam i próbuje, zazwyczaj się nie udaje, a;e czasami się uda (i to niezależnie od pozycji społecznej, a nawet extra urody) i wtedy dzieją się historie z których już wiem, że wszystkie zabiorę do grobu.

- jestem bardzo zwykłym człowiekiem, nie mam rozbuchanego ego, ale nie potrzebuje go, żeby w życiu mówić: "tego chcę", "tego nie chcę", "to lubię", "tego nie lubię", "tak", "nie, nie ma szans", "pier*ol się". Tworze też własne zasady, takie stałe i takie na potrzeby chwili - ale to chyba jak każdy. Co dziwne ludzie zawsze są zdziwieni, że ktoś może zachowywać się normalnie, z każdym rozmawiać, nie wywyższać się, ale nie da sobie w kaszę dmuchać. A to ważne to podstawa samodzielności i wolności którą kocham, nawet kosztem tego (z całym szacunkiem) czy mnie będzisz lubił, czy nie.

https://www.youtube.com/watch?v=...
SALUTE.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Underground

Pierrot, ja Cię nie znam, ale

Pierrot, ja Cię nie znam, ale lubię, bardzo. Twoje blogi to głos rozsądku na tej stronie, stąd mój duży szacunek dla Twoich poglądów i postaw.

Pozdrawiam Smile

Portret użytkownika Pierrot

Dziękuję. Cieszę się, że w

Dziękuję. Cieszę się, że w moich tekstach - które piszę dla siebie - odnajdujesz coś dla siebie. Najlepszego i udanego przyszłego 2015 - przecież Sylwester już tuż tuż ...

... na rozchmurzenie mroków mojego bloga piosenka z dedykacją dla kolegi Smile

https://www.youtube.com/watch?v=...

stasiu, milo stasiu ...

opa, opa, opa, opa, szara morda zniszczył klopa,
opa, opa, opa, opa, toć tu nima stroboskopa ...

https://www.youtube.com/watch

Portret użytkownika Pierrot

...

... Smile

"Wszystkie szaliki w górę..."

"Wszystkie szaliki w górę..." Laughing out loud
Pozdro dla kumatych.

Portret użytkownika Rafał89

Zgadzam się z większością

Zgadzam się z większością tego co tu napisałeś, lecz mam wrażenie, jakbyś nie potrafił się cieszyć w pełni z życia? Niby jest ok, a jednak nie do końca.

Portret użytkownika Pierrot

To doświadczenia. Ja tak mam.

To doświadczenia. Ja tak mam. Doświadczenia powodują, że rzadziej upadam, ale są też hamulcem, balastem, nie ma się już takich husarskich skrzydeł. Oprócz tego jak patrzę wstecz, to myślę o kurka wodna, czy to wszystko było potrzebne i po co ? Niektórych zdarzań kompletnie nie rozumiem i nie da się ich wytłumaczyć, żadnym schematem, wzorem ... ot życie. Może to też ambicje i aspiracje. No i do końca "normalny" też nie jestem Wink. Zresztą przez te dziesięć lat musiałem pokonać mnóstwo zakrętów. To już nie lecę przez życie na pełnej pi*dzie. Paru kumpli już nie żyje, znajomości bez sensu, relacje z toksycznymi kobietami, ja toksyczny, świat, gdzie rządzi żądza pieniądza, płytkie osobowości, złodzieje, ćpuni, bijatyki, łzy, pot, krew, kłamstwa, zdrady, samotność - wszystko przerabiałem, żeby mieć to co mam ... . Od chłopca, który się bał, szczuplutkiego, grzeczniutkiego, miłego, uczącego się dobrze, bez pieniędzy, telefonu, w jednych dżinsach, koszuli na studia, bez auta, dojeżdżającego i napierdalającego nocki w hipermarketach, rampach rozładunkowych ... oj było tego mnóstwo (jak myślisz jakie miałem powodzenie u płci przeciwnej ?) . Nikt mi nie dał niczego za darmo. Zresztą nie lubię się prosić i pieprze konwenanse i nie lubię bujania, wypominania i łaski.

Nie miałem kasy. Wyjechałem za granicę. Zarobiłem.
Nie miałem telefonu, ciuchów. Wszystko sobie kupiłem.
Nie miałem auta. Kupiłem.
Chciałem się wyrywać najlepsze (dla mnie kobiety). Mam wspomnienia nie do kupienia.
Nie chciałem zarabiać 1600 PLN i być pomiatany przez przełożonych. Zarabiam lepiej i mam szacunek.

Kocham samodzielność. Nikt nie mówi mi co dla mnie dobre. Nie potrzebuje piąteczki od kolegi by podejść do kobiety. Wyjechać za granicę ? Żaden problem, tylko trzeba pomyśleć z czego się utrzymywać. Chce jechać do jakiejś panny - wsiadam w auto jadę - nikomu nie muszę się tłumaczyć, czy prosić. To są małe rzeczy, które cieszą, zapłaciłem za to jednak, tymi doświadczeniami. A marzy mi się całkowita niezależność. Tokyo, Sydney, L.A, podróży, jedna kobieta najpiękniejsza, lub mnóstwo kobiet najlepszych pod słońcem. Ale chcąc tego muszę znowu zapłacić samym sobą i znaleźć własną drogę. Nikt mi sam jej nie wskaże.
Co będzie to będzie. Ale fakt, faktem świat stoi dziś otworem przed każdym, jak NIGDY WCZEŚNIEJ. Może się uda ?

Boże, i napisał to

Boże, i napisał to dwudziestoośmioletni facet... daj mnie o Panie cofnąć się do tego wieku... nawet gdybyś odebrał doświadczenie...

https://www.youtube.com/watch?v=...

Portret użytkownika Pierrot

Co mam Ci napisać ? Bez

Co mam Ci napisać ? Bez komentarza.

Ostatnia zwrotka dla Ciebie:

https://www.youtube.com/watch?v=...

Trochę jesteś starszy ode

Trochę jesteś starszy ode mnie, ale czuję podobne podejście do życia. Nawet w pewnym sensie czułem się jakbym czytał swój przyszły życiorys. Ale wyczuwam chyba lekki żal do świata i samego siebie, za ten czas spędzony. Chociaż ciężko wyczuć to z kilku zdań. Tak mnie ciekawi czy traktujesz te doświadczenia jako obowiązkową drogę przeznaczenia? W myśl zasady, że dobrze iż to przeżyłem czy bardziej jako przykry obowiązek prowadzący do szczęścia. Bardzo mnie ciekawi spojrzenie kogoś starszego ode mnie Wink.

Portret użytkownika Pierrot

Trudne pytanie.

Trudne pytanie. Filozoficzne.

Nie mam żalu do świata ! Jestem wdzięczny, że tu jestem. Do siebie miewam pretensje - za moje słabości, która czasami są zaletami. Nie wiem, czy to obowiązkowa droga. Nie wiem. Nie patrzę na życie, jako na drogę do szczęścia. Nie wierzę, że dochodzi się do punktu i już można złożyć zupełnie broń i się trwa w glorii zwycięstwa. Osiągnąć jakiś mały sukces, wypić lampkę szampana, szukać nowego celu i tak wkoło, aż do usranej śmierci. Dla jednych to szukanie celów, dla innych walka o przetrwanie.

W Twojej wypowiedzi czuję trochę ten mit. No jak z amerykańskiego filmu, taki sposób myślenia. Mamy bohatera, przechodzi on różne próby, upadki, powstaje, ćwiczy swój hart i w scenie finałowej pokonuje swojego wroga. Wroga spersonalizowanego, jak i psychicznego na przykład uzależnienie. Tutaj wielu też szuka takiego panaceum, nie mam powodzenia u kobiet, zrobię jakiś program, zrobię to i to i tamto i w wyniku będę w relacji, albo będę miał wiele kobiet. To tak nie działa. Ja nie patrzę tak na życie. Bo czym jest człowiek.
Kim jestem ja ? Małą pyszną istotą ? Ze skłonnością do megalomani ? Egocentryczną bańką mydlaną we wszechświecie ? Pyłkiem ? I co teraz ja - ten pyłek - roszczę sobie prawa do najpiękniejszych kobiet, do bogactwa, władzy ? Toć to śmieszne. Co to jest człowiek ? Woda, kości, stawy, trochę mięsa, galaretowy mózg ? Przechodziłem kiedyś przez jezdnie, za mną wbiegł jakiś gość i już nie zdążył. Rozumiesz ? Samochód jechał wolno, uderzył tamtego, aby, aby ... a ten trząsł się na jezdni, padaczka w wyniku wstrząsu. Ułożyłem gościa w pozycji bezpiecznej. Wezwałem pogotowie. Przyjechali. Zabrali. Co to jest człowiek ? Jeśli w ułamku sekundy jedna decyzja zadecyduje za tym czy przeżyje, czy nie. Kiedyś mnie nie będzie, Ciebie też - świat się nie zatrzyma, papieże umierali, imperatorzy, władcy, zdobywcy, imperia padały, tysiącletni Rzym, artyści, postacie kontrowersyjne, wybitne, nobliści - świat się nie zatrzyma i co ma do tego moja droga do szczęścia. Myślisz, że kogokolwiek obchodzi, czy jesteś szczęśliwy, czy nie. Może tych, co Ci dali życie, reszta ma to w du*e. Tak jak każdy z nas ma gdzieś innych. Pracuję za granicą. Dostaje SMS - a z Polski. Znajomy zginął w wypadku potrącony przez pijanego kierowce. O ironio z tym znajomym tuż przed moim wyjazdem rozmawiałem. Zresztą chyba też trochę o kobietach. I nie ma człowieka. Dobrego kolegi. Bo ktoś wypił i wsiadł, bo fantazja, bo "co ja nie pojadę ?". I tak dalej. Zatem co to jest człowiek ? I co to jest szczęście ? Może że żyjemy Ty i ja. Że marzymy i staramy się realizować te marzenia. Że czujemy, radość, smutek, nienawiść, miłość. To już naprawdę dużo. Miałem okazję popatrzeć trochę na kolejki w szpitalach, na kolejki na onkologii, co to jest szczęście ? Zdrowie, oddychasz, masz swój mózg, sprawne ciało. To naprawdę dużo. Nie wyjesz z bólu. Nie wstrzykują Ci morfiny. Stąd też moja postawa, że nie lubię guru, przewodników, nie chce też być niczyim idolem, bo za tym się wiąże zawsze uczucie zawodu. Każdy ma swoje życie. Swoją śmierć. Pełno ludzi pysznych wkoło, pełno ludzi starających się narzucić swoje zdanie, swoje zasady, które im, a nie Tobie służą, stąd potrzebna siła, niezależność. Chodzisz po świecie, takim jakim on jest. I jak nie upaść ? Jak nie mieć blizn ? Nie da się.

Co do szczęścia. Pytanie: Co jest dla Ciebie szczęściem ? Czego chcesz tak naprawdę w głębi duszy ? Nie koledzy, mama, tata, pan w telewizorze, jakiś guru. Czego Ty chcesz ? Czemu chcesz poświęcić swoje życie ? Sam musisz się dowiedzieć i sam sobie odpowiedzieć na pytanie jak to zdobyć i czy da się to zdobyć, czy warto ?

Osobiście uważam, że jeśli masz zdrowie, nie leżysz przywiązany do kroplówki, jesteś mobilny, samodzielny to jest naprawdę dużo.
Tylko trzeba nauczyć to się cenić. To też sztuka, której się uczę. Cały ten świat, pełno ludzi, którzy jak chcą czegoś to chcą kasy, a na tym portalu pełno takich, co chcą żeby ich głaskać, albo żeby wskazać drogę, a tak naprawdę każdy z nas ma to w sobie, wystarczy tego poszukać i jasno wyartykułować sobie i światu. Tak - tego chcę. Tak chcę tą kobietę. Tak podobasz mi się. Dziś się z Tobą spotkam. Nie uda się. Trudno. Dalej próbować. Szukać informacji i nic na siłę. Kto szuka ten znajdzie, ale tu trzeba być wpatrzony w kobietę i w siebie, a nie w jakiś "doradców". "Ch*j z nim, Ty jesteś dla mnie ważna". Siła i pokora. Czym jestem ja, skoro w tym momencie, gdy bije moje serce, biją miliardy innych serc i miliardy ludzi śnią swój sen / realizują swoje sny ? Co to jest jeden człowiek ? Tak dużo i tak mało. Wszystko i nic. Zależy z jakiej perspektywy się patrzy.

Blog w blogu Ale ode mnie

Blog w blogu Wink

Ale ode mnie max

Portret użytkownika _Alvaro_

Mimo trafnego bloga, chyba

Mimo trafnego bloga, chyba najbardziej wartościową wypowiedzią jest jednak ten komentarz.

Życie to poszukiwanie, skąd wiesz jak chcesz żyć? Założysz sobie że chcesz być wysportowany i przystojny. Podejmiesz wyzwanie poświęcisz powiedzmy pól roku życia, żeby to osiągnąć. I wcale nie jest powiedziane, że "miejsce" w którym się znajdziesz po przemianie będzie tym o które było twoim celem. A nawet jak już będziesz zajebiście wysportowany i przystojny to może się okazać, że jednak nie tego oczekujesz od życia.

Życie to pasmo wyborów, porażek i sukcesów. Dlatego warto go smakować i ewentualnie opierać się na opiniach osób które osiągnęły cel który sobie postawiliśmy nigdy nie kopiować guru bo to jak jedzenie W Macu gdy można ugotować swoje ulubione danie Smile

HAVE FUN!
_Alvaro_

Portret użytkownika Pierrot

Tak uważam, cieszę się, że

Tak uważam, cieszę się, że zostałem tak zrozumiany.

Wybierając kierunek studiów, a potem zawód - większość ludzi nie ma pojęcia, jak to wygląda w praktyce - chyba, że się ma tradycje rodzinne. Zostawiając jednak tradycje rodzinną - jeśli tego nie masz, to często idąc na konkretne studia, nie wybierasz to, jakie są i co dają (bo tego nie wiesz), ale wybierasz SWOJE WYOBRAŻENIE, o tym jak mogą te studia wyglądać.

Ze sportem jest tak samo. Co do ćwiczeń na siłowni nie miałem doświadczeń, nie wiedziałem o co chodzi. Dziś już widzę więcej, mam swoje zdanie, okupione własnym doświadczeniem.

Z wyborem kobiety jest tak samo. Patrzysz, wybierasz, ale jak ona będzie, za rok, dwa, czy w ogóle będziecie razem, tego nie wie nikt.

Z podrywajem jest podobnie, daje dużo, może kopa do zmian, ale po czasie widzi się wszystko inaczej, rozumie się, gdzie się źle myślało.

Ze wszystkim tak jest, życie to droga nie wiadomo, co przyniesie, kogo na niej spotkamy.

Portret użytkownika _Alvaro_

Ale jak dla mnie to właśnie

Ale jak dla mnie to właśnie jest sens życia - porażki i sukcesy, górki i doły. Zdrady, przyjaźnie, ból i cierpienie, a jednocześnie radość i błogostan.

Człowiek do końca sam nie wie kim jest. Może wiedzieć kim był, ale to też w oparciu o swoje odczucia, gdyby spytał się postronnej osoby mogła by wydać inny osąd na temat jego osoby. Kto miałby racje nikt oraz w wszyscy tak jak z kotem Schrödingera. Nie ma prawdy jedynej i nie ma czarnego i białego za to wiele odcieni szarości Smile

Ale się zapędziłem.

Portret użytkownika Pierrot

(Brak tytułu)

Smile

Portret użytkownika Garncarz

"Boże, i napisał to

"Boże, i napisał to dwudziestoośmioletni facet... daj mnie o Panie cofnąć się do tego wieku... nawet gdybyś odebrał doświadczenie... "

Gen po niektórych twoich komentarzach mam wrażenie, że próbujesz się licytować, na to, że ty masz w jakimś aspekcie czegoś więcej. W ostatnim z blogów Snofiego, jeden twój komentarz odebrałem jako "miałem cięższą sytuację w rodzinie, wiec bardziej wiem co to cierpienie". W tym blogu widzę to tak "jak ktoś tak względnie młody jak ty może mieć, takie egzystencjalne przemyślenia, ja jestem starszy i dopiero ja mogę mieć takie "problemy".

co zrobić, starcy już tak

co zrobić, starcy już tak mają... pierdolą od rzeczy, pewnie to wina podniesionego cholesterolu... ale dziękuję za zwrócenie uwagi, no body is perfect...

Portret użytkownika Pierrot

Ja to tam odebrałem jako

Ja to tam odebrałem jako komplement.

Portret użytkownika Pierrot

O kurde ... zaraz przeczytam.

O kurde ... zaraz przeczytam.

Portret użytkownika Christian

Blog jak i komentarze mega

Blog jak i komentarze mega mega wartościowe!
Ulubione!

"Ale jak dla mnie to właśnie jest sens życia - porażki i sukcesy, górki i doły. Zdrady, przyjaźnie, ból i cierpienie, a jednocześnie radość i błogostan."

Zgadzam się w 100%. Jak dla mnie to jest właśnie "zabawa procesem" w nieco szerszym aspekcie tego słowa.

Portret użytkownika Pierrot

Dziękuje za tak obszerny

Dziękuje za tak obszerny komentarz i jako wyraz szacunku postaram się odpowiedzieć. Nie wiem od czego zacząć, więc może od początku.

1. Zgadzam się, że mój model myślenia może się jeszcze 7 razy zmienić - tak, jak i Twój.

2. Z tym wypadkiem - to jesteś na tyle bystry - żeby zrozumieć, że nie napisałem tego, żeby się chwalić, jakbym chciał się chwalić, to napisałbym Ci o innym rodzaju poświęcenia, niż chwilowa pomoc obcemu człowiekowi - bo to dla mnie żadne poświęcenie. Ale rozumiem, że chciałbyś zilustrować pewien schemat w moim myśleniu - między słowami pokazałeś, że uważasz mnie za płytkiego człowieka. Stąd też pewne zdziwienie u Ciebie po przeczytaniu tego bloga.

3. Źle się zrozumieliśmy. Pisałem Ci już, że oprócz takich doświadczeń, które Ty miałeś są jeszcze "miękkie pipki", które zrzucają niepowodzenia na wszystkich wokół, skarżą się na mamę, tatę, żonę, są matki, co płaczą, że przez dzieci nie mogą się rozwijać i jest to dla mnie chore, ojcowie którzy są wiecznymi amantami, a w domu dzieci nie mają co jeść, bajarze, megalomani. O to mi chodziło.

4. Tak odnoszę się do cudzych postaw. Ale gdy mówię, że wsiadanie po pijaku do auta jest złe, bo zginął mój dobry kumpel (no tak przechwalam się, bo sklasyfikowałeś mnie jako płytkiego człowieka), to ja nie definiuje osoby wsiadającej do samochodu jako złej, tylko wskazuje, że TA POSTAWA MOIM ZDANIEM JEST CH*JOWA I RYZYKOWNA - to nic nie da, bo i tak "kozacy" będą wsiadać do auta, ale jeśli choć jeden nie wsiądzie (i tutaj postawą jesteśmy podobni) ... . Jeśli piszę o siłowni, to nie definiuje kulturystyki, jako złej, ale wskazuje na pewne już skrajne zachowania ćwiczących, które są moim zdaniem chore. Opisuje realne historie, z pełną świadomością, że zostanie mi zarzucone, że zazdroszczę, że się przechwalam, że polecą na mnie inwektywy, ale właśnie w tym ataku na mnie odnajduję swoje słabe punkty, a nie we wzajemnym głaskaniu się i wspieraniu - nie potrzebuję tego dziś. Jeśli piszę o niektórych trenerach, to pokazuję fakt, który rzuca się na oczy od razu. Mówią kasa się nie liczy, wygląd się nie liczy ... nawet jeśli do pewnego stopnia to prawda ... to dlaczego Ci sami trenerzy z taką mocą inwestują w wygląd i podrywając / mówiąc o podrywaniu wykorzystują wyznaczniki statusu: dobry ubiór, zegarki, samochodziki, luksusowe strony i sale wykładowe ? I znowu nie twierdze, że trenerzy są niepotrzebni, ludzie płacą, rynek jest - czyli są potrzebni, a że widać niespójności między tym, co mówią, a Tym co robią to inna sprawa ludzie tego nie widzą, bo są zaślepieni tym, że ktoś pomoże im w "nie byciu samemu". Z tym podchodzeniem do ulicy, A CO NIE JEST TAK ? Postaw się po stronie dziewczyny (a propo tego, że nie umiem patrzeć z innych stołków), wychodzi na ulice dziewczyna, a tu podbiega jeden za drugim i prosi o telefon - no jak tu nie ma czuć się, jak gwiazda, potem ta dziewczyna idzie na imprezę tańczy z koleżanką, a wkoło czai się i ślini stadko tokujących samców, gotowych rzucić się sobie do gardeł byleby zdobyć jej atencję. No co ? Nie jest tak ???
Mam tu podpowiadać chłopakom, no podchodź do lasek na ulicy, całe życie mogą tak podchodzić, a partnerki (raczej) nie znajdą, bo po pierwsze jest to wymuszone, po drugie żadna w tym nowość, a po trzecie dla atrakcyjnej dziewczyny są może z dziesiątym w tym miesiącu, który coś tam próbuje i każdy wchodząc w ten schemat, Ty, czy ja zostanie tak od razu z góry sklasyfikowany, potem trudno jest to "pierwsze wrażenie" odwrócić.

"Nie robię nikomu krzywdy (tak ? napisałem tak ?), nie propaguję krzywdzenia kobiet, nie przechwalam się podbojami" - z tym się zgadzam, o co mi chodziło ... pisząc na podrywaju o jakiejkolwiek akcji trzeba mieć świadomość, że wystarczy jeden fałszywy kumpel który wie, że piszesz i już dziewczyna (jeśli on połączy fakty) ma przesrane, a Ty jeszcze bardziej. Wystarczy jedna osoba, która źle Ci życzy, albo jedna, co ma za długi język i masz problemy. To samo dotyczy się realnego życia. Nie miałem tak, ale jestem wstanie sobie to wyobrazić biorąc pod uwagę, jak bardzo ludzie lubią robić pierdoły i dodawać do plotek własne pikantne szczegóły. A każdy ma wrogów. Każdy nawet Ty Snoofie. Wyobrażasz sobie, co by było gdybyś pokazał w realnym życiu, że tu piszesz i ktoś by odczytał Twój tekst powierzchownie i rzucił w pracy: "Ty ... ten karierowicz, żali się w Internecie, że ma złą mamę ..." . O to mi chodzi. Chłopie, nikt by nie wnikał w to, co tak naprawdę chciałeś przekazać, a Twoi wrogowie (a masz ich mnóstwo jak każdy - szczególnie, że się rozwijasz) podchwyciliby temat momentalnie. Taką dostałbyś łatkę, że mógłbyś być pracownikiem dekady i tak podchodzono by do Ciebie z dystansem, a smród ciągnąłby się za Tobą długo. O to mi chodziło także. Nie piszę o kobietach, kasie, bo 9/10 osób MA BÓL DUPY O TO. Tak. Ogólnie to innych pieprzy Twoje / moje szczęście, ale jak wyrwiesz fajną pannę, a najlepiej, jak prześpisz się z fajną babką, a O ZGROZO NIE CHCESZ ZWIĄZKU Z NIĄ to już ogólnie zaczyna się młyn. Ona się źle czuje. Inne to widzą, że tamta była z Tobą, a teraz jest smród. Koledzy przychodzą i pytają, czy łatwo można zamoczyć ? Ogólnie robi się niepotrzebny hałas, młyn, a jak się odbywa sprawa dyskretnie, nikt nic nie wie, ludzie śpią spokojnie, panna i Ty zadowoleni, było super miło, nie ma konsekwencji ... ale to chyba inny poziom 'podrywu".

"Dla gości, którzy boją się zainicjować kontaktu z kobietą, bo ich rodzice wyśmieją?" - no tak, o tym nie pomyślałem. Zgadzam się masz rację. Może to jest ta różnica, że my Snoofie piszemy już do odbiorców na innym poziomie. Ty schylasz się po najsłabszych w najbardziej słabych sytuacjach, a ja już jadę taką życiówkę, dla średnio - zaawansowanych, którzy nie biorą tekstów dosłownie, wyciągają to, co potrzebują, a krytyka nie jest po to, by jak to piszesz ZGNOIĆ, ale żeby dodać pikanterii i jeśli ktoś odbiera moją krytykę tak bardzo do siebie, to musi iść do Ciebie i poczytać Twoje blogi, potem moja krytyka po nim spłynie. To jest ta różnica. Piszemy do innych odbiorców (nie lepszych / gorszych, ale innych).

Piszę pewnie, bo jestem pewny tego co piszę. Cały czas zaznaczam, że każdy jest sam swoim guru. WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE LUDZIE DO MNIE PISZĄ I OPOWIADAJĄ O SWOICH PROBLEMACH, A JA NIE JESTEM WSTANIE ROZWIĄZAĆ PROBLEMÓW INNYCH ZA NICH. Co ja za to mogę, że jest tak jak jest.

Jeśli chodzi o moje błędy, to jest jeden istotny ... nie pamiętał wół, jak sam cielęciem był.

Snoofie ogólnie przegadać byśmy mogli całą noc, ale po pierwsze nic to w życiu innych by nie zmieniło (o tym napiszę bloga), w naszym też niewiele.

Dlaczego piszę ? Bo lubię. Jest to dla mnie rozrywka, a i swoje postawy mogę konfrontować z postawami innych to fajne. Czy to pomaga w relacjach z kobietami ? Nie wiem, chyba nawet nie pomaga. Spotkało się dwóch filozofów internetowych - tak to wygląda i raczej nie jest to męskie i nic to nie zmieni. Co do postaw, Ty możesz mieć swoją postawę, ja mogę mieć swoją, obydwaj możemy być w życiu szczęśliwi. Fakt nasze światy się różnią, ale czy tak wiele potrzeba do szczęścia ?

(Zdrowie, zdrowe relacje, godna praca, godne pieniądze). Mimo, że jesteśmy na innych biegunach to obydwaj spokojnie mieścimy się w takich nawiasach i tego Tobie życzę.

A to, że się nie żale, że jestem draniem, że jestem pusty, oceniam "słabych" i krytykuje i to co o mnie mówią i piszą ... bawi mnie to ... jestem taki chłopak, co taryfy ulgowej wobec niego nikt nie stosował i tak widzę, życie. Żalenie się, płakanie, klepanie po ramionkach, grupy wsparcia to takie mdłe i nie dla mnie, sam sobie jestem sterem, żaglem i okrętem. Ale tak już jest słabe musi upaść, żeby silne mogło się rozwijać - to moje wina, że jest takie życie ? Że dobroć jest tak często odbierana za słabość. A zło nieustannie przyciąga, a kobiety to już w ogóle. A TY SNOOFIE STAWIAJĄC OBCYCH LUDZI NA NOGI UWAŻAJ, ŻEBY CI WŁAŚNIE OBCY LUDZIE CIĘ NIE PRZEWRÓCILI. Dobroczyńco i też piszę to bez ironii.

Portret użytkownika Kołboj

''Wyłuskanie kobiety, z którą

''Wyłuskanie kobiety, z którą bez wahania zdecyduję się na dziecko i będę ją z wzajemnością kochał przez dekady.''

To byłoby dopiero piękne! Bajka! Smile

Portret użytkownika Pierrot

Tak. Bajeczka.

Tak. Bajeczka.

Portret użytkownika Rafał89

Że niby niemożliwe?

Że niby niemożliwe?

Portret użytkownika Pierrot

Możliwe, ale w mojej opinii

Możliwe, ale w mojej opinii nie dla wszystkich.

http://www.podrywaj.org/forum

http://www.podrywaj.org/forum/ul...

autor tego tematu jest właśnie na etapie wyłuskiwania tej "jedynej i niepowtarzalnej, co to całe życie itd..."

Portret użytkownika Pierrot

Mega. Ale nie tak dawno inna

Mega. Ale nie tak dawno inna dziewka też mnie bujała, może nie, aż tak, może nie z dzieckiem, ale jednak, gdyby nie ten portal, to kto wie, kto wie ...

pijany byłem a jak

pijany byłem a jak wytrzeźwiałem, to już za późno było... to i dalej sobie piję, bo jak tu na trzeźwo spojrzeć...

Portret użytkownika Kołboj

Hehehe ja pierdole ...

Hehehe ja pierdole ... Laughing out loud